Projekty
Government Bodies
Flag Piątek, 5 Grudnia 2025
Wszystkie wiadomości
Wszystkie wiadomości
Prezydent
23 Lipca 2025, 17:30

Takich gospodarstw Łukaszenka jeszcze nie odwiedzał: czym zaskoczyła go farma w Mohylewie i gdzie ukrywają się żywe pieniądze

W lipcu tego roku Prezydent Białorusi odwiedził niezwykłe gospodarstwo - zakład hodowli kóz. O tym, dlaczego na małą farmę została zwrócona baczna uwaga na najwyższym poziomie, powiemy nieco później. Ale to wydarzenie skłoniło nas do zastanowienia się, jak rozwija się hodowla zwierząt domowych na Białorusi i na co w naszym kraju kładzie się szczególny nacisk. Przecież to jest perspektywa i właśnie na to, a nie na dotacje powinny być kierowane miliardy rubli, powiedział Aleksander Łukaszenka jeszcze 15 lat temu. W nowym wydaniu projektu YouTube BELTA "Po fakcie: decyzje Pierwszego" opowiemy, dlaczego byk hodowlany może kosztować więcej niż elegancki zagraniczny samochód i jaka będzie białoruska "złota" rasa krów, dlaczego na Białorusi zaangażowali się w hodowlę kóz i czego Prezydent zażądał od urzędników i hodowców zwierząt domowych, jakim mlekiem Władimir Putin był w stanie zaskoczyć Aleksandra Łukaszenkę w Rosji i czym Białoruś zaskakuje w odpowiedzi.

Dlaczego na Białorusi rozwija się hodowla zwierząt domowych

Białoruś jest jedynym państwem w przestrzeni postradzieckiej, które zachowało służbę hodowlaną po rozpadzie Związku Radzieckiego. W lipcu 1994 roku Aleksander Łukaszenka wygrał pierwsze wybory prezydenckie i dosłownie dwa miesiące później podpisał ustawę o hodowli zwierząt. Prezydent rozumiał: ludzi trzeba przede wszystkim nakarmić, a zwiększyć produktywność tej branży można systemową pracą hodowlaną.

Po kilku latach kraj opracował również kompleksowy program w dziedzinie hodowli zwierząt. Jednak w tym czasie w rolnictwie nagromadziło się zbyt wiele problemów, które wymagały pilnych rozwiązań, i być może selekcja nie była najbardziej oczywista. Dlatego skupienie się na tych kwestiach nie było łatwe. Chociaż wszyscy zdawali sobie sprawę: bydło hodowlane na całym świecie jest dość drogie, co oznacza, że rozwój własnej działalności hodowlanej dla Białorusi ma szczególne znaczenie.

"Możemy być dumni z naszej działalności hodowlanej, ponieważ jesteśmy w pełni zaopatrzeni w produkty plemnikowe we wszystkich kierunkach. Potencjał genetyczny naszego stada mlecznego już się ujawnia. Istnieją organizacje rolnicze, w których wydajność mleczna na krowę w ubiegłym roku wyniosła ponad 13 ton. Są całe powiaty, które osiągnęły wskaźnik 10 ton na krowę. W tym roku obwód brzeski ma przekroczyć ośmiotonową granicę. Wraz z obwodem grodzieńskim stawiają poprzeczkę do wyprodukowania do 2030 roku 9 ton. A to są wskaźniki światowe" - powiedziała Natalia Sonicz, szefowa głównego zarządu intensyfikacji hodowli zwierząt i działalności rybołówstwa Ministerstwa Rolnictwa i Żywności.

W 2008 roku, odwiedzając Nieświeżski oddział Mińskiego przedsiębiorstwa hodowli zwierząt, Aleksander Łukaszenka podkreślił, że hodowli zwierząt domowych na Białorusi należy poświęcać nie mniej uwagi niż ponownemu włączeniu gruntów rolnych do produkcji rolnej.

"Kwestia hodowli zwierząt to perspektywa. Bez tego nie może być gospodarki, nic nie może być. I nie musimy na to żałować pieniędzy. Biliony, które dziś wydajemy na dotacje na litr mleka lub kilogram mięsa, przede wszystkim tutaj muszą trafić. I ludziom pracującym w sferze hodowli zwierząt domowych należy płacić przyzwoitą pensję. Pamiętacie, było wielu sceptyków, kiedy w swoim czasie zajmowałem się wieloma kwestiami w rolnictwie, a dziś wynik jest oczywisty. Dzięki naszemu sprzętu, technologii powinniśmy uzyskać dwa razy więcej produktów niż w czasach radzieckich dzięki intensywnemu, a nie ekstensywnemu podejściu. Wymagania będą surowe, kto nie może sobie poradzić - niech odejdzie. Nie ma innej drogi, na świecie nasila się konkurencja, musimy wyprzedzać konkurencję" - powiedział Prezydent.

Jaka będzie nowa białoruska rasa krów

Przez lata w rozwój produkcji mleka zainwestowano ogromne pieniądze. I dziś większość stada mlecznego jest utrzymywana w nowoczesnych kompleksach o wysokiej technologii. Ale i tutaj zdarza się, że udój różni się jak niebo i ziemia. A wszystko dlatego, że stado może być zestawione z tego, co było pod ręką. Na Białorusi używa się głównie bydła czarno-pstrokatego. Ale są też eksperymenty.

Teraz naukowcy hodują nową rasę krów - czerwoną białoruską. Będzie wyróżniała się dobrą genetyką, mocnymi kośćmi i lepszym mlekiem. Hodowcy nazywają ją również rasą "złotą".

"Przechodzimy teraz do oceny genomicznej. Byczka, który jeszcze nie zdążył się urodzić, możemy przeanalizować pod względem genomu, rozłożyć go na 54 tysiące loci i zobaczyć: czy pozostaje w naszej selekcji, będzie wzmacniaczem lub degradatorem. Jeśli degradatorem, to dalej z nim nie pracujemy, idzie na tucz, dalej tucz - i do zakładu mięsnego. A jeśli jego wyniki są dobre, to zostaje, otrzymujemy od niego produkty plemnikowe i przypisujemy do pewnego stada - powiedziała Natalia Sonicz. - Można być dumnym z tego, że w naszym kraju zachowano służbę hodowlaną. W każdej organizacji rolniczej, w każdym kompleksie mleczarsko-towarowym zabezpieczamy pogłowie byczków. I zmieniają się co dwa lata, aby nie było powiązanego krycia. Jest to śledzone zarówno na szczeblu powiatowym, jak i regionalnym, republikańskim".

Tylko jeden fakt mówi o tym, dlaczego hodowla i selekcja wcale nie są tanią sprawą: byk hodowlany jest czasami porównywalny cenowo z najbardziej prestiżowym samochodem. Na przykład koszt czarnych angusów, które zaczynają pracować od 12 miesięcy i służą średnio do 10 lat, może osiągnąć 150 tysięcy dolarów. Niezła opcja inwestycyjna, prawda? A na zakup elitarnych duńskich krów, z których chcą uzyskać czerwoną białoruską rasę, naukowcy przeznaczyli 3 miliony euro. Wszystkie te inwestycje są uzasadnione: nowoczesne technologie pozwalają w krótkim czasie stworzyć elitarny rdzeń stada hodowlanego, zmaksymalizować potencjał rasy i osiągnąć wysoką produktywność.

"Teraz mamy w kraju unikalną rasę podstawową, ale stworzymy własną, białoruską rasę. Mamy w kraju dobre bydło holsztyńskie, ale to za mało. Konieczne jest posiadanie kilku ras we wszystkich rodzajach - do hodowli bydła mlecznego, hodowli trzody chlewnej i tak dalej. Teraz wszystko jest wykonywane zgodnie z wymaganiami" - powiedział w ubiegłym roku przewodniczący Prezydium Narodowej Akademii Nauk Władimir Gusakow (pełnił tę funkcję w latach 2013-2025) na spotkaniu u głowy państwa w sprawie rozwoju wsi i poprawy efektywności przemysłu rolnego.

Prezydent, pytany o szczegóły tej pracy, podkreślił: "Wszystko powinno być po gospodarsku".

Dlaczego na Białorusi zajmują się hodowlą kóz

Jak rozwija się produkcja mleka na Białorusi i dlaczego Łukaszenka wymaga traktowania cielęcia jak dziecka, a krowa jest dla niego święta, powiedzieliśmy już w poprzednich wydaniach. Ale dlaczego Prezydent żąda rozwoju hodowli kóz?

Okazuje się, że istnieje duże zapotrzebowanie na kozy hodowlane nie tylko na Białorusi, ale także za granicą. Były już sprzedaży do Uzbekistanu, są zamówienia z Rosji. A rentowność sięga 25%, co jest bardzo dobrym wynikiem. To prawda, że Aleksander Łukaszenka uważa, że praca w zakresie hodowli zwierząt w kraju chociaż jest prowadzona, ale nie idzie najlepiej. Wymaga szybszego poruszania się i rozwoju hodowli kóz w dużych gospodarstwach w całym kraju.

"A dlaczego tego nie robić? Popyt rośnie, także w Rosji. Dlaczego nie zintensyfikować procesu? Jest dobry interes, obiecujący, jest popyt. Należy podwoić wyniki, póki istnieje popyt. A chodzić z wyciągniętą ręką i prosić o pieniądze... Oto one, żywe pieniądze. Trzeba dążyć do maksimum. Jeśli jest okazja, żeby zarobić pieniądze, trzeba zarabiać, zajmować rynek" - zażądał szef państwa podczas wizyty w zakładzie hodowli kóz w Mohylewie.

Hodowano tu kozy od kilku lat. Najpierw była to farma kóz, a następnie uzyskała status zakładu hodowlanego. Przedsiębiorstwo pracuje nad stworzeniem w kraju stad hodowlanych o wysokim potencjale genetycznym, co zapewni substytucję importu produktów hodowli kóz, a także eksport nowego rodzaju takich produktów. Trwają również prace nad stworzeniem stacji sztucznej inseminacji.

"Hodowlę kóz rozpoczęliśmy w 2021 roku. Przywieźliśmy z Austrii kozy rasy saanenskiej i alpejskiej. Są bardziej bezpretensjonalne, odporne na choroby, wysoce produktywne. Naszym zadaniem jest zrealizowanie potencjału genetycznego zwierząt o wysokiej wartości dla dalszego rozwoju hodowli kóz w kraju" - powiedziała Elena Maslak, zastępca dyrektora generalnego ds. pracy hodowlanej i reprodukcji stada Mohylewskiego państwowego przedsiębiorstwa hodowli zwierząt.

Jaka jest cecha utrzymania kóz

Kierownik oddziału produkcyjnego zakładu hodowli kóz Nikita Zieliński wyjaśnił, że zaczęto od 150 sztuk, później kupiono kolejne 200. Obecnie w zakładzie znajduje się 687 kóz hodowlanych.

"Najważniejszą rzeczą w utrzymaniu kóz jest to, że kochają czystość. Pracować jest fajnie, dobrze. Zwierzęta lubią ludzi, ale nie mnie. Ponieważ moim zadaniem jest pobieranie krwi, leczenie, zastrzyki, przycinanie kopyt. Trochę się mnie boją" - przyznał Nikita Zieliński.

"Koźlę rodzi się i znajduje się z kozą w indywidualnym domku. Są tu trzymane przez 5-7 dni. Następnie koza przechodzi do udoju w oddziale udojowym, a koźlę - do większego domku, w którym trzymanych jest sześć sztuk koźląt. Koźlęta pozostają na karmieniu przez 70 dni, a następnie przechodzą do przedziału grupowego" - kontynuował szef oddziału.

Łączna liczba kóz we wszystkich kategoriach gospodarstw wynosi 48 tys. sztuk. Z tego 93% jest hodowanych w gospodarstwach ludności, kolejne 2% – w gospodarstwach farmerskich, a pozostałe 5% – w organizacjach rolniczych. I odnośnie tej ostatniej liczby należy ciężko popracować.

"Mamy w kraju bardzo dużo dzieci i dorosłych z reakcjami alergicznymi, więc mleko krowie nie jest odpowiednie dla wszystkich. Dlatego od czasów starożytnych mleko kozie jest kluczem do zdrowia. I położyliśmy nacisk na rozwój hodowli kóz, aby nasz przemysł przetwórczy zapewnić wysokiej jakości produktami od kóz. Zwłaszcza, aby wytwarzać  żywność dla dzieci. Żebyśmy nie kupowali, a to było nasze, krajowe. U ludności i w organizacjach rolniczych wydajność mleczna na niektórych osobnikach osiąga do 7 kg lub więcej. Na przykład w Mohylewskim przedsiębiorstwie państwowym hodowli zwierząt są kozy, które produkują 5,8 litra mleka dziennie. Sugeruje to, że być może hodowla krów o niskiej produktywności, które dają tylko tonę rocznie, jest nieopłacalna. Może lepiej jest trzymać kózkę, która potrzebuje mniej paszy i mniej kosztów utrzymania" - powiedziała Natalia Sonicz.

Jakim mlekiem Putin częstował Łukaszenkę

Mleko kozie jest pozbawione specyficznego zapachu i praktycznie nie różni się smakiem od mleka krowiego. Przekonał się o tym również głowa państwa. I to nie raz. Na farmie Aleksander Łukaszenka powiedział, że kiedyś częstował go kozim mlekiem... Władimir Putin. Czy zdziwił się tym białoruski Prezydent?

"Putin mnie częstował w Rosji. Gdyby nie powiedział, że od kozy, pomyślałbym, że od krowy" - powiedział Aleksander Łukaszenka, odwiedzając zakład hodowli kóz.

Tutaj Prezydent także skosztował mleka koziego i serów z niego. Sery, które są obecnie produkowane na Białorusi, to połączenie mleka koziego i krowiego. Szefa państwa zapewniono, że jest rynek i dobra rentowność. Produkty są kupowane już w Rosji.

Aleksander Łukaszenka wysoko ocenił smak i wypowiedział się na temat zalet produktów kozich. "Świetne mleko. I dla dzieci to jest bardzo ważne - powiedział. - Odżywianie to przede wszystkim psychologia. Jeśli nie wiesz, że jest to zdrowe, to długo będziesz się do tego przyzwyczajać, trzeba to propagować. Trzeba "wbić" człowiekowi do głowy ten ser i udowodnić mu, że jest bardzo zdrowy".

Prezydent ma surowe wymagania nie tylko wobec dziedziny hodowli kóz, ale także wobec innych obszarów w rolnictwie. W latach niepodległości Białoruś osiągnęła poważne wyniki i eksportuje produkty rolne warte miliardy dolarów. Czasami jednak wydaje się, że dzisiaj po prostu rozkoszujemy się wynikiem i nie myślimy o tym, co dalej. To donikąd nie prowadzi, podkreśla Aleksander Łukaszenka. Zawsze trzeba nie tylko myśleć o przyszłości, ale działać.
Świeże wiadomości z Białorusi