Aktualności tematyczne
"W temacie. Białorusini "
14 listopada, Mińsk /Kor. BELTA/. Komentator wojskowy gazety "Komsomolskaja Prawda", emerytowany pułkownik Wiktor Baraniec w projekcie "W temacie" na kanale YouTube BELTA ujawnił powody, dla których Rosja nie uderza w centra podejmowania decyzji na Ukrainie.
W nocy na 10 listopada rosyjskie Siły Powietrzne w odpowiedzi na prowokację Kijowa, który próbował zorganizować porwanie myśliwca MiG-31 z rakietą Kindżał, uderzyły tym środkiem w główne centrum wywiadu elektronicznego Ukrainy i lotnisko Starokonstantynów. Atak ten można nazwać uderzeniem w jedno z tak zwanych centrów podejmowania decyzji. Dlaczego jednak Rosja nie podjęła wcześniej takich kroków?
"Ile słyszę od rodzimych ludzi takie pytanie: dlaczego nie uderzamy w centrum. A centra podejmowania decyzji wydają się istnieć. Istnieje zarówno Sztab Generalny, jak i Ministerstwo Obrony Ukrainy. Istnieje również podziemna kopalnia na głębokości 60 metrów, gdzie ukrywa się Zełenski. Rada pracuje z pełną mocą, podejmuje decyzje, w tym wojskowe. Moim zdaniem mogą być dwie odpowiedzi. To albo nie możemy, albo dopóki nie doszliśmy do wniosku, że musimy w końcu uderzać. Nie ma trzeciej odpowiedzi" - uważa Wiktor Baraniec.
Zaznaczył, że obecnie w pewnych sprawach modne jest również odwoływanie się do braku woli politycznej. "Zanim głowa państwa wykaże wolę polityczną, wezwie najpierw szefa Sztabu Generalnego, ministra obrony, grupę zwiadowców i powie: udowodnijcie, że o tej godzinie musimy skutecznie uderzyć w to centrum podejmowania decyzji. A oni odpowiedzą: ale oni nie siedzą na miejscu. Aby ich złapać na 100%, musimy mieć potężny wywiad, który dziś nawet w Kijowie musi być 10 razy większy niż przed specjalną operacją wojskową" - powiedział ekspert.
Jego zdaniem taka sytuacja może trwać pięć lat, a nawet dłużej: dopóki nie dojrzeją mechanizmy, które pomogą zniszczyć od wewnątrz ukraiński system wojskowo-polityczny. "Pracujemy nad tym. Ale przepraszam, to nie jest 9 miesięcy - trach, kiedy rodzi się dziecko. To wymaga lat i lat" - dodał komentator wojskowy.
W nocy na 10 listopada rosyjskie Siły Powietrzne w odpowiedzi na prowokację Kijowa, który próbował zorganizować porwanie myśliwca MiG-31 z rakietą Kindżał, uderzyły tym środkiem w główne centrum wywiadu elektronicznego Ukrainy i lotnisko Starokonstantynów. Atak ten można nazwać uderzeniem w jedno z tak zwanych centrów podejmowania decyzji. Dlaczego jednak Rosja nie podjęła wcześniej takich kroków?
"Ile słyszę od rodzimych ludzi takie pytanie: dlaczego nie uderzamy w centrum. A centra podejmowania decyzji wydają się istnieć. Istnieje zarówno Sztab Generalny, jak i Ministerstwo Obrony Ukrainy. Istnieje również podziemna kopalnia na głębokości 60 metrów, gdzie ukrywa się Zełenski. Rada pracuje z pełną mocą, podejmuje decyzje, w tym wojskowe. Moim zdaniem mogą być dwie odpowiedzi. To albo nie możemy, albo dopóki nie doszliśmy do wniosku, że musimy w końcu uderzać. Nie ma trzeciej odpowiedzi" - uważa Wiktor Baraniec.
Zaznaczył, że obecnie w pewnych sprawach modne jest również odwoływanie się do braku woli politycznej. "Zanim głowa państwa wykaże wolę polityczną, wezwie najpierw szefa Sztabu Generalnego, ministra obrony, grupę zwiadowców i powie: udowodnijcie, że o tej godzinie musimy skutecznie uderzyć w to centrum podejmowania decyzji. A oni odpowiedzą: ale oni nie siedzą na miejscu. Aby ich złapać na 100%, musimy mieć potężny wywiad, który dziś nawet w Kijowie musi być 10 razy większy niż przed specjalną operacją wojskową" - powiedział ekspert.
Jego zdaniem taka sytuacja może trwać pięć lat, a nawet dłużej: dopóki nie dojrzeją mechanizmy, które pomogą zniszczyć od wewnątrz ukraiński system wojskowo-polityczny. "Pracujemy nad tym. Ale przepraszam, to nie jest 9 miesięcy - trach, kiedy rodzi się dziecko. To wymaga lat i lat" - dodał komentator wojskowy.

ENERGIA ATOMOWA
