Projekty
Government Bodies
Flag Piątek, 5 Grudnia 2025
Wszystkie wiadomości
Wszystkie wiadomości
Społeczeństwo
19 Października 2025, 15:00

"Bardzo boję się wysokości. Szaleńczo!" Gimnastyczka Białoruskiego Cyrku Państwowego szczerze opowiedziała o swoim zawodzie
 

Przyznaje, że szaleńczo boi się wysokości, ale jednocześnie wykonuje takie akrobacje pod kopułą cyrku bez zabezpieczenia, że serce widzów zamiera. Używa unikalnych rekwizytów, które specjalnie zamówiła u mistrza. Jej niezwykła elastyczność i plastyczność budzą podziw. Bohaterka naszego projektu "Białorusini w kadrze" jest przedstawicielką rzadkiego i ryzykownego zawodu, który tworzy niesamowitą sztukę. Anastasia Kowalenko jest artystką-gimnastyczką powietrzną Białoruskiego Cyrku Państwowego.
  "Z oklasków rozumiem, jaki był występ"

Przed wejściem na arenę zdejmuje swoje domowe puszyste kapcie, rozgrzewa się trochę, rozciąga się i jest gotowa do lotu. Kilka lekkich kroków do przodu przez arenę i wydaje się, że idzie w powietrzu, przechodząc nogami przez niewidoczne dla nas schody, lekko trzymając się koła cyrkowego. A potem wznosi się coraz wyżej. I już tam, w powietrzu, zaczyna się jak by się bawić z kołem, wisi na nim na jednej ręce, nodze, pokazując jednocześnie niesamowitą elastyczność i wytrzymałość. Wszystkie ruchy są płynne, pełne wdzięku - doskonałe. Zamieramy. Jak zahipnotyzowani, nie odwracamy od niej wzroku. I dopiero gdy schodzi na arenę, wydychamy powietrze.
Jesteśmy na treningu Anastasii Kowalenko w Białoruskim Cyrku Państwowym. Wieczorem czeka na nią występ, teraz jest mała rozgrzewka. Próby odbywają się codziennie, nawet w weekendy i święta. Gimnastyczka powietrzna powinna być silna, wytrzymała, elastyczna.

Bez fantazyjnego kostiumu, w zwykłym stroju gimnastycznym możemy docenić piękną kondycję Anastasii. I przyznajemy, że jest mistrzowską władczynią swojego ciała. Rozumiemy, że jest to talent pomnożony przez wynik wielu powtórzeń.
 
- Ważne jest, aby przygotować ręce, ciało, całą siebie i być w spokoju - odpowiada na nasz komplement Anastasia. - Z wiekiem zaczęłam szczególnie monitorować odżywianie. Ale jestem takim łakomczuchem, że czasami wieczorem po prostu trudno mi się oprzeć tej samej tabliczce czekolady z herbatą i cytryną.
Podczas prób Anastasia daje z siebie wszystko tak samo, jak podczas występów, w 200 procentach lub więcej. Jej zasadą jest zawsze pokazywanie swojego fizycznego i emocjonalnego maksimum. Jednocześnie przyznaje, że praca przed publicznością jest nawet łatwiejsza niż w pustej sali. W pierwszym przypadku jesteś napędzany ludzką energią.

- Rozumiem z oklasków, jak dobrze wyszedł występ, jak wykonałam wszystko z punktu widzenia muzycznego i technicznego - zauważa Anastasia. - Były oczywiście chwile w moim życiu, kiedy wychodziłam z areny i płakałam. Bo się przestraszyłam i nie wykonałam połowy pracy. Ludzie nawet tego nie zrozumieli. Ale z drugiej strony teraz zdaję sobie sprawę, że bezpieczeństwo jest najważniejsze. Kiedy pracujesz bez zabezpieczenia i czujesz w momencie występu, że coś poszło nie tak i nie jesteś gotowy na jakąś akrobację, zryw, lepiej tego nie robić. A wykonać inny element lub pominąć, jeśli pozwala na to muzyka. Widziałam artystów, którzy spadali z wysokości. Ale na ten temat nie chcę rozmawiać…
 
Ciekawa obserwacja. Będąc na arenie obok artystki, zdaliśmy sobie sprawę, że kiedy siedzisz na widowni, poczucie wysokości jest inne. Na arenie widać prawdziwą wysokość kopuły cyrku - około 22 metrów, a to jest poziom 7-8 piętra domu. Z widowni wszystko wydaje się nieco mniejsze.

Każdy artysta gimnastyczny ma swoją własną wysokość roboczą: 10, 15 metra, pod kopułą cyrku.

- Pracuję na 5-7 metrach, niektóre akrobacje wykonuję na poziomie powyżej 10. W jednym wystąpieniu pod kopułą robiłam stójkę. Ręka w pętli oczywiście nie jest najbezpieczniejszym zabezpieczeniem, ale rozumiałam konsekwencje i tak to zrobiłam. Teraz powoli nabieram wysokości, nie zaryzykuję ani jednego dnia - przyznaje nasza bohaterka.

Szczupła - tylko 46-48 kilogramów, niska - 158 centymetrów wzrostu, Anastasia Kowalenko wygląda tak młodo, że chcemy zapytać: pani do jakiej klasy przeszedła? W rzeczywistości od ośmiu lat służy w Białoruskim Cyrku Państwowym, jest nagradzana różnymi nagrodami na profesjonalnych festiwalach i konkursach. Jednocześnie w rozmowie rozumiesz, że ta dziewczyna ma w sobie niesamowitą siłę, która unosi ją pod kopułą cyrku, gdzie działa cuda. Rozmawia z nami spokojnie, bez pozerstwa, gwiazdorstwa, szczerze wyznaje swój lęk wysokości, jak czasami trudno jest dostroić się do występu, ale nie daje sobie prawa do rozlużnienia, rozproszenia. Ważne jest, aby była jak najbardziej skoncentrowana i nie wychodziła z roli, opowiadała widzom konkretną historię, dzieliła się z nimi emocjami.

"Bardzo boję się wysokości. Szaleńczo!"

Częściej zawody cyrkowe wybierają dzieci wychowane na arenie, które obserwowały rodziców-artystów. Stąd tyle dynastii. Ale w rodzinie Anastasii wszystko jest inne, jej krewni nie mieli nic wspólnego z tą formą sztuki. Jej droga jest czystą pasją zrodzoną w środku. W każdym locie spełnia swoje marzenie.
- Nie wiem, skąd to się wzięło - uśmiecha się Anastasia, odpowiadając na pytanie o cyrkowe korzenie w rodzinie. - Babcia skakała ze spadochronem, mama uprawiała sport, a w wieku prawie pięćdziesięciu lat odkryła nowe hobby - płótna powietrzne.

Mała Nastia w dzieciństwie próbowała wielu rzeczy: choreografii, teatru, gimnastyki. Rodzice wspierali każde przedsięwzięcie. Jednocześnie mama pouczała córkę: jeśli chcesz rezultatu, pracuj ciężko, nie poddawaj się. W gimnastyce Anastasii powiedziano, że ma potencjał, ale przyszła późno i żeby dogonić innych, będzie musiała ciężko pracować. I naprawdę osiągnęła wiele rzeczy, ale pewnego dnia…
- Moja mama i ja zobaczyliśmy rekrutację do studia cyrkowego DK MAZ. W dniu przesłuchania byłam trochę przeziębiona. Ale pragnienie było najsilniejsze. Trener Ludmiła Michajłowna Chomenko spojrzała na mnie i powiedziała: "Dobra dziewczynka, bierzemy!" - wspomina nasza bohaterka i podkreśla: - Ludmiła Michajłowna jest najważniejszym trenerem w moim życiu. Od niej wszystko się zaczęło. Wiem, ile dla mnie zrobiła.

W wieku dziesięciu lat Anastasia po raz pierwszy spróbowała siebie jako gimnastyczka powietrzna. To było przerażające, przyznaje, ale dziecięca ciekawość i adrenalina podsycały.

- Bardzo boję się wysokości. Szaleńczo! Nigdy nie wspinałam się na drzewa, nawet na rowerze i rolkach jeżdżę bardzo ostrożnie. Wiele osób jest zaskoczonych: tyle obaw i pracujesz w powietrzu. Jak to? - Anastasia zastanawia się i odpowiada: - Rozumiem, że czasami niepotrzebnie ryzykuję. Boję się, ale robię. Nie wiem, jak to wyjaśnić. Dlatego każdego dnia potrzebujesz maksymalnej koncentracji, doskonałego przygotowania fizycznego, gotowości moralnej - aby głowa zaakceptowała wszystko.

Jako dziewczynka Nastia została zaproszona do show, ponieważ zauważono jej talent. Występowała w Mińsku i Rosji, opanowując poważne akrobacje. W ciągu sześciu miesięcy nastąpił gwałtowny skok.
Anastasia Kowalenko oficjalnie dostała pracę w Białoruskim Cyrku Państwowym, kiedy skończyła 19 lat. Przez pierwszy rok pracowała z jeźdźcami konnymi. Ale cały czas patrzyła w górę, na gimnastyczki powietrzne. W przeddzień jednego międzynarodowego festiwalu reżyser Cyrku zaproponował stworzenie nowego numeru. Anastasia zgodziła się z radością i entuzjazmem, ponieważ jest to nie tylko nowy etap rozwoju, ale także szansa na udowodnienie swojej gotowości do pracy pod kopułą. Po srebrnym medalu festiwalu Anastasii zaproponowano pracę jako gimnastyczka powietrzna.

"Nikt inny nie ma takich rekwizytów"

Tak rozpoczęła się jej podróż do nieba, gdzie strach zamienia się w triumf, a głośne oklaski publiczności są najwyższą nagrodą. Podobnie jak uznanie profesjonalnego jury różnych konkursów, oczywiście. Na przykład na III Międzynarodowym Festiwalu Sztuki Cyrkowej "Artysta" w Moskiewskim Cyrku Nikulina na Cwietnym Bulwarze, który odbył się we wrześniu, Anastasia Kowalenko zdobyła dwie nagrody specjalne za występ w kluczu wiolinowym.

Te rekwizyty to jej własne dzieło.

- Nie chciałabym używać wielkich słów, takich jak "wyjątkowe" lub "niepowtarzalne" - skromnie zauważa Anastasia, opowiadając o swoim pomyśle. - Chociaż rzeczywiście nikt inny nie ma takiego klucza wiolinowego.
Szukała czegoś wyjątkowego, oglądała, analizowała, czerpała inspirację. I znalazła swój klucz wiolinowy - symbol, w którym muzyka i sztuka cyrkowa łączą się w harmonię. Następnie pomysł miał zostać zrealizowany: stworzyć rekwizyty, uzyskać dostęp do pracy na nim zgodnie z surowymi standardami Białoruskiego Cyrku Państwowego. Jest złożony z elementów, składa się z trzech części i ma trzy metry wysokości.

- W głowie kipiały fantazje: elementy, akrobacje, zrywy - wspomina artystka cyrkowa. - Siedzę w kluczu i zdaję sobie sprawę, że piękne przedstawienie to jedno, a realizacja to zupełnie co innego. Jest koło, ogonek, musisz użyć wszystkiego. Pracowaliśmy, główny reżyser podpowiadał. Nie było łatwo. Pewnego dnia plecy zabolały - dałam im wytchnienie, ale i tak wspiąłam się po element. Z bólu nie poradziłam sobie z akrobacją i z całej siły wylądowałam na ogonek.

Najbardziej ekscytującą akrobacją w kluczu wiolinowym jest podwójny zryw: gimnastyczka trzyma się jednego elementu, puszcza ręce, leci na drugi, a następnie na kolejny - taki jest taniec ryzyka i piękna. Ponadto wisi na zębniku, na włosach: publiczność wybucha oklaskami, gdy Anastasia unosi się w powietrzu, trzymając się tylko prez tył głowy, wznosząc się coraz wyżej.
Dla nas, zwykłych widzów, wydaje się, że wirowanie na kluczu jest łatwe i proste. Prawdopodobnie nawet eksperci, jury festiwalu nie zawsze potrafią docenić prawdziwą złożoność i umiejętności.

Co więcej, Anastasia ćwiczy i występuje bez zabezpieczenia - czasami rekwizyty, takie jak klucz wiolinowy, na to nie pozwalają.

Jej numer z kluczem wiolinowym ma kilka wersji. To jak opowieść o marzeniach. I muzyka światła. To ją nasza bohaterka reprezentowała na festiwalu w Cyrku Nikulina w programie "Muzyka Zwycięstwa".
 
- W latach Wielkiej Wojny Ojczyźnianej żołnierze słuchali piosenek, a muzyka ich wspierała, to światło nadziei. Chciałam, żeby publiczność umościła się wygodnie na fotelach i cieszyła się muzyką, kostiumem, akrobacjami - przyznaje gimnastyczka powietrzna.  

Anastasia bierze wysokie noty w tym występie - kto go widział, nie powstrzyma się od entuzjastycznych owacji na stojąco, raz po raz, aż do finału. Przyjdźcie do Białoruskiego Cyrku, aby usłyszeć tę symfonię na własne oczy i poczuć ją sercem.

"Cyrk wymaga ciągłej inspiracji"

Cyrk dla Anastasii to nie tylko praca, ale samo życie. Tym bardziej, gdy twój mąż jest również współpracownikiem, partnerem. Z uśmiechem nazywa spotkanie z Jegorem ironią losu: dorastali w Mińsku, mieszkali zaledwie dwa przystanki od siebie, ale spotkali się tylko w cyrku jako dorośli artyści. Jegor studiował w Moskiewskiej Szkole Cyrkowej, pracował w Rosji, po czym wrócił do rodzinnego miasta i przyszedł do Białoruskiego Cyrku Państwowego.

Anastasia dobrze pamięta ich pierwsze wspólne występy. Wtedy Jegor pełnił funkcję srogiego dyrektora, a Anastasia - nieposłusznej sekretarki.

Potem spotkali się, chcąc spróbować duetu na trapezie. Podczas prób zaprzyjaźnili się i bardzo szybko ich związek przerodził się w coś poważniejszego. Nic dziwnego - ten taniec w powietrzu jest pełen pasji i miłości!

- Cały cyrk był w szoku, kiedy pobraliśmy - śmieje się radośnie Anastasia. I mówi, że Jegor czasami pomaga, podnosząc ją na wysokość, oczywiście martwi się o żonę.

- Kiedyś przyszedł zobaczyć numer i powiedział: "Nie wspinałbym się na taką wysokość". A dla mnie to nic. Ale on wie - nie ma sensu się ze mną spierać, zwłaszcza podczas festiwalu. Nie podniesie - będę zła. Chcę jeszcze wyżej, lepiej, szybciej! - stwierdza nasza bohaterka i zauważa, że doświadczenie i wiek nauczyły ją rozpoznawać ryzyko. - Wcześniej tego nie było, a teraz mam szalony bzik, często zaczęłam nakładać na dłonie magnezję, zrobię to raz, potem drugi, inaczej się nie uspokoję.
  
Magnezja to specjalny proszek stosowany przez sportowców w celu zwiększenia tarcia rąk i ciężarów oraz zapobiegania poślizgowi.

Należy zauważyć, że małżonkowie wspierają się nie tylko w powietrzu, ale także w różnych przedsięwzięciach, pomysłach twórczych. Teraz starają się rozwijać, dodawać nowe akrobacje.
- Nie mogę stać w miejscu - przyznaje nasza bohaterka. - Cyrk wymaga ciągłej inspiracji: oglądam produkcje, festiwale, artystów w sieciach społecznościowych.

Anastasia zauważa, że ona i Jegor nie rozróżniają, czy ten występ jest tylko na festiwal lub na program cyrkowy. Są zgodni, że widz jest również godny zobaczenia wszystkiego, co najlepsze w ich programie. Czy to zwisanie na włosach, zębach, podwójny zryw na znacznej wysokości.

- Sztuka cyrkowa łączy teatr, choreografię, akrobatykę. Wszystko jest tutaj - ryzykowne akrobacje, piękno ciała i gra aktorska. Programy fascynują i zaskakują każdego. Jeden uwielbia wyszkolone zwierzęta, drugi lubi humor i żarty klaunów, a ktoś czeka tylko na nasz występ. Przyjdźcie do cyrku, aby zrozumieć, co lubicie bardziej - zwróciła się Anastasia do naszych czytelników podczas spotkania.
Swietłana KIRSANOWA, gazeta "7 dni",
zdjęcia Kristiny AKSIONOWEJ i ze strony circus.by 
Świeże wiadomości z Białorusi