Aktualności tematyczne
" Po fakcie: decyzje Pierwszego"
Na początku lat 90., w trudnych warunkach gospodarczych i politycznych, losy armii białoruskiej były bardzo trudne. Zawód wojskowy stopniowo przestał być prestiżowy, a niektórzy politycy zaczęli nawet deklarować, że Białoruś wcale nie potrzebuje własnej armii. Rzekomo na jej utrzymanie idą ogromne pieniądzeб i czy nie lepiej poprosić o patronat Europy i USA i wpuścić do siebie NATO. Armię próbowano upokorzyć, zniszczyć materialnie i moralnie. Oczywiście taka kampania nie została zorganizowana przypadkowo. Dążyła do dalekosiężnych celów: uczynienia Białorusi zależną, słabą i bezbronną. Co więcej, system zaczął się rozkładać, a raczej zaczęto go rozkładać - od samego dołu. W nowym wydaniu projektu YouTube BELTA "Po fakcie: decyzje Pierwszego" opowiemy, z jakim problemem wojsko zwróciło się do Aleksandra Łukaszenki w 1995 roku i dlaczego Prezydent musiał utworzyć specjalną komisję, aby zrozumieć tę kwestię, komu powierzono otwarcie parad wojskowych na Białorusi i kto jest silny nie tylko w przygotowaniu bojowym, ale także w sztuce walca wiedeńskiego.
Jak zaczęła się historia Mińskiej Suworowskiej Szkoły Wojskowej
Najpierw musimy wrócić do historii - cofnijmy się o dwa i pół stulecia. Każdy mieszkaniec Mińska jest dobrze zaznajomiony z monumentalnym budynkiem przy ulicy Maksyma Bogdanowicza - od ponad 70 lat znajduje się tu Mińska Suworowska Szkoła Wojskowa. Stworzona w trudnych latach powojennych, stała się domem dla dzieci, których losy przypaliła wojna.
Historia tego miejsca zaczęła się jednak znacznie wcześniej. W 1771 roku na zachodnim zboczu góry Troickiej w Mińsku założono skromną siedzibę katolickiego zakonu mariawitek. W Rzeczypospolitej ten zakon był odpowiedzialny za edukację kobiet. Ponadto zakonnice miały opiekować się biednymi i sierotami. Kilkadziesiąt lat później w tym miejscu wzniesiono kamienny klasztor i szpital, aby opiekować się starcami, żebrakami i nieślubnymi dziećmi. Kiedy klasztor został zniesiony, budynek kupiła Cerkiew Prawosławna, i w tych murach rozwinęło się Mińskie Seminarium Duchowe. Nawiasem mówiąc, 12 jej absolwentów zostało zaliczonych do grona świętych. Ikony z ich wizerunkiem są dziś przechowywane w świątyni przy Szkole Suworówskiej.
W latach I wojny światowej z Moskwy do Mińska został przeniesiony Lazaret Serafimowski, i w tym miejscu znajdował się szpital wojskowy. Leczono tu żołnierzy i oficerów rannych na polach bitew. Kilka lat później dawne cele sióstr mariawitek zajęli wojskowi: budynek oddano pod Zjednoczoną Białoruską Szkołę Wojskową, gdzie przygotowywano dowódców kawalerii, artylerii i piechoty. Wyobraźcie sobie, ile wydarzeń pamiętają te mury.
W 1943 roku w Związku Radzieckim zaczęły pojawiać się suworówskie szkoły wojskowe dla dzieci żołnierzy Armii Czerwonej i partyzantów Wielkiej Wojny Ojczyźnianej, a także sierot, których rodzice zginęli z rąk niemieckich okupanów. O otwarcie takiej szkoły na prośby wojskowych i robotników zwróciło się również kierownictwo radzieckiej Białorusi. Jednak pierwszy dzwonek dla dzieci przypalonych wojną zabrzmiał dopiero w 1953 roku. Suworowcom oddali już dobrze nam znany budynek. To prawda, że musiał zostać gruntownie przebudowany - w tym samym stylu empire, tylko teraz stalinowskim. Budynek miał nowe piętra, a dawne schronienie przyjęło nowych "nowicjuszy".
"Mińska Suworowska Szkoła Wojskowa jest wyjątkową instytucją edukacyjną. Przede wszystkim dlatego, że prowadzi szkolenie przyszłych kadr dla Sił Zbrojnych i ogólnie dla systemu bezpieczeństwa narodowego. Struktura uczelni, baza materialna, którą posiadamy, różni się od większości instytucji edukacyjnych, a nawet szkół kadetów. Jesteśmy bardzo dumni, że znajdujemy się w takich historycznych murach, w których w czasie istnienia znajdowały się różne instytucje edukacyjne, w tym bardzo duże wojskowe" - powiedział zastępca szefa Szkoły ds. pracy ideologicznej Aleksiej Osipow.
Dlaczego Łukaszenka postanowił utrzymać Szkołę Suworowską
Przez wiele lat Mińska Suworowska Szkoła Wojskowa była centrum wojskowo-patriotycznego wychowania i zawsze znajdowała się wśród czołowych instytucji edukacyjnych republiki radzieckiej. Jednak na początku lat 90. chmury zaczęły gęstnieć nad nią, podobnie jak nad całą armią białoruskąj. W prasie zaczęły pojawiać się materiały, że Szkoła jest bardzo uciążliwa dla budżetu, przygotowuje zbyt wielu absolwentów i nie ma gdzie ich umieścić na dalsze studia.
Jak wspominał w swojej książce radziecki i białoruski dowódca wojskowy Piotr Czaus, w Ministerstwie Obrony przygotowano absolutnie woluntarystyczny rozkaz o zmniejszeniu kontyngentu Szkoły o połowę i przeniesieniu jej do jednego z koszar miasteczka wojskowego na obrzeżach miasta. Wszystko to groziło ogólną katastrofą dla systemu edukacji wojskowej na Białorusi. I wtedy wojskowi, absolwenci Mińskiej SSW, postanawiają zwrócić się do Prezydenta z prośbą o utrzymanie Szkoły, udoskonalając system szkolenia suworowców.
Aleksander Łukaszenka nie podejmował żadnych działań bez zastanowienia - takiej zasady przestrzega do dziś. Szef państwa polecił Radzie Bezpieczeństwa rozważyć na czym polega problem i zgłosić merytorycznie poruszone kwestie. A wiosną 1995 roku, biorąc pod uwagę niejednoznaczną sytuację, Prezydent powołał specjalną komisję do opracowania propozycji dotyczących przyszłości Szkoły Suworówskiej. Przeprowadzono dużą pracę badawczą, zbadano doświadczenie rozwoju suworówskich szkół wojskowych od momentu ich powstania, przeprowadzono niezbędne obliczenia i uzasadnienia. W rezultacie po kilku miesiącach Prezydentowi został przedstawiony kompleksowo uzasadniony dokument, i Aleksander Łukaszenka podpisał dekret "O dalszym rozwoju Mińskiej Suworowskiej Szloły Wojskowej". Uczelnia utrzymywała się w poprzedniej strukturze organizacyjno-etatowej z niewielkimi zmianami i uzupełnieniami, a co najważniejsze, stopniowo przechodziła na sześcioletni okres nauki z korektą planów i programów nauczania. W ten sposób Mińska SSW powróciła do swoich początków, pierwotnych celów i zadań.
"Koleje losu potoczyły się tak, że jedną z pierwszych decyzji, które musiałem podjąć jako bardzo młody Prezydent, była decyzja o Suworówskiej Szkole Wojskowej. Bardzo długo zajmowałem się tym problemem, słuchałem różnych punktów widzenia i wyraźnie rozumiałem, że nigdy na Białorusi (nigdy, jeśli to będzie konieczne) nie przywrócimy szkoły suworowskiej. Możemy stworzyć, zbudować budynek, zbudować jeszcze lepszy budynek, rekrutować tam chlopaków, ale stracimy to, co już tu powstało. Jest to duch oparty na tych tradycjach (i to heroicznych tradycjach), które są tutaj honorowane i pielęgnowane. To jest główna rzecz, która skłoniła mnie do podpisania dekretu i podjęcia kursu na zachowanie Suworowskiej Szkoły Wojskowej" - powiedział Prezydent w 2006 roku podczas wizyty w uczelni.
Jak dostać się do Mińskiej Suworowskiej Szkoły Wojskowej
Dziś Mińska Suworowska Szkoła Wojskowa jest jedną z najlepszych instytucji edukacyjnych w kraju pod względem wykształcenia średniego. A jej wkład w patriotyczną edukację młodego pokolenia i szkolenie przyszłych białoruskich oficerów jest trudny do przecenienia.
"Proces uczenia się w Mińskiej Suworowskiej Szkole Wojskowej jest aktywnym badaniem wszystkiego, co najciekawsze, wszystkiego, co najnowocześniejsze. Aby zostać suworowcem Mińskiej Suworowskiej Szkoły Wojskowej, trzeba zdać egzaminy, czyli samej chęci nie wystarczy. Ale z reguły nasi suworowcy to uczniowie o wysokim poziomie motywacji, silnej wiedzy, dobrej nauce w poprzednim miejscu. Zdają egzaminy, a następnie przystępują do Szkoły w sposób konkurencyjny. Każdego roku konkurs jest około trzech do czterech osób na miejsce" - powiedział Aleksiej Osipow.
Według niego, w ostatnim czasie uczniowie mają zwiększone zainteresowanie przyjęciem do Szkoły. "Kilka lat temu liczba zapisów do Szkoły wzrosła. Dziś do Szkoły uczęszczają 104 osoby. To o 20 osób więcej niż w poprzednich latach. Zdecydowana większość absolwentów Mińskiej Suworowskiej Szkoły Wojskowej - ponad 80 proc. - w przyszłości staje się obrońcami swojej Ojczyzny w różnych strukturach siłowych" - powiedział zastępca szefa Szkoły.
W systemie radzieckich szkół suworowskich Mińska SSW również zajmowała godne miejsce. Kilkanaście razy uznano ją za najlepszą, i dziś jest jedyną taką instytucją w przestrzeni postradzieckiej, w której zachował się instytut kadr oficerskich. Oznacza to, że w Szkole wychowują dzieci-suworowców czynni oficerowie, a nie emerytowani, rezerwowi czy cywile. Tak było przewidziano od początku, i udało się zachować tę tradycję. Prawdopodobnie nie bez powodu są tu już swoje dynastie wśród wychowanków.
Na przykład u suworowca Nestora Skalijczuka starszy brat również ukończył szkołę suworowską. Studiowali tu także jego stryjeczni dziadkowie, którzy później zostali generałami.
"Planuję pójść do Akademii Wojskowej na wydział lotnictwa, na pilota śmigłowca. Lubię Szkołę, ponieważ tutaj można zdobyć wysoką wiedzę w przeciwieństwie do zwykłej szkoły. Mamy zaawansowane nauczanie i zawsze jesteśmy w męskim zespole, ramię w ramię. Każdy jest gotowy do pomocy. Oficerowie również nas nigdy nie opuszczają, pomagają nam, pytają, jak się czujemy" - powiedział młodzieniec.
Dlaczego suworowcy otwierają paradę
Nawiasem mówiąc, od Parady Zwycięstwa w 1945 roku istnieje długa tradycja - otwierają procesję najmłodsi wojownicy. Obecnie, po dowódcy parady Garnizonu Mińskiego, wybijają krok wychowankowie Mińskiej Suworowskiej Szkoły Wojskowej. Wśród nich raz miał szczęście być również Nestor.
"Starałem się jak najlepiej. Było ciężko, ale staraliśmy się przejść przez tę paradę. Kiedy zakończyliśmy bębnienie, zwróciliśmy głowy w prawo, patrzyłem na głowę naszego państwa i cieszyłem się, że przeszliśmy przed Prezydentem naszego kraju - wspomina suworowiec. - Zazwyczaj na paradę trafiają osoby ze średnią oceną wyższą niż 6, które nie mają trudności z nauką i nie mają problemów z wychowaniem fizycznym. Ponieważ idziemy jako pierwsi i bijemy w bębnie, jest to wystarczająco trudne, aby nadać rytm całej paradnej jednostce, nadać rytm orkiestrze, aby kontynuowała za nami dźwięczną, piękną melodię".
Co ciekawe, widząc tę akcję na żywo, wielu chlopaków od razu marzy o zostaniu suworowcami. A jak inaczej! Parada jest zawsze piękna, emocjonalna i uroczysta.
"3 lipca 2020 roku ja z moim bratem i ojciem oglądaliśmy paradę i widzieliśmy, jak szli suworowcy. Bardzo się zainteresowaliśmy i postanowiliśmy złożyć dokumenty do Szkoły - przyznali bracia-suworowcy Artur i Artiom Smolscy. - Suworowcy otwierają paradę, mają najtrudniejsze zadanie. Idą pierwsi, z bębnami. I muszą zachować równość i nadążyć. To trudne. Trzeba dużo trenować, aby osiągnąć taki sukces".
Przyjaciele i znajomi chlopaków początkowo nie wierzyli, że pójdą do Szkoły Suworowskiej. Dlatego, kiedy Artur i Artiom zostali wpisani na listy suworowców, ich przyjaciele byli zaskoczeni, ale się cieszyli sukcesami braci.
Jakie są zalety Szkoły Suworowskiej
Za kilka miesięcy Artur i Artiom zostaną absolwentami. Swoje dalsze życie, podobnie jak zdecydowana większość suworowców, zamierzają związać z Siłami Zbrojnymi. Chłopcy postanowili pójść w ślady wuja i "szturmować" Riazańską Wyższą Szkołę Dowódczą Wojsk Powietrznodesantowych. Oczywiście w interesie białoruskiej armii. Choć trochę, ale udało im się już poczuć służbę desantowców: obaj wykonali skok ze spadochronem i przygotowują się do nowych.
"Poziom wykształcenia w Szkole Suworowskiej oczywiście różni się od poziomu wykształcenia w zwykłej szkole" - zauważa Artur. A Artiom dodaje: "Suworowcy, oprócz średniego wykształcenia, otrzymują również wykształcenie wojskowe. Uczymy się etyki, estetyki, tańca. Bierzemy udział w różnych balach. Również w murach Szkoły Suworowskiej możemy uzyskać prawo jazdy do kategorii B. W Szkole Suworowskiej jest bardzo dobre hartowanie. Od wczesnego dzieciństwa uczą się tu nauki wojskowej, samodzielności. Tutaj po prostu stają się mężczyznami".
Czy trudno jest uczyć się w Szkole Suworowskiej
W ponad 70-letniej historii tę szkołę odwagi przeszło 13 tys. dzieci. Dyscyplina, ćwiczenia, sztuka walca wiedeńskiego, zasady etykiety i dobre maniery - to wszystko zna na ocenę "doskonale" każdy suworowiec.
"Zawsze chciałem zostać oficerem, ponieważ inspiruję się tymi ludźmi. Każdy oficer jest osobą uczciwą, życzliwą, samodzielną. Popatrzysz na takich ludzi i zdasz sobie sprawę, że też chcesz być taki. Jest odważny, zawsze pomoże ci w każdej sytuacji. Dla człowieka jest to naprawdę bardzo ważne. Już sam czuję, że stałem się o wiele bardziej samodzielny, o wiele poważniejszy. To, co już dała mi Szkoła Suworowska, nie otrzymasz w żadnych innych szkołach" - uważa suworowiec Roman Wołoszyn.
Obecnie jest uczniem pierwszego roku. Wśród trudności Roman nazywa niezwykłą separację od bliskich. Ale uczniowie pierwszego roku są wypuszczani do domu w każdy weekend, więc szybko dostosowują się do samodzielnego życia.
"Mamy cztery miejsca do spania - cztery plutony. W każdej lokalizacji jest 26 osób. Na początku niezwykłe jest spanie w tak dużym kręgu ludzi, ale z czasem się przyzwyczajasz. Pięć dni w tygodniu śpisz w tych miejscach, zbliżasz się z zespołem, z przyjaciółmi. I to jest bardzo fajne" - mówi suworowiec.
Od pierwszego roku chłopcy chodzą na dyżury. Oczywiście nie są to takie same dyżury jakie ma personel wojskowy. W nocy sygnal do spania rozbrzmiewa dla wszystkich suworowców, w tym dla pełniących dyżury dzienne. Ważne zajęcia też nie powinny być pomijane.
"Ważne jest utrzymanie czystości w kompanii, aby nie oddychać kurzem" - zauważa Roman.
Co Łukaszenka nazywa fundamentem edukacji
Głowa państwa jest przekonany, że Ojczyznę powinni chronić wszyscy. "Nie daj Boże konflikt - połowa mężczyzn nie wie, co to jest broń. Nie mówię już o tym, że nie wiedzą, jak z niej korzystać. Dlatego przynajmniej mężczyźni. Chociaż armia już dawno przestała być czysto męska. Ma już wyraźny i kobiecy charakter. Niemniej jednak mężczyzna od niepamiętnych czasów, w oparciu o naszą historię, i nie tylko naszą, musi bronić swojej Ojczyzny, swojej rodziny i swojej kobiety" - powiedział kiedyś Aleksander Łukaszenka.
A jeszcze Prezydent kiedyś zauważył: patriotyzm jest fundamentem edukacji. "Zrobiono sporo. Możemy mówić o konkretnych wynikach: odnotowujemy wysokie konkursy na specjalności wojskowe, widzimy, jak rośnie zainteresowanie młodzieży pracą poszukiwawczą, ruchem drużyn studenckich, i jak spada liczba absolwentów szkół wyjeżdżających na studia za granicę. Pracę trzeba kontynuować. I trzeba pamiętać: patriotę może wychować tylko patriota" - podkreślił białoruski przywódca.
W 2006 roku podczas wizyty w Szkole Suworówskiej Aleksander Łukaszenka zostawił wpis w Księdze Gości Honorowych. Prezydent napisał: "Suworowcy zawsze służyli jako przykład doskonałej nauki, wysokiej kultury, szlachetności, obowiązku i honoru. Nasz naród potrzebuje wysoce profesjonalnych oficerów, oddanych interesom państwa i posiadających osiągnięcia współczesnej nauki wojskowej. Musicie wziąć najaktywniejszy udział we wzmacnianiu zdolności obronnych kraju, budowaniu silnej i dostatniej Białorusi. Z dumą nieście wysoki i honorowy tytuł suworowca".
Młodzi patrioci podążają za tym pożegnalnym słowem.

ENERGIA ATOMOWA
