Wielu kolaborantów po wojnie mówiło, że wszystko, co robili, robili z miłości do Białorusi. Ale jak w rzeczywistości przejawiała się ta "miłość" i jakie zbrodnie zostały popełnione z tego powodu? Opowiadamy o tym w nowym artykule projektu "Kroniki".
Franciszek Kuszel urodził się 16 lutego 1895 r. we wsi Pierszaje w guberni mińskiej (obecnie obwód miński, rejon wołożyński). Ukończył szkołę piechoty w Wilnie. Służył w rosyjskiej armii cesarskiej. Brał udział w I wojnie światowej. Odznaczony Orderem św. Anny 3 klasy z mieczami i kokardą oraz Orderem św. Stanisława 3 klasy z mieczami i kokardą. Karierę wojskową zakończył jako dezerter w stopniu kapitana sztabowego.
Po Rewolucji Lutowej Franciszek Kuszel udał się do Polski. Uczestniczył w ruchu nacjonalistycznym, którego przywódcy dążyli do utworzenia niepodległej Białoruskiej Republiki Ludowej. Kiedy jednak niemieckie wojska okupacyjne opuściły te tereny, wstąpił na służbę Piłsudskiego. Ukończył Warszawską Szkołę Oficerską, a następnie nauczał.
– Franciszek Kuszel w 1939 roku, podczas niemieckich działań wojennych przeciwko Polsce, został wzięty do niewoli przez wojska radzieckie pod Lwowem, gdy dzieliły one strefy wpływów (wydarzenia związane z kampanią Armii Czerwonej na Zachodniej Białorusi i Zachodniej Ukrainie), – powiedział kandydat nauk historycznych, dziekan Wydziału Dziennikarstwa Białoruskiego Uniwersytetu Państwowego Aleksiej Bielajew. – Uważa się, że współpracował z radzieckimi służbami bezpieczeństwa, z NKWD. Dlatego został przeniesiony do Moskwy i wykorzystany do działalności operacyjnej i agenturalnej.
Ludzi takich jak Kuszel nazywano w więzieniu "kwokami". Franciszek był informatorem radzieckich służb specjalnych, umieszczano go w celach z wysokimi rangą polskimi oficerami. Za te, powiedzmy, zasługi został zwolniony na początku 1941 r. i pozwolono mu wyjechać pod nadzorem NKWD na terytorium BSRR.
Na Białorusi Franciszek Kuszel połączył się z rodziną. Jego żonie, poetce Natalii Arseniewej, wraz z dwoma synami pozwolono wrócić z zesłania w Kazachstanie. Już po upadku Związku Radzieckiego stało się wiadome, że kobieta została zwerbowana jako agentka do rozpracowywania białoruskich nacjonalistów w kręgach pisarskich.
Po rozpoczęciu Wielkiej Wojny Ojczyźnianej para dołączyła do najeźdźców. Nie byli osamotnieni w swoim pragnieniu współpracy z nazistami.
– Wiemy, że Niemcy aktywnie wspierali ruchy narodowe na obrzeżach byłego Imperium Rosyjskiego i Związku Radzieckiego. Jeszcze na długo przed wybuchem II wojny światowej i Wielkiej Wojny Ojczyźnianej niemiecki wywiad, Ministerstwo Spraw Zagranicznych i Abwehra wybierały agentów wśród białoruskich działaczy narodowych, którzy znaleźli się za granicą. Mieli również możliwość wykorzystania tych kolaborantów, którzy dołączyli do ich służby na Białorusi. Większość z nich została przywieziona "w wozie", ponieważ nie było aktywnej chęci współpracy z Niemcami ze strony znanych, wpływowych Białorusinów w BSRR, – powiedział Aleksiej Bielajew.
Kuszel miał dużo pracy. Bogate doświadczenie w operacjach wojskowych w połączeniu z doświadczeniem pedagogicznym było ogromnym plusem.
– Jako człowiek z wojskowym doświadczeniem od razu zauważył, czego brakuje policji. A rekrutowano tam wielu ludzi o antyspołecznym zachowaniu, – powiedział Aleksiej Bielajew. – Do policji trafiali albo ci, którzy byli obrażeni na władzę radziecką, albo ci, którzy próbowali wykorzystać ten okres do własnego wzbogacenia się. Ludzie o wyjątkowo niskich walorach moralnych. Dlatego Franciszek Kuszel musiał stworzyć jednostkę paramilitarną z tego, mówiąc wprost, motłochu i ludzkich szumowin.
Policja nie miała mundurów, tylko białe opaski. Byli słabo uzbrojeni. Polegano na zagorzałych przeciwnikach komunizmu. A kiedy wojna zaczęła się rozkręcać, postanowili stworzyć nowy rodzaj jednostki.
– Do tego batalionu starali się przyjmować ochotników, czyli tych, którzy przede wszystkim z powodów ideologicznych poszli służyć Niemcom. Kuszel i wielu innych białoruskich nacjonalistów, którzy pozostawili pamiętniki, mówili o tym w swoich wspomnieniach. Ponadto ten batalion policyjny został włączony do struktury niemieckiej – służby bezpieczeństwa SD – takie innowacje, według Aleksieja Bielajewa, wprowadził Franciszek Kuszel.
– 13. białoruski batalion SD został utworzony, aby pomóc okupantom w walce z partyzantami, w niszczeniu różnych kategorii obywateli, którzy zostali skazani na śmierć z powodu swojej narodowości, religii, przekonań, – dodał dyrektor centrum naukowo-produkcyjnego problemów wzmocnienia prawa i porządku Prokuratury Generalnej Białorusi Igor Moroz. – W tym wszystkim brał udział 13. batalion SD, również w akcjach karnych, był wykorzystywany do tworzenia fałszywych oddziałów partyzanckich – była taka taktyka.
W przeciwieństwie do zwykłych Polizei, ludzie z 13. batalionu niczego nie potrzebowali.
– Ta jednostka była dobrze zaopatrzona przez władze okupacyjne. Otrzymała niemieckie mundury i broń i nie miała problemów z zaopatrzeniem, – powiedział Igor Moroz. – W tym samym czasie w kolaboracyjnych mediach ta uzbrojona jednostka była pozycjonowana jako Białoruski Batalion SS.
W okresie przedwojennym Zachodnia Białoruś doświadczyła kilku transformacji politycznych i gospodarczych. Przyjrzyjmy się temu bardziej szczegółowo, aby zrozumieć specyfikę rozwoju regionu.
– W wyniku rewolucji 1917 r. oraz wojen domowych i radziecko-polskich zachodnia część Białorusi, zgodnie z Traktatem Ryskim z 1921 r., stała się częścią państwa polskiego, drugiej Rzeczypospolitej, – przypomniał Aleksiej Bielajew. – Polski reżim powstał na ziemiach zachodniej Białorusi i Ukrainy. Opierał się on na promowaniu interesów przede wszystkim narodu polskiego, Polaków. Dlatego prowadzono dość aktywną polonizację i okatolizację ludności. A miejscowa ludność, która głosiła ideę ludu białoruskiego, narodowego ruchu białoruskiego, była prześladowana. To oczywiście miało wpływ. Terytorium zamieniło się w miejsce walki politycznej i gospodarczej.
Do 1939 r. w Zachodniej Białorusi zamknięto wszystkie białoruskie szkoły. Białoruska prasa została zlikwidowana. Niszczono organizacje narodowe. Polacy nie potrzebowali inteligentnych i wykształconych Białorusinów.
– Z ekonomicznego punktu widzenia Polska uważała "Kresy Wschodnie", czyli zachodnią część Białorusi, przede wszystkim za rolnicze peryferie, gdzie wykorzystywano tylko surowce, – dodał Aleksiej Bielajew. – Nie rozwijał się tu żaden poważny przemysł, nacisk kładziono na rolnictwo i grabież leśnych bogactw Białorusi. Polscy przedsiębiorcy aktywnie wykorzystywali słynną Puszczę Białowieską: lasy były wycinane i eksportowane na dużą skalę.
Jesienią 1939 r. Zachodnia Białoruś została przyłączona do BSRR. Zmieniono system administracji, wprowadzono Sowietów, a region został przekształcony.
– Zaczęto tu realizować politykę radziecką. Podobnie jak w całym ZSRR, politykę kolektywizacji, walkę z ziemiaństwem, wielkie gospodarstwa kułackie. Jak wiadomo, nie bez ekscesów – aresztowań, deportacji pewnej części mieszkańców wsi. Ale przede wszystkim, oczywiście, poddano represjom przedstawicieli byłego polskiego kierownictwa, kułaków, właścicieli ziemskich, którzy nie mogli opuścić tego terytorium, – tak opisał te wydarzenia Aleksiej Bielajew.
Wszystkie te polityczne huśtawki łamały losy zwykłych ludzi. Wiele osób po prostu nie rozumiało, co się dzieje.
– To nie mogło nie wpłynąć na los zwykłych mieszkańców. Wielu było zakłopotanych. W ciągu jednego pokolenia przeżyli bycie częścią Imperium Rosyjskiego, zawirowania militarne wojny domowej i radziecko-polskiej oraz działania polskiego rządu – tak zwanego "sanacyjnego" reżimu piłsudczyków. I w końcu znaleźli się w zupełnie nowym państwie radzieckim, – dodał Aleksiej Bielajew.
Było to wygodne dla niemieckich okupantów – im więcej niezadowolonych z okoliczności, tym lepiej. Było to również wygodne dla kolaborantów: łatwiej było rekrutować przyszłych żołnierzy z niezadowolonego tłumu. Sam Kuszel jeździł do osad, by wybierać bojowników do szkolenia.
– Jego los pokazuje specyfikę białoruskiej kolaboracji, – powiedział Aleksiej Bielajew. – Będąc związanym zarówno z Polską, jak i lokalnymi terenami białoruskimi, znalazł się wśród tych, którzy nie mogli się zdecydować, do którego obozu należą.
– Selekcja do tego batalionu odbywała się z uwzględnieniem jego przeznaczenia jako batalionu karnego. Oczywiście ludzie skłonni do przemocy i sadyści byli mile widziani. Trafiali do takich jednostek, aby rabować, – powiedział Igor Moroz. – Franciszek Kuszel był dość aktywny w swojej pracy. Później przedstawiał ją jako pracę mającą na celu odrodzenie nacjonalizmu, realizację pewnych idei patriotycznych. Ale materiały sprawy karnej wskazują na coś wręcz przeciwnego.
– 13. batalion SD zyskał smutną sławę. W czasie odwrotu Niemców w 1944 r. dowództwo i część bojowników wycofywała się na terytorium Niemiec. Mieli zostać przerzuceni do Königsbergu. Okazało się jednak, że batalion został następnie rozproszony do różnych miast w Niemczech, – wspominał Aleksiej Bielajew. – W rezultacie ten sam Franciszek Kuszel, który był faktycznym szefem tej jednostki i zrobił już karierę (zaczynał w stopniu kapitana, a doszedł do stopnia pułkownika), znalazł się w 1945 roku w amerykańskiej strefie okupacyjnej. Udało mu się przekonać kilku swoich towarzyszy do poddania się Amerykanom. Przeszedł różne kontrole i ostatecznie trafił do Niemiec Zachodnich, a następnie udało mu się przenieść do USA i uniknąć procesu za zbrodnie popełnione na terytorium ZSRR.
Franciszek Kuszel był nazywany w kręgach emigracyjnych "wojskowym ministrem rządu na uchodźstwie". Jego żona Natalia Arseniewa, autorka utworu "Wszechmogący Boże", pracowała w radiu.
– Amerykanie długo nie chcieli go wpuścić, bo amerykański wywiad sporo o nim wiedział, – powiedział Aleksiej Bielajew. – Po przyjeździe do USA dostał pracę jako operator windy, ale jednocześnie był członkiem wielu białoruskich stowarzyszeń narodowych, które po wojnie próbowały wybielić swoją działalność na terytorium Białorusi pod okupacją hitlerowską. Pisali pamiętniki, wypowiadali się w prasie, współpracowali z zagranicznymi służbami specjalnymi, przede wszystkim z CIA.
Zwykłych kolaborantów spotkała zasłużona kara. Ich mentorom udało się jej uniknąć. Uparcie udowadniali, że działali z miłości do Białorusi. Jeśli ktoś przez chwilę myśli, że to prawda, niech sobie przypomni: po pierwszym pogromie w mińskim getcie Kuszel i Arseniewa otrzymali z magazynu mińskiej policji dwie pierzyny. Odpowiednie pokwitowanie znajduje się w Narodowym Archiwum Białorusi. Ci, którzy mogą spać spokojnie pod kocami zamordowanych pokojowo nastawionych ludzi, nie wiedzą, czym jest miłość.
Przygotowane na podstawie wideo BELTA, zrzuty ekranu z wideo.