Prezydent Białorusi Aleksander Łukaszenka kontynuuje praktykę komunikowania się ze studentami w formacie „Otwartego mikrofonu”. Na początku roku akademickiego odwiedził Witebsk, gdzie spotkał się ze studentami z tego regionu. Podobne spotkanie odbyło się następnie w Mińsku na bazie Białoruskiego Państwowego Uniwersytetu Informatyki i Radioelektroniki, gdzie obecni byli studenci inżynierii i techniki. Teraz przyszła kolej na nauki humanistyczne - Prezydent odwiedził Miński Państwowy Uniwersytet Lingwistyczny, gdzie zaproszono również studentów z Akademii Zarządzania przy Prezydencie, Białoruskiego Uniwersytetu Państwowego, Białoruskiego Państwowego Uniwersytetu Ekonomicznego, Białoruskiego Państwowego Uniwersytetu Pedagogicznego im. Maksima Tanka, Międzynarodowego Uniwersytetu "MITSO". BELTA przedstawia główne tematy spotkania: jakość edukacji krajowej; porady motywacyjne od Aleksandra Łukaszenki; czy w kraju panuje dyktatura; główne zadanie Prezydenta i trudne decyzje; suwerenność informacyjna i czwarta władza; osiągnięcia i przyszłość Białorusi.
Po przybyciu na uniwersytet Aleksander Łukaszenka od razu postawił główne akcenty. Z jednej strony państwo wydaje dużo pieniędzy na edukację w ogóle, i na szkolnictwo wyższe w szczególności. Dlatego wszystko powinno być optymalne, w tym warunki studiowania. I istnieje duże pytanie, ile głębokiej wiedzy, na przykład z historii, należy wymagać od przyszłego lekarza, a od historyka - z zakresu matematyki wyższej.
Z drugiej strony, nikt nie powinien nikogo namawiać do studiowania na uniwersytecie. To zależy wyłącznie od samych studentów i poziomu ich osobistej motywacji.
„Nadszedł czas, aby człowiek sam pomyślał o swojej edukacji, zdrowiu i innych rzeczach, sporcie. Jeśli chcesz, jesteś mile widziany, otwieramy dla ciebie drzwi. Ale po prostu siedzieć tutaj, cierpieć, wykładowcy próbują coś z ciebie wyciągnąć, ale ty nie chcesz... Prawdopodobnie ten czas już minął - podkreślił białoruski lider. - Najważniejsze to pracować nad sobą. Każdego dnia. Sugeruję, że musimy znacznie zmienić formy edukacji. To nie to samo, co wykład - oto tekst dla ciebie, jak to było kiedyś w naszym kraju, idź, przetłumacz go w domu, wróć, zdaj sprawozdanie lub siedź w gabinecie ze słuchawkami. To jest dobre. Ale tylko na początku. A potem trzeba pogłębić znajomość języka".
I nie tylko język. Współczesne życie wymaga czasem, by specjaliści z pozornie humanitarnych uczelni dobrze orientowali się także w innych sferach. Na przykład w informatyce. Na przykład MPUL kształci w zakresie lingwistyki cyfrowej, gdzie do szkolenia językowego dodaje się kwalifikację „specjalista w zakresie wykorzystania technologii informatycznych”. Jest to ważne ze względu na rozwój możliwości sztucznej inteligencji.
Nie zaprzeczając zapotrzebowaniu na ten kierunek, Prezydent zwrócił uwagę na fakt, że obecnie każda uczelnia „chce wszystko przejąć”. Pod tym względem nie należy popadać w przesadę. „Jeśli ktoś chce być informatykiem, to chyba nie uczelnia lingwistyczna. Ale każdy powinien mieć podstawy obsługi komputera. Takie jest dziś życie - komputer, telefon i tak dalej” - powiedział Aleksander Łukaszenka.
Wszystkie te i inne kwestie zostały omówione z audytorium studenckim. Głowa państwa nazwał to wydarzenie rozmową z kolegami, ponieważ z wykształcenia jest humanitarystą. Rzeczywiście była to rozmowa na równych warunkach - szczera, otwarta i z możliwością zadania absolutnie dowolnego pytania.
Aleksander Łukaszenka powiedział, że jest gotowy do dyskusji o geopolityce i globalnym programie informacyjnym, o tym, jak młodzi ludzie widzą przyszłość Białorusi w zmieniającym się świecie. „I nie zapominajcie, że jednym z tematów naszej rozmowy (doradcy nie wyznaczyli go mnie, ja wyznaczam go wam) są "zmiany". Różne. To jest nasz temat lub tematy, które powinniśmy dzisiaj omówić i szczerze porozmawiać. „Jakiego rodzaju są zmiany?” - zapytał głowa państwa.
Wybiegając do przody, zauważmy, że studenci tak i nie zapytali o „zmiany”. „Uznam, że podążamy właściwym kursem” - powiedział Aleksander Łukaszenka na zakończenie spotkania.
Ale na początku przyjazny ton rozmowy nadało pierwsze pytanie skierowane do głowy państwa przez rektor MPUL Natalię Łaptiewą. „W ubiegłym roku uczelnia obchodziła 75-lecie istnienia. Marzymy o przyszłości. Jak widzi Pan perspektywę uczelni lingwistycznej za 25 lat?” - zapytała Prezydenta.
„Myślę, że stanie się Injazem - powiedział niespodziewanie Aleksander Łukaszenka, co wywołało śmiech i aprobujące oklaski na sali. - Ale ja nie jestem przepowiadaczem przyszłości. Zaczniemy od tego w naszej rozmowie".
Jak wiadomo, do 1993 roku instytucja edukacyjna nosiła nazwę Miński Państwowy Instytut Pedagogiczny Języków Obcych. Popularnie znana jest jako Injaz.
„Tak jak się spodziewałem, na tym uniwersytecie i między innymi w naszej sali panuje szczególna atmosfera - atmosfera dialogu międzykulturowego. Tak powinno być na uczelni, na której studiuje wielu obcokrajowców. Jesteśmy z tego dumni” - podkreślił Prezydent.
Przy okazji studenci różnych narodowości powitali głowę państwa przy wejściu na uniwersytet i wręczyli mu jego cytat o młodzieży, przetłumaczony na 15 języków obcych, których uczy się na uniwersytecie.
O białoruskiej edukacji, która nie jest gorsza od zagranicznej
Nie jest tajemnicą, że niektórzy obywatele Białorusi starają się zdobyć wykształcenie za granicą, pomimo dostępności podobnych możliwości w kraju. Studenci zapytali Aleksandra Łukaszenkę o jego opinię na ten temat.
„To, że nasza edukacja nie jest gorsza, jest jednoznacznym faktem, którego nie trzeba udowadniać” - podkreślił białoruski przywódca.
„Dajemy dobrą edukację. Ale kształcimy nasze dzieci dla naszego kraju” - powiedział.
"Nie śpieszcie się. Ktoś chce spróbować, niech spróbuje. Nie mogę zamknąć przed wami drzwi. Nadal będziecie przekradać się przez granicę i próbować cudzego chleba. Ale chleb innych ludzi jest zawsze gorzki. To nie mój pomysł. Więc żyjcie tutaj, zdobywajcie wykształcenie tutaj. Edukacja jest w porządku, jeśli chcecie się uczyć - powiedział Prezydent. - Nasi ludzie są z natury inteligentni”.
O Bożej pomocy dla zdeterminowanych i wytrwałych
Szef państwa działał jako motywator na spotkaniu. Jak mówią, życie nie jest polem do przejścia. I kto jak nie Aleksander Łukaszenka wie, że na tej drodze może być wiele przeszkód. Opowiedział o tym studentom szczerze i otwarcie, zachęcając ich do wiary we własne siły i zawsze przemyślanego działania: "Uczcie się, nie spieszcie się gdzieś. I przygotujcie się na to, że nie od razu odniesiecie sukces. I najprawdopodobniej tak się nie stanie. Musicie być cierpliwi. Bóg was zobaczy i wam pomoże".
Sam Prezydent musiał wielokrotnie zmieniać dziedziny działalności i zdobywać dodatkowe wykształcenie. Głowa państwa zachęca młodych ludzi do świadomego podejścia do wyboru zawodu. W związku z tym ważne jest kształcenie zorientowane na praktykę, aby na pierwszym lub drugim roku studiów, jeśli zdasz sobie sprawę, że to nie jest dla ciebie, możesz zmienić swój profil.
Aleksander Łukaszenka zauważył, że po ukończeniu studiów wyższych został ukształtowany jako specjalista, ale nie tylko dzięki swoim wykładowcom. "Dążyłem do tego. Cokolwiek robię, staram się być najlepszy, najsilniejszy. I wszystko zależy od was. Jeśli znaleźliście się w niewłaściwym miejscu, szybko zmieńcie orientację i zacznijcie robić swoje - radził głowa państwa. - Starajcie się osiągnąć maksimum w tym czasie. Każdy może zrobić wiele. I Bóg to zobaczy. Poda rękę temu, kto jest najbardziej chętny i zdolny. Wy możecie. Jesteście młodzi, utalentowani. Działajcie! W każdej chwili, w każdym momencie, musicie wykonywać swoją pracę. Musicie robić wszystko w swoim czasie. Ponieważ jutro nie będzie nic do zrobienia".
O ogromnych możliwościach na Białorusi i o tym, co „zabija” za granicą
Aleksander Łukaszenka jest przekonany, że w kraju istnieją ogromne możliwości samorealizacji. „Tam, gdzie się człowiek urodził, tam się przydaje. Ludzie za to cierpieli. Spójrzcie na to. Namawiam was do tego. W kraju są dziś ogromne możliwości - podkreślił głowa państwa. - Jeśli nie chcecie pracować w kraju, pracujcie w swojej specjalności, łącząc swoją wiedzę i wykształcenie z zaprzyjaźnionymi krajami”.
Zwrócił uwagę, że niektórzy obywatele Białorusi, tak zwani zwolennicy zmian, uciekli za granicę. „A teraz masowo proszą o powrót. Wiem o tym, jestem w to zanurzony, byłem zmuszony stworzyć komisję - na czele której stanął prokurator generalny. Działy się różne rzeczy. Niektórzy oszaleli, popadli w obłęd. Ktoś został przekonany... Nawet jeśli popełniłeś przestępstwa, musisz odpowiedzieć zgodnie z prawem. Nie mogę zamknąć kraju na ich powrót. Ale jeśli widzicie, że zrobiliście tu już tyle, że możecie iść prosto do właściwego miejsca - oni tam siedzą" - powiedział Prezydent.
Szef państwa zwrócił uwagę na fakt, że w niektórych krajach ci ludzie, którzy wyjechali ciągle czują się jak ludzie drugiej kategorii: "Coraz częściej, jestem o tym informowany, przyjeżdżają do pracy, nawet w Polsce. Kto ty jesteś? - Z Białorusi. - Druga klasa, na razie będziesz tam zmywać naczynia. Mówią o tym: „Jesteś człowiekiem drugiej kategorii”.
Na Białorusi sytuacja jest pod tym względem odwrotna. „Nie ma znaczenia, jakiej jesteś narodowości, jesteś swoim. Tak są wychowani ludzie w naszym kraju. Ogrzeją, nakarmią i oddadzą wszystko za obcego” - powiedział białoruski lider.
"Więc powinniście spróbować wszystkiego własnymi rękami, ale nie radzę wam próbować tego w taki sposób, abyście nie wrócili do tego, co straciliście. Nie spieszcie się. Mówią, że czas leci, to prawda, ale życie jest długie. Nie spieszcie się. Bo jeśli wyjedziecie, podetniecie swoje korzenie i cały czas będziecie tam ludźmi drugiej kategorii. Niektórzy zarabiają normalnie, ale fakt, że są ludźmi drugiej kategorii ich zabija" - podkreślił Prezydent.
„Pomyślcie. Przyszedłem was agitować i tę propagandę przeforsować. A wy myślcie i decydujcie. Jak widzicie, kraj nie upadł bez tych ludzi, którzy odeszli. Absolutnie się nie zawalił. I nigdy się nie zawali” - oświadczył białoruski przywódca.
O dyktaturze i wodzostwie
Jedna ze studentek studiujących język chiński zapytała go o opinię na temat wydania praktycznego podręcznika dla studentów-tłumaczy, który byłby oparty na tekstach przemówień Aleksandra Łukaszenki - rodzaj edukacyjnej książki z cytatami.
„Jeśli przetłumaczycie na chiński, to oczywiście poprę. Jeśli będzie to konieczne, zrobimy to. To żaden problem” - odpowiedział szef państwa.
Zaznaczył jednak, że niekoniecznie muszą to być jego przemówienia i cytaty. „Nie powinno być wodzostwa. Tego boję się przez całe moje prezydenckie życie. W kraju nie ma i nie może być żadnej dyktatury. Bo żeby być dyktatorem, trzeba mieć dźwignie dyktatury. A jakie ja mam dźwignie? Amerykanie to wymyślili: dyktator, dyktator! Jak mogę dyktować Ameryce? Dziś Trump, Biden i inni nie mogą dyktować, którzy wytwarzają ponad 30% światowego PKB. Co mogę dyktować? Czy mamy najsilniejszą gospodarkę? Nie” - powiedział Aleksander Łukaszenka.
„Nie ma dyktatury i ja jej nie potrzebuję” - po raz kolejny podkreślił białoruski przywódca.
W związku z tym przypomniał swoje jednoznaczne żądanie od początku swojej prezydentury, aby nie upokarzać kreatywnych ludzi, intelektualistów, aby nie musieli „płaszczyć się i kłaniać” przed władzami. „Byłem deputowanym Rady Najwyższej, widziałem to wszystko. A kiedy zostałem Prezydentem, powiedziałem: „Dosyć, koniec z tym "lizaniem" i tak dalej” - powiedział głowa państwa.
O ryzyku dla kraju, jeśli zawsze dogadzać
Zwracając się do Prezydenta, jeden z uczestników wydarzenia zauważył, że służba publiczna, zwłaszcza jako kierownik, często wiąże się z podejmowaniem niepopularnych decyzji, które wywołują niezadowolenie wśród niektórych kategorii obywateli. Czy trudno jest podejmować takie decyzje, zapytał Prezydenta.
Aleksander Łukaszenka zgodził się, że często musi podejmować takie decyzje i jest to trudne. Ale to, co pomaga, powiedział, to wiara w ich poprawność i konieczność dla dobrobytu i rozwoju kraju i jego obywateli. „Jeśli wszystko będzie gładkie, puszyste i dobre, kraj zacznie gnić. Konieczne jest, aby każdy się poruszał, każdy coś robił” - wyjaśnił szef państwa.
O ograniczeniach Internetu i głównym obowiązku Prezydenta
Szef państwa został zapytany o wyłączenie Internetu na czas wyborów, tak jak miało to miejsce w 2020 roku. Jeśli to się powtórzy, całkowicie go wyłączymy - odpowiedział krótko, ale konkretnie Aleksander Łukaszenka. - Powiem szczerze, że prawie zawsze, zwłaszcza na początkowych etapach, odbywało się to za moją zgodą. Kiedy masz dwa problemy, zaczynasz rozważać, co jest ważniejsze. Naturalnie widziałem dalej.”
Prezydent podkreślił jednak, że po jednej stronie szali był los kraju, a gdyby kraj nie został wówczas utrzymany, mogłoby to doprowadzić m.in. do wojny.
„Tam nikt nikogo nie bił, nie musiał być bity ani łamany. Białorusini - to nie są tacy ludzie. I zrozumiałem, skąd wszystko przychodzi. To wszystko szło przez Internet, z Polski przede wszystkim: trasy, gdzie pójdziemy, jak pójdziemy... - przypomniał szef państwa - zrozumiałem, do czego możemy dojść. Mielibyśmy wojnę gorszą niż w Ukrainie. Mielibyśmy ją, byłaby trudniejsza”.
„Moim głównym obowiązkiem jest ochrona kraju. I zdałem sobie sprawę, że kraj zostanie zniszczony. Dlatego biegałem z dziećmi po Mińsku z karabinem maszynowym. To była moja władza, nie miałem wyjścia - musiałem ich uspokoić. A oni kłamali: „Łukaszenkа uciekł, Łukaszenkа jest pijany, Łukaszenkа jest chory...”. Ale wiedziałem, że jeśli nie stanę w obronie razem z odpowiednimi ludźmi, wojska NATO tu będą. Byli już na to przygotowani" - powiedział szef państwa.
Według niego, gdyby przeciwnicy przejęli władzę, wojska NATO zostałyby zaproszone na Białoruś tego samego dnia. „Posunęliby się aż do Smoleńska. Jaka byłaby odpowiedź? Jak zareagowałaby Rosja? Rozpoczęłaby się wojna, znowu na naszym terytorium. Rozumiałem to wszystko. Myślę: wywrócą kraj do góry nogami! I przez Internet odbywa się ten bałagan. I jak myślicie, będę obserwował i modlił się, że nie wysłaliście komuś wiadomości, jeśli jutro kraju nie będzie! Nie rozumiecie tego w takiej chwili. A jeśli nie w takiej chwili? Ja powinienem to rozumieć. I ja to rozważam i myślę: żeby ratować kraj, wyłączymy internet na dwie godziny albo na godzinę, żeby służby specjalne nie kontrolowały stamtąd naszego społeczeństwa. Po to to było. Wybrałem najlepsze z najgorszego".
O suwerenności informacyjnej
Aleksander Łukaszenka zwrócił uwagę na fakt, że informacja rządzi światem. "Dzięki Bogu, ludzkość jakoś jeszcze zwalnia i nie pogrążyła się w trzeciej wojnie światowej, ale to, że toczy się prawdziwa wojna informacyjna, jest pewne" - powiedział Aleksander Łukaszenka.
„I ta sfera, sfera informacji, jest kształtowana przez was, humanitarystów. Tym bardziej będziecie ją kształtować po ukończeniu uniwersytetów. Wy - przyszli filolodzy, pedagodzy, dziennikarze, historycy, inni specjaliści - będziecie to robić w najbardziej aktywny sposób” - powiedział białoruski przywódca.
Aleksander Łukaszenka zwrócił uwagę studentów na kwestię suwerenności informacyjnej: „I nie myślcie, że wasz udział tutaj jest niezauważony. Propaganda informacyjna jest skierowana przede wszystkim do was. Propaganda obcych wartości, świąt, tradycji, koncepcji historycznych. Jej celem jest oderwanie was od waszych korzeni, sprawienie, byście zapomnieli o swojej historii. Ważne jest dla mnie, aby zobaczyć, jak rozumiesz istotę takiego sabotażu informacyjnego".
O czwartej władzy i tym, co łączy wszystkich polityków i dziennikarzy
Szef państwa został zapytany o rolę mediów we współczesnym społeczeństwie, precyzując, czy są one czwartą władzą, jak nazwał je Honore de Balzac, czy też stały się już pierwszą.
„Chciałbym powtórzyć jeszcze raz, aby dziennikarze zawsze pamiętali: są czwartą władzą, nie pierwszą, nie drugą, nie trzecią. Są czwartą” - powiedział Aleksander Łukaszenka.
Prezydent zaznaczył, że obecnie trwa wojna informacyjna i istnieje niebezpieczeństwo rozpętania prawdziwej, gorącej wojny. W takiej sytuacji rola środków masowego przekazu i dziennikarzy nie stanie się mniej ważna, wręcz przeciwnie, będzie tylko rosnąć. I to dobrze ilustrują wydarzenia w Ukrainie, gdzie aktywnie wykorzystywane są operacje informacyjne i psychologiczne, gdzie wszystko się miesza - fałsz, prawda i prowokacja. W szczególności miało to miejsce w przypadku wydarzeń w Buсzy, w których oskarżono Rosjan, chociaż w rzeczywistości (i istnieje potwierdzenie tego otrzymane przez służby wywiadowcze) zostało to zrobione przez służby specjalne Wielkiej Brytanii. „To było nic innego jak operacja informacyjna i psychologiczna. I na czas, po mistrzowsku, jeśli mogę tak powiedzieć, zaplanowana - wyjaśnił szef państwa. - Taki potężny informacyjno-psychologiczny atak na Federację Rosyjską”.
Aleksander Łukaszenka nie ukrywał, że Białoruś może również stosować metody IPSO, jeśli zajdzie taka potrzeba, ale w obecnej wojnie informacyjnej nie da się inaczej przeciwstawić. „Operacje informacyjne i psychologiczne nie są naszym wynalazkiem. Będziemy musieli reagować. Ale podstawą musi być prawda. Prawda i tylko prawda" - podkreślił Prezydent.
„Rola mediów jest dziś ogromna. Wy (dziennikarze - przyp. BELTA) stoicie na pierwszej linii - powiedział Prezydent. Wszystkim tym, którzy chcą uzyskać wiarygodne informacje o zachodzących procesach, zalecił: "Jeśli chcecie poznać prawdę, czytajcie i oglądajcie państwowe środki masowego przekazu". Według niego ponad połowa ludności Białorusi ufa tym mediom. „I radzę zwracać na nie szczególną uwagę” - dodał Aleksander Łukaszenka.
„Nie mówię, że nie powinniśmy widzieć innych, alternatywnych punktów widzenia. Trzeba je zauważać, jeśli potraficie analizować i wyciągać odpowiednie wnioski - powiedział szef państwa. - W tej wojnie informacyjnej należy być bardzo uważnym, ostrożnym, dokładnym, trzeba we wszystkim się orientować. Dziennikarze powinni pomagać społeczeństwu pod tym względem".
Aleksander Łukaszenkа jeszcze raz podkreślił swój stosunek do "propagandy", która czasami jest przedstawiana jako rzekomo negatywne zjawisko. „Co w tym złego? Nie ma w tym nic złego. Wszyscy dziennikarze, wszyscy politycy - to propaganda, kontrpropaganda i agitacja. Wszyscy są zaangażowani (w to - przyp. BELTA). Niektórzy ludzie z zagranicy mówią dziś: „Daj spokój, to jest propagandysta!”. A kim ty jesteś? Propagujemy nasz styl życia, naszą kulturę i tak dalej. Agitujemy za tym ludzi. A wy dla kogo jesteście? Dla tych, którzy dają pieniądze” - powiedział głowa państwa.
Wydział Historyczny BUP niedawno obchodził 90-lecie istnienia, a wkrótce zakończy się przebudowa budynku wydziału przy ulicy Krasnoarmiejskiej w Mińsku. Nawiasem mówiąc, to właśnie tutaj rozpoczęła się historia szkolnictwa wyższego na Białorusi. Jeden ze studentów poprosił Prezydenta o odwiedzenie wydziału historii i przeprowadzenie wykładu na temat współczesnej białoruskiej państwowości. „Pan jest osobą, która była świadkiem wielu głośnych wydarzeń historycznych” - zauważył.
Aleksander Łukaszenka natychmiast ostrzegł, że wykład będzie długi, nawet w ciągu dwóch godzin nie zdąży opowiedzieć o najważniejszych sprawach. „Jeśli wytrzymacie ze mną, pomyślę o tym, kiedy po wyborach. Nawet jeśli nie będę Prezydentem, jestem gotów przyjechać do historyków, uwielbiam historię. Ale prawdopodobnie w ciągu dwóch godzin nie będę w stanie przedstawić wszystkiego, jeśli w szczegółach, abyście zrozumieli, co z wami zrobiliśmy” - powiedział głowa państwa.
„Trzeba będzie cały kurs zrobić” - powiedziała jedna ze studentek, która moderowała spotkanie.
„Tak, być może” - zgodził się Prezydent i usłyszał śmiech na sali.
„Więc mnie trollują. Rozumiem” - uśmiechnął się Prezydent, a śmiech ponownie rozległ się na sali.
Aleksander Łukaszenka powiedział, że w Mińsku kończona jest budowa międzynarodowego centrum wystawienniczego. „To dla was, bo widzę po młodzieży, że nie zna Białorusi. Niektórzy znają zagranicę lepiej niż Białoruś. Więc przyjadą tam i zobaczą, co robimy własnymi rękami” - powiedział szef państwa.
Prezydent przypomniał, że w stolicy trwa również budowa nowego budynku Muzeum Historii Narodowej, a przygotowanie terenu już trwa. „Chcemy pokazać, że nie jesteśmy Iwanami, którzy nie pamiętają o swoim pokrewieństwie. Jesteśmy stamtąd: daleko” - powiedział Aleksander Łukaszenka.
Zauważył, że historia białoruskiej państwowości rozpoczęła się dawno temu - od księstw połockiego i turowskiego. „Dlatego staram się zrobić coś, aby młodzież, nawet nie wy, ale wasze dzieci przyszły i zobaczyły: tak, jesteśmy tak starożytni; tak, możemy robić takie rzeczy” - powiedział białoruski przywódca.
Podkreślił, że sukces Białorusi polega na jednym - kraj nie odrzucił swojego dziedzictwa, zachował doświadczenie i osiągnięcia epoki sowieckiej. „ Udoskonaliliśmy się i coś osiągnęliśmy. Gdybyśmy to odrzucili, nie mielibyśmy pieniędzy na stworzenie czegoś nowego. Na wszystko potrzebne są szalone pieniądze, skąd one teraz pochodzą? Nadwyżka, pieniądze rezerwowe. Gaz, ropa, metale i tak dalej - co z tego mamy? Nic, z wyjątkiem naszych mózgów. I się utrzymaliśmy. Rozwinęliśmy się dzięki temu, że nie odrzuciliśmy tego, co zrobili nasi przodkowie” - powiedział Aleksander Łukaszenka.
O przyszłości Białorusi
Szef państwa został zapytany, jak widzi przyszłość Białorusi za kilka dziesięcioleci i jakie będzie jej miejsce w nowym porządku światowym.
Przede wszystkim Prezydent zwrócił uwagę na fakt, że to od obecnej młodzieży zależy przyszłość Białorusi i droga, którą kraj będzie podążał.
„Jeśli chodzi o porządek światowy, można jakoś patetycznie i głośno powiedzieć, jak widzę Białoruś w tym porządku światowym. Ale jestem człowiekiem praktycznym. Chcę, żebyście byli na Białorusi, mogli pracować i zarabiać, decydować o swoim losie i swoim kraju. To tak w uproszczeniu. I w tym celu powinniście określić jego oblicze, zaczynając od wyboru Prezydenta i wyrażenia swojego stanowiska w kulturalny, inteligentny sposób. Powinniście wyrażać swoje zdanie i prowadzić kraj tam, gdzie powinien zmierzać” - podkreślił głowa państwa.
Takiej demokracji potrzebuje ten kraj - uczciwej i zdyscyplinowanej, powiedział Aleksander Łukaszenka. „Głosujcie, wybierajcie. Ale jeśli wybraliście, bądźcie na tyle uprzejmi, by pozwolić Prezydentowi wykonywać jego obowiązki. Jeśli wam się one nie podobają, wyraźcie swoją opinię. Mieliśmy tak wiele referendów. Pójdziemy na referendum - ludzie zdecydują" - powiedział. Na przykład w kwestii strategicznego partnerstwa, relacji z najbliższymi sąsiadami.
„Chcę, abyśmy byli w dobrych stosunkach zarówno z Polakami, jak i Rosjanami, ale żyli we własnym mieszkaniu. Na razie ludzie akceptują to stanowisko i jestem pewien, że wy (młodzi ludzie - przyp. BELTA) się z nim zgadzacie. Chcemy przyjaźnić się ze wszystkimi - podkreślił białoruski lider. - Ludzie chcą pokoju. To jest w naszej krwi, to jest genetycznie nasze. Bo nasi dziadkowie i babcie mieli dość wojen. I to jest nam przekazywane. Chcemy, żeby było dobrze. Ponieważ wojna jest złem. Nasz porządek świata to pokój i spokój. A reszta - co zarobimy, to będziemy żyć. Jak pracujemy, tak będziemy żyć".
Aleksander Łukaszenka wyraził życzenie, aby w przyszłości Białoruś pozostała spokojnym, wygodnym krajem i aby coraz więcej nowych pokoleń Białorusinów chciało tu mieszkać. „Żeby byli dumni ze swojego kraju, a nie myśleli: "No, pojadę do Polski, tam mnie przyjmą, będzie dobrze". Jak ktoś chce jechać, to niech jedzie. Ale nie trać korzeni, nie odcinaj ich. Zawsze rób krok z myślą o tym, żebyś mógł wrócić. Jeśli wyjedziesz i odetniesz te więzi, nic dobrego z tego nie wyjdzie. Dlatego mówię: idźcie szybko, ale nie w pośpiechu” - powiedział.
O rozwoju sztucznej inteligencji
Studenci MPUL to między innymi przyszli tłumacze. Dlatego pytanie o rozwój sztucznej inteligencji pojawiło się samo: czy Prezydent wykorzystuje te technologie w swojej działalności? Na przykład do tłumaczenia podczas komunikacji z zagranicznymi kolegami.
Szef państwa zauważył, że sztuczna inteligencja jest rozwijana na świecie od dawna. Chińczycy są daleko zaawansowani w tym kierunku. A na jednym ze spotkań w Chinach opowiedzieli mu o przyszłości tych technologii i zademonstrowali swoje możliwości.
„Zapytałem ich: słuchajcie, powiedzieliście mi, co się stanie, jak to się stanie, ale czy ta sztuczna inteligencja nie zastąpi ludzi, czy nie okaże się, że po prostu nie będziemy potrzebni w tym życiu? Oni mówią: nie wiemy, być może. I to sprawiło, że jestem bardzo ostrożny" - zauważył Prezydent.
Według głowy państwa, podczas negocjacji z zagranicznymi kolegami korzysta z pomocy profesjonalnych tłumaczy ustnych; nie używa technologii sztucznej inteligencji do tłumaczenia. „Mam wielki szacunek dla utalentowanych ludzi - dodał. - Nie chodzi o sztuczną inteligencję. Chodzi o to, że cenię człowieka. Każda dzisiejsza sztuczna inteligencja jest wytworem człowieka. To my ją tworzymy. I jestem pewien, że kiedy ta sztuczna inteligencja, sieci neuronowe opanują nasze umysły w praktyce, nadal człowiek będzie w centrum”.
O eskalacji konfliktu w Ukrainie i pośrednictwie w negocjacjach
Prezydent powiedział, że nigdy nie występował o pośrednictwo w negocjacjach między Rosją a Ukrainą i generalnie nie podoba mu się to zjawisko jako takie. Ale tak się złożyło, że konflikt miał miejsce w pobliżu Białorusi i oczywiście jest on zainteresowany jego pokojowym rozwiązaniem. W końcu od tego zależy również los Białorusi. Tylko z tego powodu, a nie po to, by „zabłysnąć”, szef państwa musiał udzielić i nadal udziela pomocy stronom.
„Jesteśmy trzema słowiańskimi narodami. Żadni Amerykanie, żadni Europejczycy - nikt nam nie pomoże. Musimy usiąść i dojść do porozumienia - podkreślił Aleksander Łukaszenka. - Dlaczego na Białorusi? Bo to jest przy naszym płocie, przy naszej granicy. I nasze interesy powinny być respektowane. Chcemy, aby nasze interesy nie zostały naruszone przy porozumieniu w sprawie Ukrainy" - powiedział Aleksander Łukaszenka.
"Nie chcę wojny na swojej ziemi. Ale, niestety, eskalacja trwa. Jak powinienem się zachować w tej sytuacji? W żadnym wypadku nie można się w nią angażować. A jeśli Rosja i NATO zaczną się ścierać, nam też nie będzie łatwo. Nie chcemy, aby wojna toczyła się na naszym terytorium, aby decydować o czyichś interesach tutaj naszym kosztem" - podkreślił Aleksander Łukaszenka.
O tym, jak dostać się do zespołu Prezydenta
Odpowiadając na pytanie, co należy zrobić, aby zostać członkiem jego zespołu, Aleksander Łukaszenka powiedział: „Należy być osobą wykształconą, profesjonalną i kochającą swój kraj”.
Według niego należy również „mieć niezwykłe zdolności”, aby wygrać rywalizację z innymi najwyższymi urzędnikami. Na przykład z szefem Administracji Prezydenta Dmitrijem Krutym lub ministrem edukacji Andriejem Iwancem. "A to są bardzo mocni ludzie" - zauważył białoruski przywódca.
Aleksander Łukaszenka podkreślił również, że nie ma klanowego podejścia do tworzenia swojego zespołu. Jako jeden z przykładów podał przewodniczącą Rady Republiki Natalię Koczanową, której szef państwa wcześniej nie znał - zanim została mianowana na wysokie stanowiska. "Człowiek, który kocha swój kraj, który jest zdolny - idź i pracuj" - wyraził swoją główną zasadę Prezydent.
„Podobnie premier. Wychodziliśmy z zasady: patriota, zdolny - idź i pracuj, czyli wszystko jest uczciwe i sprawiedliwe. Trzeba chcieć, pragnąć, kochać i być profesjonalistą. To jest obowiązkowe. Bez tych cech się nie da" - dodał Prezydent.
O preferencjach sportowych
Szef państwa przypomniał, że wcześniej interesował się piłką nożną. "Spędzam teraz więcej czasu na lodzie. Ale to nie znaczy, że kocham tylko hokej. Jestem wszystkożerny pod tym względem i znam się na wielu dyscyplinach sportowych" - powiedział.
Prezydent podał przykład, że obecnie w Katarze odbywa się Międzynarodowy turniej gimnastyki artystycznej "Niebiańska gracja", i że jest na bieżąco z wynikami białoruskich gracji.
"Bardzo uważnie obserwuję, znam osobiście wielu wybitnych dobrych sportowców, którzy dają wynik i gloryfikują kraj. Pomagam im. Staram się pomóc. Ostatnio z Igorem Bokim - naszym pływakiem. 21 razy był mistrzem paraolimpijskim. Znam też osobiście, wyjaśniałem, co jest potrzebne, gdzie, jak" - powiedział szef państwa.
"Jestem zanurzony w prawie każdym sporcie. Nie ma sportu, którego bym nie oglądał. I jeśli nasi sportowcy dobrze sobie radzą, uwielbiam ten sport" - dodał Aleksander Łukaszenka.
Jest przekonany, że człowiek powinien uprawiać jakiś sport i utrzymywać dobrą kondycję. Zwłaszcza jeśli jesteś twarzą kraju. "Dwie godziny dziennie. Umrzyj - dwie godziny dziennie. Jeśli uprawiasz tam sport, rąbasz drewno... I łaźnia - dwie godziny dziennie. To każdy musi znaleźć czas. Jeśli gdzieś jest późno, ktoś tam coś raportuje (zwykle zwalniam się gdzieś o 9-10 wieczorem), ale i tak idę uprawiać jakiś sport" - dał praktyczne rady szef państwa.
Prezydent powiedział również, że uwielbia tenis ziemny i sam kiedyś grał, ale uważa go za najbardziej traumatyczny sport.
O wychowaniu dzieci
Nie zabrakło dialogu na tematy osobiste. Szef państwa, odpowiadając na pytania studentów, podzielił się swoją opinią na temat tego, jakie umiejętności należy rozwijać u dzieci.
„Po pierwsze, powinien uprawiać sport, aby nie musiał chodzić do apteki. Pamiętajmy o tym. Po drugie - powinien znać język obcy. W dzisiejszym świecie nie da się nic zrobić, jeśli nie zna się angielskiego” - podkreślił Aleksander Łukaszenka.
Kolejnym ważnym elementem jest rozwój zdolności twórczych. „Jeśli dziecko ma do czegoś zdolności, należy je rozwijać. Przede wszystkim muzyka - uważa Prezydent. - Czwartym elementem jest nauka.
„Konieczne jest rozwijanie odpowiedzialności u dziecka. Jeśli nie ma odpowiedzialności, oznacza to, że rodzice nie zrobili wystarczająco dużo. Wszystko zależy od rodziców i tego, jak bardzo czują się związani z dzieckiem” - podkreślił szef państwa.