Projekty
Government Bodies
Flag Czwartek, 23 Stycznia 2025
Wszystkie wiadomości
Wszystkie wiadomości
Społeczeństwo
23 Listopada 2024, 16:19

„Ta babcia kupiła ostatni bochenek chleba”. O zdjęciach z lat 90.  i ich prawdziwych historiach opowiadają ich autorzy  

Unikalny projekt fotograficzny BELTA „Białoruś. Wzlot”. Jak mówią, poczuj różnicę!

Dzięki „Maratonowi Jedności” wiele miast już zobaczyło nowy projekt Białoruskiej Agencji Telegraficznej „Białoruś. Wzlot”. Jest to 40 plakatów ze zdjęciami, które pokazują różnicę między dzisiejszym życiem a życiem w trudnych latach 90., kiedy nasz kraj dopiero co uzyskał niepodległość. Niektóre historyczne zdjęcia zostały zrobione przez prawdziwych mistrzów - Arkadija Nikołajewa, Władimira Szubę i Aleksandra Didewicza. Dowiedzieliśmy się od nich, jakie prawdziwe historie kryją się za każdym z tych zdjęć.

Fakty - na plakacie

Przygotowując wystawę, autorzy spędzili miesiąc w bibliotekach, studiując gazety z lat 90. Niektórych artykułów nie trzeba było nawet czytać - ich tytuły były tak wymowne: „Nie rodzić, kobiety!”, „Jest niebezpieczny... Głodny oficer”, "Kolejka na życie", "Kiełbasę zobaczymy dopiero jesienią...", "Telefon dla bogaczy", "Czy leki staną się dostępne?"

To, co dla dzisiejszej młodzieży jest już częścią radzieckiej historii, dla fotografów BELTA Arkadija Nikołajewa, Władimira Szuby i Aleksandra Didewicza jest osobistymi wspomnieniami utrwalonymi na zdjęciach. Jedno z nich przedstawia typowy rynek lat 90.

- To jest Moskiewski rynek, zbudowany na pustkowiu w południowo-zachodniej części stolicy - mówi Aleksander Didewicz. - Postawili tam szopy i sprzedawali wszystko - produkty rolne, ubrania. Sam robiłem tam zakupy przez cały czas. Młodzi ludzie pewnie nawet nie zdają sobie sprawy z tego, że ich rodzice kiedyś cieszyli się z takich punktów sprzedaży. Bo otoczenie nie było tak ważne, jak możliwość kupienia czegoś - wszędzie tego brakowało! Żeby kupić np. domowy zestaw mebli, trzeba było czekać w kolejce od 10 do 40 lat, a importowane, jak obliczano - ponad sto lat! Dziś problem jest inny: jak wybrać to, czego potrzebujesz spośród ogromnej gamy towarów.
Innym wymownym zdjęciem autorstwa Aleksandra Didewicza jest fotografia podwórka z drewnianą konstrukcją stojącą samotnie pośrodku.

- To podwórko mojego domu, w którym nadal mieszkam. Jednak dziś jest nie do poznania: w miejscu zjeżdżalni znajduje się cały kompleks placów zabaw, jaskrawy i nowoczesny - mówi mistrz.
Wypożyczony do lepszych czasów

Zdjęcie Władimira Szuby przedstawia puste sklepy, które stały się codziennością dla milionów ludzi żyjących w ZSRR na przełomie wieków.

- To sklep w strefie Czarnobyla - mówi fotograf. - Na pierwszym planie jest babcia o smutnych oczach, która kupiła ostatni bochenek chleba. Sprzedawca zapisuje w księdze długów, kto co kupuje. Dlaczego? Ponieważ pensje i emerytury nie były wypłacane na czas, ludzie nie mieli pieniędzy. Pożyczali pieniądze do lepszych czasów.
Kolejne zdjęcie Władimira Szuby pochodzi z serii „nowe dzielnice”. Zbudowali budynek z paneli prawie na pustym polu - a wokół nie było nic! Poza zaspami śniegu i kilkoma samochodami na podwórku.
- Ludzie cieszyli się, że mogą mieszkać nawet w tak prostych dziewięciopiętrowych blokach. W tamtych czasach prawie wszystkie domy były standardowe, identyczne, jak w słynnym filmie „Ironia losu” - mówi autor. - Dobrze, że teraz architekci mogą puścić wodze fantazji, a domy są dostarczane w pełni wyposażone w całą infrastrukturę - z kompleksami dla dzieci, garażami podziemnymi, zagospodarowaniem terenu. W odległości spaceru znajduje się sklep i przedszkole. W latach 90. nasze podwórka były w połowie puste. Samochód był naprawdę uważany za luksus. Kto by pomyślał, że pewnego dnia na Białorusi będzie ponad 300 samochodów na tysiąc mieszkańców - więcej niż w innych krajach WNP?
Do stołówki z własnymi widelcami?

Na zwiedzających wystawę szczególne wrażenie robi zdjęcie stołówki z czasów postsowieckich. Ogromne plakaty na ścianie ostrzegają: „Cena kaucji za widelec i łyżkę wynosi 10 rubli”, „Towarzysze! Prosimy o przyniesienie własnych sztućców”.
- Zdjęcie, nawiasem mówiąc, zostało zrobione w stołówce jednej z fabryk w samym centrum stolicy - wyjaśnia Arkadij Nikołajew. - Być może dziś taka sytuacja wydaje się absurdalna i śmieszna, ale to wszystko się wydarzyło i przeżyliśmy ten „sur”.

Kolejne zdjęcie autora oddaje niepowtarzalny klimat lat 90-tych: zwykły dom mieszkalny, otwarte okno na parterze i klatka schodowa prowadząca do niego bezpośrednio z podwórka. Na górze widnieje szyld: „Naprawa obuwia”.
- To byli pierwsi prywatni przedsiębiorcy, którzy starali się dostosować do nowych warunków rynkowych i relacji, najlepiej jak potrafili i mieli wyobraźnię - uśmiecha się Arkadij Nikołajew. - Wyobraźcie sobie, że dziś widzimy taki punkt obuwniczy. Prawdopodobnie wiele osób pomyślałoby, że to żart. Ale w tamtych czasach taki cud usług był na porządku dziennym.

Od dziurawych dróg po szerokie i wygodne autostrady

Dziennikarze zawsze byli uważni, potrafili wyłapać moment na żywo i umieścić go w kadrze. Pewnego dnia Arkadij Nikołajew szedł do pracy w BELTA i zauważył cud techniki przemieszczający się wzdłuż Alei Niepodległości. Jedna sekunda i udało się uchwycić cenną historię.

- Sprytny człowiek przystosował górną część wózka jako przyczepkę bagażową do swojego roweru. Bardzo sprytnie - wspomina. - Jeździł po chodniku, bo nie było ścieżek rowerowych. Oczywiście wiedzieliśmy z zagranicznych filmów, że ulice są w nie wyposażone, ale nie wyobrażaliśmy sobie, że kiedyś tak będzie w naszym kraju.
A drogi, co tu dużo ukrywać, w latach 90. pozostawiały wiele do życzenia. Dowodem na to jest kolejne zdjęcie Arkadija Nikołajewa. Pewnego dnia wracał z podróży służbowej autostradą Mińsk - Słuck swoim służbowym Moskwiczem-408. Nagle zobaczył samochód, który wpadł w bagno. Zatrzymałem się i zrobiłem zdjęcie na pamiątkę.

- Okazało się, że utopiony samochód to ten sam Moskwicz, co mój - wspomina słynny fotograf. - Postanowiłem więc zażartować z naszego pracownika. Przyszedłem do pracy, pokazałem mu zdjęcie i powiedziałem: „Mamy problem! Przypadkowo wjechałem samochodem w bagno. Sam ledwo się stamtąd wydostałem”. A on odpowiedział spokojnie: „Nie martw się, wyciągniemy”. Biełtowcy nigdy nie bali się trudności! Nawiasem mówiąc, ta droga była w fatalnym stanie - z dziurami, nierównym asfaltem. W rzeczywistości nie było nawet krawężnika.
Prawdopodobnie trudno w to uwierzyć, patrząc na współczesną Białoruś z jej luksusowymi autostradami - szerokimi i wygodnymi dla kierowców. Obecnie około 90 tysięcy kilometrów publicznych autostrad łączy wszystkie główne miejscowości, miasta regionalne i stolicę. Co więcej, prawie wszystkie autostrady republikańskie mają ulepszoną nawierzchnię.

Tak, po trzydziestu latach wiele zostało zapomniane. Tym bardziej interesujące są takie wystawy jak „Białoruś. Wzlot", gdzie zdjęcia przypominają o trudnej historii naszego kraju. O tym, jak mimo wszystkich trudności nie załamaliśmy się. Jak zaczęliśmy pisać nową historię suwerennej już Białorusi.

- Dzięki fotografom BELTA możemy zobaczyć na plakatach życie, jakie toczyło się w naszym kraju kilkadziesiąt lat temu. Możemy uświadomić sobie, jak wiele zostało stworzone przez 30 lat i wyciągnąć własne wnioski - powiedziała Irina Akułowicz, dyrektor generalnа BELTA. - Zdjęcia z projektu „Białoruś. Wzlot” są bardzo szczere i prawdziwe. Odzwierciedlają codzienne życie zwykłych ludzi w tamtym czasie.
Możemy zobaczyć, jak korzystali z rowerów, automatów telefonicznych, pralek, jak spędzali wakacje i organizowali swoje codzienne życie. Oczywiste jest, że postęp w ostatnim czasie wpłynął nie tylko na Białoruś, ale także na inne kraje. Dziś mamy do dyspozycji te same gadżety i nowinki techniczne, co w Niemczech, Australii czy USA. Ale jeśli spojrzymy wstecz 30 lat temu, nie możemy nie zauważyć, że nasz start był zupełnie inny, bardzo trudny. W ówczesnych Niemczech nikt nie widział pustych półek i nie wiedział o istnieniu kuponów czy voucherów, mimo że tzw. zjednoczeniu kraju towarzyszyły dość trudne procesy. Dlatego sukcesy i osiągnięcia Białorusi i Białorusinów w tym krótkim okresie wyglądają jeszcze bardziej imponująco.
W przygotowaniu projektu fotograficznego „Białoruś. Wzlot” zostały wykorzystane kadry z początku lat 90. wykonane przez fotografów BELTA Arkadija Nikołajewa, Władimira Szubę i Aleksandra Didewicza, a także unikalne zdjęcia z Białoruskiego Państwowego Archiwum Dokumentów Filmowych i Fotograficznych. Każdy plakat posiada kody QR. Po ich zeskanowaniu można uzyskać więcej informacji na temat różnych okresów historii naszego kraju.
Świeże wiadomości z Białorusi