Projekty
Government Bodies
Flag środa, 15 Stycznia 2025
Wszystkie wiadomości
Wszystkie wiadomości
Prezydent
24 Listopada 2024, 19:14

Miliony za, Łukaszenka-motywator, potrzebny podręcznik i żar na lodzie. Wyniki tygodnia Prezydenta
 

Harmonogram pracy Prezydenta Białorusi jest zawsze bardzo bogaty w wydarzenia. Łukaszenka odbywa spotkania i sesje robocze dotyczące najbardziej aktualnych kwestii rozwoju kraju, regularnie odwiedza regiony, składa wizyty zagraniczne i przyjmuje zagranicznych gości, komunikuje się z dziennikarzami, podpisuje dekrety i ustawy. I nawet jeśli nie ma wydarzeń publicznych, nie oznacza to, że głowa państwa nie pracuje. Jednak nawet podczas odpoczynku, niezależnie od tego, czy jest to trening hokejowy, czy rąbanie drewna, Aleksander Łukaszenka od czasu do czasu znajdzie powód do kolejnego zadania. Jak sam lubi mawiać, we wszystkim trzeba podążać za życiem.

Projekt "Tydzień Prezydenta" jest przeznaczony dla tych, którzy chcą być na bieżąco z głową państwa, aby wiedzieć o najważniejszych wypowiedziach i decyzjach białoruskiego przywódcy.

Jednym z najważniejszych wydarzeń tygodnia jest pierwsza sesja Prezydium Ogólnobiałoruskiego Zgromadzenia Narodowego. Aleksander Łukaszenka jest również przewodniczącym Ogólnobiałoruskiego Zgromadzenia Narodowego. Omówiono kwestie dopracowania pracy tego konstytucyjnego organu władzy ludowej, a także, biorąc pod uwagę szerokie grono zaproszonych, status i uprawnienia przewodniczących powiatowych komitetów wykonawczych, tak aby „prezydenci” w terenie mieli coś w rodzaju podręcznika do pracy.

Wiadomo również, że kolejne posiedzenie nie Prezydium, a całego OZN ma się odbyć po wyborach prezydenckich, które zaplanowano na koniec stycznia 2025 roku.

Aleksander Łukaszenka omówił temat wyborów na spotkaniu z szefem i koordynatorami swojej grupy inicjatywnej. Główną rolę w tym przedsięwzięciu odegrała Federacja Związków Zawodowych Białorusi, za co Prezydent serdecznie podziękował. Do rana 21 listopada urzędujący Prezydent miał już prawie 1,6 miliona podpisów obywateli popierających jego kandydaturę.

Po rozmowie na tematy wyborcze Aleksander Łukaszenka spotkał się z szefem Administracji Prezydenta Dmitrijem Krutojem, aby wysłuchać jego raport. Rozmawiano m.in. o przygotowaniach do posiedzenia Rady Państwowej Państwa Związkowego w Mińsku i organizacji nadchodzących wizyt zagranicznych.

Pod koniec tygodnia Aleksander Łukaszenka przeprowadził obszerną rozmowę na różne tematy na Mińskim Państwowym Uniwersytecie Lingwistycznym. Spotkanie ze studentami kierunków humanistycznych nie tylko tego, ale i innych stołecznych uniwersytetów odbyło się w ulubionym już formacie otwartego mikrofonu. Nie zabrakło też ostrych pytań. Na przykład o chęci niektórych studentów do wyjazdu na studia za granicę lub o wyłączeniu Internetu po wyborach w 2020 roku. Prezydent odpowiedział na wszystkie bezpośrednio i szczerze, a także występował w roli motywatora, wyjaśniając młodym ludziom, dlaczego lepiej jest szukać swojego przeznaczenia w Ojczyźnie i dlaczego obcy chleb jest zawsze gorzki.

Kolejnym wydarzeniem tygodnia było spotkanie Aleksandra Łukaszenki z rosyjskim gubernatorem obwodu smoleńskiego Wasilijem Anochinem. Rozmawiano jednak nie tylko w kontekście regionalnym. Prezydent odpowiedział tym, którzy „wrzeszczą” na temat białoruskiej polityki wielowektorowej i zapewnił, że Białoruś i Rosja, pozostając suwerennymi, współpracują jeszcze ściślej, niż gdyby były jednym państwem.

W sobotę Prezydent wyszedł na lód w meczu otwierającym nowy sezon Republikańskiej Ligi Hokejowej. Drużyna Prezydenta pokonała drużynę obwodu grodzieńskiego wynikiem 10:3, ale najważniejsze nie są punkty, bramki i sekundy. Kto kiedykolwiek był na meczu tych rozgrywek, wie, że to nie tylko sport. To także jaskrawe, kolorowe, bardzo emocjonalne widowisko, święto z własnym klimatem.

W tym tygodniu Aleksander Łukaszenka podpisał szereg ważnych dokumentów. Dotyczą one zmian w polowaniach, finansowania teatrów państwowych, wynagrodzeń pracowników organizacji budżetowych, przyjęcia obywatelstwa i azylu, ułaskawienia osób skazanych za przestępstwa ekstremistyczne.

Gratulacje dla przywódców i narodów innych krajów zostały wysłane do Omanu, Łotwy, Egiptu, Monako, Wenezueli. Aleksander Łukaszenka złożył również gratulacje patriarsze Moskwy i Wszechrusi Cyrylowi z okazji jego urodzin.

Żołnierze i weterani wojsk rakietowych i artylerii obchodzili w tym tygodniu swoje święto zawodowe. Białoruski Państwowy Uniwersytet Pedagogiczny obchodził 110. rocznicę powstania, a pracownicy "Gomeltransneft Drużba" świętowali 60. rocznicę powstania przedsiębiorstwa. Wszystko to było okazją do złożenia gratulacji przez głowę państwa.

„Białoruskie Stowarzyszenie Osób Niedowidzących” otrzymało oficjalne podziękowanie od Prezydenta Białorusi.

Aleksander Łukaszenka złożył życzenia urodzinowe Antoninie Koszel, mistrzyni olimpijskiej, przewodniczącej białoruskiego stowarzyszenia publicznego „Weterani kultury fizycznej i sportu”, muftiemu Abu-Bekirowi Szabanowiczowi, przewodniczącemu muzułmańskiego stowarzyszenia religijnego na Białorusi oraz znanemu reżyserowi filmowemu Emirowi Kusturicy.

BRAMA DO ROSJI. Dlaczego Białoruś jest zawsze gotowa pomóc Smoleńskowi, nawet ze szkodą dla własnych interesów?

W poniedziałek 18 listopada Prezydent spotkał się z gubernatorem obwodu smoleńskiego Federacji Rosyjskiej Wasilijem Anochinem. Jest to jeden z rosyjskich regionów, który znajduje się najbliżej Białorusi w każdym znaczeniu tego słowa. Sam Aleksander Łukaszenka przypomniał, jak w czasach radzieckich, a nawet teraz, ludzie z sąsiednich obszarów obu państw ściśle się ze sobą komunikują. „Orsza, Smoleńsk - to były nierozłączne ziemie. Zawsze byli przyjaciółmi i współpracowali ze sobą. W sporcie graliśmy w piłkę nożną, cały czas mieliśmy drużyny - wioska z wioską, tak się działo. Dlatego wasz region jest mi bardzo bliski i znajomy” - powiedział.
Białorusi też nie trzeba specjalnie przedstawiać. Ludzie mogą łatwo przyjechać po te same krajowe produkty spożywcze, które stały się synonimem jakości w Rosji, nie czekając na kolejną partię, która zostanie dostarczona do smoleńskich sklepów.

W 2023 r. obroty handlowe między Białorusią i obwodem smoleńskim wyniosły 4,4 mld USD, a do końca stycznia-września 2024 r. - 3,1 mld USD. To przyzwoite liczby, których można pozazdrościć współpracy z całymi krajami. Ale w niektórych poprzednich latach było to jeszcze więcej. 

„Fakt, że trochę spadamy pod względem obrotów handlowych - musimy dowiedzieć się w rządzie, w czym tkwi problem i pracować ciężej, abyśmy mieli 5 miliardów dolarów - powiedział Aleksander Łukaszenka. - To tylko, jak rozumiem, brama Białorusi do ogromnej Rosji. To normalne. Zgadzamy się z tym. Jak uzgodniliśmy z Putinem, te trzy regiony powinny być ściśle połączone z Białorusią - Briańsk, Smoleńsk i Psków. Poza tym niedaleko jest Leningrad (Sankt Petersburg) - rodzinne i znajome miasto dla nas, Białorusinów. Są gotowi współpracować z nami we wszystkich kierunkach. Jeśli zajdzie taka potrzeba, będziemy współpracować, bez względu na to, jak trudne to będzie, z Moskwą. Są gotowi współpracować z nami i kupować wszystko, co produkujemy".

„Pracujemy również na Sachalinie. W pewnych obszarach, technologicznych i tak dalej, w których mamy doświadczenie, pracujemy również tam. W całej Rosji. Ale podstawą są nasi sąsiedzi. Wiedzcie, że zawsze jesteśmy waszymi ludźmi i jesteśmy gotowi pomóc, nawet ze szkodą dla kogoś, a nawet ze szkodą dla naszych własnych interesów, jeśli zajdzie taka potrzeba” - zapewnił białoruski przywódca.

O białorusko-rosyjskiej jedności

Aleksander Łukaszenka jest przekonany, że można poradzić sobie z wszelkimi wyzwaniami i problemami, trzymając się razem i będąc razem. Dotyczy to nie tylko współpracy z obwodem smoleńskim. Tym, którzy tego nie rozumieją, w tym w Rosji, szef państwa po raz kolejny wyjaśnił specyfikę białoruskiej polityki zagranicznej.

"Kto by tam w Rosji, ja już też mówię, nie wrzeszczał: "Oto Łukaszenka, wielowektorowość... Znowu wypuścił tych więźniów politycznych kilkudziesięciu. To znaczy, że jest już na Zachód...". Słuchajcie, co za takie prymitywne myślenie, bardziej już nie można. I widzimy to i słyszymy - zaznaczył szef państwa. - Tak, mamy kraj. Nasze główne przesłanie polityki zagranicznej i nasze aspiracje - z sąsiadami trzeba żyć w pokoju, są od Boga. No i co zrobić, jeśli Polacy mieszkali z nami od wieków, i to, że kierownictwo Polski zajmuje dziś tak paskudne stanowisko wobec Białorusi. Czy Polacy są za to winni? Do pewnego stopnia - tak - oni ich wybierają. Ale w większości Polacy chcą żyć z nami w pokoju".
"To samo Litwini, Łotysze, Ukraińcy. Cóż, jeśli taka polityka jest prowadzona przez kierownictwo (tych krajów - not. BELTA)... Dlatego spokojnie, celowo staramy się budować z nimi relacje. Ale nasze interesy są naszymi interesami" - podkreślił białoruski przywódca.

"Rosja nie patrzy na nas krzywo. Rosja nie wyrządza nam żadnej krzywdy. Wręcz przeciwnie, wspiera nas w najtrudniejszych i najbardziej skomplikowanych czasach. Oczywiście, podchodzimy i traktujemy ją odpowiednio. Są dwa państwa, jest wspólna Ojczyzna. Rosjanie nie mają nic przeciwko temu. Jest ona od Brześcia do Władywostoku. To jest nasza Ojczyzna. To wszystko mówi samo za siebie. Ale tak się składa, że nie z naszej winy mamy dwa państwa - Białoruś i Rosję. Nigdy nie słyszałem, żeby Prezydent Rosji powiedział: "Słuchaj, jutro mamy żyć w jednym państwie!". Nigdy czegoś takiego nie było. Nie ma takiej potrzeby".

„Ale nasza współpraca - Białorusi i Rosji - jest bliższa niż gdybyśmy żyli w jednym państwie, wytykając się nawzajem palcami. Właśnie po to musimy być zjednoczeni, aby nikt nie mógł nas rozerwać różnymi obietnicami i innymi rzeczami, jak to się stało po rozpadzie Związku Radzieckiego” - powiedział białoruski przywódca.

O swobodzie przemieszczania się

Wydaje się, że słup graniczny na granicy białorusko-rosyjskiej został wykopany przez Aleksandra Łukaszenkę wraz z ówczesnym premierem Rosji Wiktorem Czernomyrdinem w 1995 roku. Od tego czasu obywatele obu krajów podróżują swobodnie w obu kierunkach, ale nadal istnieją pewne niuanse.
„Musimy zapewnić ludziom swobodę przemieszczania się. Kiedy mówią mi, że gdzieś na granicy z obwodem smoleńskim ktoś kogoś sprawdza i zatrzymuje, robi mi się niedobrze. Dlaczego sprawdzamy się nawzajem? Jeśli ktoś chce ominąć nasze punkty kontrolne, ominie je tysiąc razy. Oni znają te wszystkie drogi” - powiedział szef państwa.

Podkreślił, że Białoruś nie utrudnia bliskiej komunikacji i podróży obywateli obu krajów. „Nie utrudniamy tego. Niech ludzie jadą, gdzie chcą - do Smoleńska. I odwrotnie, nawet nie wiemy, kto pochodzi z obwodu smoleńskiego. Dlatego w żadnym wypadku nie powinniśmy hamować ludzi w tym względzie. To bardzo ważne” - powiedział Aleksander Łukaszenka.

O propozycjach rozwoju współpracy z obwodem smoleńskim

Jeśli chodzi o współpracę z obwodem smoleńskim, Prezydent zapewnił, że po stronie białoruskiej nie było i nie będzie hamowania, ale ważna jest prędkość. „Teraz jest taki czas, że musimy włączyć dodatkowe prędkości, żeby, jak mówię, ci z tyłu za nami nas nie zadeptali - powiedział szef państwa. - Jesteśmy na to gotowi. Znam stanowisko Prezydenta Rosji, mojego bardzo dobrego przyjaciela. Jak mówię, starszego brata. Pełne wsparcie, wzajemne zrozumienie we wszystkich obszarach".
Jedną z propozycji jest utworzenie centrum serwisowego MAZ w tym rosyjskim regionie. „Nie widzę żadnych problemów - zauważył szef państwa. - Konieczne jest utworzenie tam centrum serwisowego. W przeciwnym razie po co im nasze MAZy, skoro nie możemy ich serwisować. Chociaż Białoruś jest blisko, zawsze zapewnimy ubezpieczenie. Konieczne jest jednak posiadanie tam również takiego centrum".

Jeśli chodzi o odnowienie floty pojazdów pasażerskich, w ciągu ostatnich dwóch lat do obwodu smoleńskiego dostarczono 55 autobusów MAZ. Dostarczany jest również transport elektryczny. „To jest przyszłość. Smoleńszczanie, a także Białorusini, będą musieli to zrobić. Mamy pewne kompetencje. Musimy współpracować” - zasugerował szef państwa.

Istnieją również możliwości współpracy w ramach zakładów montażowych. "Zakłady montażowe Bobruiskagromasz i Motowelozawod. Wybieram to, czego możecie potrzebować. Wasi ludzie mówią, że tego potrzebujecie. Jest to dla nas korzystne. Wspieramy te przedsiębiorstwa. My też musimy iść w tym kierunku - powiedział Aleksander Łukaszenka. - Smoleńsk zawsze będzie potrzebował maszyn rolniczych. Tak samo, jak mi powiedziano, jest duże zainteresowanie rekultywacją gruntów. Mamy odtworzony sprzęt (na potrzeby rekultywacji gruntów - not. BELTA) - spychacze, koparki, układarki drenażowe. W pobliżu Orszy znajduje się przedsiębiorstwo AMKODOR. Jeśli potrzebujecie pomocy i doświadczenia, aby gdzieś zacząć, jesteśmy gotowi pomóc w miarę naszych możliwości".

Białoruś jest również gotowa zaangażować się w budowę dróg w regionie.

Budowa maszyn to przyszłość, podkreślił Aleksander Łukaszenka. „Będąc w Irkucku, Kazaniu, rozmawiałem już z szefami przedsiębiorstw, specjalistami, konstruktorami samolotów. Są oni bardzo zainteresowani obrabiarkami" - powiedział Prezydent.

Zauważył, że Białoruś rozwijała ten kierunek od czasów radzieckich, a potem pozostała nieco w tyle. „W ostatnich latach zrobiliśmy wiele w dziedzinie budowy obrabiarek. Bez tego się nie obędziemy. Co to za przedsiębiorstwo przemysłowe bez obrabiarek? - powiedział Aleksander Łukaszenka. - Szczerze mówiąc, nie bardzo orientuję się w poziomie białoruskiej produkcji obrabiarek. Zimą chciałbym się temu przyjrzeć. Ale obok mikroelektroniki (rozmawialiśmy o tym z Prezydentem), produkcja obrabiarek jest kwestią numer jeden dla Białorusi i Rosji. Nasz popyt w Rosji jest ogromny. Jesteśmy gotowi pomóc mieszkańcom Smoleńska, jeśli będą tego potrzebować".

Naturalnym obszarem współpracy są dostawy żywności, biorąc pod uwagę, że Białoruś bezpośrednio sąsiaduje z obwodem smoleńskim.

„Nie sądzę, żebyśmy mieli tu jakieś problemy. Na miłość boską. Ludzie sami przyjeżdżają i kupują” - powiedział szef państwa.

PIERWSZE PREZYDIUM. Jakie kwestie o znaczeniu krajowym były omawiane w formacie OZN?

19 listopada Aleksander Łukaszenka przeprowadził posiedzenie Prezydium Ogólnobiałoruskiego Zgromadzenia Narodowego nie tylko w roli Prezydenta, ale także przewodniczącego Ogólnobiałoruskiego Zgromadzenia Narodowego. Było to pierwsze posiedzenie Prezydium Ogólnobiałoruskiego Zgromadzenia Narodowego, odkąd zaczęło ono funkcjonować w nowym statusie konstytucyjnym w kwietniu tego roku.

Głowa państwa na początku wydarzenia zaznaczył, że obecne posiedzenie Prezydium jest pierwsze i dlatego na samym początku wskazał kluczowe priorytety w pracy OZN - najwyższego konstytucyjnego organu przedstawicielskiego władzy ludowej.
"Muszę powiedzieć coś, co bardzo mnie niepokoi odnośnie Ogólnobiałoruskiego Zgromadzenia Narodowego. Postanowiłem zorganizować dziś posiedzenie Prezydium w szerokim składzie, ponieważ musimy rozwiązać główny problem (może nawet nie rozwiązać, jest on rozwiązany w Konstytucji): wszyscy musimy zrozumieć, że OZN nie powinno nikomu przeszkadzać w pracy. OZN nie powinno dominować nad innymi organami władzy, bo stworzymy sobie problemy" - podkreślił Aleksander Łukaszenka. Zaznaczył, że dopóki na stanowisku Przewodniczącego OZN i Prezydenta jest jedna osoba, to oczywiście tego się nie stanie. "Ale potem możemy stworzyć sobie duże problemy" - ostrzegł szef państwa.

Prezydent wyjaśnił, że wszystkie propozycje dotyczące poszczególnych aspektów działalności OZN (np. o strukturze Prezydium OZN, o współdziałaniu przewodniczącego OZN, Prezydium z delegatami), które w ciągu sześciu miesięcy były składane do jego rozpatrzenia, Aleksander Łukaszenka postanowił przedstawić na dyskusję.

"Nie podjąłem decyzji bez konsultacji z Państwem. Myślę, że wyrazi Państwo swoją opinię. Ale najważniejsze, co powiedziałem. My, mam na myśli OZN i Prezydium, w żadnym wypadku nikomu nie przeszkadzamy z organów władzy i nie naciskamy na nich. Każdy robi swoje. Od dziesięcioleci mamy to ustalone, wszyscy to rozumieją. I przyjąć, że nasz najwyższy organ przedstawicielski, OZN, (znajduje się - not. BELTA) z góry i ma prawo robić wszystko w kraju - z takim podejściem nie można żyć" - oświadczył białoruski przywódca.  

Przy tym głowa państwa zwrócił uwagę, że ogólnie miejsce i rola OZN jest określona przez Konstytucję. "Ale to są ogólne postanowienia, ogólne wymagania, ogólne obowiązki funkcjonalne OZN, ale w szczegółach, w konkretach mamy odwrotnie" - powiedział Prezydent.  

Na przykład, jeśli chodzi o kwestie bezpieczeństwa narodowego. "Jeśli zostanie ustalone, że OZN podejmuje decyzje w zakresie bezpieczeństwa narodowego (wojna i pokój itp.), to wtedy jest to tylko uprawnienia OZN. Prezydent wnosi (jeśli - not. BELTA), broń Boże, wojna lub groźba wojny - zbieramy OZN, składamy propozycję, rozważamy i przenosimy kraj w stan gotowości, jeśli nagle jutro jest wojna (biorę skrajny przykład). Na to uprawnienia ma Ogólnobiałoruskie Zgromadzenie Narodowe" - zwrócił uwagę Aleksander Łukaszenka. To samo podejście, jak powiedział, dotyczy decyzji personalnych, które są w kompetencji OZN.

Jednocześnie głowa państwa ostrzegł, aby na szczeblu Prezydium OZN rozpatrywano wyłącznie ważne kwestie. "To nie znaczy, że jutro będziemy zbierać, jak plenum Komitetu Centralnego, cztery razy w roku posiedzenia i będziemy tam dyskutować o sprawach, udawać, że ciężko pracujemy i jesteśmy zaniepokojeni jakąś sprawą. OZN powinien zajmować się wyłącznie zgodnie z Konstytucją swoimi sprawami. Z tego powinna wynikać zarówno struktura, jak i relacje Prezydium, зrzewodniczącego Prezydium z delegatami Ogólnobiałoruskiego Zgromadzenia Narodowego" - powiedział Aleksander Łukaszenka.

Według niego, posiedzenia Prezydium OZN powinny odbywać się dwa lub trzy razy w roku. "Nie będziemy zbierać się zbyt często i w nielicznych sprawach. Będziemy pracować na podstawie nagromadzonych pytań" - wyjaśnił szef państwa.

W porządku obrad obecnego posiedzenia Prezydium OZN znajdują się kwestie współdziałania z delegatami w okresie między posiedzeniami OZN, które powinny znaleźć odzwierciedlenie w stałym regulaminie OZN (obecnie obowiązuje regulamin tymczasowy), konieczność podniesienia statusu przewodniczących powiatowych komitetów wykonawczych w celu wzmocnienia ich roli w rozwoju regionów (przygotowywany jest projekt odpowiedniego dekretu), a także kwestia liczby sędziów Sądu Najwyższego.

W odniesieniu do przygotowywanego projektu dekretu Prezydent wyjaśnił: "Specjalnie go wniosłem, mając na uwadze, że tutaj jest rozszerzone posiedzenie: zarówno gubernatorzy, jak i wyżsi urzędnicy, którzy są związani z tworzeniem poziomów władzy (są obecni - not. BELTA). Wniosłem propozycję o przewodniczących lokalnych organów wykonawczych - przewodniczących powiatowych komitetów wykonawczych (projekt dekretu), abyś mogli Państwo wyrazić swoją opinię przed podpisaniem tego dekretu".

Podczas wydarzenia Aleksander Łukaszenka dodał kolejny punkt do porządku obrad: "I jeszcze jedna kwestia, którą chciałbym omówić za zamkniętymi drzwiami. Nie powinna być tajemnicą, ale na razie będziemy o niej rozmawiać w ten sposób. Następnie poinformujemy dziennikarzy i nasze społeczeństwo. To są kwestie bezpieczeństwa. Szczególnie w tym okresie wyborczym, i w ogóle po wyborach. Poinformuję Państwo i przedstawię moje sugestie".

O statusie i uprawnieniach „prezydentów” w powiatach

Oprócz członków Prezydium Ogólnobiałoruskiego Zgromadzenia Narodowego, na wydarzenie zaproszono szereg innych uczestników, w tym najwyższych urzędników i liderów regionalnych. Postanowiono omówić strategicznie ważną kwestię statusu i uprawnień przewodniczących powiatowych komitetów wykonawczych. Projekt odpowiedniego dekretu został przedłożony głowie państwa do rozpatrzenia.
"Ponieważ wszystko jest tutaj dostępne, aby rozważyć tę kwestię, aby nie spotykać się niepotrzebnie i opierać się na znaczeniu kwestii statusu przewodniczącego powiatowego komitetu wykonawczego. Prawdopodobnie często słyszeliście (często o tym mówiłem), że przewodniczący powiatowych komitetów wykonawczych nie są zaangażowani tak, jak powinni. Nie mają takiego obciążenia, jakie powinni mieć  przewodniczący powiatowych komitetów wykonawczych” - powiedział białoruski lider.

"Z drugiej strony, nasi prawnicy stwierdzili, że nie ma aktu prawnego, który jasno opisywałby, co powinien robić przewodniczący powiatowego komitetu wykonawczego. A jeśli jest, to nie wystarczy. Podejmijmy tę decyzję. Bo jeśli gubernatorzy, przewodniczący miejskich i powiatowych komitetów wykonawczych będą pracować normalnie, to w kraju będzie dobrze. Dlatego omówimy ten strategicznie ważny dokument” - powiedział głowa państwa.

Aleksander Łukaszenka położył szczególny nacisk na kompetencje kierowników powiatowych komitetów wykonawczych w sprawach personalnych. "Potrzebujemy wyczerpującego dokumentu. U przewodniczącego powiatowego komitetu wykonawczego ten podręcznik powinien leżeć na biurku - podkreślił szef państwa. - Przewodniczący jest przewodniczącym. Powinien zająć się wszystkim. W porządku, jeśli w pewnym sensie mianuje, zatwierdza, koordynuje szefów prywatnych struktur. Wtedy będzie miał na to wpływ".

Jednocześnie Prezydent dokonał ważnego wyjaśnienia: "Bardziej konieczne jest przypisanie uprawnień komitetowi wykonawczemu niż przewodniczącemu powiatowego komitetu wykonawczego". „On przedstawia, proponuje, a komitet wykonawczy zatwierdza. Cóż, przewodniczący komitetu wykonawczego decyduje o niektórych rzeczach. Oni są przewodniczącymi komitetów wykonawczych. Są, mówiąc w przenośni, prezydentami na tym terytorium, jak mówię. Ale nie są prezydentami. Nie jest nim również premier. Jest przewodniczącym rządu, ma pewne osobiste uprawnienia, ale nie może osobiście wydać żadnego normatywnego aktu prawnego. On organizuje rząd, jego pracę i tak dalej. To jest sprawa premiera. A normatywne akty prawne to sprawa rządu (mamy Prezydium i posiedzenie Rady Ministrów). Nie możemy się tutaj mylić. I nie tworzyć pionowej dyktatury od Prezydenta do przewodniczącego rady gminy. To jest ważna linia. W żadnym wypadku nie możemy jej przekroczyć” - podkreślił Aleksander Łukaszenka.

Po szczegółowej dyskusji uczestnicy wydarzenia doszli do wniosku, że zamiast projektu dekretu w sprawie nowych uprawnień szefów powiatów zostaną przygotowane zmiany w obowiązującej ustawie o samorządzie terytorialnym. W ten sposób jeden dokument skupi wszystko, co dotyczy pracy przewodniczących powiatowych komitetów wykonawczych, ich uprawnień, praw i obowiązków. Priorytetem dla nich powinno być zapobieganie odpływowi kadr i aktywne włączanie do pracy bezrobotnych obywateli.

Zakłada się, że kierownicy powiatów będą mieli dodatkowe możliwości zarządzania środkami budżetowymi i finansowymi, angażowania organizacji, indywidualnych przedsiębiorców i obywateli w poprawę i utrzymanie terenów, rozbiórki awaryjnych i opuszczonych budynków, sprzedaży surowców mineralnych z kamieniołomów w gospodarstwach rolnych. Innowacje legislacyjne oznaczają również rozszerzenie uprawnień lokalnych kierowników w zakresie planów podmiotów gospodarczych dotyczących zawieszenia ich działalności.

W przyszłości planowana jest zmiana nie tylko listy uprawnień kierowników powiatów, ale także formy realizacji ich decyzji. Będą oni mieli prawo do wydawania pisemnych poleceń, których nieprzestrzeganie pociągnie za sobą odpowiedzialność zgodnie z Kodeksem wykroczeń administracyjnych.

Aleksander Łukaszenka koncepcyjnie poparł wszystkie proponowane innowacje i polecił zebrać je w nowej wersji ustawy o zarządzaniu lokalnym i samorządzie. Dokument powinien zostać przygotowany w pierwszym kwartale 2025 roku.

O datach następnej sesji Zgromadzenia Narodowego

Głowa państwa przypomniał, że wybory prezydenckie odbędą się w kraju 26 stycznia i mówił o opracowaniu programu, który zostanie przedstawiony obywatelom. „Ponieważ mamy pewną jedność, program urzędującego Prezydenta, który jest dziś opracowywany przez nas wszystkich, będzie punktem odniesienia w styczniu, a nawet w grudniu, dla całego narodu białoruskiego. Ale po wyborach prezydenckich będziemy mogli szczegółowo określić zadania na następny rok i, być może, pięcioletnią wizję na podstawie tego programu” - powiedział szef państwa.
Pod koniec wydarzenia szef Administracji Prezydenta Białorusi Dmitrij Krutoj potwierdził, że najprawdopodobniej zostanie podjęta decyzja o przeprowadzeniu kolejnego posiedzenia OZN po wyborach prezydenckich: „Ponieważ teraz trwa kampania wyborcza. Po prostu nie ma sensu rozpraszać się tymi kwestiami. Po drugie, jak powiedział Prezydent, zostanie przygotowany program wyborczy z głównymi przesłaniami (i teraz nad tym pracuje)”.

„Następnie Prezydent rozpocznie przygotowania do orędzia. To tradycyjnie wiosna. Nie chciałbym teraz wymieniać konkretnych dat i miesięcy, nie zostały one jeszcze ustalone. A w przeddzień posiedzenia OZN Prezydium spotka się jeszcze raz, aby uzgodnić stanowiska i sfinalizować kwestie, które zostaną przedłożone OZN. Wydaje mi się, że jest to absolutnie prosta i przejrzysta struktura” - dodał Dmitrij Krutoj.

O potrzebie ustanowienia jasnego schematu pracy dla delegatów

Prezydent postawił zadanie zbudowania jasnego i zrozumiałego systemu, w ramach którego delegaci do OZN wybiorą najważniejsze, pryncypialne i koncepcyjne pytania z ogromnej masy pytań otrzymanych od obywateli, rozpatrzą je na poziomie regionalnym, a następnie przekażą je za pośrednictwem Sekretariatu i członków Prezydium bezpośrednio na posiedzenie Prezydium. A następnie - na OZN.

Biorąc pod uwagę, że odbyło się tylko pierwsze posiedzenie, Aleksander Łukaszenka polecił sfinalizować system bez biurokracji i tworzenia dodatkowych niepotrzebnych nadbudówek w postaci komisji lub organów doradczych.
Prezydium OZN liczy 15 osób, Sekretariat OZN - 10 osób. Innymi słowy, 25 osób powinno skumulować najważniejsze kwestie nurtujące społeczeństwo.

„Rolą Prezydium w obecnych realiach i w obecnej hierarchii naszej władzy jest przygotowanie najbardziej koncepcyjnych kwestii związanych z rozwojem naszej republiki w sferze gospodarczej, wojskowo-politycznej, informacyjnej do rozpatrzenia bezpośrednio na OZN” - wyjaśnił po wydarzeniu Dmitrij Krutoj.

O zmianach w sądownictwie

Prezydium Ogólnobiałoruskiego Zgromadzenia Narodowego podjęło również decyzję o zmniejszeniu liczby sędziów Sądu Najwyższego z 76 do 71. Wynika to z utworzenia nowego Gospodarczego Sądu Apelacyjnego, który powstaje kosztem rezerw własnych systemu sądownictwa - bez zwiększania ogólnej liczby sędziów.

„Aby ten sąd mógł funkcjonować, potrzeba 27 sędziów. Obliczyliśmy, że możemy usunąć 22 sędziów z istniejących obwodowych sądów gospodarczych ze względu na ograniczenie ich kompetencji. A skład Sądu Najwyższego powinien zostać zmniejszony o 5 sędziów, tj. 5 sędziów Sądu Najwyższego powinno zostać przeniesionych do nowo utworzonego sądu” - ujawnił arytmetykę personalną przewodniczący Sądu Najwyższego Walentin Sukało.
I o ile decyzja w sprawie wspomnianych 22 stanowisk sędziowskich może zostać podjęta na poziomie dekretu głowy państwa, o tyle zmiana liczby członków Sądu Najwyższego należy obecnie wyłącznie do kompetencji Prezydium Ogólnobiałoruskiego Zgromadzenia Narodowego. Było to powodem rozpatrzenia tej kwestii na ostatnim posiedzeniu.

ZA POKÓJ I PORZĄDEK. Jaką pracę FZZB Łukaszenka nazwał „katastrofalną” i dlaczego za nią podziękował?

21 listopada Prezydent Białorusi Aleksander Łukaszenka spotkał się z szefem i koordynatorami grupy inicjatywnej ds. zbierania podpisów za poparciem kandydatury urzędującej głowy państwa w nadchodzących wyborach prezydenckich w styczniu.

Do rana 21 listopada zebrano już ponad 1 mln 581 tys. podpisów za kandydaturą urzędującej głowy państwa, i prace te będą kontynuowane.

Grupy inicjatywne potencjalnych kandydatów na Prezydenta Białorusi od miesiąca zbierają podpisy obywateli. Kampania rozpoczęła się 7 listopada i zakończy się 6 grudnia. Aby oficjalnie zostać kandydatem, należy spełnić szereg wymogów prawnych. Jednym z nich jest przedłożenie CKW co najmniej 100 000 podpisów obywateli. Jest to minimalna wymagana liczba i zazwyczaj potencjalni kandydaci starają się zebrać podpisy przynajmniej z niewielką rezerwą, gdyż podczas weryfikacji część z nich może zostać odrzucona. Powodem tego może być na przykład nieprawidłowo sporządzona lista podpisów. Nikt nie może ustrzec się przed pomyłkami i błędami, zwłaszcza gdy w zespole pracują setki, a nawet tysiące osób.

Ale jeśli chodzi o urzędującego Prezydenta, jego „złota rezerwa” podpisów obywateli jest już taka, że wystarczyłaby na więcej niż jedną kampanię wyborczą.

Z inicjatywy FZZB w celu wsparcia Prezydenta

Szef państwa jest wdzięczny Federacji Związków Zawodowych i osobiście Jurijowi Sieńko nie tylko bezpośrednio za zebranie podpisów, ale także za wykazanie inicjatywy do podjęcia tej ciężkiej pracy.
"Szczerze mówiąc, konsultowałem się z Administracją, jak będziemy robić, co będziemy robić. I nagle składają propozycje, że związki zawodowe są gotowe do wykonania tej pracy. Cóż, przeżegnałem się. Pomyślałem, że dzięki Bogu nie muszę tam coś tworzyć i myśleć. To bardzo ważne. I już powiedziałem, że jestem bardzo wdzięczny wam wszystkim - koordynatorom i tym grupom, które powstały w ramach grupy Inicjatywnej" - powiedział Prezydent.

O wdzięczności dla tysięcy ludzi i swoim własnym doświadczeniu na pikietach

Nawiasem mówiąc, gdyby Prezydent chciał spotkać się od razu ze wszystkimi członkami grupy inicjatywnej, byłoby to trudne, ponieważ jest ich ponad 17 tysięcy w całym kraju. "Ale bardzo proszę, w miarę możliwości, w ramach struktury, którą stworzyliście, abyście przekazali moje słowa wdzięczności tym ludziom, którzy pracują na naszą korzyść" - powiedział białoruski przywódca. 
„Chcę wam szczerze podziękować za pracę, którą wykonaliście i wykonujecie. Nie wiem, jak to nazwać. Pomoc, jak sądzę, urzędującemu Prezydentowi. Naprawdę to doceniam - powiedział. - To takie stresujące! Ale poprosiłem o przełożenie wszystkich wydarzeń. W końcu musiałem się z wami spotkać".

Powiedział, że z własnego doświadczenia wie, jak ciężka jest to praca: "Sam kiedyś to robiłem w moich pierwszych wyborach. Bo trzeba było iść do ludzi. Nie po prostu tam coś kontrolowałem. Brałem listy poparcia, chodziłem do ludzi, stałem na pikietach, żeby ludzie zobaczyli na żywo młodego mężczyznę, który odważył się rzucić wyzwanie potężnej maszynie i nominować swoją kandydaturę na Prezydenta".

O pracy zgodnie z prawem i nieoczekiwanym wyniku

Aleksander Łukaszenka bardzo wymownie ocenił tymczasowy wynik półtora miliona zebranych podpisów: „To katastrofalna praca. Nawet nie spodziewałem się, że tak będzie. To znaczy, oczywiście, szef państwa jest zadowolony z wyniku, ponieważ liczba ta, nawet na dwa tygodnie przed zakończeniem kampanii, jest więcej niż imponująca".

Najważniejsze, domaga się białoruski przywódca, nie powinno być presji na ludzi. Podpis jest sprawą dobrowolną. Nawiasem mówiąc, białoruskie ustawodawstwo pozwala poprzeć nominację kilku lub nawet wszystkich potencjalnych kandydatów. Ale o tym, komu dokładnie oddać swój jedyny głos w wyborach, trzeba będzie zdecydować w styczniu bezpośrednio w procesie głosowania.

„Wy, bez względu na czas, wiem, że jesteście bardzo ostrożni i uważni w robieniu tego wszystkiego. Nikogo nie zmuszacie, na nikogo nie naciskacie. To bardzo słuszne. To słuszne, ponieważ tego nie potrzebujemy. W ogóle tego nie potrzebujemy. Aby później nie tworzyć niepotrzebnych pytań, musimy działać bardzo ostrożnie w tym kierunku- powiedział Prezydent. - Nie chcemy, aby ludzie nas krytykowali: „Och, panie Prezydencie, oczywiście, prawie wywarliśmy na kogoś presję i zmuszamy kogoś...”. Nadal będą tak mówić. Ale niech to będzie fejk, ale nie prawda. Przestrzegamy prawa".

O dobrej sytuacji socjologicznej i nacisku na opinie ludzi

Głowa państwa podkreślił, że jednym z najważniejszych aspektów zbierania podpisów jest komunikacja między członkami grupy inicjatywnej i ludźmi. „Bardzo proszę o skoncentrowanie wszystkich danych (wyrażanych przez obywateli podczas zbierania podpisów - not.) i informowanie mnie, abym wiedział, o czym mówią ludzie, na co powinniśmy zwrócić uwagę” - powiedział Aleksander Łukaszenka.

„To dobre socjologiczne cięcie. Nie ma lepszego. Po prostu szczerze napiszcie mi, co dobrego ludzie powiedzieli - dwie linijki - i wszystko inne, czego ludzie żądają, i co jest złe z ich punktu widzenia. To bardzo ważne - podkreślił białoruski lider. - Problemy, które niepokoją ludzi, są dla mnie bardzo ważne. I oczywiście będziemy pracować w tym kierunku i poprawiać niedociągnięcia, które ludzie zauważają”.
Przy okazji, Aleksander Łukaszenka zwrócił się do mediów w części protokolarnej wydarzenia, przypominając im o obecności innych potencjalnych kandydatów na Prezydenta, których grupy inicjatywne również pracują nad zbieraniem podpisów. „Chciałbym poprosić dziennikarzy - powiedzcie swoim kierownikom: jeśli któryś z kandydatów na Prezydenta, którzy zbierają podpisy, chciałby powiedzieć coś w ten sposób, tak jak to się dzieje teraz, należy to zrobić. Zaproponujcie to. Jeśli chcą. Jeśli nie chcą, to ich prawo” - powiedział szef państwa.
I należy rozumieć, że nie dzieje się tak ze względu na PR- podejście. Nawet tutaj Prezydent jest przede wszystkim zainteresowany opinią obywateli w pewnych problematycznych kwestiach. Jeśli obywatele w większości popierają obecną politykę, zostawiając podpisy za nominacją Aleksandra Łukaszenki, nie jest wykluczone, że w rozmowach z przedstawicielami alternatywnych kandydatów pojawi się konstruktywna krytyka.

„To dla mnie ważne, jak przebiega ta kampania, co mówią ludzie. To ważne dla mnie jako Prezydenta. Co może nie być ważne dla innych kandydatów, ale dla mnie jest ważne” - podkreślił szef państwa.
Jak powiedział dziennikarzom Jurij Sieńko, miejsca, w których zbierane są podpisy, mają wszystkie niezbędne informacje. Ale ludzie bardzo dobrze znają Prezydenta i pracę, którą wykonał i wykonuje. „I, oczywiście, jesteśmy przekonani, że ta polityka, te podejścia się nie zmienią. To właśnie z takim przesłaniem i takimi wiadomościami ludzie podchodzą i zostawiają podpis dla Prezydenta naszego kraju. Że pokój, porządek, podejście do kwestii rozwoju naszego kraju i przyszłości zostaną zachowane. Ludzie przychodzą z takim przesłaniem, taką prośbą. Dlatego jedność ducha w naszym kraju, że jesteśmy razem, jest odczuwalna” - powiedział szef grupy inicjatywnej.

O kontynuowaniu zbierania podpisów

Wydawałoby się, że 1,5 miliona podpisów to więcej niż wystarczająco i można już zaprzestać zbierania podpisów. Ale Aleksander Łukaszenka jest innego zdania. I nie chodzi o to, żeby zebrać jak najwięcej, ale o to, że każdy, kto chce zebrać podpisy w wyznaczonym przez prawo czasie, może zrealizować swoje prawo, zadeklarować swoje obywatelskie stanowisko.

"Do 6 grudnia zbieramy podpisy. Dlatego jeszcze raz chcę się z Wami skonsultować, jak będziemy postępować. Mówiłem już o tym, że prawdopodobnie powinniśmy przestać zbierać, ale będzie źle, ponieważ ludzie będą zarzucać. 6 grudnia, więc do 6 grudnia musimy gdzieś być obecni, aby chętni mogli przyjść i się podpisać" - powiedział białoruski przywódca.
Poprosił członków grupy inicjatywnej, aby zdecydowali, jak postępować, ale nikogo niepotrzebnie nie obciążać. "Nie trzeba stresować członków grupy inicjatywnej, aby biegali, nadmiernie się przemęczali. Biegali po domach za ludźmi i prosili o coś lub organizowywali dodatkowe punkty zbierania podpisów. I tak zebrana jest wystarczająca ilość" - powiedział Aleksander Łukaszenka.

OTWARTY MIKROFON. Co Prezydent nazwał swoim głównym obowiązkiem i jak zostać członkiem jego zespołu

Prezydent Białorusi Aleksander Łukaszenka kontynuuje praktykę komunikowania się ze studentami w formacie „Otwartego mikrofonu”. Na początku roku akademickiego odwiedził Witebsk, gdzie spotkał się ze studentami z tego regionu. Podobne spotkanie odbyło się następnie w Mińsku na bazie Białoruskiego Państwowego Uniwersytetu Informatyki i Radioelektroniki, gdzie obecni byli studenci inżynierii i techniki. Teraz przyszła kolej na nauki humanistyczne - Prezydent odwiedził Miński Państwowy Uniwersytet Lingwistyczny, gdzie zaproszono również studentów z Akademii Zarządzania przy Prezydencie, Białoruskiego Uniwersytetu Państwowego,  Białoruskiego Państwowego Uniwersytetu Ekonomicznego,  Białoruskiego Państwowego Uniwersytetu Pedagogicznego im. Maksima Tanka, Międzynarodowego  Uniwersytetu "MITSO". 
Po przybyciu na uniwersytet Aleksander Łukaszenka od razu postawił główne akcenty. Z jednej strony państwo wydaje dużo pieniędzy na edukację w ogóle, i na szkolnictwo wyższe w szczególności. Dlatego wszystko powinno być optymalne, w tym warunki studiowania. I istnieje duże pytanie, ile głębokiej wiedzy, na przykład z historii, należy wymagać od przyszłego lekarza, a od historyka - z zakresu matematyki wyższej.

Z drugiej strony, nikt nie powinien nikogo namawiać do studiowania na uniwersytecie. To zależy wyłącznie od samych studentów i poziomu ich osobistej motywacji.

„Nadszedł czas, aby człowiek sam pomyślał o swojej edukacji, zdrowiu i innych rzeczach, sporcie. Jeśli chcesz, jesteś mile widziany, otwieramy dla ciebie drzwi. Ale po prostu siedzieć tutaj, cierpieć, wykładowcy próbują coś z ciebie wyciągnąć, ale ty nie chcesz... Prawdopodobnie ten czas już minął - podkreślił białoruski lider. - Najważniejsze to pracować nad sobą. Każdego dnia. Sugeruję, że musimy znacznie zmienić formy edukacji. To nie to samo, co wykład - oto tekst dla ciebie, jak to było kiedyś w naszym kraju, idź, przetłumacz go w domu, wróć, zdaj sprawozdanie lub siedź w gabinecie ze słuchawkami. To jest dobre. Ale tylko na początku. A potem trzeba pogłębić znajomość języka".
I nie tylko język. Współczesne życie wymaga czasem, by specjaliści z pozornie humanitarnych uczelni dobrze orientowali się także w innych sferach. Na przykład w informatyce. Na przykład MPUL kształci w zakresie lingwistyki cyfrowej, gdzie do szkolenia językowego dodaje się kwalifikację „specjalista w zakresie wykorzystania technologii informatycznych”. Jest to ważne ze względu na rozwój możliwości sztucznej inteligencji.

Nie zaprzeczając zapotrzebowaniu na ten kierunek, Prezydent zwrócił uwagę na fakt, że obecnie każda uczelnia „chce wszystko przejąć”. Pod tym względem nie należy popadać w przesadę. „Jeśli ktoś chce być informatykiem, to chyba nie uczelnia lingwistyczna. Ale każdy powinien mieć podstawy obsługi komputera. Takie jest dziś życie - komputer, telefon i tak dalej” - powiedział Aleksander Łukaszenka.

Wszystkie te i inne kwestie zostały omówione z audytorium studenckim. Głowa państwa nazwał to wydarzenie rozmową z kolegami, ponieważ z wykształcenia jest humanitarystą. Rzeczywiście była to rozmowa na równych warunkach - szczera, otwarta i z możliwością zadania absolutnie dowolnego pytania.

Aleksander Łukaszenka powiedział, że jest gotowy do dyskusji o geopolityce i globalnym programie informacyjnym, o tym, jak młodzi ludzie widzą przyszłość Białorusi w zmieniającym się świecie. „I nie zapominajcie, że jednym z tematów naszej rozmowy (doradcy nie wyznaczyli go mnie, ja wyznaczam go wam) są "zmiany". Różne. To jest nasz temat lub tematy, które powinniśmy dzisiaj omówić i szczerze porozmawiać. „Jakiego rodzaju są zmiany?” - zapytał głowa państwa.

Wybiegając do przody, zauważmy, że studenci tak i nie zapytali o „zmiany”. „Uznam, że podążamy właściwym kursem” - powiedział Aleksander Łukaszenka na zakończenie spotkania.

Ale na początku przyjazny ton rozmowy nadało pierwsze pytanie skierowane do głowy państwa przez rektor MPUL Natalię Łaptiewą. „W ubiegłym roku uczelnia obchodziła 75-lecie istnienia. Marzymy o przyszłości. Jak widzi Pan perspektywę uczelni lingwistycznej za 25 lat?” - zapytała Prezydenta.

„Myślę, że stanie się Injazem - powiedział niespodziewanie Aleksander Łukaszenka, co wywołało śmiech i aprobujące oklaski na sali. - Ale ja nie jestem przepowiadaczem przyszłości. Zaczniemy od tego w naszej rozmowie".
Jak wiadomo, do 1993 roku instytucja edukacyjna nosiła nazwę Miński Państwowy Instytut Pedagogiczny Języków Obcych. Popularnie znana jest jako Injaz. 

O białoruskiej edukacji, która nie jest gorsza od zagranicznej

Nie jest tajemnicą, że niektórzy obywatele Białorusi starają się zdobyć wykształcenie za granicą, pomimo dostępności podobnych możliwości w kraju. Studenci zapytali Aleksandra Łukaszenkę o jego opinię na ten temat.

„To, że nasza edukacja nie jest gorsza, jest jednoznacznym faktem, którego nie trzeba udowadniać” - podkreślił białoruski przywódca.

„Dajemy dobrą edukację. Ale kształcimy nasze dzieci dla naszego kraju” - powiedział.

"Nie śpieszcie się. Ktoś chce spróbować, niech spróbuje. Nie mogę zamknąć przed wami drzwi. Nadal będziecie przekradać się przez granicę i próbować cudzego chleba. Ale chleb innych ludzi jest zawsze gorzki. To nie mój pomysł. Więc żyjcie tutaj, zdobywajcie wykształcenie tutaj. Edukacja jest w porządku, jeśli chcecie się uczyć - powiedział Prezydent. - Nasi ludzie są z natury inteligentni”. 

O Bożej pomocy dla zdeterminowanych i wytrwałych

Szef państwa działał jako motywator na spotkaniu. Jak mówią, życie nie jest polem do przejścia. I kto jak nie Aleksander Łukaszenka wie, że na tej drodze może być wiele przeszkód. Opowiedział o tym studentom szczerze i otwarcie, zachęcając ich do wiary we własne siły i zawsze przemyślanego działania: "Uczcie się, nie spieszcie się gdzieś. I przygotujcie się na to, że nie od razu odniesiecie sukces. I najprawdopodobniej tak się nie stanie. Musicie być cierpliwi. Bóg was zobaczy i wam pomoże".

Sam Prezydent musiał wielokrotnie zmieniać dziedziny działalności i zdobywać dodatkowe wykształcenie. Głowa państwa zachęca młodych ludzi do świadomego podejścia do wyboru zawodu. W związku z tym ważne jest kształcenie zorientowane na praktykę, aby na pierwszym lub drugim roku studiów, jeśli zdasz sobie sprawę, że to nie jest dla ciebie, możesz zmienić swój profil.
Aleksander Łukaszenka zauważył, że po ukończeniu studiów wyższych został ukształtowany jako specjalista, ale nie tylko dzięki swoim wykładowcom. "Dążyłem do tego. Cokolwiek robię, staram się być najlepszy, najsilniejszy. I wszystko zależy od was. Jeśli znaleźliście się w niewłaściwym miejscu, szybko zmieńcie orientację i zacznijcie robić swoje - radził głowa państwa. - Starajcie się osiągnąć maksimum w tym czasie. Każdy może zrobić wiele. I Bóg to zobaczy. Poda rękę temu, kto jest najbardziej chętny i zdolny. Wy możecie. Jesteście młodzi, utalentowani. Działajcie! W każdej chwili, w każdym momencie, musicie wykonywać swoją pracę. Musicie robić wszystko w swoim czasie. Ponieważ jutro nie będzie nic do zrobienia".

O ogromnych możliwościach na Białorusi i o tym, co „zabija” za granicą

Aleksander Łukaszenka jest przekonany, że w kraju istnieją ogromne możliwości samorealizacji. „Tam, gdzie się człowiek urodził, tam się przydaje. Ludzie za to cierpieli. Spójrzcie na to. Namawiam was do tego. W kraju są dziś ogromne możliwości - podkreślił głowa państwa. - Jeśli nie chcecie pracować w kraju, pracujcie w swojej specjalności, łącząc swoją wiedzę i wykształcenie z zaprzyjaźnionymi krajami”.

Zwrócił uwagę, że niektórzy obywatele Białorusi, tak zwani zwolennicy zmian, uciekli za granicę. „A teraz masowo proszą o powrót. Wiem o tym, jestem w to zanurzony, byłem zmuszony stworzyć komisję - na czele której stanął prokurator generalny. Działy się różne rzeczy. Niektórzy oszaleli, popadli w obłęd. Ktoś został przekonany... Nawet jeśli popełniłeś przestępstwa, musisz odpowiedzieć zgodnie z prawem. Nie mogę zamknąć kraju na ich powrót. Ale jeśli widzicie, że zrobiliście tu już tyle, że możecie iść prosto do właściwego miejsca - oni tam siedzą" - powiedział Prezydent.

Szef państwa zwrócił uwagę na fakt, że w niektórych krajach ci ludzie, którzy wyjechali ciągle czują się jak ludzie drugiej kategorii: "Coraz częściej, jestem o tym informowany, przyjeżdżają do pracy, nawet w Polsce. Kto ty jesteś? - Z Białorusi. - Druga klasa, na razie będziesz tam zmywać naczynia. Mówią o tym: „Jesteś człowiekiem drugiej kategorii”.

Na Białorusi sytuacja jest pod tym względem odwrotna. „Nie ma znaczenia, jakiej jesteś narodowości, jesteś swoim. Tak są wychowani ludzie w naszym kraju. Ogrzeją, nakarmią i oddadzą wszystko za obcego” - powiedział białoruski lider.

"Więc powinniście spróbować wszystkiego własnymi rękami, ale nie radzę wam próbować tego w taki sposób, abyście nie wrócili do tego, co straciliście. Nie spieszcie się. Mówią, że czas leci, to prawda, ale życie jest długie. Nie spieszcie się. Bo jeśli wyjedziecie, podetniecie swoje korzenie i cały czas będziecie tam ludźmi drugiej kategorii. Niektórzy zarabiają normalnie, ale fakt, że są ludźmi drugiej kategorii ich zabija" - podkreślił Prezydent.

„Pomyślcie.  Przyszedłem was agitować i tę propagandę przeforsować. A wy myślcie i decydujcie. Jak widzicie, kraj nie upadł bez tych ludzi, którzy odeszli. Absolutnie się nie zawalił. I nigdy się nie zawali” - oświadczył białoruski przywódca.

O dyktaturze i wodzostwie

Jedna ze studentek studiujących język chiński zapytała go o opinię na temat wydania praktycznego podręcznika dla studentów-tłumaczy, który byłby oparty na tekstach przemówień Aleksandra Łukaszenki - rodzaj edukacyjnej książki z cytatami.

„Jeśli przetłumaczycie na chiński, to oczywiście poprę. Jeśli będzie to konieczne, zrobimy to. To żaden problem” - odpowiedział szef państwa.

Zaznaczył jednak, że niekoniecznie muszą to być jego przemówienia i cytaty. „Nie powinno być wodzostwa. Tego boję się przez całe moje prezydenckie życie. W kraju nie ma i nie może być żadnej dyktatury. Bo żeby być dyktatorem, trzeba mieć dźwignie dyktatury. A jakie ja mam dźwignie? Amerykanie to wymyślili: dyktator, dyktator! Jak mogę dyktować Ameryce? Dziś Trump, Biden i inni nie mogą dyktować, którzy wytwarzają ponad 30% światowego PKB. Co mogę dyktować? Czy mamy najsilniejszą gospodarkę? Nie” - powiedział Aleksander Łukaszenka.
„Nie ma dyktatury i ja jej nie potrzebuję” - po raz kolejny podkreślił białoruski przywódca.

W związku z tym przypomniał swoje jednoznaczne żądanie od początku swojej prezydentury, aby nie upokarzać kreatywnych ludzi, intelektualistów, aby nie musieli „płaszczyć się i kłaniać” przed władzami. „Byłem deputowanym Rady Najwyższej, widziałem to wszystko. A kiedy zostałem Prezydentem, powiedziałem: „Dosyć, koniec z tym "lizaniem" i tak dalej” - powiedział głowa państwa.

O ryzyku dla kraju, jeśli zawsze dogadzać

Zwracając się do Prezydenta, jeden z uczestników wydarzenia zauważył, że służba publiczna, zwłaszcza jako kierownik, często wiąże się z podejmowaniem niepopularnych decyzji, które wywołują niezadowolenie wśród niektórych kategorii obywateli. Czy trudno jest podejmować takie decyzje, zapytał Prezydenta.

Aleksander Łukaszenka zgodził się, że często musi podejmować takie decyzje i jest to trudne. Ale to, co pomaga, powiedział, to wiara w ich poprawność i konieczność dla dobrobytu i rozwoju kraju i jego obywateli. „Jeśli wszystko będzie gładkie, puszyste i dobre, kraj zacznie gnić. Konieczne jest, aby każdy się poruszał, każdy coś robił” - wyjaśnił szef państwa.
O ograniczeniach Internetu i głównym obowiązku Prezydenta

Szef państwa został zapytany o wyłączenie Internetu na czas wyborów, tak jak miało to miejsce w 2020 roku. Jeśli to się powtórzy, całkowicie go wyłączymy - odpowiedział krótko, ale konkretnie Aleksander Łukaszenka. - Powiem szczerze, że prawie zawsze, zwłaszcza na początkowych etapach, odbywało się to za moją zgodą. Kiedy masz dwa problemy, zaczynasz rozważać, co jest ważniejsze. Naturalnie widziałem dalej.”

Prezydent podkreślił jednak, że po jednej stronie szali był los kraju, a gdyby kraj nie został wówczas utrzymany, mogłoby to doprowadzić m.in. do wojny.

„Tam nikt nikogo nie bił, nie musiał być bity ani łamany. Białorusini - to nie są tacy ludzie. I zrozumiałem, skąd wszystko przychodzi. To wszystko szło przez Internet, z Polski przede wszystkim: trasy, gdzie pójdziemy, jak pójdziemy... - przypomniał szef państwa - zrozumiałem, do czego możemy dojść. Mielibyśmy wojnę gorszą niż w Ukrainie. Mielibyśmy ją, byłaby trudniejsza”.

„Moim głównym obowiązkiem jest ochrona kraju. I zdałem sobie sprawę, że kraj zostanie zniszczony. Dlatego biegałem z dziećmi po Mińsku z karabinem maszynowym. To była moja władza, nie miałem wyjścia - musiałem ich uspokoić. A oni kłamali: „Łukaszenkа uciekł, Łukaszenkа jest pijany, Łukaszenkа jest chory...”. Ale wiedziałem, że jeśli nie stanę w obronie razem z odpowiednimi ludźmi, wojska NATO tu będą. Byli już na to przygotowani" - powiedział szef państwa.
Według niego, gdyby przeciwnicy przejęli władzę, wojska NATO zostałyby zaproszone na Białoruś tego samego dnia. „Posunęliby się aż do Smoleńska. Jaka byłaby odpowiedź? Jak zareagowałaby Rosja? Rozpoczęłaby się wojna, znowu na naszym terytorium.  Rozumiałem to wszystko. Myślę: wywrócą kraj do góry nogami! I przez Internet odbywa się ten bałagan. I jak myślicie, będę obserwował i modlił się, że nie wysłaliście komuś wiadomości, jeśli jutro kraju nie będzie! Nie rozumiecie tego w takiej chwili. A jeśli nie w takiej chwili? Ja powinienem to rozumieć. I ja to rozważam i myślę: żeby ratować kraj, wyłączymy internet na dwie godziny albo na godzinę, żeby służby specjalne nie kontrolowały stamtąd naszego społeczeństwa. Po to to było. Wybrałem najlepsze z najgorszego".

O suwerenności informacyjnej

Aleksander Łukaszenka zwrócił uwagę na fakt, że informacja rządzi światem. "Dzięki Bogu, ludzkość jakoś jeszcze zwalnia i nie pogrążyła się w trzeciej wojnie światowej, ale to, że toczy się prawdziwa wojna informacyjna, jest pewne" - powiedział Aleksander Łukaszenka.

„I ta sfera, sfera informacji, jest kształtowana przez was, humanitarystów. Tym bardziej będziecie ją kształtować po ukończeniu uniwersytetów. Wy - przyszli filolodzy, pedagodzy, dziennikarze, historycy, inni specjaliści - będziecie to robić w najbardziej aktywny sposób” - powiedział białoruski przywódca.
Aleksander Łukaszenka zwrócił uwagę studentów na kwestię suwerenności informacyjnej: „I nie myślcie, że wasz udział tutaj jest niezauważony. Propaganda informacyjna jest skierowana przede wszystkim do was. Propaganda obcych wartości, świąt, tradycji, koncepcji historycznych. Jej celem jest oderwanie was od waszych korzeni, sprawienie, byście zapomnieli o swojej historii. Ważne jest dla mnie, aby zobaczyć, jak rozumiesz istotę takiego sabotażu informacyjnego".

O czwartej władzy i tym, co łączy wszystkich polityków i dziennikarzy

Szef państwa został zapytany o rolę mediów we współczesnym społeczeństwie, precyzując, czy są one czwartą władzą, jak nazwał je Honore de Balzac, czy też stały się już pierwszą.

„Chciałbym powtórzyć jeszcze raz, aby dziennikarze zawsze pamiętali: są czwartą władzą, nie pierwszą, nie drugą, nie trzecią. Są czwartą” - powiedział Aleksander Łukaszenka.

Prezydent zaznaczył, że obecnie trwa wojna informacyjna i istnieje niebezpieczeństwo rozpętania prawdziwej, gorącej wojny. W takiej sytuacji rola środków masowego przekazu i dziennikarzy nie stanie się mniej ważna, wręcz przeciwnie, będzie tylko rosnąć. I to dobrze ilustrują wydarzenia w Ukrainie, gdzie aktywnie wykorzystywane są operacje informacyjne i psychologiczne, gdzie wszystko się miesza - fałsz, prawda i prowokacja. W szczególności miało to miejsce w przypadku wydarzeń w Buсzy, w których oskarżono Rosjan, chociaż w rzeczywistości (i istnieje potwierdzenie tego otrzymane przez służby wywiadowcze) zostało to zrobione przez służby specjalne Wielkiej Brytanii. „To było nic innego jak operacja informacyjna i psychologiczna. I na czas, po mistrzowsku, jeśli mogę tak powiedzieć, zaplanowana - wyjaśnił szef państwa. - Taki potężny informacyjno-psychologiczny atak na Federację Rosyjską”.

Aleksander Łukaszenka nie ukrywał, że Białoruś może również stosować metody IPSO, jeśli zajdzie taka potrzeba, ale w obecnej wojnie informacyjnej nie da się inaczej przeciwstawić. „Operacje informacyjne i psychologiczne nie są naszym wynalazkiem. Będziemy musieli reagować. Ale podstawą musi być prawda. Prawda i tylko prawda" - podkreślił Prezydent.

„Rola mediów jest dziś ogromna. Wy (dziennikarze - przyp. BELTA) stoicie na pierwszej linii - powiedział Prezydent. Wszystkim tym, którzy chcą uzyskać wiarygodne informacje o zachodzących procesach, zalecił: "Jeśli chcecie poznać prawdę, czytajcie i oglądajcie państwowe środki masowego przekazu". Według niego ponad połowa ludności Białorusi ufa tym mediom. „I radzę zwracać na nie szczególną uwagę” - dodał Aleksander Łukaszenka.

„Nie mówię, że nie powinniśmy widzieć innych, alternatywnych punktów widzenia. Trzeba je zauważać, jeśli potraficie analizować i wyciągać odpowiednie wnioski - powiedział szef państwa. - W tej wojnie informacyjnej należy być bardzo uważnym, ostrożnym, dokładnym, trzeba we wszystkim się orientować. Dziennikarze powinni pomagać społeczeństwu pod tym względem".

Aleksander Łukaszenkа jeszcze raz podkreślił swój stosunek do "propagandy", która czasami jest przedstawiana jako rzekomo negatywne zjawisko. „Co w tym złego? Nie ma w tym nic złego. Wszyscy dziennikarze, wszyscy politycy - to propaganda, kontrpropaganda i agitacja. Wszyscy są zaangażowani (w to - przyp. BELTA). Niektórzy ludzie z zagranicy mówią dziś: „Daj spokój, to jest propagandysta!”. A kim ty jesteś? Propagujemy nasz styl życia, naszą kulturę i tak dalej. Agitujemy za tym ludzi. A wy dla kogo jesteście? Dla tych, którzy dają pieniądze” - powiedział głowa państwa.

Wydział Historyczny BUP niedawno obchodził 90-lecie istnienia, a wkrótce zakończy się przebudowa budynku wydziału przy ulicy Krasnoarmiejskiej w Mińsku. Nawiasem mówiąc, to właśnie tutaj rozpoczęła się historia szkolnictwa wyższego na Białorusi. Jeden ze studentów poprosił Prezydenta o odwiedzenie wydziału historii i przeprowadzenie wykładu na temat współczesnej białoruskiej państwowości. „Pan jest osobą, która była świadkiem wielu głośnych wydarzeń historycznych” - zauważył.

Aleksander Łukaszenka natychmiast ostrzegł, że wykład będzie długi, nawet w ciągu dwóch godzin nie zdąży opowiedzieć o najważniejszych sprawach. „Jeśli wytrzymacie ze mną, pomyślę o tym, kiedy po wyborach. Nawet jeśli nie będę Prezydentem, jestem gotów przyjechać do historyków, uwielbiam historię. Ale prawdopodobnie w ciągu dwóch godzin nie będę w stanie przedstawić wszystkiego, jeśli w szczegółach, abyście zrozumieli, co z wami zrobiliśmy” - powiedział głowa państwa.

„Trzeba będzie cały kurs zrobić” - powiedziała jedna ze studentek, która moderowała spotkanie.

„Tak, być może” - zgodził się Prezydent i usłyszał śmiech na sali.

„Więc mnie trollują. Rozumiem” - uśmiechnął się Prezydent, a śmiech ponownie rozległ się na sali.

Aleksander Łukaszenka powiedział, że w Mińsku kończona jest budowa międzynarodowego centrum wystawienniczego. „To dla was, bo widzę po młodzieży, że nie zna Białorusi. Niektórzy znają zagranicę lepiej niż Białoruś. Więc przyjadą tam i zobaczą, co robimy własnymi rękami” - powiedział szef państwa.

Prezydent przypomniał, że w stolicy trwa również budowa nowego budynku Muzeum Historii Narodowej, a przygotowanie terenu już trwa. „Chcemy pokazać, że nie jesteśmy Iwanami, którzy nie pamiętają o swoim pokrewieństwie. Jesteśmy stamtąd: daleko” - powiedział Aleksander Łukaszenka.

Zauważył, że historia białoruskiej państwowości rozpoczęła się dawno temu - od księstw połockiego i turowskiego. „Dlatego staram się zrobić coś, aby młodzież, nawet nie wy, ale wasze dzieci przyszły i zobaczyły: tak, jesteśmy tak starożytni; tak, możemy robić takie rzeczy” - powiedział białoruski przywódca.

Podkreślił, że sukces Białorusi polega na jednym - kraj nie odrzucił swojego dziedzictwa, zachował doświadczenie i osiągnięcia epoki sowieckiej. „ Udoskonaliliśmy się i coś osiągnęliśmy. Gdybyśmy to odrzucili, nie mielibyśmy pieniędzy na stworzenie czegoś nowego. Na wszystko potrzebne są szalone pieniądze, skąd one teraz pochodzą? Nadwyżka, pieniądze rezerwowe. Gaz, ropa, metale i tak dalej - co z tego mamy? Nic, z wyjątkiem naszych mózgów. I się utrzymaliśmy. Rozwinęliśmy się dzięki temu, że nie odrzuciliśmy tego, co zrobili nasi przodkowie” - powiedział Aleksander Łukaszenka.

O przyszłości Białorusi

Szef państwa został zapytany, jak widzi przyszłość Białorusi za kilka dziesięcioleci i jakie będzie jej miejsce w nowym porządku światowym. 

Przede wszystkim Prezydent zwrócił uwagę na fakt, że to od obecnej młodzieży zależy przyszłość Białorusi i droga, którą kraj będzie podążał.

„Jeśli chodzi o porządek światowy, można jakoś patetycznie i głośno powiedzieć, jak widzę Białoruś w tym porządku światowym. Ale jestem człowiekiem praktycznym. Chcę, żebyście byli na Białorusi, mogli pracować i zarabiać, decydować o swoim losie i swoim kraju. To tak w uproszczeniu. I w tym celu powinniście określić jego oblicze, zaczynając od wyboru Prezydenta i wyrażenia swojego stanowiska w kulturalny, inteligentny sposób. Powinniście wyrażać swoje zdanie i prowadzić kraj tam, gdzie powinien zmierzać” - podkreślił głowa państwa.

Takiej demokracji potrzebuje ten kraj - uczciwej i zdyscyplinowanej, powiedział Aleksander Łukaszenka. „Głosujcie, wybierajcie. Ale jeśli wybraliście, bądźcie na tyle uprzejmi, by pozwolić Prezydentowi wykonywać jego obowiązki. Jeśli wam się one nie podobają, wyraźcie swoją opinię. Mieliśmy tak wiele referendów. Pójdziemy na referendum - ludzie zdecydują" - powiedział. Na przykład w kwestii strategicznego partnerstwa, relacji z najbliższymi sąsiadami.

„Chcę, abyśmy byli w dobrych stosunkach zarówno z Polakami, jak i Rosjanami, ale żyli we własnym mieszkaniu. Na razie ludzie akceptują to stanowisko i jestem pewien, że wy (młodzi ludzie - przyp. BELTA) się z nim zgadzacie. Chcemy przyjaźnić się ze wszystkimi - podkreślił białoruski lider. - Ludzie chcą pokoju. To jest w naszej krwi, to jest genetycznie nasze. Bo nasi dziadkowie i babcie mieli dość wojen. I to jest nam przekazywane. Chcemy, żeby było dobrze. Ponieważ wojna jest złem. Nasz porządek świata to pokój i spokój. A reszta - co zarobimy, to będziemy żyć. Jak pracujemy, tak będziemy żyć".

Aleksander Łukaszenka wyraził życzenie, aby w przyszłości Białoruś pozostała spokojnym, wygodnym krajem i aby coraz więcej nowych pokoleń Białorusinów chciało tu mieszkać. „Żeby byli dumni ze swojego kraju, a nie myśleli: "No, pojadę do Polski, tam mnie przyjmą, będzie dobrze". Jak ktoś chce jechać, to niech jedzie. Ale nie trać korzeni, nie odcinaj ich. Zawsze rób krok z myślą o tym, żebyś mógł wrócić. Jeśli wyjedziesz i odetniesz te więzi, nic dobrego z tego nie wyjdzie. Dlatego mówię: idźcie szybko, ale nie w pośpiechu” - powiedział.

O rozwoju sztucznej inteligencji 

Studenci MPUL to między innymi przyszli tłumacze. Dlatego pytanie o rozwój sztucznej inteligencji pojawiło się samo: czy Prezydent wykorzystuje te technologie w swojej działalności? Na przykład do tłumaczenia podczas komunikacji z zagranicznymi kolegami.

Szef państwa zauważył, że sztuczna inteligencja jest rozwijana na świecie od dawna. Chińczycy są daleko zaawansowani w tym kierunku. A na jednym ze spotkań w Chinach opowiedzieli mu o przyszłości tych technologii i zademonstrowali swoje możliwości.

„Zapytałem ich: słuchajcie, powiedzieliście mi, co się stanie, jak to się stanie, ale czy ta sztuczna inteligencja nie zastąpi ludzi, czy nie okaże się, że po prostu nie będziemy potrzebni w tym życiu? Oni mówią: nie wiemy, być może. I to sprawiło, że jestem bardzo ostrożny" - zauważył Prezydent.

Według głowy państwa, podczas negocjacji z zagranicznymi kolegami korzysta z pomocy profesjonalnych tłumaczy ustnych; nie używa technologii sztucznej inteligencji do tłumaczenia. „Mam wielki szacunek dla utalentowanych ludzi - dodał. - Nie chodzi o sztuczną inteligencję. Chodzi o to, że cenię człowieka. Każda dzisiejsza sztuczna inteligencja jest wytworem człowieka. To my ją tworzymy. I jestem pewien, że kiedy ta sztuczna inteligencja, sieci neuronowe opanują nasze umysły w praktyce, nadal człowiek będzie w centrum”.

O eskalacji konfliktu w Ukrainie i pośrednictwie w negocjacjach

Prezydent powiedział, że nigdy nie występował o pośrednictwo w negocjacjach między Rosją a Ukrainą i generalnie nie podoba mu się to zjawisko jako takie. Ale tak się złożyło, że konflikt miał miejsce w pobliżu Białorusi i oczywiście jest on zainteresowany jego pokojowym rozwiązaniem. W końcu od tego zależy również los Białorusi. Tylko z tego powodu, a nie po to, by „zabłysnąć”, szef państwa musiał udzielić i nadal udziela pomocy stronom.
„Jesteśmy trzema słowiańskimi narodami. Żadni Amerykanie, żadni Europejczycy - nikt nam nie pomoże. Musimy usiąść i dojść do porozumienia - podkreślił Aleksander Łukaszenka. - Dlaczego na Białorusi? Bo to jest przy naszym płocie, przy naszej granicy. I nasze interesy powinny być respektowane. Chcemy, aby nasze interesy nie zostały naruszone przy porozumieniu w sprawie Ukrainy" - powiedział Aleksander Łukaszenka.

"Nie chcę wojny na swojej ziemi. Ale, niestety, eskalacja trwa. Jak powinienem się zachować w tej sytuacji? W żadnym wypadku nie można się w nią angażować. A jeśli Rosja i NATO zaczną się ścierać, nam też nie będzie łatwo. Nie chcemy, aby wojna toczyła się na naszym terytorium, aby decydować o czyichś interesach tutaj naszym kosztem" - podkreślił Aleksander Łukaszenka.

O tym, jak dostać się do zespołu Prezydenta

Odpowiadając na pytanie, co należy zrobić, aby zostać członkiem jego zespołu, Aleksander Łukaszenka powiedział: „Należy być osobą wykształconą, profesjonalną i kochającą swój kraj”.
Według niego należy również „mieć niezwykłe zdolności”, aby wygrać rywalizację z innymi najwyższymi urzędnikami. Na przykład z szefem Administracji Prezydenta Dmitrijem Krutym lub ministrem edukacji Andriejem Iwancem. "A to są bardzo mocni ludzie" - zauważył białoruski przywódca.

Aleksander Łukaszenka podkreślił również, że nie ma klanowego podejścia do tworzenia swojego zespołu. Jako jeden z przykładów podał przewodniczącą Rady Republiki Natalię Koczanową, której szef państwa wcześniej nie znał - zanim została mianowana na wysokie stanowiska. "Człowiek, który kocha swój kraj, który jest zdolny - idź i pracuj" - wyraził swoją główną zasadę Prezydent.

„Podobnie premier. Wychodziliśmy z zasady: patriota, zdolny - idź i pracuj, czyli wszystko jest uczciwe i sprawiedliwe. Trzeba chcieć, pragnąć, kochać i być profesjonalistą. To jest obowiązkowe. Bez tych cech się nie da" - dodał Prezydent.

O preferencjach sportowych

Szef państwa przypomniał, że wcześniej interesował się piłką nożną. "Spędzam teraz więcej czasu na lodzie. Ale to nie znaczy, że kocham tylko hokej. Jestem wszystkożerny pod tym względem i znam się na wielu dyscyplinach sportowych" - powiedział.
Prezydent podał przykład, że obecnie w Katarze odbywa się Międzynarodowy turniej gimnastyki artystycznej "Niebiańska gracja", i że jest na bieżąco z wynikami białoruskich gracji.

"Bardzo uważnie obserwuję, znam osobiście wielu wybitnych dobrych sportowców, którzy dają wynik i gloryfikują kraj. Pomagam im. Staram się pomóc. Ostatnio z Igorem Bokim - naszym pływakiem. 21 razy był mistrzem paraolimpijskim. Znam też osobiście, wyjaśniałem, co jest potrzebne, gdzie, jak" - powiedział szef państwa.

"Jestem zanurzony w prawie każdym sporcie. Nie ma sportu, którego bym nie oglądał. I jeśli nasi sportowcy dobrze sobie radzą, uwielbiam ten sport" - dodał Aleksander Łukaszenka.

Jest przekonany, że człowiek powinien uprawiać jakiś sport i utrzymywać dobrą kondycję. Zwłaszcza jeśli jesteś twarzą kraju. "Dwie godziny dziennie. Umrzyj - dwie godziny dziennie. Jeśli uprawiasz tam sport, rąbasz drewno... I łaźnia - dwie godziny dziennie. To każdy musi znaleźć czas. Jeśli gdzieś jest późno, ktoś tam coś raportuje (zwykle zwalniam się gdzieś o 9-10 wieczorem), ale i tak idę uprawiać jakiś sport" - dał praktyczne rady szef państwa.
Prezydent powiedział również, że uwielbia tenis ziemny i sam kiedyś grał, ale uważa go za najbardziej traumatyczny sport.

O wychowaniu dzieci

Nie zabrakło dialogu na tematy osobiste. Szef państwa, odpowiadając na pytania studentów, podzielił się swoją opinią na temat tego, jakie umiejętności należy rozwijać u dzieci.

„Po pierwsze, powinien uprawiać sport, aby nie musiał chodzić do apteki. Pamiętajmy o tym. Po drugie - powinien znać język obcy. W dzisiejszym świecie nie da się nic zrobić, jeśli nie zna się angielskiego” - podkreślił Aleksander Łukaszenka.

Kolejnym ważnym elementem jest rozwój zdolności twórczych. „Jeśli dziecko ma do czegoś zdolności, należy je rozwijać. Przede wszystkim muzyka - uważa Prezydent. - Czwartym elementem jest nauka.

„Konieczne jest rozwijanie odpowiedzialności u dziecka. Jeśli nie ma odpowiedzialności, oznacza to, że rodzice nie zrobili wystarczająco dużo. Wszystko zależy od rodziców i tego, jak bardzo czują się związani z dzieckiem” - podkreślił szef państwa.
TOP wiadomości
Świeże wiadomości z Białorusi