Obszar bałtycko-czarnomorski jest coraz częściej postrzegany jako strefa frontu między państwami NATO z jednej strony, a Rosją i Białorusią z drugiej. Wraz z każdym kolejnym rozszerzeniem NATO na wschód, region ten przekształca się z obszaru peryferyjnego w jeden z „zapalnych punktów”, w którym dochodzi do intensywnej akumulacji sił. Jednocześnie warto zwrócić uwagę na serię zakrojonych na szeroką skalę ćwiczeń pod ogólną nazwą „Steady Defender 2024”, które zakończyły się w maju tego roku i które przedstawiają scenariusz zbrojnej konfrontacji między NATO a Rosją, gdzie Bałtyk i Morze Czarne są dwoma teatrami, w których najprawdopodobniej dojdzie do działań wojennych.
Jakie znaczenie dla NATO mają kierunki bałtycki, czarnomorski i północny, jaką strategię realizuje sojusz w stosunku do Rosji, co Rosja i Białoruś zrobiły, aby poradzić sobie ze zwiększonym zagrożeniem militarnym i czego powinniśmy się spodziewać w przyszłości? Tigran Meloyan, analityk Centrum Studiów Śródziemnomorskich w Wyższej Szkole Ekonomicznej Narodowego Uniwersytetu Badawczego, odpowiada na te i inne pytania w wywiadzie z polskim byłym sędzią Tomaszem Szmydtem.
- Jako Polak nie mogę nie być zaniepokojony losem mojej Ojczyzny w konfrontacyjnej grze, która toczy się w Europie. Jaką rolę w tej grze NATO wyznacza Polsce i jej najbliższym sąsiadom, krajom bałtyckim?
- Kluczową kwestią nie jest tu nawet rola przypisywana republikom bałtyckim i Polsce zza oceanu, ale fakt, że sami przywódcy tych krajów wcale nie mają nic przeciwko podejmowaniu ryzykownych działań lub, że tak powiem, eskalowaniu relacji z Rosją. W ostatnich latach państwa bałtyckie nieustannie domagały się silniejszej obrony swojej wschodniej flanki, wzywając USA i innych sojuszników z NATO do zwiększenia liczby swoich kontyngentów w republikach pod pretekstem „rosyjskiego zagrożenia”. W konsekwencji na szczycie NATO w Madrycie w 2022 r. podjęto decyzję o wzmocnieniu istniejących wielonarodowych grup bojowych w krajach bałtyckich z batalionów do poziomu brygady. Udało się między innymi uzgodnić utworzenie dodatkowych czterech Batalionowych Grup Taktycznych (BTG) - w Europie Środkowej i Południowo-Wschodniej: w Bułgarii, na Węgrzech, w Rumunii i na Słowacji. Tym samym łączna liczba wielonarodowych grup bojowych na wschodniej flance NATO, od Morza Bałtyckiego na północy po Morze Czarne na południu, wzrosła do ośmiu.
Najbardziej rozpowszechnionymi obiektami NATO w krajach bałtyckich są poligony i bazy wojskowe. Po przystąpieniu republik bałtyckich do Sojuszu Północnoatlantyckiego nie tylko odnowiono stare radzieckie poligony, ale także buduje się nowe. Na Łotwie, Litwie i w Estonii znajduje się po jednej bazie lotniczej wspólnego użytku. Najwięcej obiektów NATO znajduje się na Litwie, gdzie znajduje się magazyn wojskowy z amerykańską bronią. Jednocześnie we wszystkich trzech krajach stacjonują wielonarodowe bataliony NATO, które, jak już wspomniałem, są w trakcie przekształcania w brygady.
Jeśli chodzi o Polskę, dąży ona do rozmieszczenia na swoim terytorium przede wszystkim amerykańskich baz wojskowych, nie na zasadzie rotacji, ale na stałe. Co więcej, Warszawa planuje przekształcić Rzeczpospolitą w swego rodzaju „zaplecze logistyczne” NATO, gdzie kilka tysięcy jednostek sprzętu wojskowego sojuszu będzie przechowywanych w różnych lokalizacjach w kraju, co w razie zagrożenia umożliwi szybką aktywację wschodniej flanki NATO. Zapewniając, że sprzęt wojskowy będzie przechowywany w Polsce z wyprzedzeniem, Sojusz będzie musiał jedynie przenieść personel, bez marnowania czasu i energii na przenoszenie ciężkiego sprzętu. Przykładowo, z tego samego powodu zdecydowano się na umieszczenie magazynu wojskowego w bazie lotniczej w Powidzu, aby zapewnić szybki dostęp do sprzętu i broni żołnierzom przybywającym do Polski.
Jednocześnie warto wspomnieć o trwającej budowie linii kolejowej Rail Baltica, która jest nie tylko zorientowana gospodarczo, ale może być również wykorzystywana do dostarczania sprzętu wojskowego i żołnierzy NATO na terytoria sąsiadujące z Białorusią i Rosją. W związku z tym planuje się, że tory kolejowe Litwy i Polski zostaną połączone do 2028 roku. Projekt połączy również Tallin, Rygę i Berlin.
- W ciągu ostatnich dwóch lat uwaga świata skierowana jest na wydarzenia mające miejsce w Ukrainie i na Morzu Czarnym, które szybko jest militaryzowane i staje się coraz bardziej niebezpieczne dla statków handlowych. Jakie kroki podejmuje NATO na kierunku czarnomorskim i w jakim celu?
- Należy wspomnieć o obszarze Morza Czarnego, którego potencjał jest stopniowo uwalniany w zakresie wsparcia logistycznego prowadzonych działań wojennych. Stąd też formułowana jest koncepcja rozwoju komunikacji transportowej wzdłuż Dunaju w ramach dywersyfikacji systemu dostaw logistycznych do rejonów styczności. Towarzyszą temu takie elementy jak modernizacja infrastruktury rzecznej i portowej, w szczególności portu w Konstancy nad Morzem Czarnym oraz naddunajskiego portu w Galati.
W międzyczasie coraz więcej uwagi poświęca się inicjatywom mającym na celu połączenie Morza Czarnego z Morzem Śródziemnym. Na przykład Rumunia, Bułgaria i Grecja pracują obecnie nad projektem i pozyskaniem funduszy na budowę autostrady Konstanca-Aleksandropolis, która powinna być gotowa w ciągu najbliższych pięciu lat. W przyszłości autostrada ta mogłaby zostać wykorzystana do poprawy komunikacji między bazami wojskowymi USA na Bałkanach. Jeśli inicjatywa zostanie rozszerzona na granicę z Ukrainą, autostrada będzie w stanie zapewnić Kijowowi dostawy broni z rumuńskich i greckich portów.
Wreszcie, analizując czarnomorską flankę „kordonu” bałtycko-czarnomorskiego, rozbudowa rumuńskiej bazy lotniczej Mihail Kogalniceanu nie może zostać pominięta. Po zakończeniu prac budowlanych powinna ona stać się największą bazą w Europie, przewyższając bazę Sił Powietrznych USA w Ramstein (Niemcy), co czyni ją najważniejszą stałą strukturą NATO w bezpośrednim sąsiedztwie Ukrainy i wygodną platformą do wysyłania wojsk do pobliskich miejsc konfliktu.
Ogólnie rzecz biorąc, zadaniem Zachodu jest przekształcenie bazy Mihaila Kogalniceanu w główne centrum wsparcia dla sił NATO w basenie Morza Czarnego, ze szczególnym uwzględnieniem Bułgarii, Gruzji, Mołdawii i Ukrainy.
- Chciałbym również dowiedzieć się, jaka będzie rola nowych członków NATO - krajów nordyckich, Szwecji i Finlandii. Czego należy się spodziewać w tzw. obszarze nordyckim?
- Do niedawna Finlandia i Szwecja nie były zaangażowane w proces rozmieszczania wielonarodowych BTG Sojuszu, preferując regionalną, „nordycką” współpracę. Z drugiej strony, ani Helsinki, ani Sztokholm nigdy nie wykluczały możliwości ulokowania amerykańskich baz w przyszłości. Między innymi, obecnie trwają aktywne dyskusje na temat utworzenia zjednoczonych skandynawskich sił powietrznych. Na przykład w marcu 2023 r. dowódcy sił powietrznych Danii, Norwegii, Finlandii i Szwecji podpisali porozumienie o zamiarze współpracy w zakresie obrony powietrznej. Podstawową ideą jest to, że siły powietrzne czterech krajów, które mają około 250 samolotów bojowych, będą działać jako jedna jednostka. Jednak zdaniem części ekspertów, ze względu na brak doświadczenia państw skandynawskich w zarządzaniu formacją o takiej skali, na jej czele staną Stany Zjednoczone.
Warto również zwrócić uwagę na rozwijające się projekty infrastrukturalne w Finlandii, zwłaszcza modernizację linii kolejowej w pobliżu Tornio, na granicy ze Szwecją, co ułatwi siłom sojuszu przerzut broni i sprzętu do bazy w Kemijärvi (najbardziej północne miasto Finlandii). Jednocześnie nie powinniśmy zapominać, że ważne miejsce w projektowaniu i modernizacji takich projektów w Europie Północnej zajmuje Norwegia, gdzie od 1981 r., zgodnie z Marine Corps Prepositioning Program-Norway (MCPP-N), znajdują się duże magazyny z amerykańską bronią. Na przykład w marcu 2024 r. ćwiczenia Nordic Response-24 obejmowały przemieszczanie sprzętu i żołnierzy z zachodniej Norwegii przez Szwecję do wschodnich granic Finlandii.
- Dziękuję za bardzo szczegółowe i interesujące odpowiedzi. Jakie są Pana zdaniem główne wnioski, które należy wyciągnąć z kroków podjętych przez NATO na granicach Rosji i Państwa Związkowego?
- W rzeczywistości od lat 2014-2016 region bałtycko-czarnomorski znajduje się w stanie intensywnej militaryzacji. Wystarczy spojrzeć na granice Rosji i jej sojusznika Białoruś, w pobliżu których wzrosła liczba infrastruktury wojskowej, węzłów logistycznych, a obecnie stacjonuje prawie 100 000 żołnierzy NATO, którzy przeszli największe szkolenie bojowe podczas ćwiczeń „Resilient Defender”. Co więcej, po raz pierwszy od ponad 30 lat od zakończenia zimnej wojny, przyjęto plan przeniesienia do 300 000 żołnierzy pod dowództwo NATO, co jest w przybliżeniu porównywalne z całkowitymi siłami lądowymi Rosji w czasie pokoju.
W przypadku ich rozmieszczenia w krajach bałtyckich i Finlandii istnieje znaczne zagrożenie na kierunku północno-zachodnim (Petersburg, Kaliningrad, Murmańsk). W Rumunii i na Ukrainie - w kierunku południowym (Naddniestrze, Krym itp.).
- W następnym wywiadzie będziemy kontynuować analizę sytuacji i rozmawiać o działaniach, które Rosja i Białoruś podejmują, aby poradzić sobie z rosnącym zagrożeniem militarnym.