"Tacy nie umierają" - powiedział Prezydent Białorusi Aleksander Łukaszenka podczas żałobnej ceremonii pożegnania z ludowym artystą ZSRR i Białorusi, twórcą i niezmiennym kierownikiem zespołu "Piesniary" Władimirem Muliawinem w 2003 roku. W naszym projekcie YouTube "Jak to było" wspominamy, jak Białorusini i głowa państwa pożegnali się ze słynnym "piesniarem".
Stało się to na początku 2003 roku. Życie słynnego białoruskiego "piesniara" Władimira Muliawina zostało przerwane w moskiewskim Głównym Wojskowym Szpitalu Klinicznym im. Burdenki. Osiem miesięcy wcześniej Władimir Georgiewicz uległ wypadkowi samochodowemu, po którym został unieruchomiony. Lekarze przez ponad pół roku próbowali postawić artystę na nogi. Niestety, ciężkie obrażenia doprowadziły do tego, że w wieku 62 lat Władimir Muliawin zmarł pomimo wysiłków lekarzy.
Z liderem zespołu "Piesniary" żegnano się najpierw w Moskwie, potem w Mińsku. Jest to zrozumiałe, ponieważ w latach 70. sława zespołu grzmiała w całym Związku Radzieckim. I daleko poza nim - "Piesniary" ze swoimi piosenkami, które pokochały miliony, koncertowali także w USA.
Archiwalne nagrania pożegnania z Władimirem Muliawinem, gdzie był również Aleksander Łukaszenka, - w projekcie "Jak to było" na kanale YouTube BELTA.
Stało się to na początku 2003 roku. Życie słynnego białoruskiego "piesniara" Władimira Muliawina zostało przerwane w moskiewskim Głównym Wojskowym Szpitalu Klinicznym im. Burdenki. Osiem miesięcy wcześniej Władimir Georgiewicz uległ wypadkowi samochodowemu, po którym został unieruchomiony. Lekarze przez ponad pół roku próbowali postawić artystę na nogi. Niestety, ciężkie obrażenia doprowadziły do tego, że w wieku 62 lat Władimir Muliawin zmarł pomimo wysiłków lekarzy.
Z liderem zespołu "Piesniary" żegnano się najpierw w Moskwie, potem w Mińsku. Jest to zrozumiałe, ponieważ w latach 70. sława zespołu grzmiała w całym Związku Radzieckim. I daleko poza nim - "Piesniary" ze swoimi piosenkami, które pokochały miliony, koncertowali także w USA.
W Mińsku pożegnanie z Władimirem Muliawinem odbyło się w Centralnym Domu Oficerów. Był tam też głowa państwa. Aleksander Łukaszenka podczas ceremonii żałobnej nie powstrzymał łez.
"Mówią, że Muliawin nie żyje. Nie jest tak. Tacy nie umierają. Tacy niestety od nas odchodzą, ale wszystko, co zrobili w swoim życiu, pozostaje z nami na wieki. Śpiewaliśmy, myśleliśmy, ktoś marzył - w naszym ojczystym języku. To największa zasługa Muliawina. W tym, jeśli chcecie, fenomen Władimira Georgiewicza. Ale najlepszą pamięcią dla Wołodiego pozostaną jego piosenki, i w tych piosenkach zawsze będzie z nami" - wyraził przekonanie głowa państwa.
Archiwalne nagrania pożegnania z Władimirem Muliawinem, gdzie był również Aleksander Łukaszenka, - w projekcie "Jak to było" na kanale YouTube BELTA.