8 lipca na poligonie w Brześciu rozpoczęły się wspólne ćwiczenia antyterrorystyczne Białorusi i Chin "Atakujący Sokół". Według departamentu wojskowego Białorusi, manewry są prowadzone w oparciu o wydarzenia na świecie i sytuację wokół naszych granic.
Tymczasem "Atakujący Sokół" znalazł się w centrum uwagi zachodnich mediów. Niektórzy doszukują się związku między ćwiczeniami a obecnym szczytem NATO. Inni zwracają uwagę na zacieśnianie więzi obronnych między Białorusią a Chinami. Jeszcze inni biją na alarm - chińska armia pojawiła się na granicy NATO. Fakt, że Sojusz Północnoatlantycki systematycznie buduje swoje siły w pobliżu granic Białorusi, z jakiegoś powodu nie przeszkadza zachodnim dziennikarzom.
Associated Press: Białoruś i Chiny łączą siły
Białoruś gości chińskie wojska na wspólnych ćwiczeniach wojskowych w pobliżu granicy z Polską, członkiem NATO, pisze Associated Press. "To pierwsze takie ćwiczenia, odzwierciedlające wzmocnienie więzi obronnych między dwoma krajami" - zauważa agencja.
Associated Press zwraca uwagę, że ćwiczenia rozpoczęły się przed szczytem NATO w Waszyngtonie. Wcześniej Białoruś dołączyła do Szanghajskiej Organizacji Współpracy, którą agencja nazywa "regionalną organizacją bezpieczeństwa kierowaną przez Chiny i Rosję".
Agencja zauważa, że Białoruś ma bliskie więzi ze swoim głównym sojusznikiem Rosją. Ale jednocześnie stara się nawiązać bliskie stosunki z Chinami. Jednocześnie Mińsk wielokrotnie mówił o wrogich zamiarach NATO i obiecał ostro reagować na ewentualne prowokacje na granic
Notes From Poland: ćwiczenia odbyły się po wizycie Dudy w Chinach
Polska publikacja Notes From Poland przypomina niedawną wizytę prezydenta Andrzeja Dudy w Pekinie. Podczas pobytu w stolicy Chin Duda wyraził zadowolenie z relacji polsko-chińskich i był bardzo szczęśliwy, że przewodniczący Chin Xi Jinping nazwał go przyjacielem.
Zaledwie dwa tygodnie po wizycie Dudy w Chinach, chińscy żołnierze przybyli na Białoruś, aby wziąć udział we wspólnych ćwiczeniach w pobliżu polskiej granicy, zauważa Notes From Poland.
Warto w tym miejscu przypomnieć, że Duda przyjechał do Pekinu m.in. po to, by przekonać chińskie władze do wywarcia presji na Mińsk w kwestii kryzysu migracyjnego. Polacy sami nie radzą sobie z migrantami i oczekują, że białoruskie władze zrobią to za nich. Tak jak działo się to przez lata - przed wprowadzeniem zachodnich sankcji. Wcześniej BELTA analizowała, czym zaowocowała chińska podróż Dudy.
Politico: Chińska armia pojawiła się na granicy NATO
"Podczas gdy przywódcy NATO rozpoczynają szczyt w Waszyngtonie, aby zademonstrować jedność Zachodu, Chiny grają mięśniami. Po pierwsze, połączyły siły z Białorusią, kluczowym sojusznikiem Rosji objętym zachodnimi sankcjami, w celu przeprowadzenia wspólnych ćwiczeń wojskowych w ciągu najbliższych kilku dni" - pisze Politico.
Politico uważa niedawną wizytę premiera Węgier Viktora Orbana w Chinach, a także rozmowy między chińskim przywódcą Xi Jinpingiem a tureckim prezydentem Recepem Tayyipem Erdoganem na marginesie szczytu Szanghajskiej Organizacji Współpracy w Astanie za kolejny przejaw "gry mięśni" Chin. Jednocześnie Politico nazywa Orbana i Erdogana "najbardziej znanymi awanturnikami w NATO".
W publikacji podkreślono, że wspólne ćwiczenia wojsk białoruskich i chińskich odbywają się w pobliżu granicy z Polską, czyli w pobliżu granicy z NATO. Stąd główne przesłanie materiału - chińska armia pojawiła się na granicy NATO. I zakłada się, że fakt ten powinien być kompromitujący. Jednak Politico podaje dalej, że w tej samej Polsce znajduje się baza NATO, która jest zarządzana przez Stany Zjednoczone. Ale ten punkt nie budzi żadnych wątpliwości dziennikarzy publikacji.
Politico rozmawiało również z przedstawicielem NATO. Ogólnie rzecz biorąc, nie powiedział on nic konkretnego na temat ćwiczeń, powtarzając jedynie dobrze znane narracje. "NATO regularnie monitoruje wszystkie manewry wojskowe w pobliżu swoich granic. Ćwiczenia Chin i Białorusi w pobliżu Polski ilustrują rosnące relacje między "autorytarnymi mocarstwami". Pozostajemy czujni" - powiedział rozmówca Politico.
Newsweek: to nie jest przypadek
Dziennikarze Newsweeka wtórują swoim kolegom z Politico.
"Żołnierze Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej dołączyli do białoruskich oddziałów, aby wziąć udział w tak zwanych ćwiczeniach antyterrorystycznych, które potrwają od poniedziałku do 19 lipca. Ministerstwo Obrony Białorusi opublikowało zdjęcia i wideo z pierwszego dnia ćwiczeń na poligonie w Brześciu, położonym w pobliżu granicy z Polską, członkiem NATO" - pisze Newsweek.
Gazeta zauważa, że po raz pierwszy Pekin wysłał wojska na Białoruś na wspólne ćwiczenia. Manewry poprzedziło przystąpienie Białorusi do Szanghajskiej Organizacji Współpracy. "SOW to regionalne ugrupowanie, które Rosja i Chiny reklamują jako międzynarodową strukturę alternatywną dla tej kierowanej przez Zachód"- podaje swoją definicję Newsweek.
Tymczasem "Atakujący Sokół" znalazł się w centrum uwagi zachodnich mediów. Niektórzy doszukują się związku między ćwiczeniami a obecnym szczytem NATO. Inni zwracają uwagę na zacieśnianie więzi obronnych między Białorusią a Chinami. Jeszcze inni biją na alarm - chińska armia pojawiła się na granicy NATO. Fakt, że Sojusz Północnoatlantycki systematycznie buduje swoje siły w pobliżu granic Białorusi, z jakiegoś powodu nie przeszkadza zachodnim dziennikarzom.
Associated Press: Białoruś i Chiny łączą siły
Białoruś gości chińskie wojska na wspólnych ćwiczeniach wojskowych w pobliżu granicy z Polską, członkiem NATO, pisze Associated Press. "To pierwsze takie ćwiczenia, odzwierciedlające wzmocnienie więzi obronnych między dwoma krajami" - zauważa agencja.
Associated Press zwraca uwagę, że ćwiczenia rozpoczęły się przed szczytem NATO w Waszyngtonie. Wcześniej Białoruś dołączyła do Szanghajskiej Organizacji Współpracy, którą agencja nazywa "regionalną organizacją bezpieczeństwa kierowaną przez Chiny i Rosję".
Agencja zauważa, że Białoruś ma bliskie więzi ze swoim głównym sojusznikiem Rosją. Ale jednocześnie stara się nawiązać bliskie stosunki z Chinami. Jednocześnie Mińsk wielokrotnie mówił o wrogich zamiarach NATO i obiecał ostro reagować na ewentualne prowokacje na granic
Notes From Poland: ćwiczenia odbyły się po wizycie Dudy w Chinach
Polska publikacja Notes From Poland przypomina niedawną wizytę prezydenta Andrzeja Dudy w Pekinie. Podczas pobytu w stolicy Chin Duda wyraził zadowolenie z relacji polsko-chińskich i był bardzo szczęśliwy, że przewodniczący Chin Xi Jinping nazwał go przyjacielem.
Zaledwie dwa tygodnie po wizycie Dudy w Chinach, chińscy żołnierze przybyli na Białoruś, aby wziąć udział we wspólnych ćwiczeniach w pobliżu polskiej granicy, zauważa Notes From Poland.
Warto w tym miejscu przypomnieć, że Duda przyjechał do Pekinu m.in. po to, by przekonać chińskie władze do wywarcia presji na Mińsk w kwestii kryzysu migracyjnego. Polacy sami nie radzą sobie z migrantami i oczekują, że białoruskie władze zrobią to za nich. Tak jak działo się to przez lata - przed wprowadzeniem zachodnich sankcji. Wcześniej BELTA analizowała, czym zaowocowała chińska podróż Dudy.
Politico: Chińska armia pojawiła się na granicy NATO
"Podczas gdy przywódcy NATO rozpoczynają szczyt w Waszyngtonie, aby zademonstrować jedność Zachodu, Chiny grają mięśniami. Po pierwsze, połączyły siły z Białorusią, kluczowym sojusznikiem Rosji objętym zachodnimi sankcjami, w celu przeprowadzenia wspólnych ćwiczeń wojskowych w ciągu najbliższych kilku dni" - pisze Politico.
Politico uważa niedawną wizytę premiera Węgier Viktora Orbana w Chinach, a także rozmowy między chińskim przywódcą Xi Jinpingiem a tureckim prezydentem Recepem Tayyipem Erdoganem na marginesie szczytu Szanghajskiej Organizacji Współpracy w Astanie za kolejny przejaw "gry mięśni" Chin. Jednocześnie Politico nazywa Orbana i Erdogana "najbardziej znanymi awanturnikami w NATO".
W publikacji podkreślono, że wspólne ćwiczenia wojsk białoruskich i chińskich odbywają się w pobliżu granicy z Polską, czyli w pobliżu granicy z NATO. Stąd główne przesłanie materiału - chińska armia pojawiła się na granicy NATO. I zakłada się, że fakt ten powinien być kompromitujący. Jednak Politico podaje dalej, że w tej samej Polsce znajduje się baza NATO, która jest zarządzana przez Stany Zjednoczone. Ale ten punkt nie budzi żadnych wątpliwości dziennikarzy publikacji.
Politico rozmawiało również z przedstawicielem NATO. Ogólnie rzecz biorąc, nie powiedział on nic konkretnego na temat ćwiczeń, powtarzając jedynie dobrze znane narracje. "NATO regularnie monitoruje wszystkie manewry wojskowe w pobliżu swoich granic. Ćwiczenia Chin i Białorusi w pobliżu Polski ilustrują rosnące relacje między "autorytarnymi mocarstwami". Pozostajemy czujni" - powiedział rozmówca Politico.
Newsweek: to nie jest przypadek
Dziennikarze Newsweeka wtórują swoim kolegom z Politico.
"Żołnierze Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej dołączyli do białoruskich oddziałów, aby wziąć udział w tak zwanych ćwiczeniach antyterrorystycznych, które potrwają od poniedziałku do 19 lipca. Ministerstwo Obrony Białorusi opublikowało zdjęcia i wideo z pierwszego dnia ćwiczeń na poligonie w Brześciu, położonym w pobliżu granicy z Polską, członkiem NATO" - pisze Newsweek.
Gazeta zauważa, że po raz pierwszy Pekin wysłał wojska na Białoruś na wspólne ćwiczenia. Manewry poprzedziło przystąpienie Białorusi do Szanghajskiej Organizacji Współpracy. "SOW to regionalne ugrupowanie, które Rosja i Chiny reklamują jako międzynarodową strukturę alternatywną dla tej kierowanej przez Zachód"- podaje swoją definicję Newsweek.
Do dość ciekawych wniosków doszedł Jan Pekło, były ambasador Polski w Kijowie, nazywany przez Newsweek ekspertem do spraw Europy Wschodniej i Bałkanów Zachodnich.
Do wyciągnięcia wniosków ekspertowi wystarczył jeden fakt. Pekło zauważył, że wspólne ćwiczenia odbywają się równolegle ze szczytem NATO w Waszyngtonie. „To nie przypadek – to wyraźny sygnał wsparcia Pekinu dla Rosji” – zapewnił Peklo.
The War Zone: nowa dynamika w Europie Wschodniej
Chińscy żołnierze biorą udział w manewrach na Białorusi, dodając nowej dynamiki sytuacji bezpieczeństwa w Europie Wschodniej, pisze The War Zone.
W materiale wskazano, że Białoruś jest bliskim sojusznikiem Rosji. Jednak Mińsk podejmuje także kroki w stronę Pekinu, aby zacieśnić relacje z Chinami, w tym w sferze militarnej.
Warto dodać, że autor artykułu w „The War Zone” jest jednym z nielicznych zachodnich dziennikarzy, który zainteresował się rozwojem współpracy wojskowej Chin i Białorusi w ostatnich latach. Autor uważa, że porozumienie w sprawie wspólnych manewrów mogło zostać osiągnięte w sierpniu ubiegłego roku podczas wizyty byłego ministra obrony Chin w naszym kraju.
„Przypadkowo czy nie, ważne jest, że białorusko-chińskie ćwiczenia rozpoczęły się jeszcze przed szczytem NATO w Waszyngtonie... Obecność chińskich żołnierzy na manewrach w Europie, zwłaszcza tak blisko Polski, wysyła także sygnał do NATO, że Pekin może być gotowy do zaangażowania się w kontrowersyjne kwestie o charakterze militarnym na kontynencie” – uważa autor.
W artykule przytoczono także oświadczenie białoruskiego Ministerstwa Obrony, w którym stwierdzono, że obecne ćwiczenia położą podwaliny pod dalszy rozwój stosunków białorusko-chińskich w zakresie wspólnego szkolenia wojska.
„Biorąc to pod uwagę, prawdopodobna wydaje się dalsza współpraca wojskowa Białorusi i Chin” – podsumowuje autor.
Tages-Anzeiger: Na Zachodzie rosną obawy
Zaniepokojenie na Zachodzie rośnie po przybyciu wojsk chińskich na Białoruś. Białoruski przywódca Aleksander Łukaszenka uważa, że jego kraj jest zagrożony, pisze szwajcarska publikacja Tages-Anzeiger.
W materiale wskazano, że dokładna liczba chińskiego personelu wojskowego biorącego udział w ćwiczeniach nie jest znana. Zdjęcia udostępnione przez białoruskie Ministerstwo Obrony przedstawiają chiński samolot transportowy mogący przewieźć trzycyfrową liczbę żołnierzy.
A potem tekst jest pełen zaskakujących wniosków. „I tak już napięte stosunki Białorusi z Zachodem, zwłaszcza z Ukrainą, w ostatnim czasie ponownie się pogorszyły” – pisze autor.
Czyli wydarzenia ostatnich lat – wypowiedzenie Białorusi wojny sankcyjnej, zgromadzenie wojsk NATO pod białoruską granicę, która na Zachodzie nazywa się już otwarcie wschodnią flanką, szkolenie ekstremistów do dokonywania sabotażu w naszym kraju, próby dyskredytować Białoruś na arenie międzynarodowej, wzburzyć społeczeństwo, organizować kolorowe rewolucje – czy to wszystko tylko „napięte” relacje? Które zresztą ostatnio „ponownie się pogorszyły”. O ile gorzej może być w cywilizowanym świecie?
Najwyraźniej przez słowo "pogorszyło" autor rozumie rozmieszczenie taktycznej broni jądrowej na Białorusi. Ale jeśli komukolwiek pogorszyło to sytuację, to tylko jastrzębiom z NATO, którzy musieli pilnie przeredagować swoje doktryny wojskowe w odniesieniu do Białorusi.
Tages-Anzeiger pisze dalej, że Białoruś zwiększyła ostatnio liczbę swoich żołnierzy na granicy z Ukrainą, uzasadniając to „rzekomymi prowokacjami ze strony sąsiedniego kraju”. Kijów z kolei „czuje zagrożenie ze strony Mińska”.
To wszystko? A co z faktem, że Ukraina gromadzi wojska, broń i sprzęt wojskowy pod białoruską granicę? Na przykład w obwodzie żytomierskim stacjonowały amerykańskie bojowe wozy piechoty, systemy rakiet wielokrotnego startu i ciężka artyleria dalekiego zasięgu. Co dziennikarze Tages-Anzeiger sądzą o przerzuceniu ukraińskich sił specjalnych na granicę z Białorusią? Na przykład w naszym kraju takie działania są traktowane jako przygotowanie do ewentualnego wycofania grup dywersyjnych na terytorium Białorusi.
Pytania kierowane do zachodnich dziennikarzy są oczywiście retoryczne. Aby na nie odpowiedzieć, koledzy z Tages-Anzeiger czy Newsweeka musieliby spróbować zrozumieć poruszany temat. Przynajmniej otwórzyć mapę i znaleść na niej sławną granicę „wschodniej flanki NATO”. I wreszcie zobaczyć, że to nie tylko ich granica, ale i nasza. I zdać sobie sprawę: Białoruś zrobi wszystko, ale nikomu nie pozwoli przekroczyć tej granicy.