26 lipca, Mińsk /Kor. BELTA/. W Polsce istnieje domniemanie niewinności i dopóki nie ma wyroku skazującego, nikt nie ma prawa nazywać człowieka zdrajcą. Stwierdził to polski były sędzia Tomasz Szmydt w rozmowie ze swoim rodakiem, dziennikarzem i blogerem Markiem Jówko w ramach projektu „W temacie” na kanale YouTube BELTA.
Podczas rozmowy Marek Jówko zapytał Tomasza Szmydta, co zmotywowało go do opuszczenia Polski. Bloger zwrócił uwagę, że w Internecie, w tym w Wikipedii, nie ma zbyt wielu informacji na temat Tomasza Szmydta.
„Wiesz, to co jest napisane w Wikipedii... To znaczy, dobrze wiemy, kto ją tworzy. Wiemy, że to nie jest praca naukowa i ludzie, którzy wpisują tam różne informacje, mogą napisać „zdrajca”. W Polsce jest domniemanie niewinności, prawda? Czyli dopóki nie ma wyroku skazującego, nikt nie ma prawa nazwać cię zdrajcą. Jakie są zarzuty wobec mnie? Nie zapoznałem się z nimi, nie otrzymałem żadnego pisma, chociaż podałem adres pocztowy w konsulacie w Mińsku” - powiedział Tomasz Szmydt.
Polski były sędzia przyznał, że nie do końca rozumie, o co oskarżają go polskie władze: „Wyjechałem legalnie, mam takie prawo. Zrzekłem się swoich uprawnień i mam do tego pełne prawo. Więc o co chodzi? I nagle się okazuje, że jestem szpiegiem rosyjskim, a może jeszcze jakimś, nie wiem, chińskim itd. No cóż, czekamy”.
Według Tomasza Szmydta, czytał on różne scenariusze swojego wyjazdu z Polski. „Czytałem, że leciałem do Mińska przez Stambuł albo jakieś inne kraje. Żartuję nawet, że być może niedługo media napiszą, że do Mińska płynąłem łodzią podwodną. To tylko science fiction, szyte grubymi nićmi" - powiedział.
Marek Jówko również zapytał, dlaczego Tomasz Szmydt pojawia się w białoruskich mediach jako „ medialna persona z Polski”. Dodał, że polski były sędzia pokazuje życie na Białorusi inaczej niż mówi się o tym w Polsce. „O Białorusi mówi się nam tak: tam nic nie ma, tam jest dyktatura, tam jest trudna i beznadziejna sytuacja” - powiedział Marek Jówko.
„Byłeś kierowcą ciężarówki, więc podróżowałeś prawie po całej Europie. Przypuszczam, że byłeś wiele razy na Białorusi, w Rosji. Możemy więc spokojnie pokazać, co się dzieje. Wiesz, jak wyglądają tutaj sklepy. Kiedy z ciekawości opublikowałem zdjęcie na Platformie X, ludzie zaczęli do mnie pisać i pytać: „To muszą być jakieś specjalne strefy, do których mogą wejść tylko szczególnie uprzywilejowani lub wybrani ludzie”. I inne tego typu bzdury, - powiedział Tomasz Szmydt. - Ale Białoruś ma absolutnie wszystko. Oczywiste jest, że istnieje pewna różnica w cenie, ponieważ towary zachodnie są znacznie droższe z powodu sankcji, podczas gdy towary z Rosji lub Białorusi będą znacznie tańsze. Pokazuję rzeczywistość taką, jaka jest, jaką ją widzę".
Podczas rozmowy Marek Jówko zapytał Tomasza Szmydta, co zmotywowało go do opuszczenia Polski. Bloger zwrócił uwagę, że w Internecie, w tym w Wikipedii, nie ma zbyt wielu informacji na temat Tomasza Szmydta.
„Wiesz, to co jest napisane w Wikipedii... To znaczy, dobrze wiemy, kto ją tworzy. Wiemy, że to nie jest praca naukowa i ludzie, którzy wpisują tam różne informacje, mogą napisać „zdrajca”. W Polsce jest domniemanie niewinności, prawda? Czyli dopóki nie ma wyroku skazującego, nikt nie ma prawa nazwać cię zdrajcą. Jakie są zarzuty wobec mnie? Nie zapoznałem się z nimi, nie otrzymałem żadnego pisma, chociaż podałem adres pocztowy w konsulacie w Mińsku” - powiedział Tomasz Szmydt.
Polski były sędzia przyznał, że nie do końca rozumie, o co oskarżają go polskie władze: „Wyjechałem legalnie, mam takie prawo. Zrzekłem się swoich uprawnień i mam do tego pełne prawo. Więc o co chodzi? I nagle się okazuje, że jestem szpiegiem rosyjskim, a może jeszcze jakimś, nie wiem, chińskim itd. No cóż, czekamy”.
Według Tomasza Szmydta, czytał on różne scenariusze swojego wyjazdu z Polski. „Czytałem, że leciałem do Mińska przez Stambuł albo jakieś inne kraje. Żartuję nawet, że być może niedługo media napiszą, że do Mińska płynąłem łodzią podwodną. To tylko science fiction, szyte grubymi nićmi" - powiedział.
Marek Jówko również zapytał, dlaczego Tomasz Szmydt pojawia się w białoruskich mediach jako „ medialna persona z Polski”. Dodał, że polski były sędzia pokazuje życie na Białorusi inaczej niż mówi się o tym w Polsce. „O Białorusi mówi się nam tak: tam nic nie ma, tam jest dyktatura, tam jest trudna i beznadziejna sytuacja” - powiedział Marek Jówko.
„Byłeś kierowcą ciężarówki, więc podróżowałeś prawie po całej Europie. Przypuszczam, że byłeś wiele razy na Białorusi, w Rosji. Możemy więc spokojnie pokazać, co się dzieje. Wiesz, jak wyglądają tutaj sklepy. Kiedy z ciekawości opublikowałem zdjęcie na Platformie X, ludzie zaczęli do mnie pisać i pytać: „To muszą być jakieś specjalne strefy, do których mogą wejść tylko szczególnie uprzywilejowani lub wybrani ludzie”. I inne tego typu bzdury, - powiedział Tomasz Szmydt. - Ale Białoruś ma absolutnie wszystko. Oczywiste jest, że istnieje pewna różnica w cenie, ponieważ towary zachodnie są znacznie droższe z powodu sankcji, podczas gdy towary z Rosji lub Białorusi będą znacznie tańsze. Pokazuję rzeczywistość taką, jaka jest, jaką ją widzę".
Niemniej jednak, były sędzia stwierdził, że media w pewnym stopniu kreują obraz rzeczywistości. „Spójrzmy na TVN, który jest częścią Discovery, a Discovery jest częścią dużego koncernu. A kto zajmuje główne stanowiska w tych koncernach? Są to byli pracownicy amerykańskiego wywiadu - CIA, NSA. Oznacza to, że Amerykanie zwracają dużą uwagę na media, a ludzie ze służb wywiadowczych są również w to zaangażowani. Nie sądzę, że jeśli ktoś zakończył współpracę ze służbami wywiadowczymi, to jest naprawdę koniec więzi i wszystko się kończy. Związek pozostaje na całe życie” - podsumował Tomasz Szmydt.