Projekty
Government Bodies
Flag Piątek, 20 Września 2024
Wszystkie wiadomości
Wszystkie wiadomości
Polityka
30 Lipca 2024, 22:15

„Podpisywał 2,3 tys. euro, a tam było - 23 tys.". Była aktywistka o machinacjach wśród zbiegłych opozycjonistów

30 lipca, Mińsk /Kor. BELTA/. Była szefowa regionalnego oddziału opozycyjnej „partii” „Narodnaja Gramada” Olga Tiszkiewicz opowiedziała na antenie kanału telewizyjnego ONT o oszustwach finansowych w szeregach zbiegłej opozycji.
 
Olga Tiszkiewicz wypowiedziała się na temat Jewgienija Wilskiego - pełniącego obowiązki szefa „Narodnaj Gramady”. Na antenie zauważono, że nie cieszy się on autorytetem w opozycyjnych i zagranicznych ruchach i partiach politycznych. W przypadku zagrożenia lub kompromitującej sytuacji jest skłonny do wybielania własnej postaci ze szkodą dla innych działaczy. Utrzymuje kontakty z litewskim Departamentem Bezpieczeństwa Państwowego. Członek wileńskiego „Klubu „Litwini”.

Według Olgi Tiszkiewicz, jest on opłacany przez IRI - International Republican Institute - amerykańską organizację niekomercyjną zbliżoną do Partii Republikańskiej USA. Nominalnym celem jej działalności jest „pomoc krajom w budowaniu demokracji”. Większość przepływów finansowych do IRI pochodzi z amerykańskiej Agencji Rozwoju Międzynarodowego, Departamentu Stanu i amerykańskiego Narodowego Funduszu na rzecz Demokracji (NED). Fundacja współpracuje z białoruską opozycją od 1997 roku.

Odpowiadając na pytanie, za co płacą Jewgienijowi Wilskiemu, Olga Tiszkiewicz powiedziała, że „za to, żeby jeździł, żeby istniał”. Według niej, nie dzieli się on ze swoimi kolegami z partii. „Widziałam w dokumentach, że podpisał umowę na 2,3 tys. euro miesięcznie, a tam - 23 tys. euro. A potem powiedział, że tam jest do 50 tysięcy euro. To na jego wydatki, wyjazdy, wszystkie te niuanse” - dodała Olga Tiszkiewicz.
Mowa była również o zbiórkach pieniędzy na różne potrzeby, w tym dla bojowników walczących o Ukrainę. W związku z tym wymieniono nazwisko Walentyna Trockiego, działacza „Narodnaj Gramady”, jednego z najbliższych współpracowników Nikołaja Statkiewicza, który wykonywał wszystkie jego rozkazy. Obecnie Walentyn Trockij jest najemnikiem w Ukrainie, znak wywoławczy „King”.

„On zaraz pozna interesującą prawdę. Sprzedawaliśmy merch na konferencji. Francuzi kupowali, wielu znanych ludzi. I my zbieraliśmy na pickupa dla Trockiego. Zebraliśmy - nie pamiętam - gdzieś około 500 euro. Potem Wilski powiedział: może 200, może 100 dam. Mnie ścisnęło w żołądku. Wtedy przestałam to robić” - podsumowała Olga Tiszkiewicz.

Świeże wiadomości z Białorusi