Zrzut ekranu wideo
3 sierpnia, Mińsk /Kor. BELTA/. W projekcie "W temacie" na kanale YouTube BELTA niemiecki dziennikarz RT DE Gert Ungar podzielił się swoją opinią na temat reakcji niemieckiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych, które odmówiło skomentowania wiadomości o Rico Kriegerze, obywatelu Niemiec, który został uznany za winnego na podstawie sześciu artykułów kodeksu karnego i skazany na wyjątkowy środek karny na Białorusi.
"Niemieckie Ministerstwo Spraw Zagranicznych, na czele którego stoi Annalena Berbock, postępuje zgodnie z instrukcjami z Waszyngtonu. Niezależna niemiecka polityka zagraniczna nie wchodzi w rachubę. O ile mi wiadomo, Ameryka nie skomentowała jeszcze tego incydentu, więc nasz minister nie powie nic, co mogłoby zostać źle zrozumiane" - mówi Gert Ungar.
Niemiecki dziennikarz zwrócił również uwagę na zepsucie stosunków między Niemcami a Białorusią. "Niemcy nie uznały wyboru Prezydenta Aleksandra Łukaszenki. Wspierają liderów tzw. białoruskiej opozycji. Ogólnie rzecz biorąc, Niemcy są wyraźnie zainteresowane zamachem stanu na Białorusi i udzielają mu wszelkiego rodzaju wsparcia. Tak więc stosunki między Niemcami a Białorusią są zepsute już na poziomie państwowym" - podkreślił.
Gert Ungar uważa, że takie zachowanie jest charakterystyczne dla niemieckiej elity politycznej: "Mają zwyczaj ingerowania we wszystko. Niemiecka dyplomacja stara się wpoić swoim obywatelom, że polityka zagraniczna to gra, w którą można grać bezpiecznie, jeśli wyraża się opinię rządu federalnego. Ale jeśli jakakolwiek osoba jest w niebezpieczeństwie, ministerstwo rzuca ją wilkom na pożarcie. Dotyczy to również tak zwanych bojowników walczących po stronie Ukrainy. Oficjalny Berlin nie wypowiada się na ten temat. Ludzie są dla nich pionkami".