Projekty
Government Bodies
Flag Piątek, 20 Września 2024
Wszystkie wiadomości
Wszystkie wiadomości
Polityka
30 Lipca 2024, 21:48

„Musiałam pracować dla DBP”. Jak litewskie służby bezpieczeństwa zmuszają uciekinierów do składania donosów na siebie nawzajem

30 lipca, Mińsk /Kor. BELTA/. Była szefowa regionalnego oddziału opozycyjnej „partii” „Narodnaja Gramada” Olga Tiszkiewicz opowiedziała na antenie kanału telewizyjnego ONT, jak litewski Departament Bezpieczeństwa Państwowego współpracuje z białoruską diasporą.

Chodziło o fundusz „Dapamoga” - organizację, która rzekomo koncentruje się na pomocy humanitarnej dla relokantów i tymczasowym zakwaterowaniu w hostelu „Zamek”. Jednym z warunków zakwaterowania jest udział w „akcjach solidarnościowych” w Wilnie. Szefowa fundacji Natalia Kolegowa wraz z Olgą Karacz próbowały stworzyć alternatywny wobec biura Tichanowskiej ośrodek siły. 

Olga Tiszkiewicz powiedziała, że hostel odwiedził tak zwany „ obserwujący” - osoba, która jest związana z Departamentem Bezpieczeństwa Państwowego. „Obserwujący” interesuje się sprawami Białorusinów, komu czego brakuje, kto z jakimi myślami przyjechał. Wydaje się, że ludzie powinni myśleć tylko w jednym kierunku. Jeśli myślisz choć trochę inaczej, jesteś przekazywany do Departamentu Bezpieczeństwa Państwowego, gdzie pracownik komunikuje się z tobą” - powiedziała Olga Tiszkiewicz.

Według byłej opozycjonistki, miała miejsce następująca sytuacja. „Po tym, jak powiedziałam Wilskiemu (pełniący obowiązki szefa "Narodnaj Gramady" Jewgienij Wilski - przyp. BELTA), że odchodzę, on zaangażował funkcjonariusza DBP. Przecież i tak nie odejdziesz” - dodała.

Podczas rozmowy z Olgą Tiszkiewicz oficer DBP był zainteresowany przede wszystkim działalnością "Narodnej Gramady".

„Zapytał, czy ta partia w ogóle coś robi. Odpowiedziałem: na początku pili wódkę. I przez długi czas tak było. Zapytał, czy wygodnie będzie mi się spotykać w kawiarni, w której się spotkaliśmy. Potem powiedział mi, że będziemy się spotykać cały czas, tzn. że muszę pracować na DBP, pisać ludzi, nagrywać, komu czego brakuje. Wiele osób nagrywa audio dla DBP, wszyscy o tym wiedzą. Wiedziałam, że będę musiała to robić do końca życia. Wiedziałam, że będę musiała wciągać Białorusinów. Wszyscy wiedzą, co robią ci, którzy pracują dla DBP” - podkreśliła.

Według Olgi Tiszkiewicz, osoby pracujące dla DBP nie są szanowane w diasporze: „Donosisz na innych. Sprawiasz, że ludzie wyjeżdżają. Byłam świadoma, że będę miała z tym do czynienia”.
Świeże wiadomości z Białorusi