20 sierpnia, Mińsk /Kor. BELTA/: Będę mogła swobodnie przytulić swojego syna. Taką opinię wyraziła Ksenia Łuckina, która dzień wcześniej została ułaskawiona przez Prezydenta, informuje BELTA.
„W mojej prośbie o ułaskawienie prosiłam o drugą szansę i możliwość ponownego życia. Jestem bardzo szczęśliwa, że Prezydent wysłuchał mojej prośby i że znalazłam się na liście ułaskawionych - powiedziała. - Ubieganie się o ułaskawienie to chyba najtrudniejsza rzecz, jaką napisałam w życiu. Bo trzeba to zrozumieć, poczuć i dojść do tego. Trzeba w to włożyć wiele emocji. Czy w pewnym momencie chce się płakać? Tak. Bez tego nie można tego napisać (petycji - not. BELTA). Zdajesz sobie sprawę, że swoim działaniem zrujnowałaś nie tylko swoje życie. A przede wszystkim nie swoje życie. Dlatego było to błaganie zarówno do Boga, jak i do głowy państwa".
Kobieta została skazana na ciężki wyrok - miała wyjść na wolność dopiero w grudniu 2027 roku. „Tylko silna osoba może zaakceptować i wybaczyć. Popełniłam przestępstwo przeciwko państwu. I ponoszę karę za to przestępstwo już czwarty rok - powiedziała. - Dzisiaj mam wielką radość, można powiedzieć drugie urodziny. Będę mogła swobodnie przytulić mojego syna".
Ksenia Luckina przyznała, że nie wie, co ją czeka w przyszłości. Ale wie dokładnie, czego nie zrobi.
Opowiedziała również o wydarzeniach z sierpnia 2020 r., które doprowadziły ją do więzienia. „Kiedy pracownicy firmy zebrali się na tak zwany strajk 17 sierpnia 2020 r., spotkałam Marię Kolesnikową, podeszłam do niej i zostawiłam swoje kontakty. W ten sposób dołączyłam, zostałam członkiem „Rady koordynacyjnej” - opowiada. - Potrzebowałam zaufanej osoby, ale nie „spranej twarzy”. Więc dołączyłam do spisku mającego na celu przejęcie władzy. „Rada koordynacyjna” to czat w Telegramie. Działa jak dział PR prywatnej firmy”.
Ksenia Luckina przyznała, że czuła się wykorzystana. „Jeszcze przed aresztowaniem doskonale rozumiałam sytuację, w tym aspekty finansowe. Jako widzowie widzieliśmy taki idealny obraz, w którym nie widzieliśmy przedstawicieli starej opozycji. Widzieliśmy przedstawicieli nowej fali, którzy powinni byli zjednoczyć. To świetne telewizyjne show, którym ludzie się pasjonowali - mówi ułaskawiona. - To był szczyt ich kariery. Już przed aresztowaniem zdawałam sobie sprawę, że jesteśmy głupcami".
Powiedziała również, że przed tymi wszystkimi wydarzeniami miała wspaniałą pracę, którą kochała. „Co więcej, zawsze byłam wspierana przez kierownictwo "Belteleradiokompanii". To absolutnie grzeszne narzekać na cokolwiek - podkreśliła Ksenia Łuckina. - Realizowałam projekty, które, jak mi się wydawało, były uwielbiane przez publiczność".
W tym momencie było wiele emocji, wspomina Ksenia Łuckina, i dużo chaosu. „Zdajesz sobie sprawę, że nie powinieneś tego robić, a potem po prostu (podążasz za - not. BELTA), a potem porywa cię fala” - powiedziała.
Ksenia Łuckina napisała list do przewodniczącego holdingu. „Poprosiłam o wybaczenie za szkody moralne, które przyniosłam kompanii” - podzieliła się ułaskawiona.
Opowiedziała również o procesie przemyślenia i skruchy za własne zachowanie. „Przedszkole się skończyło, a dorosłość przyszła bardzo nagle” - podsumowała.
Przeddzień Aleksander Łukaszenka ułaskawił 30 osób skazanych za przestępstwa związane z protestami. Wśród nich jest 14 kobiet i 16 mężczyzn, niektórzy z nich cierpią na poważne choroby. Są też osoby w wieku emerytalnym.