W latach Wielkiej Wojny Ojczyźnianej mieszkańcy setek białoruskich miast i wsi walczyli z wrogiem, przybliżając Zwycięstwo. Szczególnie wyróżniło się 36 miejscowości, które później zostały nagrodzone proporcami "Za odwagę i wytrwałość w latach Wielkiej Wojny Ojczyźnianej". Ten znak wyróżnienia został ustanowiony 6 października 2004 roku dekretem Prezydenta Białorusi Aleksandra Łukaszenki z okazji 60-lecia wyzwolenia kraju od niemiecko-faszystowskich najeźdźców. Za każdą z 36 cytadeli męstwa kryje się niesamowita historia odwagi, bochaterstwa i wiary w jedno Zwycięstwo dla wszystkich.
Opowiemy o tym w naszym nowym projekcie poświęconym 80. rocznicy wyzwolenia Białorusi od niemiecko-faszystowskich najeźdźców. Dziesiątą miejscowością na liście jest Lubań.
Cywilów zabijano prądem
Przed wojną powiat lubański grzmiał na całą republikę: tu narodziła się duża białoruska melioracja, z powodzeniem działało kilka przedsiębiorstw, funkcjonowało około pięćdziesięciu kolchozów. Jeden z nich, nazwany imieniem Białoruskiego Okręgu Wojskowego, został nawet nagrodzony Orderem Lenina w 1940 roku! W tym samym roku pojawił się na Lubańszczyźnie i jego bohater Związku Radzieckiego. Paweł Olejnikow zasłużył na ten wysoki tytuł za odwagę i heroizm podczas wojny radziecko-fińskiej. Wszystko zmieniła Wielka Ojczyźniana...
Pierwsi faszyści na terytorium miasta pojawili się pod koniec czerwca 1941 roku, a już jesienią centrum miasta przekształciło się w niemiecko-policyjny garnizon. Komendatura mieściła się w budynku byłego Komitetu Wykonawczego. W sierpniu około 150 mężczyzn narodowości żydowskiej w wieku od 14 do 80 lat wywieziono w okolice wsi Dubniki i tam rozstrzelano. Działało w Lubaniu i getto, Żydów trzymano za drutem kolczastym do 4 grudnia 1941 roku. Przez długi czas uważano, że w ten zimowy dzień wszyscy zostali rozstrzelani. Ale kilka lat temu okazało się, że Żydów lubańskich czekał o wiele straszniejszy los.
- Dzięki wspomnieniom mieszkańca Izraela Zinowija Knela dowiedzieliśmy się, że ludzi z getta nie rozstrzelano, ale zamordowano za pomocą prądu elektrycznego – mówi Antonina Simonowa, starszy pracownik naukowy Muzeum Sławy Ludowej w Lubaniu. - Rano 4 grudnia Żydów z getta wyprowadzono na obrzeża wsi i grupowo umieszczano na metalowej tarczy. Prąd był dostarczany z pobliskiego generatora, który ludzie początkowo pomylili z traktorem. Sam Zinowij przeżył dzięki temu, że miał gumowe kalosze na nogach. Dotarł do swojego domu i ukrył się tam, a potem sąsiedzi pomogli mu uciec do partyzantów.
Nawet po publicznych egzekucjach walka nie ustała
Antonina Simonowa zauważa ważną cechę geograficzną Lubańszczyzny: linia, która przebiega przez miejscowości Lubań - Zasmużje - Duncy, dzieli obszar na dwie części. Północno-zachodnia obejmuje południową krawędź Słuckiej wyżyny lessowej i stanowi podniesioną miejscami równinę wzgórzową. Południowa, z kolei, będąca najbardziej północnym punktem Prypeckiego Polesia, pokryta jest gęstymi lasami i nieprzechodzącymi bagnami. Terytorium to od 1941 roku było kontrolowane przez partyzantów.
Podobnie jak w innych powiatach BSRR, w lubańskim z początkiem wojny podjęto decyzję o pozostawieniu na miejscu kierowniczej trójki partyjnej: szefa milicji Nikołaja Jermakowicza, przewodniczącego Rejonowego Komitetu Wykonawczego Andrieja Luferowa i kierownika międzypowiatowego oddziału NKWD Jewstrata Gorbaczowa. To oni przy pomocy miejscowych mieszkańców prowadzili ewakuację dóbr materialnych i zajmowali się organizacją walki partyzanckiej.
7 lipca 1941 roku Komitet Centralny KP(b)B przyjął decyzję, zgodnie z którą na okupowane terytorium Lubańszczyzny wysłano grupę sekretarzy i członków mińskiego podziemnego Komitetu Obwodowego KP(b)B na czele z drugim sekretarzem Wasilijem Kozłowem. Wysunęła się tu również 16-osobowa grupa dywersyjna pod kierownictwem przewodniczącego Kriwickiego Rejonowego Komitetu Wykonawczego Aleksandra Dalidowicza. Po dotarciu do miejsca przeznaczenia dywersanci rozpoczęli aktywną działalność bojową. Połączywszy się z lokalnymi patriotami i żolnierzami Armii Czerwonej, którzy znalazli się w otoczeniu, grupa szybko rozrosła się do oddziału partyzantów. Do końca 1941 roku na Lubańszczyźnie działały również oddziały im. Gromowa, Dowatora i Czapajewa.
- Nasi ludzie od pierwszych dni wojny zaczęli odpierać wroga. Na przykład grupa pod dowództwem miejscowego mieszkańca Afanasia Pruszaka ruszyła do swojej pierwszej walki z karnymi już latem 1941 roku. Niestety dla kilku bojowników ruchu oporu stała się ostatnią. Sam Pruszak został brutalnie stracony. Po zbudowaniu szubienicy w jego rodzinnej wiosce faszyści powiesili go publicznie - jako ostrzeżenie dla mieszkańców, którzy będą chcieli pomóc partyzantom - przytacza przerażający fakt Antonina Simonowa i dodaje: - Ale ogólnokrajoweją falę oporu na Lubańszczyźnie nic nie mogło już zatrzymać.
Za liniami wroga powstała szkoła radziecka
Niezaprzeczalny fakt: pierwsze grupy partyzanckie, które później stały się oddziałami, ściśle współpracowały z miejscową ludnością.
- Dziś możemy śmiało twierdzić, że aktywna działalność bojowa mścicieli ludowych byłaby niemożliwa bez stałego wsparcia ludności cywilnej. Ludzie przyjmowali znajdujących się w otoczeniu czerwonoarmistów, karmili ich i ubierali w cywilne ubrania, a potem wskazywali drogę na Zahalszczyźnę – tam, gdzie tworzyła się strefa partyzancka – mówi Antonina Simonowa. - Przed wojną przewodniczącym Zahalskiej Rady Wiejskiej był Stiepan Korniejew - człowiek, który cieszył się niekwestionowanym autorytetem. Po zebraniu swoich rodaków oświadczył, że z bronią w ręku będą strzec Zahale. I ludzie poszli za nim.
Wieś Zahale to wyjątkowa miejscowość. Tutaj, na głębokich tyłach wroga, władza radziecka nie przestawała działać. A od 1 października 1942 roku otwarto również szkołę partyzancką, do której uczęszczało 110 dzieci. Cztery młode nauczycielki nie tylko uczyły dzieci czytania i pisania, ale także zachęcały je do uczenia się na pamięć wierszyków i piosenek do występów przed rannymi partyzantami w szpitalach.
Pierwszą dużą operację lubańscy partyzanci przeprowadzili w nocy z 6 na 7 listopada 1941 roku. W tym czasie w centrum miasta został rozbity garnizon niemiecko-policyjny, wróg poniósł duże straty. Mściciele ludowi przejęli broń, amunicję, żywność, odzież.
Faszyści pomylili partyzantów z regularnymi oddziałami Armii Czerwonej
Niedaleko wsi Zahale znajdowała się wyspa Zysłów -uroczysko w lesie wśród bagien. Można było się tam dostać tylko wąskimi ścieżkami, o których wiedzieli tylko nieliczni. Kiedy latem 1941 roku pojawiła się kwestia wyboru miejsca dla rozmieszczenia organów kierowniczych ruchu partyzanckiego i podziemnego na południu Mińszczyzny, postawiono na ten właśnie obszar.
Początkowo na wyspie bazował oddział partyzantów Dalidowicza, przy którym działał Lubański Rejonowy Komitet Wykonawczy. Później przybyły tu podziemne obwodowe i rejonowe organy partyjne. A od listopada 1941 roku na Zysłowie znajdował się sztab ruchu partyzantów obwodu mińskiego na czele z sekretarzem Mińskiego Podziemnego Komitetu Obwodowego KP(b)B Wasilijem Kozłowem.
- Zimą 1941-1942 roku doszło do napadu oddziałów partyzanckich w celu rozbicia niemiecko-policyjnych garnizonów, którym dowodził Wasilij Korż. W wyniku działań wojennych udało się pokonać ogromną liczbę niemieckich garnizonów policyjnych, zdobyć broń i amunicję. Faszyści byli przekonani, że na tyłach działają regularne jednostki Armii Czerwonej. Nie mogli nawet pomyśleć, że to wszystko jest robotą ludowych mścicieli - zaznacza starszy pracownik naukowy Lubańskiego Muzeum Sławy Ludowej. - Ale najważniejsze, że wtedy powstała Lubańsko-Październikowa strefa partyzancka, jedna z największych w BSRR. Jej centrum stała się wioska Zahale. Na terytorium 418 miejscowości przywrócono władzę radziecką, z 12 przedwojennych wiejskich rad 9 kontynuowało pracę.
Żaden hitlerowiec nie postawił tu stopy
Do lata 1942 roku ruch partyzancki nabrał ogromnej siły: na to terytorium przybyli szyfrant i łącznościowy, nawiązano łączność radiową z Moskwą. Do centralnej siedziby ruchu partyzanckiego poleciały meldunki z prośbą o pomoc w uzbrojeniu i materiałach wybuchowych. Samoloty zrzucały cenne ładunki na spadochronach, ale paczki z dużej ziemi albo lądowały na bagnach, albo wisiały na gałęziach wysokich drzew. Wtedy podejmuje się odważną decyzję, by zbudować własne lotnisko!
- Kierował budową strzelca szturmowej 23 dywizji lotniczej Paweł Anasienko - człowiek o niesamowitym losie. Po raz pierwszy został zestrzelony w okolicy Rżewa, ale bojownik, mimo ciężkich oparzeń, był w stanie dostarczyć dowódcę i łącznościowca do szpitala. Po wyzdrowieniu wrócił na wojnę. Po raz drugi został zestrzelony w obwodzie mohylewskim. Paweł dostaje się do niewoli, ale w drodze do obozu koncentracyjnego w okolicach Warszawy ucieka i trafia na Lubańszczyznę – opowiada Antonina Simonowa. - Kiedy pojawiło się pytanie o budowę lotniska, sekretarz Mińskiego Podziemnego Komitetu Obwodowego, Wasilij Kozłow, miejscowy starzec Gerasim Galczenia i Paweł Anasienko, który doskonale rozumiał niuanse budownictwa wojskowego, udali się na poszukiwanie miejsca. Idealnym miejscem była wyspa Zysłow. W rezultacie, dzięki wysiłkom partyzantów i miejscowych mieszkańców, większość z których stanowiły dzieci i starcy, lotnisko zostało zbudowane w ciągu zaledwie dwóch tygodni!
W nocy z 21 na 22 września 1942 roku, gdy ciszę leśną przerwał huk silnika, na Zysłowie zapaliły się światła sygnalizacyjne. I w bazie partyzanckiej wylądował pierwszy radziecki samolot dowodzony przez kapitana Aleksandra Gruzdina - jednego z 14 pilotów uhonorowanych tytułem Bohatera Związku Radzieckiego za loty za linię frontu.
Za maskowanie pasa startowego odpowiadał specjalny zespół. Po odlocie samolotu, przesuwano tu donice z drzewami. Co zaskakujące, faszyści nigdy nie byli w stanie obliczyć, gdzie lądują radzieckie samoloty. Więc lotnisko działało z powodzeniem aż do wyzwolenia Białorusi.
Ich imionami nazwano ulice
Ul. Bragina
W marcu 1941 roku Aleksiej Bragin został mianowany na stanowisko sekretarza Mińskiego Komitetu Obwodowego KP(b)B. Na początku Wielkiej Wojny Ojczyźnianej w składzie grupy sekretarzy i członków Mińskiego Komitetu Obwodowego partii został wysłany do południowych powiatów obwodu mińskiego w celu organizacji ruchu partyzanckiego. W lipcu został sekretarzem Mińskiego Podziemnego Komitetu Obwodowego KP(b)B. 8 października podczas wykonywania zadania wpadł w zasadzkę. Ciężko ranny został wzięty do niewoli. Podczas przesłuchania próbował uciec i został zabity. Miejscowi pochowali go w lesie wśród kopców. Po wojnie ponownie pochowany w Lubaniu. Jego imieniem w centrum miasta nazwana jest jedna z ulic, a w 1964 roku na skwerze przy ulicy Pierwomajskiej wzniesiono pomnik. Po rekonstrukcji w 2005 roku przeniesiony na skrzyżowanie ulic Pierwomajskiej i Bragina.
Ul. Łyszczeni
Do stycznia 1945 roku starszyzna gwardii Zachar Łyszczenia dowodził oddziałem wywiadu 43-go gwardyjskiego pułku artylerii 15-tej gwardyjskiej dywizji strzelniczej 5-tej armii gwardyjskiej 1-go Frontu Ukraińskiego. W lutym pułk powadził ciężkie walki pod Wrocławiem. W nocy z 7 na 8 lutego Łyszczenia otrzymał zadanie zebrania danych o obronie wroga i jego siłach, rozmieszczeniu punktów ogniowych. Po powrocie grupa wywiadowcza została zauważona przez wroga, rozpoczęła się walka. Łyszczenia pozostał, by osłaniać odwrót swoich towarzyszy, został ciężko ranny i wzięty do niewoli. Mimo tortur odmówił podania informacji o jednostkach radzieckich i został stracony. Wykonując Dekret Prezydium Rady Najwyższej ZSRR z 27 czerwca 1945 roku pośmiertnie został uhonorowany tytułem Bohatera Związku Radzieckiego. Jego imieniem nazwano ulice w Lubaniu i wsi Plastok.
Ul. Szerszniewej
W 1942 roku po ukończeniu szkoły specjalnej Rimma Szerszniewa została łączniczką Komitetu Centralnego Komsomołu Białorusi w Moskiewskim oddziale partyzantów im. Gastello, utworzonym przez Komitet Centralny Komsomołu ZSRR. W listopadzie 1942 roku została zaliczona do partyzanckiej brygady Rozowa Mińskiego Związku Partyzanckiego. 25 listopada brygada zaatakowała garnizon wojsk wroga, który zajmował wioskę Lomowicze. W trakcie walki partyzanci zostali zatrzymani przez ogień kulkowy z dzota z okrągłym ostrzałem, znajdującego się na skrzyżowaniu. Próbując uratować dowódcę, Rimma została śmiertelnie ranna. Pośmiertnie nagrodzona Orderem Czerwonego Sztandaru. Jej imieniem nazwana jest ulica w wiosce Żywuń.
Trzech urodzonych w powiecie lubańskim ma tytuł Bohatera Związku Radzieckiego, jeszcze dwóch - pełni kawalerzy Orderu Sławy. Na tej ziemi spoczywa również 17-letnia Rimma Szerszniewa, która uratowała dowódcę kosztem własnego życia. Powiatowa organizacja komsomolska za bohaterstwo i odwagę okazaną przez Komsomol i młodzież Lubańszczyzny w latach wojny, w 1968 roku została uhonorowana orderem Wojny Ojczyźnianej I stopnia.
Przy wjeździe do Lubania wzniesiono pomnik (architekt Leonid Lewin), poświęcony miejscowej nauczycielce Fenie Kononowej, odważnej konspiratorce, którą faszyści brutalnie torturowali, wrzucając do lodowatej wody Oressy, a później rozstrzelali. Rzeźba niepokonanej dziewczyny jest symbolem walki z wrogiem, prowadzonej zarówno przez partyzantów, jak i miejscowych mieszkańców.
Rozpoczynając projekt "Cytadeli męstwa", planowaliśmy opublikować historie 27 miejscowości, które otrzymały proporce "Za odwagę i wytrwałość w latach Wielkiej Wojny Ojczyźnianej". Ale na początku lutego tego roku heroiczną listę uzupełniło 9 kolejnych miast i miasteczek: Baranowicze, Dzierżyńsk, Diatłowo, Kalinkowicze, Lubań, Osipowicze, Czausy, Obol i Oświeja. Historie o tym, jak ich mieszkańcy walczyli o Zwycięstwo, opowiemy również na łamach gazety "7 dni" i na stronie internetowej BELTA.
* Projekt powstał ze środków celowej zbiórki na produkcję kontentu krajowego.
Julia GAWRILENKO, zdjęcia - Tatjana MATUSIEWICZ