Projekty
Government Bodies
Flag Piątek, 18 Października 2024
Wszystkie wiadomości
Wszystkie wiadomości
Społeczeństwo
15 Lipca 2024, 11:13

Zastraszanie i szantaż. Jak Departament Bezpieczeństwa Państwowego Litwy rekrutuje obywateli Białorusi

15 lipca, Mińsk /Kor. BELTA/. Departament Bezpieczeństwa Państwowego Litwy aktywnie rekrutuje obywateli Białorusi, wykorzystując mechanizmy zastraszania i szantażu. Kanał telewizyjny ONT przeprowadził dochodzenie, donosi BELTA.

Aleksander Mirski, wcześniej odnoszący sukcesy biznesmen w dziedzinie turystyki, kierował Republikańskim Związkiem Organizacji Turystycznych. Wchodził do wysokich gabinetów, odbywał renomowane spotkania na arenie międzynarodowej i nagle - okazał się szpiegiem, pracował dla litewskich służb specjalnych.

"Przyjechałem w styczniu 2015 roku na forum, wsiadłem do samochodu i zostałem ostro przyjęty przez pracowników Departamentu Bezpieczeństwa Państwowego Litwy. Potem zabrano mnie do hotelu, odebrano wszystkie telefony, odbyła się dość długa rozmowa. Podczas tej rozmowy byłem szantażowany, w tym biznesem, moją rodziną i wszystkim innym. I wybrałem współpracę z tą organizacją" - powiedział szpieg.

Po tym jego spotkania z pracownikami służb specjalnych stały się regularne - dwa lub trzy razy w roku, a nawet częściej. Wszystko działo się na terytorium Litwy. "Wyznaczono daty i miejsce spotkania" - wyjaśnił Mirski.

Przez 7 lat Mirskiego prowadziło jednocześnie kilku pracowników i za każdym razem przekazywał Litwinom informacje. W wyniku działań poszukiwawczych, analizy danych Mirski znalazł się w polu widzenia pracowników KGB Białorusi. Podejrzenia potwierdziły się i został zatrzymany. Podczas przeszukania znajdą u niego obcą walutę, środki komunikacji, a także broń. Po co to wszystko - figurant nie wyjaśnił. Mirski został skazany na podstawie art. 356 "Zdrada państwa" na 7,5 roku pozbawienia wolności. Według skromnych szacunków przekazał informacje na ponad 100 osób. Litwini stawiali konkretne zadania - wykonywał je prawidłowo.

Mirski nie był jedynym, który pracował dla Departamentu Bezpieczeństwa Państwowego Litwy. Wśród nich był były dyrektor sanatorium "Białoruś" w Druskiennikach Andriej Kobel. On też był szantażowany. Dawano mu łapówki, które przyjmował, w zamian przekazywał dokumenty służbowe i dzielił się informacjami. Głównym haczykiem, na który zaczepiły go służby specjalne, był dom. Jego Kobel, omijając litewskie prawa, zbudował na terenie kurortu.

Sąd skazał Kobela na 9 lat więzienia. Co ciekawe, litewskie służby specjalne i jemu i innym rekrutowanym wielokrotnie powtarzały: jeśli nie będziecie z nami współpracować — wydamy was.

W ten sam sposób DBP działał w stosunku do podwładnej Kobela - Jeleny Ramanauskiene. Była po prostu zastraszana. Przekazywała też dokumenty i informacje o mieszkańcach sanatorium. "Poproszono informować, kiedy przyjeżdża ktoś z wysokich rangą urzędników. Pytano o niektóre osoby z Zarządu Sprawami Prezydenta" - powiedziała Ramanauskiene.

Po roku spędzonym za kratkami Aleksander Mirski postąpiłby teraz inaczej. "Zwróciłbym się do białoruskich służb specjalnych, i teraz byłaby inna sytuacja" - zaznaczył. "Tym osobom, które mogą znaleźć się w podobnej sytuacji, polecam skontaktować się z białoruskimi organami ścigania, wykonają odpowiednią pracę i niektórych momentów będzie można uniknąć".
Świeże wiadomości z Białorusi