Projekty
Government Bodies
Flag Czwartek, 19 Września 2024
Wszystkie wiadomości
Wszystkie wiadomości
Społeczeństwo
04 Sierpnia 2024, 15:00

"Z pracy - do urzędu stanu cywilnego, z urzędu stanu cywilnego - do pracy". Historia małżonków, którzy drugi rok razem pracują przy żniwach
 

Nadszedł gorący czas dla rolników. Żniwa w pełni. Dlatego teraz głównymi bohaterami wszystkich kanałów informacyjnych są ludzie, którzy zbierają zboże z pól. Wśród nich są Aleksander i Elena Lepeszko, którzy już drugi rok pracują podczas kampanii żniwnej na jednym kombajnie w przedsiębiorstwie "Żerebkowicze" w powiecie lachowickim obwodu brzeskiego. Nawiasem mówiąc, aby nazwać się załogą rodzinną, oficjalnie zarejestrowali nawet swój związek, podczas gdy w ciągu ćwierć wieku wspólnego życia udało im się wychować dwoje dzieci. Odwiedziliśmy razem z małżonkami Lepeszko pole, spróbowaliśmy chleba kombajnowego, oceniliśmy jakość nowoczesnego sprzętu do zbioru zbóż, warunki pracy i smak gorących obiadów.

"Spróbujmy. Zobaczymy, co z tego wyjdzie"


Małżonkowie Lepeszko w dniu naszego przyjazdu rano pracowali na innym polu, ale deszcz ich stamtąd wypędził - musieli pilnie przenieść się na inne. Sprzęt podczas żniw nie może stać bezczynnie nawet przez minutę! Spotkaliśmy się z rodzinną załogą w uroczysku Jackowszczyzna, gdzie chmury również chodziły po niebie, ale Elena i Aleksander, którzy przez wiele lat pracy na ziemi nauczyli się przewidywać pogodę nie gorzej od meteorologów, uspokoili: dziś nie powinno tu być opadów. Chyba że zadziała znak: jeśli przedstawiciele mediów pojawili się na polu - spodziewaj się, że sprzęt się zepsuje albo zacznie mżyć.

Obiecujemy, że długo nie zatrzymamy załogi i poprosimy niebiańską kancelarię, aby nie moczyła pola, a wraz z nim rśwnież naszej dziennikarskiej reputacji.

Małżonkowie Lepeszko są przyzwyczajeni do pracy na ziemi od dzieciństwa. Aleksander - miejscowy, urodzony na Lachowszczyźnie. Elena przyjechała tu ponad 30 lat temu z Ukrainy. Głowa rodziny Lepeszko - mistrz w swojej dziedzinie, absolwent Nowomyskiej Szkoły Mechanizacji Rolnictwa (teraz kolegium rolnicze), a jego żona wszystkiemu uczyła się już w polu. Przez około 20 lat pracowała jako asystentka nauczyciela w przedszkolu, przez ostatnie cztery lata przygotowywała pyszne śniadania i obiady dla uczniów lokalnej szkoły. Nawet nie myślała o zostaniu pomocnikiem operatora kombajnu. Mówi, że tak po prostu zaistniały okoliczności.

- Pomocnik Aleksandra poszedł na zwolnienie lekarskie, i mąż zaproponował mi jego zastąpienie - wspomina Elena. - Mówię: "Spróbujmy. Zobaczymy, co z tego wyjdzie". Spróbowałam - spodobało mi się.

Drugi rok na urlopie w głównym miejscu pracy Elena pracuje ze swoim mężem przy żniwach. Wspólna sprawa to nie tylko solidny dochód dla rodziny, ale to, co utrzymuje ich związek razem. Nie będziemy podawać dokładnych zarobków naszych bohaterów podczas żniw - informacje są poufne, ale para Lepeszko zauważa: wystarczyło je żeby się odbyć dwa wesela - poślubić syna i poślubić córkę. I to jest wynagrodzenie za niepełny miesiąc. Jeśli masz wielką ochotę, w gorącym czasie możesz zarobić nawet na samochód. Niech nie na nowy, nie z salonu, ale jednak.

"Dziękuję za zrobienie takiego kombajnu"

Nie każdego biorą na operatora kombajnu. Są, można powiedzieć, elitą wśród mechaników-operatorów maszyn. Dla Aleksandra obecna kampania żniwna jest już 16. Pamięta wszystkie pojazdy, na których musiał pracować w tym czasie: niektóre demontował do ostatniego trybika, przygotowując się do gorącego sezonu. Początkowo był to kombajn SK-5 "Niwa", następnie Fortschritt E516, KZS-10, a teraz KZS-12. To najlepsza maszyna rolnicza, zapewnia mężczyzna.

- Korzystając z okazji, chcę podziękować za zrobienie takiego kombajnu. Nasz, krajowy, który nie ustępuje zagranicznym odpowiednikom. Jego główną wartością jest łatwość konserwacji - podkreśla operator kombajnu.

Prosimy o pozwolenie na zajrzenie do kabiny tego super sprzętu. W pracy samochód jest już drugi rok i przez ten czas nie zawiódł Aleksandra, dlatego z dumą przedstawia nam nowoczesną jednostkę do zbioru zbóż.

Kabina kombajnu jest przestronna. Wygodne miejsce kierowcy, nie mniej wygodne - jego pomocnika, który zawsze znajduje się po lewej stronie. Klimatyzator tworzy komfortową temperaturę, co jest szczególnie ważne, gdy słupek termometru zbliża się do +30 nazewnątrz. Aleksander mówi o komputerze pokładowym: podczas uruchamiania automatycznie sprawdza wszystkie komponenty i zespoły maszyny, jeśli coś jest wadliwe, powie ci. A jaki widok z wysokości kabiny - całe pole przed tobą jest jak na dłoni, wydaje się, że unosisz się na szczytach kłosów!

Ale to, co dla nas, dziennikarzy, jest romansem, to dla profesjonalistów - ciężką i napiętą pracą do siódmego potu od świtu do zachodu słońca, prawie miesiąc bez weekendów!

Elena uważa, że jej obowiązki jako pomocnika operatora kombajnu nie są takie trudne: najważniejsze jest, aby maszyna była czysta. Obowiązki małżonki w tej rodzinnej załodze - dokładne mycie wszystkich szyb, czyszczenie głowicy, smarowanie poszczególnych części sprzętu przed rozpoczęciem dnia pracy i podczas pracy. Może zakres zadań jest mały, ale nie można nazwać tej pracy łatwą. Na przykład mikrocząstki wymłóconych kłosów przenikają wszędzie, więc żniwiarka musi być często czyszczona i to ostrożnie, aby nie uszkodzić sprzętu i nie uszkodzić siebie. Elena zauważa, że zawsze trzeba być ostrożnym i przestrzegać środków bezpieczeństwa, ale nawet przy takim podejściu do sprawy na początku nie obyło się bez siniaków, stłuczeń i zadrapań.

Aleksander zapewnia: 70% sukcesu operatora kombajnu podczas zbiorów zależy od pomocnika. Każda praca wymaga dodatkowych rąk, ale jeszcze ważniejsze jest wsparcie emocjonalne.

- Mówią, że kobieta na statku  to nieszczęście, a u nas wręcz przeciwnie - podkreśla małżonek. - Głównym plusem współpracy jest spokój ducha.

- Lubimy razem pracować - uzupełnia męża żona. - Od ponad 25 lat znajdujemy wspólny język, więc w jednej kabinie jest nam łatwo.

"Gratulacje odwracają uwagę od pracy, ale są potrzebne"

Codzienna rutyna podczas żniw dla rodziny Lepeszko jest następująca: pobódka o 06:00, ponieważ do 7:30 musisz być na stoczni maszynowej .

- Wypisaliśmy dokumenty - i na pole, w zależności od warunków pogodowych, możemy pracować do 23:00 - mówi Elena.

Liczba godzin pracy podczas kampanii żniwnej jest dyktowana przez niebiańską kancelarię. W tym roku rolnicy powiatu lachowickiego nie mają pretensji do pogody. Lipcowy żywioł, który przyniósł wiele kłopotów wielu regionom, dotknął tylko nieznacznie pola przedsiębiorstwa "Żerebkowicze". Zebrano z nich zboże jako z pierwszych.

W niektóre dni musisz pracować 14 godzin dziennie, ale rolnicy są z tego zadowoleni. Gdyby pogoda na to pozwalała, pracowaliby również w nocy. Aleksander zapewnia, że dzięki takiemu sprzętowi jest to łatwe: reflektory świecą jakby to nazewnątrz był dzień. Ale kłos należy zakończyć zbierać, dopóki rosa opadnie na ziemię, a następnie rozpocząć, gdy rośliny wyschną. Dlatego w godzinach pracy operatorzy kombajnów mają małe przerwy - kilka minut, podczas gdy ziarno jest przeładowywane do ciężarówki, oraz na lunch i obiadokolację.

Przedsiębiorstwa "Żerebkowicze" ma własną stołówkę, w której przygotowują jedzenie dla osób zatrudnionych w kampanii żniwnej. Jedzenie kosztuje grosze, więc ludzie mówią, że jest praktycznie bezpłatne. I to jest bardzo mile widziane.

- Karmią dwa razy dziennie, jak w restauracji: pierwsze danie, drugie, trzecie - zauważa Elena. - Na początku zwykle zupa, barszcz, chłodnik. Na drugie danie do dodatków - kotlet mielony, kurczak, smażona kiełbasa. Urozmaicone odżywianie.

Na polu uroczyska Jackowszczyzna ozima pszenica jest wysoka. Piękna, stojąca w równych, wysokich rzędach. Nie mogliśmy się oprzeć i spróbowaliśmy jednego ziarna z kłoska na ząb. W naszej ocenie niespecjalistów - wprost do bankowego skarbca, omijając elewator. Mechanicy zgodnie kiwają głową.

- Zbiory są dobre. Mamy nadzieję, że dwa tysiące ton zboża namłocimy - mówi Aleksander.

Te plany są wykonalne. W kombajnie KZS-12 można namłócić od 150 do 200 ton dziennie. Załoga Lepeszko ma jak dotąd osobisty rekord - 180 ton, to 24 bunkry zboża dziennie! Życzymy Aleksandrowi i Elenie odnowienia rekordu w tym roku.

Dobrego nastroju rolnikom dodaje uwaga ze wszystkich stron. Po tym, jak 19 lipca małżonkowie namłocili swoją pierwszą tonę zboża, kierownictwo przedsiębiorstwa "Żerebkowicze" przybyło prosto na pole, aby im pogratulować. Dzięki TikTok, gdzie przedsiębiorstwo rolnicze odniedawna ma własną stronę, wiadomość o załodze-"tysięczniku" szybko się rozeszła, więc rodacy, koledzy, sąsiedzi, przyjaciele pospieszyli, aby napisać dobre słowa do Aleksandra i Eleny.

- Chociaż takie gratulacje odwracają uwagę od pracy, są przyjemne. Zdajesz sobie sprawę, że twoja praca jest ważna, że jesteś szanowany i ceniony - wyznaje z uśmiechem Elena i opowiada o pierwszych prezentach, jakie otrzymali w czasie obecnej kampanii żniwnej. - Od gospodarstwa rolnego - komplet pościeli, od organizacji związkowej szkoły, w której pracuję, - certyfikat na 200 rubli.

Aby zachęcić ludzi do lepszej pracy, tradycyjnie w całym kraju organizowane są zawody między załogami rodzinnymi, młodzieżowymi, a także kierowcami, którzy zabierają zboże z pól do elewatorów, oraz innymi pracownikami na polach. Nazwiska najlepszych znajdują się na Tablicy Honorowej, w artykułach wstępnych gazet oraz reportażach w telewizji. Są głównymi honorowymi bohaterami Dożynek i innych świąt rolniczych.

- Trudno coś dodać do mądrych słów "Chleb to głowa wszystkiego". Chleb był i pozostanie najważniejszy w życiu człowieka, państwa. Dlatego zawód operatora kombajnu jest tak szanowany - uważa Elena.

Z pracy - do urzędu stanu cywilnego, z urzędu stanu cywilnego - do pracy

Para Lepeszko poznała się na wiejskiej dyskotece. Aleksander wspomina: kiedy zobaczył Elenę, od razu pomyślał: "Moja". Więc, można powiedzieć, miłość od pierwszego wejrzenia. Żyli razem przez 25 lat, wychowali dwoje dzieci - syna i córkę. Ale ich związek został zarejestrowany dopiero pod koniec ubiegłego roku. Jak to się stało, pytamy naszych bohaterów. Śmieją się: tak wyszło. Zauważają jednak, że do tego decydującego kroku skłonił ich m.in. wspólny udział w kampanii żniwnej.

Na początku odbyły się wesela u dzieci, a potem sami się zdecydowali. Nie organizowywali dla siebie żadnych wielkich uroczystości.

-  Wzięliśmy ślub podczas obiadu, a potem poszliśmy do pracy. Z pracy - do urzędu stanu cywilnego, z urzędu stanu cywilnego - do pracy. Wieczorem posiedzieliśmy w domu w rodzinnym gronie. Dzieci powiedziały: w końcu i wy zdecydowaliście - uśmiecha się Elena.

Czego można życzyć nowożeńcom, czyj związek przeszedł próbę czasu przez ćwierć wieku? Nadal żyć w miłości i harmonii.

- Najważniejsze w życiu rodzinnym jest wzajemne zrozumienie, aby wszystko szło dobrze. Ważne jest, aby ulegać sobie nawzajem, kiedy trzeba - milczeć, przymknąć na coś oczy. I oczywiście szanować się nawzajem - dzieli się swoją życiową mądrością nasza bohaterka.

Aleksander przyznał, że ceni żonę za jej dobroć i miłość do pracy.

Można bez końca patrzeć, jak duże kombajny płyną wśród kołyszącego się złotego pola. A nawet znakomicie omijają przeszkody w postaci słupów elektrycznych, na tym odcinku jest ich mnóstwo.

Aleksander łatwo wspina się po drabinie do kabiny kombajnu, a za nim Elena. Zauważamy sobie: doskonałe ćwiczenia aerobowe, zwłaszcza gdy robisz to wiele razy dziennie: sześć kroków w górę, tyle samo w dół.

Fascynujący widok, jak ziarno wylewa się ze ślimaka wyładowczego do skrzyni ciężarówki .

Rolnicy zaproszali naszą całą wielką ekipę filmową do prowizorycznego stołu na skraju pola. Nie odmówiliśmy i spróbowaliśmy też chleba kombajnowego. Ujmijmy to w ten sposób: smaczne i bardzo sycące.


Daria POTAPIENKO,
Fot. Nadieżda KOŚCIECKA,
gazeta "7 dni".
TOP wiadomości
Świeże wiadomości z Białorusi