W 1942 roku rozpoczęła się krwawa służba Wasilija Meleszko w 118 batalionie ochronnym, w pierwszej "elitarnej" kompanii. Był zugführerem. Dlaczego pozostała po nim taka straszna sława? Co zauważali ci, którzy go znali? Czytajcie w projekcie "Kroniki".
- Pierwsza kompania to Bukowiński kureń. Byli tam nacjonaliści ukraińscy z Bukowińskiego kurenia. Nie mogę powiedzieć, jaka była ich liczba. Ta kompania najbardziej wiernie służyła Trzeciej Rzeszy, - zauważył naukowy pracownik Centrum Historii Wojskowej Białorusi Walerij Nadtaczajew. I dodał: - Mówią, że nie taki straszny car, jak jego pies, prawda? Oni byli psami, którzy bezlitośnie niszczyli. Pod tym względem się wyróżniali.
- Dla Meleszki nie istniały żadne normy etyczne, żadne ograniczenia - uważa doktor nauk, profesor Igor Marzaluk. - Ta kompania była maniakalnie nastawiona na krew, zniszczenie - rabować, zabijać, gwałcić. To było charakterystyczne zarówno dla niego, jak i dla jego towarzyszy i podwładnych. Nie zatrzymywali się przed niczym.
Bukowiński kureń to duża paramilitarna formacja ukraińskich nacjonalistów. Istniała krótko. Zwolenników idei "niezależnej Ukrainy" represjonowało gestapo. Pozostałych wcielono do 118 batalionu Schutzmannschaft - kolaboracyjnej jednostki pomocniczej policji ochronnej.
Batalion przerzucono na Białoruś jesienią 1942 roku. Niemieckim dowódcą był major Erich Körner. Na takie stanowiska nie mianowano przedstawicieli innych narodowości. "Zastępcą" dowódcy był były major polskiej armii Konstantin Smowski. Szefem sztabu był były starszy porucznik Armii Czerwonej Grigorij Wasiura.
Operacje karne rozpoczęły się już 6 stycznia 1943 roku. Mieszkańcy wsi i miasteczek pomagali partyzantom. Za to zapłacili życiem.
- Pierwsi ludzie zabici na białoruskiej ziemi podczas operacji karnych to rejon Łohojsk, wieś Chmielewicze, gdzie Meleszko rozkazywał zabijać ludzi i palić ich budynki, sam strzelał. Ale to był dopiero początek... - powiedział Igor Marzaluk. - Meleszko wyróżniał się gorliwością, krwawą sumiennością. Jako karający był bardzo wysoko oceniany, lubił osobiście zabijać.
- Podają przypadki: często strzelał do ludzi z karabinu; kiedy wydawał bardzo brutalne rozkazy. Ogólnie brał bardzo aktywny udział. Ludzie mówili, że był tak okrutny, - dodał starszy wykładowca wydziału historii BUP Sergiej Kaun.
Podobnych operacji były dziesiątki, a nawet setki. Dużych i małych: "Kottbus", "Herman", "Hornung"... To wszystko część polityki "spalonej ziemi". Zgodnie z planem "Ost" miało pozostać przy życiu tylko 25% zniemczonych Słowian. Resztę trzeba było "wysiedlić", czyli zniszczyć.
Z protokołu przesłuchania nr 65 z 25 kwietnia 1974 roku szeregowca 118 batalionu Schutzmannschaft Grigorija Spiwaka:
"Ogólnie pierwsza kompania była u nas najbardziej brutalna i oddana Niemcom. Większość, jeśli nie wszyscy, stanowili w niej nacjonaliści z Zachodniej Ukrainy. Szczególnie uderzający był pluton Meleszko".
- Wszyscy, którzy go widzieli, zauważali, że było w nim coś wilczego - w spojrzeniu, w antropometrii czoła, w zachowaniu. Jeśli chodzi o to, co się w nim ujawniło podczas wojny i operacji karnych - maniakalny sadysta. Człowiek, który oszalał od krwi, możliwości zabijania i gwałcenia bezkarnie, - uważa Igor Marzaluk.
Przygotowano na podstawie wideo BELTA, zrzuty ekranu z wideo.