28 lipca, Grodno /Kor. BELTA/. Już od ponad wieku jedna z najbardziej rozpoznawalnych wizytówek Grodna to wieża strażacka. O historii grodzieńskiej wieży strażackiej opowiedziała korespondentowi BELTA starsza inspektorka Centrum Propagandy Bezpieczeństwa Życia i Współpracy ze Społecznością Grodzieńskiego Departamentu Ministerstwa Sytuacji Nadzwyczajnych, Irina Kaczan.
Wieża strażacka codziennie cieszy turystów i mieszkańców krótkimi występami trębacza, platformą widokową, z której doskonale widać całe historyczne centrum, oraz muzeum Ministerstwa ds. Sytuacji Nadzwyczajnych, które odwiedza ponad 10 tys. osób rocznie. "Znana mieszkańcom Grodna kamienna wieża strażacka pojawiła się po jednym z największych pożarów. Płomienny wir przeszedł przez miasto 29 maja 1885 roku. Wówczas trzy czwarte miasta zamieniło się w "afrykańską pustynię". Mimo że strażacy szybko zauważyli pożar i przybyli na miejsce, zapasy wody szybko się skończyły, a pobieranie jej z Niemna spowalniało działania strażaków, a silny wiatr pogarszał sytuację. Dla pogorzelców wzdłuż rzeki rozbity został obóz namiotowy, a środki finansowe dla poszkodowanych zbierano z różnych stron, dużą pomoc okazała pisarka Eliza Ożeszko. W sumie zebrano 40 tys. rubli. Dla porównania, jedna krowa kosztowała wtedy 3 ruble" - powiedziała Irina Kaczan. "Niedługo potem, na początku XX wieku, zbudowano kamienną wieżę, znaną współczesnym mieszkańcom Grodna. Była wyższa (32 m), co pozwalało na panoramiczny widok miasta. W przypadku wykrycia pożaru dyżurny na szczycie wieży głośno dzwonił w dzwon".
Wojny i kataklizmy naturalne nie dotknęły wieży, pozostawiając jej ceglany mur w dobrym stanie, a z biegiem czasu konieczność jej używania jako punktu widokowego zanikła. Teraz stała się malowniczą atrakcją miasta. Każdego dnia o 11:58, pokonując 120 stopni, na platformę widokową wchodzi trębacz w mundurze z XIX wieku. Nad starym miastem rozbrzmiewają melodie białoruskich kompozytorów, przyciągając mieszkańców i gości. Tradycję tę grodzieńscy strażacy odrodzili w 2009 roku w Dzień Niepodległości Republiki Białoruś. Nad wejściem do budynku znajduje się 15-metrowe monumentalne płótno - fresk opowiadający o ewolucji białoruskiego strażaka: od średniowiecznego kliwona do współczesnego ratownika. Artysta Władimir Kaczan przedstawił na nim jedną z bohaterek z twarzą przypominającą Mona Lisę, w mundurze pracownika Ministerstwa ds. Sytuacji Nadzwyczajnych.
"Jednak historia straży pożarnej nie zaczyna się od budowy kamiennej wieży strażackiej. Świadomość ważności ostrożnego obchodzenia się z ogniem istniała u ludzi od czasów pierwszych osiedli. Już wtedy powstała pewna praktyka gaszenia pożarów. W przypadku "alarmu pożarowego" wszyscy mieszkańcy miasta bez wyjątku musieli natychmiast stawić się na miejscu z ręcznym sprzętem: bosakami, siekierami, skórzanymi i drewnianymi wiadrami i aktywnie uczestniczyć w walce z ogniem. Co więcej, każdy obywatel miał obowiązek ostrożnie obchodzić się z przedmiotami niebezpiecznymi pożarowo: świecami, lampami naftowymi i piecami - zaznaczyła Irina Kaczan. - Przed wynalezieniem ręcznych pomp mieszkańcy używali drewnianych i skórzanych wiader, haków do podawania wiader na dachy oraz haków do rozbierania płonących domów. Te ostatnie ważyły około 25 kg i wymagały ogromnego wysiłku od strażaków: wrzucić żelazne narzędzie na dach domu mógł tylko kowal i bednarz. Ponadto mieszkańcy używali wozów konnych, aby szybko dostarczyć wodę na miejsce pożaru.
Od ponad wieku w samym sercu miasta, przy wieży strażackiej, znajduje się jednostka ratowniczo-gaśnicza nr 1. W sytuacjach nadzwyczajnych grodzieńscy strażacy nie raz wykazywali się odwagą i męstwem, wykonując swoje obowiązki, pracując jako jeden zgrany zespół. Ponadto, pracownicy Ministerstwa ds. Sytuacji Nadzwyczajnych prowadzą szkolenia, informują mieszkańców o bezpiecznym zachowaniu przy wodzie, w lasach i w sytuacjach zagrażających życiu. Latem przy grodzieńskiej jednostce ratowniczo-gaśniczej nr 1 tradycyjnie odbywa się wystawa sprzętu strażackiego. A podczas świąt noworocznych wieża strażacka już od kilku lat zamienia się w jasną choinkę, ciesząc wieczorami kolorową i oczywiście bezpieczną iluminacją.