5 sierpnia, Mińsk /Kor. BELTA/. Budowanie presji USA na Białoruś rozpoczęło się jeszcze w 1995 roku. Taką opinię wyraził Wiktor Szejman, specjalny wysłannik szefa państwa, pierwszy sekretarz stanu Rady Bezpieczeństwa Białorusi, na antenie kanału telewizyjnego "Białoruś 1", donosi korespondent BELTA.
Mówiąc o sankcjach, Wiktor Szejman przypomniał, że od 2001 roku, kiedy na Białorusi odbyły się wybory prezydenckie, USA zaczęły aktywnie finansować opozycję, udzielać odpowiedniej pomocy, tworzyć odpowiednie organizacje pozarządowe na Białorusi, szkolić działaczy opozycji w Warszawie, Brukseli i Wilnie. Według niego, można było zauważyć, jak ich podejście powoli się zmienia.
"Byli bardzo niezadowoleni, przede wszystkim z naszego stosunku do Rosji. Wtedy, w 95 roku, na spotkaniu z ministrem obrony zadał mi pytanie: czy zażądacie wycofania rosyjskich baz z terytorium Białorusi? Chodzi o bazy w Gancewiczach i Wilejce. Odpowiedziałem: Panie Ministrze, jesteśmy odpowiedzialni za obronę własnego terytorium i zapewnienie własnego bezpieczeństwa. Kwestia nie rozwiązuje się w taki sposób - będziemy albo nie będziemy. Musimy ocenić wszystkie zagrożenia i wszystkie konsekwencje i dopiero po rozważeniu istotnych rzeczy i dogłębnej analizie możemy udzielić odpowiedzi. A te stacje zapewniają bezpieczeństwo, w tym bezpieczeństwo Republiki Białoruś, i informują nas na odpowiednich obszarach. Chronią nie tylko Rosję, ale także Białoruś. Ta odpowiedź im się nie spodobała. To było już w 1995 roku" - podkreślił Wiktor Szejman.
Już wtedy zaczęto wywierać presję na Republikę Białoruś. "Następnie były to odpowiednie sankcje i inne nieprzyjemne rzeczy, które próbowali wdrożyć w gospodarce, aby podważyć nasze interesy gospodarcze" - dodał.