18 listopada, Klimowicze /Kor. BELTA/. Rodzina i przyjaciele są zachwyceni wiadomością, że otrzymałem nagrodę z rąk Prezydenta. Aleksander Pietrankow, traktorzysta-operator w gospodarstwie "Niwa-Barsuki" w powiecie kirowskim, opowiedział o tym korespondentowi BELTA na regionalnym festynie-jarmarku pracowników wsi "Dożynki" w Klimowiczach.
Aleksander Pietrankow powiedział, że od dzieciństwa uwielbiał pracę i rolnictwo. „Sam pochodzę ze wsi, jestem dziewiątym dzieckiem w rodzinie - wspomina. - W wakacje pracowałem w kołchozie, potem były studia i wojsko, po czym przez 43 lata pracowałem w przemyśle - zaczynałem od traktora i nadal pracuję na tym sprzęcie. Myślę, że słusznie: moi rodzice też żyli na roli i z niej się żywili. Sam lubię wstawać wcześnie i ciężko pracować, nawet nie zawsze spieszę się do domu - chcę popracować".
Dwie córki przodownikа pracy mieszkają w mieście i nie poszły w ślady ojca, ale jego wnuki interesują się rolnictwem, a najbardziej dziesięcioletni Daniil. „Podąża za swoim dziadkiem - uśmiecha się przodownik pracy. - Wie wszystko o rolnictwie, interesuje się wszystkim. W wakacje zawsze jest w wiosce i za każdym razem prosi się o pracę ze mną. I to jest dobre, powinniśmy zaszczepiać pracowitość od dzieciństwa".
Przodownik pracy podkreślił, że w swojej pracy czuje duże wsparcie ze strony kierownictwa przedsiębiorstwa i państwa, dlatego osiąga dobre wyniki. „Kto chce zarabiać w rolnictwie, zawsze będzie zarabiał, zwłaszcza dzisiaj” - podsumował.
Aleksander Pietrankow wyszedł na scenę do głowy państwa wraz z innymi agrariuszami regionu, aby otrzymać honorowy tytuł "Zasłużonego Pracownika Rolnictwa Republiki Białoruś". Dla przodownika pracy, który pracuje w branży od ponad 40 lat, takie wyróżnienie było prawdziwym wydarzeniem.
"Kiedy otrzymujesz nagrodę z rąk Prezydenta, emocje są niesamowite - przyznał Aleksander Pietrankow. - Słowa nie są nawet w stanie oddać tego, jak przyjemnie jest, gdy zwykły człowiek w naszym kraju zostaje uhonorowany na tak wysokim szczeblu. Jest tu wszystko - zarówno radość, jak i podekscytowanie. Rodzina i przyjaciele są zachwyceni taką wiadomością”.
Przez czterdzieści lat dla Aleksandra Pietrankowa nie ma zadań niemożliwych lub bardzo skomplikowanych - podejmuje się każdej pracy, a w rękach profesjonalisty wszystko się układa. „W wiosce pracowałem przy prawie wszystkich procesach - zauważył. - Siałem, orałem, zbierałem kombajnem, sadziłem ziemniaki i kopałem - nie ma tu nic trudnego".
Aleksander Pietrankow dodał, że nawet po wielu latach pracy nadal znajduje inspirację w rolnictwie. „Kiedy jedziesz przez rzepak, pole jest żółte i przypomina rozległe morze - jakbyś płynął statkiem. I takie chwile są hipnotyzujące, mimo że jestem już w starszym wieku. Czasami jazda przez rosę jest taka sama. Uczucia są niewyrażalne".