21 sierpnia, Mińsk /Kor. BELTA/. Obywatelka Wenezueli Kayla Pineda mieszka na Białorusi prawie 8 lat i nagrywa reportaże o naszym kraju. Na antenie kanału telewizyjnego „Białoruś 1” opowiedziała o swoich ulubionych białoruskich produktach i swoim eksperymencie na białoruskich ulicach, donosi BELTA.
„Obecnie nagrywam swoje życie na Białorusi, co lubię najbardziej i dlaczego to lubię, ponieważ jestem obywatelką innego kraju i mieszkam tu prawie 8 lat” – powiedziała.
Opowiedziała o tym, co zaskoczyło ją w naszym kraju. „Pierwszy raz byłam tu jako gość. Najbardziej zaskoczyła mnie przyroda, to, że jechaliśmy wzdłuż dróg i zauważyłam, jak jest czysto i pięknie, - powiedziała. - A teraz zaskakuje mnie to, że ja, każdy inny może tak po prostu chodzić po ulicy. Nie mówię, że to niemożliwe w Wenezueli, ale tak po prostu, na własną rękę, pokazując swój telefon, swoją biżuterię. To jest wolność. Tam tak nie będzie. I jest to możliwe w każdej chwili: w nocy, wieczorem, po imprezie”.
Kayla Pineda była również zaskoczona transportem publicznym i białoruskimi produktami. „Podoba mi się, że (produkty - przyp. BELTA) są produkowane na Białorusi. Są importowane, ale jest ich niewiele. To pokazuje, że jest rozwój, dbałość i kontrola, że uważnie sprawdzają, co tam wkładają, - powiedziała. - Najbardziej lubię produkty mleczne. Doceniam i chwalę to, że macie wszystko pod tym względem. No i jeszcze kiełbasy. Macie tak wiele rodzajów, nie widziałam ich tak wielu wcześniej".
Z odkryć, to jest kefir. „W Wenezueli nie mamy kefiru. Raczej mleko i jogurt. Najbardziej jednak podoba mi się rjażenka" - powiedziała.
Kayla Pineda przywozi białoruskie produkty dla swoich krewnych. Jej lista obejmuje cukierki, w tym „Aeroflot” i serki glazurowane.
Niedawno blogerka przeprowadziła eksperyment - chodziła po ulicach w białych skarpetkach. Zauważyła, że na Białorusi przywiązuje się dużą wagę do czystości na ulicach. Kayla Pineda oceniła swój eksperyment. „Czystość. Nie wiem, jak ocenili to widzowie, ale było czysto” - podsumowała.
„Obecnie nagrywam swoje życie na Białorusi, co lubię najbardziej i dlaczego to lubię, ponieważ jestem obywatelką innego kraju i mieszkam tu prawie 8 lat” – powiedziała.
Opowiedziała o tym, co zaskoczyło ją w naszym kraju. „Pierwszy raz byłam tu jako gość. Najbardziej zaskoczyła mnie przyroda, to, że jechaliśmy wzdłuż dróg i zauważyłam, jak jest czysto i pięknie, - powiedziała. - A teraz zaskakuje mnie to, że ja, każdy inny może tak po prostu chodzić po ulicy. Nie mówię, że to niemożliwe w Wenezueli, ale tak po prostu, na własną rękę, pokazując swój telefon, swoją biżuterię. To jest wolność. Tam tak nie będzie. I jest to możliwe w każdej chwili: w nocy, wieczorem, po imprezie”.
Kayla Pineda była również zaskoczona transportem publicznym i białoruskimi produktami. „Podoba mi się, że (produkty - przyp. BELTA) są produkowane na Białorusi. Są importowane, ale jest ich niewiele. To pokazuje, że jest rozwój, dbałość i kontrola, że uważnie sprawdzają, co tam wkładają, - powiedziała. - Najbardziej lubię produkty mleczne. Doceniam i chwalę to, że macie wszystko pod tym względem. No i jeszcze kiełbasy. Macie tak wiele rodzajów, nie widziałam ich tak wielu wcześniej".
Z odkryć, to jest kefir. „W Wenezueli nie mamy kefiru. Raczej mleko i jogurt. Najbardziej jednak podoba mi się rjażenka" - powiedziała.
Kayla Pineda przywozi białoruskie produkty dla swoich krewnych. Jej lista obejmuje cukierki, w tym „Aeroflot” i serki glazurowane.
Niedawno blogerka przeprowadziła eksperyment - chodziła po ulicach w białych skarpetkach. Zauważyła, że na Białorusi przywiązuje się dużą wagę do czystości na ulicach. Kayla Pineda oceniła swój eksperyment. „Czystość. Nie wiem, jak ocenili to widzowie, ale było czysto” - podsumowała.