W latach Wielkiej Wojny Ojczyźnianej mieszkańcy setek białoruskich miast i wsi walczyli z wrogiem, przybliżając Zwycięstwo. Szczególnie wyróżniło się 36 miejscowości, które później zostały nagrodzone proporcami "Za odwagę i wytrwałość w latach Wielkiej Wojny Ojczyźnianej". Ten znak wyróżnienia został ustanowiony 6 października 2004 roku dekretem Prezydenta Białorusi Aleksandra Łukaszenki z okazji 60-lecia wyzwolenia kraju od niemiecko-faszystowskich najeźdźców. Za każdą z 36 cytadeli męstwa kryje się niesamowita historia odwagi, bochaterstwa i wiary w jedno Zwycięstwo dla wszystkich.
Opowiemy o tym w naszym nowym projekcie poświęconym 80. rocznicy wyzwolenia Białorusi od niemiecko-faszystowskich najeźdźców. Dziewiąty na liście – Witebsk.
"Miasto nie podlega odbudowie" - taki werdykt we wrześniu 1944 roku wydała Witebskowi komisja Czerwonego Krzyża. W ciągu 1083 dni okupacji północna stolica została zniszczona w ponad 90%. Zaproponowano odbudowę miasta obwodowego w nowym miejscu, ale mieszkańcy, podejmując niewiarygodne wysiłki, zdołali go odrodzić. Z taką samą wytrwałością walczyli w latach Wielkiej Wojny Ojczyźnianej. W Witebsku działała ogromna sieć organizacji podziemnych. Niestety, praktycznie żaden z konspiratorów nie przeżył wojny. Kiedy żołnierze Armii Czerwonej wkroczyli do miasta, powitało ich tylko 118 osób.
Miasto było bronione przez wszystkich
Niemieckie dowództwo faszystowskie przywiązywało ogromne znaczenie do zajęcia Witebska, ponieważ miasto otwierało drogę do Smoleńska i Moskwy. Wojska radzieckie powstrzymywały wroga, jak tylko mogły, ale siły nie były równe.
- Walki obronne w Witebsku i jego okolicach trwały od 9 do 11 lipca. Główne zadanie obrony miasta spadło na żołnierzy 153-ej dywizji piechoty i 220-ej dywizji piechoty zmotoryzowanej. Aktywny udział brała również milicja ludowa, składająca się głównie z robotników fabryk i zakładów, młodzieży. Utworzono cztery bataliony, w skład których weszło około dwóch tysięcy ludzi - zauważa główny kustosz funduszy Witebskiego Muzeum Obwodowego Bohatera Związku Radzieckiego M. F. Szmyriowa Denis Jakowlew.
Okrutne walki toczyły się na terenie przedsiębiorstw i ulic miasta, a milicja ludowa rozpaczliwie odpierała próby przekroczenia rzeki przez hitlerowców. O świcie 10 lipca wojska wroga przekroczyły Zachodnią Dźwinę na płotach, chociaż milicji ludowej udało się zniszczyć około dwustu żołnierzy wroga. Walki o miasto trwały do końca dnia. W rezultacie jednak części Armii Czerwonej i ocalała milicja zostały zmuszone do odstąpienia. 11 lipca 1941 roku rozpoczęła się okupacja Witebska, która trwała 1083 dni.
Witebsk zamienił się w miejsce egzekucji
Wraz z rozpoczęciem okupacji hitlerowcy utworzyli własne organy zarządzania.
- Ponieważ Witebsk był częścią tylnego obszaru Grupy Armii Centrum, cała władza była skoncentrowana w rękach kierownictwa wojskowego. Niemcy w związku ze wzrostem ruchu partyzanckiego musieli chronić swoje tylne jednostki, linie komunikacyjne , tory kolejowe - tłumaczy Denis Jakowlew. - W Witebsku i innych dużych miejscowościach skupiało się wiele organów karnych, w tym Służba Bezpieczeństwa (SD), tajna policja polowa, biuro komendanta polowego oraz abwergrupy. Wszystkie miały na celu walkę z radzieckimi patriotami i prowadzenie polityki ludobójstwa.
W różnych częściach miasta ustawiano niemieckie stanowiska obserwacyjne i posterunki bezpieczeństwa. Większość budynków administracyjnych i domów została zniszczona, a te, które przetrwały, zaadaptowano na koszary, sztaby i magazyny wroga. Jednym z przejawów "nowego porządku" była organizacja publicznych morderstw. Całe miasto zostało zamienione na miejsce egzekucji. Jedna z szubienic znajdowała się przy budynku ratusza miejskiego, druga - przy rynku Smoleńskim. Ludzie byli wieszani nie tylko tam, ale także na słupach, a nawet na drzewach. Ciała nie były usuwane przez kilka tygodni - jako ostrzeżenie dla tych, którzy zdecydują się pójść przeciwko okupantom.
Dla miejscowej ludności ustalono podatki, opłaty i obowiązki, za których niepłacenie i nieprzestrzeganie ludzie byli karani lub aresztowani. Było to szczególnie trudne dla dzieci i osób starszych. Aby jakoś przetrwać, wielu musiało prosić o jałmużnę. Zdarzały się przypadki, gdy hitlerowcy używali dzieci i młodzieży do zbierania niewybuchłych pocisków.
Ludzie nawet nie zauważali, że są zjadani
Wraz z pracownikiem naukowym Witebskiego Obwodowego Muzeum Krajobrazowego Elizawietą Zabłocką podchodzimy do budynku szkoły duchowej. To miejsce w centrum miasta zachowuje pamięć o najbardziej, być może, strasznych wydarzeniach Wielkiej Wojny Ojczyźnianej na Witebszczyźnie. Od sierpnia 1941 do grudnia 1943 roku stacjonował tu oddział specjalny Służby Bezpieczeństwa. Na wyższych piętrach prowadzono przesłuchania, a piwnice służyły jako cele więzienne. Tysiące ludzi przeszło przez zaścianki SD, wielu było działaczami podziemnymi. Tylko nielicznym udało się przeżyć.
Pierwsze grupy konspiracyjne w Witebsku zaczęły powstawać już w lipcu 1941 roku. Dokonywały dywersji na kolei i lotnisku, zdobywały broń i leki, prowadziły wywiad. Do końca roku walkę konspiracyjną w mieście prowadziło ponad 20 grup, w 1942 roku - już 56. Mieły dziesiątki konspiracyjnych mieszkań i kryjówek w różnych dzielnicach Witebska. To właśnie z pomocą konspiratorów zimą 1941-1942 roku z obozu jenieckiego zwanego Piątym pułkiem uciekło około trzech tysięcy więźniów.
W celu wzmocnienia partyjnego kierownictwa podziemia i koordynacji działań patriotów we wrześniu 1942 roku Komitet Centralny KP(b)B wysłał do Witebska grupę na czele z doświadczoną konspiratorką Wierą Charużą.
- Grupa Charużej przez bramę Surażską trafiła do oddziału partyzanckiego Biriulina, skąd miała przeprawić się do Witebska. Okazało się jednak, że dokumenty na nazwisko Anny Siergiejewnej Kornilowej są niewiarygodne (pseudonim Charużej składał się z nazwiska zmarłego męża i imion dzieci): dane w jej paszporcie zostały dwukrotnie napisane w języku rosyjskim, chociaż jeden z zapisów był wymagany w języku białoruskim. Operacja była zagrożona załamaniem, ale Wiera postanowiła zaryzykować - zaznacza Elizawieta Zabłocka.
W ciągu zaledwie kilku tygodni Charużej udało się zorganizować pracę witebskiego podziemia. Dzięki zdobytym danym radzieccy lotnicy atakowali wrogie koszary i magazyny amunicji, a sami działacze podziemne dokonywali dywersji i ratowali jeńców.
- Na rzecz Charużej pracowało wielu mieszkańców, wśród nich była również Matriona Oskar. Ta niepełnosprawna babcia, która mieszkała w okolicy stacji, często handlowała na ulicy. Przechodzący obok hitlerowcy nie zwracali na nią uwagi - i na próżno! Świetnie władająca językiem niemieckim, słuchała i zapamiętywała wszystko, o czym mówiono, a potem przekazywała informacje konspiratorom - mówi Elizawieta Zabłocka.
Z Witebska Charuża zdążyła wysłać 12 doniesień. Pisała o obiektach wojskowych, sukcesach radzieckiego lotnictwa bombardującego miasto, nastrojach okupantów i patriotyzmie miejscowych mieszkańców. Niestety, 13 listopada 1942 roku w kryjówce Wiera Zacharowna, a także Sofija Pankowa i kilku innych konspiratorów zostali schwytani. Wszyscy trafili do więzienia SD.
- Akustyka w budynku była świetna, więc ludzie w piwnicach słyszeli krzyki i jęki przesłuchiwanych na górze. Po torturach, okaleczeni, wracali do cel. Zapach krwi i gnijących ciał zwabiał gryzonie, a wyczerpani ludzie nie mogli ich odgonić. Wielu odczuwało taki ból, że nie zauważalo, jak ich jedzą. Kiedy jeńców wyprowadzano z celi, często nie mieli palców rąk i nóg, a na policzkach i nosach widać było ślady ugryzień - mówi Elizawieta Zabłocka, zapraszając do celi, w której spędziła swoje ostatnie dni słynna konspiratorka. W wilgotnym zimnym pomieszczeniu można rozróżnić napisy na ścianach - imiona, nazwiska, daty śmierci…
Ostatnią osobą, która widziała żywą Wierę Charużą, była mieszkanka Witebska Anna Kitaszewa. Cudem udało jej się wydostać z więzienia SD. Oto, co powiedziała o swoim czasie w celi: "Kiedy oczy przyzwyczaiły się do ciemności, zobaczyłam ludzi. Było ich 20-25 osób. Wszyscy po przesłuchaniach zostali strasznie pobici... Kiedy przynieśli więzienną balandę, w celi zapaliła się słaba żarówka. Nie mogłam jeść tego jedzenia. Ale spojrzałam na innych cierpiących. Moją uwagę przykuła bardzo chuda kobieta w średnim wieku z cienką szyją, ubrana w ciemną spódnicę i żółtą bluzkę, którą wszyscy nazywali Anną. Wyglądała okropnie. Całe ciało i nogi były posiniaczone i otarte, a twarz spuchnięta od bicia. Anna leżała bez ruchu i jęczała cicho, często prosząc o picie. Opiekowała się nią starsza kobieta, która miała na sobie ciemny strój, z czarnymi krótkimi włosami... Wczesnym rankiem 4 grudnia 1942 roku drzwi celi otworzyły się z hałasem i zobaczyliśmy żandarmów z psami. Zaczęli wzywać ludzi według listy. Wkrótce kamera opróżniła się, zostałam w niej tylko ja sama. Potem stało się jeszcze bardziej przerażające".
Anna Kitaszewa dowiedziała się, że opisanymi kobietami były Wiera Charuża i Sofia Pankowa dopiero po wojnie, kiedy zobaczyła ich zdjęcia.
Niewolnikami tego więzienia została również rodzina Kimstacz. Nikołaj, który był łącznikiem i pracował z partyzantami lepelskimi, został schwytany wraz z żoną Wierą i trzyletnim synem Anatolijem. Kobieta była brutalnie torturowana na oczach męża i dziecka: wycięto mięśnie rąk, policzków i klatki piersiowej, odcięto język. Dopiero gdy zmarła, Anatolij został zabrany do celi, a jego ojciec był nadal torturowany, po czym rozstrzelany. Chłopiec przeżył cudem - opowiada Elizawieta Zabłocka.
Innym znanym konspiratorem witebskim był Radimir Machnow. Jako lekarz sanitarny odwiedzał obozy jenieckie, znajdował oficerów Armii Czerwonej i pod pozorem tyfusów umieszczał ich w szpitalach. A potem, informując o ich śmierci, kierował do partyzantów. Ale w jego otoczeniu znaleźli się zdrajcy. Radimir Machnow został powieszony. W tym samym tygodniu zginął jego brat-bliźniak - Gawriil został zabity pod Moskwą.
Konspiracja nadal aktywnie działała również po zniszczeniu grupy Charużej. Od lutego 1943 roku hitlerowcy zaczęli wprowadzać prowokatorów do grup. W kwietniu i maju aresztowano 72 działaczy podziemnych, w listopadzie - jeszcze ponad 60 osób. Ponad połowa z nich została rozstrzelana. Od jesieni grupy podziemne zaczęły opuszczać miasto i wlewać się do oddziałów partyzanckich. W mieście i na przedmieściach w okresie okupacji działało 66 grup konspiracyjnych, zrzeszających około 1500 osób.
Głód, strach i codzienne rozstrzelania
W latach okupacji w Witebsku było kilka obozów śmierci. Największy w mieście i drugi co do wielkości na Białorusi znajdował się na terenie dawnego 5 Pułku kolejowego (koniec dzisiejszej ul. Titowa). Utworzony w 1941 roku jako obóz jeniecki, umieszczono tu do 40 tysięcy osób. Każdego dnia z powodu chorób i głodu umierało około 150 osób, a około 200 rozstrzeliwano. Do 1943 roku prawie wszyscy jeńcy wojenni zostali zniszczeni.
Kiedy Armia Czerwona zaczęła wyzwalać pierwsze powiaty obwodu witebskiego, do obozu umieszczono do 20 tysięcy osób miejscowej ludności, do marca-kwietnia 1944 roku wywieziono tam praktycznie wszystkich pozostałych mieszkańców. Z terytorium Piątego pułku zostali wysłani na front - do obozu 8-tysięcznych w Marianowie w powiecie łozieńskim. W sumie w obozie Piąty pułk w latach okupacji zginęło ponad 100 tysięcy ludzi (według innych danych liczba ta zbliża się do 120 tysięcy).
Od lipca do października 1941 roku kwartał w okolicy obecnych ulic Kirowa, Ilinskiego, Engelsa i Komsomolskiej zajmowało getto, w którym przetrzymywano i zginęło około 20 tysięcy osób. Pod koniec 1941 roku w Witebsku oficjalnie nie mieszkał żaden Żyd.
W budynku fabryki lustrzanej przy ulicy Zadunawskiej (początek dzisiejszego Prospektu Frunze) w 1941 roku powstał obóz robotniczy, który istniał do 1944 roku. Więźniowie pracowali tu przez 11 godzin, rozładowując wagony, naprawiając drogi, demontując zniszczone budynki. A w obozie Archierejskaja Dacza, utworzonym w 1941 roku w miejscowości Luczosa, umieszczano głównie dowódców i pracowników politycznych Armii Czerwonej, wywiadowców wojskowych i partyzantów. Warunki przetrzymywania tutaj były szczególnie brutalne. Więźniów praktycznie nie karmiono, prawie codziennie rozstrzeliwano.
W maju 1944 roku w pobliżu stacji Krynki hitlerowcy umieścili pod gołym niebem ponad 12 tysięcy osób wywiezionych z obozu. Wykorzystywali więźniów jako żywą barierę podczas odstąpienia. W obozie zginęło 4 tysiące osób, pozostałe 8 tysięcy zostało wyzwolonych przez Armię Czerwoną.
Utrzymywać do ostatniego człowieka
Przywiązując wielką wagę militarną do Witebska, Hitler ogłosił go twierdzą i nakazał utrzymywać do ostatniego człowieka. Miasto zostało wyzwolone od niemiecko-faszystowskich najeźdźców dopiero 26 czerwca 1944 roku w trakcie operacji "Bagration".
Straszny obraz obserwowali żołnierze Armii Czerwonej, którzy zajęli miasto tego dnia. Zniszczenia, pożary, praktycznie całkowity brak mieszkańców. W przedwojennym 180-tysięcznym mieście żołnierzy spotkało tylko 118 ocalałych.
W pierwszych latach powojennych mieszkańcy musieli praktycznie od zera odbudowywać Witebsk. W jednym z jednopokojowych apartamentów, według wspomnień mieszkańców, mieściło się od razu 20 osób! Wielu mieszkało w szalasach i piwnicach, kilka rodzin musiało osiedlić się w budynku ratusza.
Jedna z ulic w Witebsku została nazwana na cześć pięciu osób: Marty Kalinównej Świeczkinej (Blochinej), jej braci Iwana i Anatolija oraz ich żon Olgi i Aleksandry. Wszyscy byli uczestnikami witebskiego podziemia patriotycznego. Dom Świeczkinych służył nie tylko jako magazyn leków i amunicji, ale także jako baza dla partyzanckich łączników.
Ekspozycja "Pamięci patriotów Witebszczyzny 1941- 1945" jest wyjątkowa. Jest to jedyne miejsce w przestrzeni postradzieckiej, które faktycznie służyło jako więzienie SD i gdzie później otwarto muzeum. Według niepełnych danych, tylko w okresie od 18 lipca do 18 grudnia 1942 roku przez zaścianki SD przeszło 3026 osób.
Ich imionami nazwano ulice
Ul. Charużej
Działaczka partyzancka, łączniczka między Komitetem Centralnym KP Białorusi a dowództwem frontu. W 1942 roku na czele grupy działaczy podziemnych została przeniesiona przez linię frontu do Witebska. Jej grupa przeprowadziła wiele dywersji na kolei, fabrykach, zbierała informacje dla dowództwa wojsk radzieckich. Faszyści podjęli wszelkie kroki w celu schwytania konspiratorów. W listopadzie 1942 roku hitlerowcy natrafili na ślad grupy, Wiera Charuża wraz z towarzyszami bojowymi została schwytana i stracona. Tytuł Bohatera Związku Radzieckiego przyznano pośmiertnie 17 maja 1960 roku. Jej imię nosi jedna z ulic Witebska, a także innych miast Białorusi.
Ul. Białochwostikowa
Jako jedna z pierwszych w Witebsku zaczęła działać grupa konspiracyjna, utworzona w lipcu 1941 roku przez Aleksandra Biełochwostikowa. W 1943 roku otworzył warsztat blacharski, który stał się swoistą siedzibą konspiratorów. Członkowie grupy zdobywali materiały wybuchowe, broń, leki, prowadzili wywiad, uratowali i przetransportowali do partyzantów ponad 50 radzieckich jeńców wojennych, podawali sygnały rakietami podczas nalotów na miasto radzieckiego lotnictwa. 5 maja 1943 roku został aresztowany i po torturach rozstrzelany. Jego imieniem w Witebsku nazwana jest ulica, na której mieszkał konspirator.
Ul. Smietanina
Zastępca komandora 48-go gwardyjskiego pułku piechoty, podpułkownik gwardii Smietanin Władimir. 25 czerwca 1944 roku pułk pod dowództwem Smietanina, docierając do Zachodniej Dźwiny, przebił obronę wroga i w okolicy wsi Rudaki zamknął pierścień okrążenia Witebskiej grupy wroga. W trakcie walk Smietanin został ranny i wzięty do niewoli. Następnego dnia wojska radziecke wyparły przeciwnika z zajętych dzień wcześniej pozycji i znalazły ciało podpułkownika Smietanina ze śladami tortur. 24 marca 1945 roku pośmiertnie otrzymał tytuł Bohatera Związku Radzieckiego. Jego imię nosi jedna z ulic miasta obwodowego.
* Projekt powstał ze środków celowej zbiórki na produkcję kontentu krajowego.
Julia GAWRILENKO, zdjęcia - Aleksandra CHITROWA i autor
Opowiemy o tym w naszym nowym projekcie poświęconym 80. rocznicy wyzwolenia Białorusi od niemiecko-faszystowskich najeźdźców. Dziewiąty na liście – Witebsk.
"Miasto nie podlega odbudowie" - taki werdykt we wrześniu 1944 roku wydała Witebskowi komisja Czerwonego Krzyża. W ciągu 1083 dni okupacji północna stolica została zniszczona w ponad 90%. Zaproponowano odbudowę miasta obwodowego w nowym miejscu, ale mieszkańcy, podejmując niewiarygodne wysiłki, zdołali go odrodzić. Z taką samą wytrwałością walczyli w latach Wielkiej Wojny Ojczyźnianej. W Witebsku działała ogromna sieć organizacji podziemnych. Niestety, praktycznie żaden z konspiratorów nie przeżył wojny. Kiedy żołnierze Armii Czerwonej wkroczyli do miasta, powitało ich tylko 118 osób.
Miasto było bronione przez wszystkich
Niemieckie dowództwo faszystowskie przywiązywało ogromne znaczenie do zajęcia Witebska, ponieważ miasto otwierało drogę do Smoleńska i Moskwy. Wojska radzieckie powstrzymywały wroga, jak tylko mogły, ale siły nie były równe.
- Walki obronne w Witebsku i jego okolicach trwały od 9 do 11 lipca. Główne zadanie obrony miasta spadło na żołnierzy 153-ej dywizji piechoty i 220-ej dywizji piechoty zmotoryzowanej. Aktywny udział brała również milicja ludowa, składająca się głównie z robotników fabryk i zakładów, młodzieży. Utworzono cztery bataliony, w skład których weszło około dwóch tysięcy ludzi - zauważa główny kustosz funduszy Witebskiego Muzeum Obwodowego Bohatera Związku Radzieckiego M. F. Szmyriowa Denis Jakowlew.
Okrutne walki toczyły się na terenie przedsiębiorstw i ulic miasta, a milicja ludowa rozpaczliwie odpierała próby przekroczenia rzeki przez hitlerowców. O świcie 10 lipca wojska wroga przekroczyły Zachodnią Dźwinę na płotach, chociaż milicji ludowej udało się zniszczyć około dwustu żołnierzy wroga. Walki o miasto trwały do końca dnia. W rezultacie jednak części Armii Czerwonej i ocalała milicja zostały zmuszone do odstąpienia. 11 lipca 1941 roku rozpoczęła się okupacja Witebska, która trwała 1083 dni.
Witebsk zamienił się w miejsce egzekucji
Wraz z rozpoczęciem okupacji hitlerowcy utworzyli własne organy zarządzania.
- Ponieważ Witebsk był częścią tylnego obszaru Grupy Armii Centrum, cała władza była skoncentrowana w rękach kierownictwa wojskowego. Niemcy w związku ze wzrostem ruchu partyzanckiego musieli chronić swoje tylne jednostki, linie komunikacyjne , tory kolejowe - tłumaczy Denis Jakowlew. - W Witebsku i innych dużych miejscowościach skupiało się wiele organów karnych, w tym Służba Bezpieczeństwa (SD), tajna policja polowa, biuro komendanta polowego oraz abwergrupy. Wszystkie miały na celu walkę z radzieckimi patriotami i prowadzenie polityki ludobójstwa.
W różnych częściach miasta ustawiano niemieckie stanowiska obserwacyjne i posterunki bezpieczeństwa. Większość budynków administracyjnych i domów została zniszczona, a te, które przetrwały, zaadaptowano na koszary, sztaby i magazyny wroga. Jednym z przejawów "nowego porządku" była organizacja publicznych morderstw. Całe miasto zostało zamienione na miejsce egzekucji. Jedna z szubienic znajdowała się przy budynku ratusza miejskiego, druga - przy rynku Smoleńskim. Ludzie byli wieszani nie tylko tam, ale także na słupach, a nawet na drzewach. Ciała nie były usuwane przez kilka tygodni - jako ostrzeżenie dla tych, którzy zdecydują się pójść przeciwko okupantom.
Dla miejscowej ludności ustalono podatki, opłaty i obowiązki, za których niepłacenie i nieprzestrzeganie ludzie byli karani lub aresztowani. Było to szczególnie trudne dla dzieci i osób starszych. Aby jakoś przetrwać, wielu musiało prosić o jałmużnę. Zdarzały się przypadki, gdy hitlerowcy używali dzieci i młodzieży do zbierania niewybuchłych pocisków.
Ludzie nawet nie zauważali, że są zjadani
Wraz z pracownikiem naukowym Witebskiego Obwodowego Muzeum Krajobrazowego Elizawietą Zabłocką podchodzimy do budynku szkoły duchowej. To miejsce w centrum miasta zachowuje pamięć o najbardziej, być może, strasznych wydarzeniach Wielkiej Wojny Ojczyźnianej na Witebszczyźnie. Od sierpnia 1941 do grudnia 1943 roku stacjonował tu oddział specjalny Służby Bezpieczeństwa. Na wyższych piętrach prowadzono przesłuchania, a piwnice służyły jako cele więzienne. Tysiące ludzi przeszło przez zaścianki SD, wielu było działaczami podziemnymi. Tylko nielicznym udało się przeżyć.
Pierwsze grupy konspiracyjne w Witebsku zaczęły powstawać już w lipcu 1941 roku. Dokonywały dywersji na kolei i lotnisku, zdobywały broń i leki, prowadziły wywiad. Do końca roku walkę konspiracyjną w mieście prowadziło ponad 20 grup, w 1942 roku - już 56. Mieły dziesiątki konspiracyjnych mieszkań i kryjówek w różnych dzielnicach Witebska. To właśnie z pomocą konspiratorów zimą 1941-1942 roku z obozu jenieckiego zwanego Piątym pułkiem uciekło około trzech tysięcy więźniów.
W celu wzmocnienia partyjnego kierownictwa podziemia i koordynacji działań patriotów we wrześniu 1942 roku Komitet Centralny KP(b)B wysłał do Witebska grupę na czele z doświadczoną konspiratorką Wierą Charużą.
- Grupa Charużej przez bramę Surażską trafiła do oddziału partyzanckiego Biriulina, skąd miała przeprawić się do Witebska. Okazało się jednak, że dokumenty na nazwisko Anny Siergiejewnej Kornilowej są niewiarygodne (pseudonim Charużej składał się z nazwiska zmarłego męża i imion dzieci): dane w jej paszporcie zostały dwukrotnie napisane w języku rosyjskim, chociaż jeden z zapisów był wymagany w języku białoruskim. Operacja była zagrożona załamaniem, ale Wiera postanowiła zaryzykować - zaznacza Elizawieta Zabłocka.
W ciągu zaledwie kilku tygodni Charużej udało się zorganizować pracę witebskiego podziemia. Dzięki zdobytym danym radzieccy lotnicy atakowali wrogie koszary i magazyny amunicji, a sami działacze podziemne dokonywali dywersji i ratowali jeńców.
- Na rzecz Charużej pracowało wielu mieszkańców, wśród nich była również Matriona Oskar. Ta niepełnosprawna babcia, która mieszkała w okolicy stacji, często handlowała na ulicy. Przechodzący obok hitlerowcy nie zwracali na nią uwagi - i na próżno! Świetnie władająca językiem niemieckim, słuchała i zapamiętywała wszystko, o czym mówiono, a potem przekazywała informacje konspiratorom - mówi Elizawieta Zabłocka.
Z Witebska Charuża zdążyła wysłać 12 doniesień. Pisała o obiektach wojskowych, sukcesach radzieckiego lotnictwa bombardującego miasto, nastrojach okupantów i patriotyzmie miejscowych mieszkańców. Niestety, 13 listopada 1942 roku w kryjówce Wiera Zacharowna, a także Sofija Pankowa i kilku innych konspiratorów zostali schwytani. Wszyscy trafili do więzienia SD.
- Akustyka w budynku była świetna, więc ludzie w piwnicach słyszeli krzyki i jęki przesłuchiwanych na górze. Po torturach, okaleczeni, wracali do cel. Zapach krwi i gnijących ciał zwabiał gryzonie, a wyczerpani ludzie nie mogli ich odgonić. Wielu odczuwało taki ból, że nie zauważalo, jak ich jedzą. Kiedy jeńców wyprowadzano z celi, często nie mieli palców rąk i nóg, a na policzkach i nosach widać było ślady ugryzień - mówi Elizawieta Zabłocka, zapraszając do celi, w której spędziła swoje ostatnie dni słynna konspiratorka. W wilgotnym zimnym pomieszczeniu można rozróżnić napisy na ścianach - imiona, nazwiska, daty śmierci…
Ostatnią osobą, która widziała żywą Wierę Charużą, była mieszkanka Witebska Anna Kitaszewa. Cudem udało jej się wydostać z więzienia SD. Oto, co powiedziała o swoim czasie w celi: "Kiedy oczy przyzwyczaiły się do ciemności, zobaczyłam ludzi. Było ich 20-25 osób. Wszyscy po przesłuchaniach zostali strasznie pobici... Kiedy przynieśli więzienną balandę, w celi zapaliła się słaba żarówka. Nie mogłam jeść tego jedzenia. Ale spojrzałam na innych cierpiących. Moją uwagę przykuła bardzo chuda kobieta w średnim wieku z cienką szyją, ubrana w ciemną spódnicę i żółtą bluzkę, którą wszyscy nazywali Anną. Wyglądała okropnie. Całe ciało i nogi były posiniaczone i otarte, a twarz spuchnięta od bicia. Anna leżała bez ruchu i jęczała cicho, często prosząc o picie. Opiekowała się nią starsza kobieta, która miała na sobie ciemny strój, z czarnymi krótkimi włosami... Wczesnym rankiem 4 grudnia 1942 roku drzwi celi otworzyły się z hałasem i zobaczyliśmy żandarmów z psami. Zaczęli wzywać ludzi według listy. Wkrótce kamera opróżniła się, zostałam w niej tylko ja sama. Potem stało się jeszcze bardziej przerażające".
Anna Kitaszewa dowiedziała się, że opisanymi kobietami były Wiera Charuża i Sofia Pankowa dopiero po wojnie, kiedy zobaczyła ich zdjęcia.
Niewolnikami tego więzienia została również rodzina Kimstacz. Nikołaj, który był łącznikiem i pracował z partyzantami lepelskimi, został schwytany wraz z żoną Wierą i trzyletnim synem Anatolijem. Kobieta była brutalnie torturowana na oczach męża i dziecka: wycięto mięśnie rąk, policzków i klatki piersiowej, odcięto język. Dopiero gdy zmarła, Anatolij został zabrany do celi, a jego ojciec był nadal torturowany, po czym rozstrzelany. Chłopiec przeżył cudem - opowiada Elizawieta Zabłocka.
Innym znanym konspiratorem witebskim był Radimir Machnow. Jako lekarz sanitarny odwiedzał obozy jenieckie, znajdował oficerów Armii Czerwonej i pod pozorem tyfusów umieszczał ich w szpitalach. A potem, informując o ich śmierci, kierował do partyzantów. Ale w jego otoczeniu znaleźli się zdrajcy. Radimir Machnow został powieszony. W tym samym tygodniu zginął jego brat-bliźniak - Gawriil został zabity pod Moskwą.
Konspiracja nadal aktywnie działała również po zniszczeniu grupy Charużej. Od lutego 1943 roku hitlerowcy zaczęli wprowadzać prowokatorów do grup. W kwietniu i maju aresztowano 72 działaczy podziemnych, w listopadzie - jeszcze ponad 60 osób. Ponad połowa z nich została rozstrzelana. Od jesieni grupy podziemne zaczęły opuszczać miasto i wlewać się do oddziałów partyzanckich. W mieście i na przedmieściach w okresie okupacji działało 66 grup konspiracyjnych, zrzeszających około 1500 osób.
Głód, strach i codzienne rozstrzelania
W latach okupacji w Witebsku było kilka obozów śmierci. Największy w mieście i drugi co do wielkości na Białorusi znajdował się na terenie dawnego 5 Pułku kolejowego (koniec dzisiejszej ul. Titowa). Utworzony w 1941 roku jako obóz jeniecki, umieszczono tu do 40 tysięcy osób. Każdego dnia z powodu chorób i głodu umierało około 150 osób, a około 200 rozstrzeliwano. Do 1943 roku prawie wszyscy jeńcy wojenni zostali zniszczeni.
Kiedy Armia Czerwona zaczęła wyzwalać pierwsze powiaty obwodu witebskiego, do obozu umieszczono do 20 tysięcy osób miejscowej ludności, do marca-kwietnia 1944 roku wywieziono tam praktycznie wszystkich pozostałych mieszkańców. Z terytorium Piątego pułku zostali wysłani na front - do obozu 8-tysięcznych w Marianowie w powiecie łozieńskim. W sumie w obozie Piąty pułk w latach okupacji zginęło ponad 100 tysięcy ludzi (według innych danych liczba ta zbliża się do 120 tysięcy).
Od lipca do października 1941 roku kwartał w okolicy obecnych ulic Kirowa, Ilinskiego, Engelsa i Komsomolskiej zajmowało getto, w którym przetrzymywano i zginęło około 20 tysięcy osób. Pod koniec 1941 roku w Witebsku oficjalnie nie mieszkał żaden Żyd.
W budynku fabryki lustrzanej przy ulicy Zadunawskiej (początek dzisiejszego Prospektu Frunze) w 1941 roku powstał obóz robotniczy, który istniał do 1944 roku. Więźniowie pracowali tu przez 11 godzin, rozładowując wagony, naprawiając drogi, demontując zniszczone budynki. A w obozie Archierejskaja Dacza, utworzonym w 1941 roku w miejscowości Luczosa, umieszczano głównie dowódców i pracowników politycznych Armii Czerwonej, wywiadowców wojskowych i partyzantów. Warunki przetrzymywania tutaj były szczególnie brutalne. Więźniów praktycznie nie karmiono, prawie codziennie rozstrzeliwano.
W maju 1944 roku w pobliżu stacji Krynki hitlerowcy umieścili pod gołym niebem ponad 12 tysięcy osób wywiezionych z obozu. Wykorzystywali więźniów jako żywą barierę podczas odstąpienia. W obozie zginęło 4 tysiące osób, pozostałe 8 tysięcy zostało wyzwolonych przez Armię Czerwoną.
Utrzymywać do ostatniego człowieka
Przywiązując wielką wagę militarną do Witebska, Hitler ogłosił go twierdzą i nakazał utrzymywać do ostatniego człowieka. Miasto zostało wyzwolone od niemiecko-faszystowskich najeźdźców dopiero 26 czerwca 1944 roku w trakcie operacji "Bagration".
Straszny obraz obserwowali żołnierze Armii Czerwonej, którzy zajęli miasto tego dnia. Zniszczenia, pożary, praktycznie całkowity brak mieszkańców. W przedwojennym 180-tysięcznym mieście żołnierzy spotkało tylko 118 ocalałych.
W pierwszych latach powojennych mieszkańcy musieli praktycznie od zera odbudowywać Witebsk. W jednym z jednopokojowych apartamentów, według wspomnień mieszkańców, mieściło się od razu 20 osób! Wielu mieszkało w szalasach i piwnicach, kilka rodzin musiało osiedlić się w budynku ratusza.
Jedna z ulic w Witebsku została nazwana na cześć pięciu osób: Marty Kalinównej Świeczkinej (Blochinej), jej braci Iwana i Anatolija oraz ich żon Olgi i Aleksandry. Wszyscy byli uczestnikami witebskiego podziemia patriotycznego. Dom Świeczkinych służył nie tylko jako magazyn leków i amunicji, ale także jako baza dla partyzanckich łączników.
Ekspozycja "Pamięci patriotów Witebszczyzny 1941- 1945" jest wyjątkowa. Jest to jedyne miejsce w przestrzeni postradzieckiej, które faktycznie służyło jako więzienie SD i gdzie później otwarto muzeum. Według niepełnych danych, tylko w okresie od 18 lipca do 18 grudnia 1942 roku przez zaścianki SD przeszło 3026 osób.
Ich imionami nazwano ulice
Ul. Charużej
Działaczka partyzancka, łączniczka między Komitetem Centralnym KP Białorusi a dowództwem frontu. W 1942 roku na czele grupy działaczy podziemnych została przeniesiona przez linię frontu do Witebska. Jej grupa przeprowadziła wiele dywersji na kolei, fabrykach, zbierała informacje dla dowództwa wojsk radzieckich. Faszyści podjęli wszelkie kroki w celu schwytania konspiratorów. W listopadzie 1942 roku hitlerowcy natrafili na ślad grupy, Wiera Charuża wraz z towarzyszami bojowymi została schwytana i stracona. Tytuł Bohatera Związku Radzieckiego przyznano pośmiertnie 17 maja 1960 roku. Jej imię nosi jedna z ulic Witebska, a także innych miast Białorusi.
Ul. Białochwostikowa
Jako jedna z pierwszych w Witebsku zaczęła działać grupa konspiracyjna, utworzona w lipcu 1941 roku przez Aleksandra Biełochwostikowa. W 1943 roku otworzył warsztat blacharski, który stał się swoistą siedzibą konspiratorów. Członkowie grupy zdobywali materiały wybuchowe, broń, leki, prowadzili wywiad, uratowali i przetransportowali do partyzantów ponad 50 radzieckich jeńców wojennych, podawali sygnały rakietami podczas nalotów na miasto radzieckiego lotnictwa. 5 maja 1943 roku został aresztowany i po torturach rozstrzelany. Jego imieniem w Witebsku nazwana jest ulica, na której mieszkał konspirator.
Ul. Smietanina
Zastępca komandora 48-go gwardyjskiego pułku piechoty, podpułkownik gwardii Smietanin Władimir. 25 czerwca 1944 roku pułk pod dowództwem Smietanina, docierając do Zachodniej Dźwiny, przebił obronę wroga i w okolicy wsi Rudaki zamknął pierścień okrążenia Witebskiej grupy wroga. W trakcie walk Smietanin został ranny i wzięty do niewoli. Następnego dnia wojska radziecke wyparły przeciwnika z zajętych dzień wcześniej pozycji i znalazły ciało podpułkownika Smietanina ze śladami tortur. 24 marca 1945 roku pośmiertnie otrzymał tytuł Bohatera Związku Radzieckiego. Jego imię nosi jedna z ulic miasta obwodowego.
* Projekt powstał ze środków celowej zbiórki na produkcję kontentu krajowego.
Julia GAWRILENKO, zdjęcia - Aleksandra CHITROWA i autor