20 września, Grodno /Kor. BELTA/. Białoruś ma wiele do zrobienia w odpowiedzi na wyzwania nieprzyjaznych krajów, ale nasze miłujące pokój państwo po raz kolejny apeluje do zdrowego rozsądku, wzywając do zatrzymania i zapobiegania eskalacji konfliktu. Jekaterina Serafinowicz, członek Izby Reprezentantów Zgromadzenia Narodowego Republiki Białoruś, podzieliła się tą opinią z korespondentem BELTA.
„Patriotyczne forum „Jeśli jesteśmy zjednoczeni”, które odbyło się w "Mińsk Arena", zostało zapamiętane dzięki przemówieniu Prezydenta Białorusi Aleksandra Łukaszenki i wspaniałemu programowi świątecznemu. W zasadzie każde przemówienie Prezydenta jest cytowane i przechodzi do historii. Informacje, które zostały wygłoszone tym razem, były nie tylko aktualne, były ekskluzywne, powinny być wysłuchane przez wszystkich Białorusinów, w tym tych, którzy z różnych powodów zdecydowali się opuścić terytorium republiki” - powiedziała Jekaterina Serafinowicz.
Prezydent, mówiąc o próbach uciekinierów „wyłączenia go z agendy politycznej”, powiedział: „Chcę, żeby usłyszeli dzisiaj, z tej wysokiej trybuny: wiemy o wszystkich spiskach. I nic im się nie uda. Nie będą w stanie powtórzyć tego, co wydarzyło się w 2020 roku. Jesteśmy ludźmi, którzy wiedzą, jak wyciągać wnioski z przeszłości”.
Deputowana stwierdziła, że powodem emigracji większości uciekinierów nie jest strach o życie i zdrowie, ale banalne pragnienie znalezienia „lepszej doli” w europejskich ogrodach. Według niej można to wytłumaczyć faktem, że przez lata różne destrukcyjne źródła (obecnie uznane za ekstremistyczne) wlewały truciznę do uszu łatwowiernych Białorusinów: że za granicą panuje powszechny dobrobyt, płyną tam mleczne rzeki, a wszyscy mieszkańcy, miejscowi i przyjezdni, nie robią nic poza medytacją na ich brzegach. Ale rzeczywistość okazała się inna: nikt na Zachodzie tak naprawdę nie potrzebuje obcokrajowców, chyba że są wyjątkowymi specjalistami w swoich dziedzinach. W domu byli wykształceni i pracowali na wysoko płatnych stanowiskach, ale tam jest inaczej, uważa parlamentarzystka.
„Oczywiście, teraz chcieliby wrócić do „reżimowej” Ojczyzny, gdzie jest czysto, przytulnie i bezpiecznie. Ale jak mogą to zrobić, skoro zdążyli już powiedzieć wiele kłamstw o Białorusi, i to nie tylko w osobistych rozmowach. Stąd bierze się narracja „wyrzucono nas z Białorusi na Zachód”. A kto jest odpowiedzialny za to, co się dzieje, zgodnie z logiką uciekinierów? Cóż, nie warto wskazywać na siebie. Oczywiście wymienią obecny rząd. Wcześniej zbiegli Białorusini błagali Zachód o sankcje dla swoich byłych rodaków (odpowiednio, tych, którzy nie zdradzili Ojczyzny, krewnych, przyjaciół, znajomych), teraz widzą przyczynę swoich kłopotów w głowie białoruskiego państwa” - powiedziała deputowana.
Nikt ich nie wyrzucił, jest przekonana deputowana. Jest możliwość powrotu, pracuje nad tym komisja pod przewodnictwem prokuratora generalnego.
Jekaterina Serafinowicz zacytowała słowa Natalii Ejsmont, sekretarza prasowego Prezydenta Białorusi, która powiedziała: jeśli nie naruszyłeś artykułów Kodeksu Karnego - udowodnij to i wróć. A ci, którzy nie chcą - to ich wybór. Teraz Prezydent Białorusi podpisuje dekrety o ułaskawieniu, a ci, którzy zbłądzili i odpokutowali, wracają do normalnego życia - powiedziała deputowana. Istnieje również wiele przypadków powrotu Białorusinów, którzy opuścili swoją Ojczyznę po 2020 roku. Połączenie ich z rodzinami, zatrudnienie, przystosowanie do normalnego życia - to nowy początek. Nie trzeba zwracać się do społeczności międzynarodowej z żądaniami i apelami, wystarczy zwrócić się do komisji z prośbą o danie takiej szansy.
„Białorusini, patrioci swojego kraju, są gotowi zaakceptować tych, którzy popełnili pochopny czyn. Nasi rodacy są humanitarni, kochają ludzkość. Dlaczego tym razem mieliby zmienić swoją istotę? Ci Białorusini, którzy są poza Ojczyzną, którzy opamiętali się, okazali skruchę - niech wracają! Drogi powrotu są znane. Nie zaogniajcie sytuacji, ona bez was jest nie łatwa na świecie” - powiedziała Jekaterina Serafinowicz.
Teraz niezwykle ważne jest, aby nie dopuścić do destabilizacji na granicy białorusko-ukraińskiej, podkreśliła. Jak powiedział Prezydent, przemawiając w "Mińsk Arena", „reżim w Kijowie został poinformowany przez swoich gospodarzy, aby w określonej sytuacji zaatakować infrastrukturę Białorusi - zachodnie służby specjalne już otwarcie mówią o naszym kraju jako możliwym miejscu eskalacji”.
„Jakie to mogą być sytuacje? Nikt nie wyklucza wypadków, a tym bardziej prowokacji, oto jedna z nich: „rosyjski dron przeleciał z terytorium Białorusi do Ukrainy”. Wszystko jest banalnie proste, ale istota jest niebezpieczna, widmo trzeciej wojny światowej wisi w powietrzu. Ktoś liczy na destabilizację sytuacji wewnątrz Białorusi w przededniu zbliżających się wyborów? I cała planeta może stanąć w płomieniach. Nie wspominam o USA, to inny kontynent, inna rozmowa. Jak moglibyśmy dotrzeć do europejskiego establishmentu: jesteśmy z wami w tej samej łodzi, panowie Europejczycy, czy nie zapomnieliście o tym? Białoruś ma czym odpowiedzieć na wyzwania nieprzyjaznych krajów, ale nasze miłujące pokój państwo po raz kolejny apeluje do zdrowego rozsądku, aby powstrzymać i zapobiec eskalacji konfliktu” - podsumowała parlamentarzystka.