Kiedy wojna wtargnęła do małej miejscowości Obol, położonej między Połockiem a Witebskiem, młodzież bez wahania wstała w szeregi mścicieli ludowych, walcząc o prawo do wolności. Cena, którą większość z nich musiała zapłacić, okazała się przerażająca. O "Młodej Gwardii" z Krasnodonu jest powieść Aleksandra Fadiejewa, nakręcono film i serial telewizyjny. "Młodzi mściciele" z Oboli są mniej znani, ale ich wyczyn pozostał w pamięci ludzi jako wzór do naśladowania.
Przejść do walki
W latach wojny Obol była stacją kolejową i otaczającą ją wioską, w której mieszkało kilka tysięcy osób. Status osiedla typu miejskiego osada otrzymała dopiero w 1968 roku, chociaż jeszcze w 1941 roku działały tu cegielnia, zakłady torfu i lnu, funkcjonował szpital, elektrownia, komendatura i stołówka oficerska. Tymczasem stacja kolejowa znajdowała się na strategicznie ważnym dla okupantów odcinku drogi, po którym prowadzono dostawy uzbrojenia na front.
- W pierwszych miesiącach wojny dyrektywami Komitetu Centralnego KP(b)B miejscowym komunistom powierzono zadanie przejścia do walki partyzanckiej i podziemnej na tyłach wroga. U nas, na terytorium byłego powiatu sirotińskiego, obecnie powiatu szumilińskiego, zaczęły powstawać pierwsze małe grupy partyzanckie - opowiada dyrektor Muzeum Obolskiego Podziemia Komsomolskiego - oddziału Szumilińskiego Muzeum Historyczno-Krajoznawczego Jurij Chodanionok.
Tak więc, były szef sektora kadr rolniczych Komitetu Centralnego KP(b)B Wasili Frołow jesienią 1941 roku stworzył oddział z 20 osób, który stopniowo przekształcił się w potężną siłę bojową z prawie 600 żołnierzy. Początkowo mściciele ludowi rozprowadzali ulotki z prawdziwymi informacjami na temat sytuacji na froncie, zbierali broń, a bardziej doświadczeni bojownicy szkolili młodych strzelców.
Inną legendarną postacią jest Siemion Korotkin, który przed wojną pracował jako sekretarz Sirotińskiego Powiatowego Komitetu. Przed Siemionem Michajłowiczem partia postawiła zadanie utworzenia jednostki partyzanckiej na tyłach wroga. Dzięki znajomości terenu i szacunku rodaków Korotkin szybko zwiększył liczbę jednostki z 19 do 500 osób, a do jesieni 1942 roku - do 2 tysięcy. Po wojnie minister bezpieczeństwa państwowego BSSR Ławrientij Canawa w swojej książce o ruchu partyzanckim na terytorium naszej republiki poświęcił dowódcy sirotińskiej brygady partyzanckiej cały rozdział. I był ku temu dobry powód. Pod koniec sierpnia 1942 roku brygada Korotkina na kolei Połock - Witebsk faktycznie gołymi rękami rozebrała ponad 5 kilometrów dróg, w kilku miejscach bojownicy przekopali ziemię łopatami, zniszczyli łączność telefoniczną, wysadzili pompę wodną i rury prowadzące do niej.
Ruch niemieckich pociągów został zatrzymany na tydzień. Siemion Michajłowicz zmarł tragicznie kilka miesięcy później. Samolot, który miał zabrać kombriga na Wielką Ziemię, został zestrzelony przez niemieckie działa przeciwlotnicze. Towarzysze bojowi nadali brygadzie imię dowódcy.
Hitlerowcy coraz częściej rzucali przeciwko partyzantom oddziały wojskowe, czołgi, artylerię i lotnictwo. W lutym 1943 roku, po kilkudniowych bitwach, żołnierze brygady Korotkina przenieśli się do powiatu rossońskiego, ale wkrótce część oddziałów postanowiła wrócić bliżej do magazynów z żywnością i bronią. Hitlerowcy zablokowali im drogę pociągiem pancernym i wystawili oddział uzbrojonych po zęby karnych. W trakcie uporczywych walk udało się podważyć tory kolejowe i przebić szeregi Niemców, ale straty mścicieli ludowych okazały się ogromne - prawie połowa brygady zginęła.
W marcu 1943 roku oddział partyzantów został przekształcony w brygadę im. W. I. Lenina, na jej czele stanął Nikołaj Sakmarin. W ciągu następnych 13 miesięcy bojownicy przeprowadzili ponad 350 operacji, pokonali 41 niemieckich garnizonów, zniszczyli 12 czołgów, dwa samoloty i ponad 7 tysięcy hitlerowców. 5 maja 1944 roku brygada Nikołaja Sakmarina uczestniczyła w operacji "Proryw" w okolicy Uszaczów, kiedy to połączone oddziały partyzanckie pod osłoną nocy zdołały przebić się przez pierścień niemieckiej blokady.
"Młodzi mściciele"
Ta podziemna organizacja została założona zimą 1942 roku przez szefa sztabu oddziału partyzantów im. K. E. Woroszyłowa Piotra Puzikowa i komisarza Borisa Markijanowa.
- Kierowała "Młodymi mścicielami" Efrosinia Zieńkowa, która w tym czasie miała zaledwie 19 lat. Do podziemnej organizacji weszło 38 chłopców i dziewcząt, z których większość uczęszczała do Obolskiej szkoły młodzieży chłopskiej – mówi Jurij Chodanionok. - Najstarszy, Nikołaj Aleksiejew, miał 23 lata, najmłodszy miał zaledwie 15 lat. Chłopcy i dziewczęta rozprowadzali ulotki, zbierali informacje wywiadowcze, leki i broń, podejmowali pracę u Niemców, aby dokonywać dywersji.
Tak więc, Zina Portnowa, pracując w jadalni dla niemieckich oficerów, wsypała trutkę na szczury do garnka z zupą. Dokładna liczba zatrutych hitlerowców nie jest znana, ale może to być kilkadziesiąt. Kiedy rozpoczęło się śledztwo, wszystkim pracownikom zaproponowano skosztowanie zatrutego dania, mając nadzieję, że sabotażysta się przestraszy i zdemaskuje siebie.
Ale dziewczyna odważnie przełknęła łyżkę po łyżce. Nieco później, tracąc przytomność, Zina dotarła do domu swojej babci, której udało się wyleczyć ją za pomocą środków medycyny ludowej. Jednak podejrzenia nie zniknęły, i Portnowa została przetransportowana do partyzantów, gdzie została zwiadowcą.
Podczas wykonywania jednego z zadań została zatrzymana i przewieziona na przesłuchanie do Gestapo. Kiedy śledczy na chwilę się odwrócił, dziewczyna chwyciła pistolet ze stołu i zdążyła zastrzelić trzech hitlerowców. Po nieludzkich, wielodniowych torturach, Zina została rozstrzelana w więzieniu w Połocku.
- Każdy z młodych ludzi miał własną drogę do "Młodych mścicieli" - zauważa Jurij Chodanionok. - Na przykład Walentina Szaszkowa i Efrosinia Zieńkowa w wiosce Uszały opiekowali się ciężko rannym żołnierzem Armii Czerwonej Fiodorem Piliuginem. Okupanci, którzy się o tym dowiedzieli, wtargnęli do osady, złapali bezradnego człowieka i przywiązali go do samochodu, pociągnęli do Obola. Po drodze Piliugin zginął. Wszystko to wydarzyło się na oczach dziewcząt, więc Szaszkowa i Zieńkowa przysięgły zemścić się za swój kraj za wszelką cenę.
W ciągu niecałych dwóch lat "Młodzi mściciele" dokonali 21 dywersji: wysadzali mosty i składy z amunicją, wysadzili elektrownię i jedyną pompę wodną w miejscowości, zorganizowali wybuchy na terenie zakładów. W ten sposób ogień zniszczył 2 tysiące ton lnu przygotowanego do wysłania do Niemiec.
- W sierpniu 1943 roku komsomolskie podziemie zdradził miejscowy mieszkaniec Michaił Greczuchin - mówi Jurij Chodanionok. - Uczył się w tej samej szkole co młodzi patrioci, ale pracował dla niemieckiej policji. Prowokatorowi udało się zdobyć zaufanie bojowników "Młodych mścicieli" i uzyskać prawie wszystkie dane potrzebne hitlerowcom. 26 sierpnia prawie wszyscy zostali schwytani. Zatrzymani byli strasznie torturowani najpierw w Szumilinie, potem w Połocku. Młodzi ludzie trzymali się mocno, nie przekazali katom żadnych informacji. 5 października młodych bohaterów rozstrzelano pod wsią Wtoraja Borowucha pod Połockiem.
- Kara dosięgła Michaiła Greczuchina dwie dekady później. Sprawca śmierci dziesiątek obolskich komsomolców spokojnie mieszkał na terytorium ZSRR, dopóki nie został ujawniony przez czekistów. Na wyjazdowej sesji sądowej, która odbyła się w Oboli, zdrajca został skazany na dożywocie.
- Miejscowi są dumni z wyczynu chłopaków i dziewczyn z podziemia. I nigdy nikt nie dzielił patriotów według wieku - podkreśla Jurij Chodanionok. - "Młodzi mściciele" walczyli na równi ze wszystkimi innymi, a wiara w słuszną sprawę dawała im siłę. Starsze pokolenie pomagało młodzieży - nie tylko partyzantom, ale także ludności cywilnej.
Wyczyn młodych mścicieli zyskał szeroką sławę dopiero w 1958 roku, 15 lat po ich heroicznej śmierci.
Przekroczyli rzekę pod ostrzałem z bunkrów
Obol została wyzwolona przez 43. armię, dowodzoną przez dwukrotnego Bohatera Związku Radzieckiego, generała-lejtnanta Afanasija Beloborodowa, oraz 6. armię gwardyjską pod dowództwem Bohatera Związku Radzieckiego, generała-lejtnanta Iwana Czistiakowa. Obie wchodziły w skład 1. Frontu Bałtyckiego.
- Wśród szczególnie wyróżnionych w walkach o naszą miejscowość jest lejtnant Wiktor Wiedenko, dowódca kompanii strzeleckiej 334. pułku strzeleckiego - mówi Jurij Chodanionok. - Jego bojownicy zdołali przekroczyć rzekę Obol pod ostrzałem z niemieckich bunkrów i odbili od Niemców stację kolejową. Wróg zorganizował pięć kontrataków, które bojownicy Wiedenko skutecznie odparli. Podczas jednej z nich młody lejtnant poległ bohaterską śmiercią. 22 lipca 1944 roku Wiktorowi Wiedenko pośmiertnie przyznano tytuł Bohatera Związku Radzieckiego.
Jeden z czynów dokonał 25 czerwca 1944 roku zwiadowca 334. pułku strzeleckiego Nikołaj Duniczew blisko wsi Obol. Odkrywając na skrzyżowaniu dróg zamaskowane ciężkie działo samobieżne "Ferdinand", pod osłoną piechoty Duniczew zdołał niepostrzeżenie zbliżyć się do wroga, zniszczyć siedmiu hitlerowców i podważyć działo samobieżne granatem przeciwpancernym. W tej bitwie zwiadowca zginął, kosztem życia zapewniając ofensywę wojsk radzieckich. W 1945 roku został uhonorowany tytułem Bohatera Związku Radzieckiego.
Odwaga żołnierzy 334. pułku strzeleckiego pozwoliła jednostkom Armii Czerwonej rozwinąć ofensywę i pomyślnie przejść dalej w kierunku Połocka. Obol została wyzwolona 26 czerwca 1944 roku, trzeciego dnia Białoruskiej operacji ofensywnej "Bagration".
Obolska podziemna organizacja komsomolska "Młodzi mściciele" istniała 605 dni. Na szczególnie strzeżonej stacji kolejowej nastolatki przez cały ten czas, nie wzbudzając podejrzeń Niemców, prowadziły pełnowartościową pracę dywersyjną.
Po zdradzie Greczuchina z 38 uczestników "Młodych mścicieli" tylko czterech pozostało na wolności: Zinaida Portnowa i Ilia Jezowitow, którzy po sabotażu udali się do partyzantów, Efrosinia Zieńkowa, która opuściła Obol, aby wykonać zadanie ludowych mścicieli, oraz Arkadij Barbaszow, którego niemiecki informator po prostu nie znał.
Obolskiemu podziemiu komsomolskiemu poświęcone są powieści "Popiół - nie zgnilizna" i "Obol".
Ul. N. Azolinej
Urodziła się w 1926 roku w wiosce Zui, w 1942 roku została jedną z "Młodych mścicieli". Na zlecenie podziemia zatrudniła się jako przepisywaczka w niemieckiej komendaturze, gdzie miała dostęp do tajnych dokumentów. Przekazywała partyzantom informacje o przemieszczeniach hitlerowców i formularze dokumentów. Latem 1943 roku Nina otrzymała zadanie wysadzenia pompy wody na stacji Obol. W małej czerwonej torebce dziewczyna była w stanie przynieść minę węglową na chroniony obszar, odwrócić uwagę oficera i wrzucić ładunek wybuchowy do stosu węgla obok kotłowni. Wybuch nastąpił dwa dni później - pompa została zniszczona, Niemcy mogli przywrócić jej pracę dopiero po dwóch tygodniach. Później Nina brała udział w wysadzeniu zakładu lnu i elektrowni. 26 sierpnia Gestapo zatrzymało patriotkę. 5 października po strasznych torturach 16-latka została rozstrzelana. Imieniem Niny Azolinej nazwana jest ulica w Oboli, gdzie w latach wojny w domu pod numerem 1 mieszkała Zinaida Portnowa z babcią. Młode konspiratorki były sąsiadkami.
Ul. F. Słyszankowa
Członek podziemnej grupy "Młodzi mściciele" Fiodor Słyszankow urodził się w wiosce Wołczki w powiecie sirotińskim w 1923 roku. W latach okupacji przekazywał partyzantom broń, żywność i informacje zebrane przez konspiratorów, rozklejał ulotki. Później wraz z Zinaidą Luzginą i braćmi Ezowitowymi pracował w elektrowni, która została wysadzona w sierpniu 1943 roku. Wykonując zadania partyzantów, Fiodor Słyszankow, a także Władimir, Ilia i Jewgienij Ezowitowie jeździli po okolicznych drogach wiejskich i minowali je. Zatrzymując się, młodzi konspiratorzy udawali, że naprawiają zepsuty rower, ale w rzeczywistości wykopywali dziury i układali w nich miny magnetyczne.
Przejeżdżający sprzęt okupanta był podważany na tych urządzeniach. W ten sposób udało się zniszczyć trzy motowozy hitlerowców i kilkanaście różnych samochodów. Fiodor również padł ofiarą zdrady. Schwytany przez Niemców, mimo wyrafinowanych tortur odmówił podania informacji o towarzyszach bojowych i powiązaniach z partyzantami. Stracony przez faszystów 5 października 1943 roku. Imię Fiodora Słyszankowa nosi ulica w Oboli.
Ul. J. Surawniewej
Konspiratorka urodziła się w 1926 roku w wiosce Popowo. Przed wojną jej ojciec pracował jako przewodniczący rady wiejskiej, więc dziewczyna, która straciła kontakt z rodzicami, uważała, że zostali straceni. W 1941 roku wyjechała do partyzantów, później była bojownikiem oddziału wywiadu na froncie Kalininskim. Po specjalnym przygotowaniu w Moskwie została członkiem specjalnej grupy, zbierała informacje o przemieszczeniach hitlerowców w obwodzie witebskim i na przyległych terytoriach RFSRR. W maju 1944 roku Surawniewa została wysłana z zadaniem do oddziału partyzantów, ale wpadła w zasadzkę karnych. Strzelała do ostatniego naboju. Wywiad zaczął szukać Jeleny, gdy tylko nie wróciła do miejsca stacjonowania jednostki, ale to nie przyniosło rezultatów. Ciało dziewczyny znaleziono dopiero po dziesięciu dniach. Przed śmiercią zwiadowczyni była bezlitośnie torturowana - twarz rozszarpano kolbami, wycięto gwiazdę na ciele, bito nożami i bagnetami. Najwyraźniej budziła u hitlerowców dogłębny strach – na ciele zwiadowczyni znaleźli jednocześnie trzy dziury po kulach: w brzuchu, klatce piersiowej i głowie. Surawniewa została pochowana w powiecie wierchniedźwińskim, jej rodzice, jak się później okazało, pozostali przy życiu. Imieniem Jeleny nazwana jest ulica w Oboli.
Projekt powstał ze środków celowej zbiórki na produkcję kontentu krajowego.
Aleksiej GORBUNOW,
zdjęcia - Aleksander CHITROW,
gazeta"7 dni".
Przejść do walki
W latach wojny Obol była stacją kolejową i otaczającą ją wioską, w której mieszkało kilka tysięcy osób. Status osiedla typu miejskiego osada otrzymała dopiero w 1968 roku, chociaż jeszcze w 1941 roku działały tu cegielnia, zakłady torfu i lnu, funkcjonował szpital, elektrownia, komendatura i stołówka oficerska. Tymczasem stacja kolejowa znajdowała się na strategicznie ważnym dla okupantów odcinku drogi, po którym prowadzono dostawy uzbrojenia na front.
- W pierwszych miesiącach wojny dyrektywami Komitetu Centralnego KP(b)B miejscowym komunistom powierzono zadanie przejścia do walki partyzanckiej i podziemnej na tyłach wroga. U nas, na terytorium byłego powiatu sirotińskiego, obecnie powiatu szumilińskiego, zaczęły powstawać pierwsze małe grupy partyzanckie - opowiada dyrektor Muzeum Obolskiego Podziemia Komsomolskiego - oddziału Szumilińskiego Muzeum Historyczno-Krajoznawczego Jurij Chodanionok.
Tak więc, były szef sektora kadr rolniczych Komitetu Centralnego KP(b)B Wasili Frołow jesienią 1941 roku stworzył oddział z 20 osób, który stopniowo przekształcił się w potężną siłę bojową z prawie 600 żołnierzy. Początkowo mściciele ludowi rozprowadzali ulotki z prawdziwymi informacjami na temat sytuacji na froncie, zbierali broń, a bardziej doświadczeni bojownicy szkolili młodych strzelców.
Inną legendarną postacią jest Siemion Korotkin, który przed wojną pracował jako sekretarz Sirotińskiego Powiatowego Komitetu. Przed Siemionem Michajłowiczem partia postawiła zadanie utworzenia jednostki partyzanckiej na tyłach wroga. Dzięki znajomości terenu i szacunku rodaków Korotkin szybko zwiększył liczbę jednostki z 19 do 500 osób, a do jesieni 1942 roku - do 2 tysięcy. Po wojnie minister bezpieczeństwa państwowego BSSR Ławrientij Canawa w swojej książce o ruchu partyzanckim na terytorium naszej republiki poświęcił dowódcy sirotińskiej brygady partyzanckiej cały rozdział. I był ku temu dobry powód. Pod koniec sierpnia 1942 roku brygada Korotkina na kolei Połock - Witebsk faktycznie gołymi rękami rozebrała ponad 5 kilometrów dróg, w kilku miejscach bojownicy przekopali ziemię łopatami, zniszczyli łączność telefoniczną, wysadzili pompę wodną i rury prowadzące do niej.
Ruch niemieckich pociągów został zatrzymany na tydzień. Siemion Michajłowicz zmarł tragicznie kilka miesięcy później. Samolot, który miał zabrać kombriga na Wielką Ziemię, został zestrzelony przez niemieckie działa przeciwlotnicze. Towarzysze bojowi nadali brygadzie imię dowódcy.
Hitlerowcy coraz częściej rzucali przeciwko partyzantom oddziały wojskowe, czołgi, artylerię i lotnictwo. W lutym 1943 roku, po kilkudniowych bitwach, żołnierze brygady Korotkina przenieśli się do powiatu rossońskiego, ale wkrótce część oddziałów postanowiła wrócić bliżej do magazynów z żywnością i bronią. Hitlerowcy zablokowali im drogę pociągiem pancernym i wystawili oddział uzbrojonych po zęby karnych. W trakcie uporczywych walk udało się podważyć tory kolejowe i przebić szeregi Niemców, ale straty mścicieli ludowych okazały się ogromne - prawie połowa brygady zginęła.
W marcu 1943 roku oddział partyzantów został przekształcony w brygadę im. W. I. Lenina, na jej czele stanął Nikołaj Sakmarin. W ciągu następnych 13 miesięcy bojownicy przeprowadzili ponad 350 operacji, pokonali 41 niemieckich garnizonów, zniszczyli 12 czołgów, dwa samoloty i ponad 7 tysięcy hitlerowców. 5 maja 1944 roku brygada Nikołaja Sakmarina uczestniczyła w operacji "Proryw" w okolicy Uszaczów, kiedy to połączone oddziały partyzanckie pod osłoną nocy zdołały przebić się przez pierścień niemieckiej blokady.
"Młodzi mściciele"
Ta podziemna organizacja została założona zimą 1942 roku przez szefa sztabu oddziału partyzantów im. K. E. Woroszyłowa Piotra Puzikowa i komisarza Borisa Markijanowa.
- Kierowała "Młodymi mścicielami" Efrosinia Zieńkowa, która w tym czasie miała zaledwie 19 lat. Do podziemnej organizacji weszło 38 chłopców i dziewcząt, z których większość uczęszczała do Obolskiej szkoły młodzieży chłopskiej – mówi Jurij Chodanionok. - Najstarszy, Nikołaj Aleksiejew, miał 23 lata, najmłodszy miał zaledwie 15 lat. Chłopcy i dziewczęta rozprowadzali ulotki, zbierali informacje wywiadowcze, leki i broń, podejmowali pracę u Niemców, aby dokonywać dywersji.
Tak więc, Zina Portnowa, pracując w jadalni dla niemieckich oficerów, wsypała trutkę na szczury do garnka z zupą. Dokładna liczba zatrutych hitlerowców nie jest znana, ale może to być kilkadziesiąt. Kiedy rozpoczęło się śledztwo, wszystkim pracownikom zaproponowano skosztowanie zatrutego dania, mając nadzieję, że sabotażysta się przestraszy i zdemaskuje siebie.
Ale dziewczyna odważnie przełknęła łyżkę po łyżce. Nieco później, tracąc przytomność, Zina dotarła do domu swojej babci, której udało się wyleczyć ją za pomocą środków medycyny ludowej. Jednak podejrzenia nie zniknęły, i Portnowa została przetransportowana do partyzantów, gdzie została zwiadowcą.
Podczas wykonywania jednego z zadań została zatrzymana i przewieziona na przesłuchanie do Gestapo. Kiedy śledczy na chwilę się odwrócił, dziewczyna chwyciła pistolet ze stołu i zdążyła zastrzelić trzech hitlerowców. Po nieludzkich, wielodniowych torturach, Zina została rozstrzelana w więzieniu w Połocku.
- Każdy z młodych ludzi miał własną drogę do "Młodych mścicieli" - zauważa Jurij Chodanionok. - Na przykład Walentina Szaszkowa i Efrosinia Zieńkowa w wiosce Uszały opiekowali się ciężko rannym żołnierzem Armii Czerwonej Fiodorem Piliuginem. Okupanci, którzy się o tym dowiedzieli, wtargnęli do osady, złapali bezradnego człowieka i przywiązali go do samochodu, pociągnęli do Obola. Po drodze Piliugin zginął. Wszystko to wydarzyło się na oczach dziewcząt, więc Szaszkowa i Zieńkowa przysięgły zemścić się za swój kraj za wszelką cenę.
W ciągu niecałych dwóch lat "Młodzi mściciele" dokonali 21 dywersji: wysadzali mosty i składy z amunicją, wysadzili elektrownię i jedyną pompę wodną w miejscowości, zorganizowali wybuchy na terenie zakładów. W ten sposób ogień zniszczył 2 tysiące ton lnu przygotowanego do wysłania do Niemiec.
- W sierpniu 1943 roku komsomolskie podziemie zdradził miejscowy mieszkaniec Michaił Greczuchin - mówi Jurij Chodanionok. - Uczył się w tej samej szkole co młodzi patrioci, ale pracował dla niemieckiej policji. Prowokatorowi udało się zdobyć zaufanie bojowników "Młodych mścicieli" i uzyskać prawie wszystkie dane potrzebne hitlerowcom. 26 sierpnia prawie wszyscy zostali schwytani. Zatrzymani byli strasznie torturowani najpierw w Szumilinie, potem w Połocku. Młodzi ludzie trzymali się mocno, nie przekazali katom żadnych informacji. 5 października młodych bohaterów rozstrzelano pod wsią Wtoraja Borowucha pod Połockiem.
- Kara dosięgła Michaiła Greczuchina dwie dekady później. Sprawca śmierci dziesiątek obolskich komsomolców spokojnie mieszkał na terytorium ZSRR, dopóki nie został ujawniony przez czekistów. Na wyjazdowej sesji sądowej, która odbyła się w Oboli, zdrajca został skazany na dożywocie.
- Miejscowi są dumni z wyczynu chłopaków i dziewczyn z podziemia. I nigdy nikt nie dzielił patriotów według wieku - podkreśla Jurij Chodanionok. - "Młodzi mściciele" walczyli na równi ze wszystkimi innymi, a wiara w słuszną sprawę dawała im siłę. Starsze pokolenie pomagało młodzieży - nie tylko partyzantom, ale także ludności cywilnej.
Wyczyn młodych mścicieli zyskał szeroką sławę dopiero w 1958 roku, 15 lat po ich heroicznej śmierci.
Przekroczyli rzekę pod ostrzałem z bunkrów
Obol została wyzwolona przez 43. armię, dowodzoną przez dwukrotnego Bohatera Związku Radzieckiego, generała-lejtnanta Afanasija Beloborodowa, oraz 6. armię gwardyjską pod dowództwem Bohatera Związku Radzieckiego, generała-lejtnanta Iwana Czistiakowa. Obie wchodziły w skład 1. Frontu Bałtyckiego.
- Wśród szczególnie wyróżnionych w walkach o naszą miejscowość jest lejtnant Wiktor Wiedenko, dowódca kompanii strzeleckiej 334. pułku strzeleckiego - mówi Jurij Chodanionok. - Jego bojownicy zdołali przekroczyć rzekę Obol pod ostrzałem z niemieckich bunkrów i odbili od Niemców stację kolejową. Wróg zorganizował pięć kontrataków, które bojownicy Wiedenko skutecznie odparli. Podczas jednej z nich młody lejtnant poległ bohaterską śmiercią. 22 lipca 1944 roku Wiktorowi Wiedenko pośmiertnie przyznano tytuł Bohatera Związku Radzieckiego.
Jeden z czynów dokonał 25 czerwca 1944 roku zwiadowca 334. pułku strzeleckiego Nikołaj Duniczew blisko wsi Obol. Odkrywając na skrzyżowaniu dróg zamaskowane ciężkie działo samobieżne "Ferdinand", pod osłoną piechoty Duniczew zdołał niepostrzeżenie zbliżyć się do wroga, zniszczyć siedmiu hitlerowców i podważyć działo samobieżne granatem przeciwpancernym. W tej bitwie zwiadowca zginął, kosztem życia zapewniając ofensywę wojsk radzieckich. W 1945 roku został uhonorowany tytułem Bohatera Związku Radzieckiego.
Odwaga żołnierzy 334. pułku strzeleckiego pozwoliła jednostkom Armii Czerwonej rozwinąć ofensywę i pomyślnie przejść dalej w kierunku Połocka. Obol została wyzwolona 26 czerwca 1944 roku, trzeciego dnia Białoruskiej operacji ofensywnej "Bagration".
Obolska podziemna organizacja komsomolska "Młodzi mściciele" istniała 605 dni. Na szczególnie strzeżonej stacji kolejowej nastolatki przez cały ten czas, nie wzbudzając podejrzeń Niemców, prowadziły pełnowartościową pracę dywersyjną.
Po zdradzie Greczuchina z 38 uczestników "Młodych mścicieli" tylko czterech pozostało na wolności: Zinaida Portnowa i Ilia Jezowitow, którzy po sabotażu udali się do partyzantów, Efrosinia Zieńkowa, która opuściła Obol, aby wykonać zadanie ludowych mścicieli, oraz Arkadij Barbaszow, którego niemiecki informator po prostu nie znał.
Obolskiemu podziemiu komsomolskiemu poświęcone są powieści "Popiół - nie zgnilizna" i "Obol".
Ul. N. Azolinej
Urodziła się w 1926 roku w wiosce Zui, w 1942 roku została jedną z "Młodych mścicieli". Na zlecenie podziemia zatrudniła się jako przepisywaczka w niemieckiej komendaturze, gdzie miała dostęp do tajnych dokumentów. Przekazywała partyzantom informacje o przemieszczeniach hitlerowców i formularze dokumentów. Latem 1943 roku Nina otrzymała zadanie wysadzenia pompy wody na stacji Obol. W małej czerwonej torebce dziewczyna była w stanie przynieść minę węglową na chroniony obszar, odwrócić uwagę oficera i wrzucić ładunek wybuchowy do stosu węgla obok kotłowni. Wybuch nastąpił dwa dni później - pompa została zniszczona, Niemcy mogli przywrócić jej pracę dopiero po dwóch tygodniach. Później Nina brała udział w wysadzeniu zakładu lnu i elektrowni. 26 sierpnia Gestapo zatrzymało patriotkę. 5 października po strasznych torturach 16-latka została rozstrzelana. Imieniem Niny Azolinej nazwana jest ulica w Oboli, gdzie w latach wojny w domu pod numerem 1 mieszkała Zinaida Portnowa z babcią. Młode konspiratorki były sąsiadkami.
Ul. F. Słyszankowa
Członek podziemnej grupy "Młodzi mściciele" Fiodor Słyszankow urodził się w wiosce Wołczki w powiecie sirotińskim w 1923 roku. W latach okupacji przekazywał partyzantom broń, żywność i informacje zebrane przez konspiratorów, rozklejał ulotki. Później wraz z Zinaidą Luzginą i braćmi Ezowitowymi pracował w elektrowni, która została wysadzona w sierpniu 1943 roku. Wykonując zadania partyzantów, Fiodor Słyszankow, a także Władimir, Ilia i Jewgienij Ezowitowie jeździli po okolicznych drogach wiejskich i minowali je. Zatrzymując się, młodzi konspiratorzy udawali, że naprawiają zepsuty rower, ale w rzeczywistości wykopywali dziury i układali w nich miny magnetyczne.
Przejeżdżający sprzęt okupanta był podważany na tych urządzeniach. W ten sposób udało się zniszczyć trzy motowozy hitlerowców i kilkanaście różnych samochodów. Fiodor również padł ofiarą zdrady. Schwytany przez Niemców, mimo wyrafinowanych tortur odmówił podania informacji o towarzyszach bojowych i powiązaniach z partyzantami. Stracony przez faszystów 5 października 1943 roku. Imię Fiodora Słyszankowa nosi ulica w Oboli.
Ul. J. Surawniewej
Konspiratorka urodziła się w 1926 roku w wiosce Popowo. Przed wojną jej ojciec pracował jako przewodniczący rady wiejskiej, więc dziewczyna, która straciła kontakt z rodzicami, uważała, że zostali straceni. W 1941 roku wyjechała do partyzantów, później była bojownikiem oddziału wywiadu na froncie Kalininskim. Po specjalnym przygotowaniu w Moskwie została członkiem specjalnej grupy, zbierała informacje o przemieszczeniach hitlerowców w obwodzie witebskim i na przyległych terytoriach RFSRR. W maju 1944 roku Surawniewa została wysłana z zadaniem do oddziału partyzantów, ale wpadła w zasadzkę karnych. Strzelała do ostatniego naboju. Wywiad zaczął szukać Jeleny, gdy tylko nie wróciła do miejsca stacjonowania jednostki, ale to nie przyniosło rezultatów. Ciało dziewczyny znaleziono dopiero po dziesięciu dniach. Przed śmiercią zwiadowczyni była bezlitośnie torturowana - twarz rozszarpano kolbami, wycięto gwiazdę na ciele, bito nożami i bagnetami. Najwyraźniej budziła u hitlerowców dogłębny strach – na ciele zwiadowczyni znaleźli jednocześnie trzy dziury po kulach: w brzuchu, klatce piersiowej i głowie. Surawniewa została pochowana w powiecie wierchniedźwińskim, jej rodzice, jak się później okazało, pozostali przy życiu. Imieniem Jeleny nazwana jest ulica w Oboli.
Projekt powstał ze środków celowej zbiórki na produkcję kontentu krajowego.
Aleksiej GORBUNOW,
zdjęcia - Aleksander CHITROW,
gazeta"7 dni".