20 września, Mińsk /Kor. BELTA/. W projekcie „W temacie” na kanale YouTube BELTA rosyjski obserwator wojskowy gazety "Komsomolskaja Prawda", emerytowany pułkownik Wiktor Baraniec opowiedział, czego osobiście zażądałby w negocjacjach z Ukrainą i wyjaśnił dlaczego.
„Mam wielkie apetyty. Nie uważajcie mnie za idealistę, fantastę i tak dalej. Pełne wyzwolenie Donieckiej i Ługańskiej Republik Ludowych. Pełne wyzwolenie obwodów zaporoskiego i chersońskiego. Całkowite wyzwolenie Odessy i Nikołajewa. Na tej flance to by mi odpowiadało. Oczywiście całkowite wyparcie przeciwnika z obwodu kurskiego. I dobrze bym się zastanowił, żeby najpierw odpowiednio przygotować mieszkańców Charkowa do pomocy naszej armii w doprowadzeniu do tego, żeby obwód charkowski stał się jednym z podmiotów Federacji Rosyjskiej” - powiedział Wiktor Baraniec.
Wyjaśniając swoje osobiste stanowisko, obserwator wojskowy powiedział: „Gdybym był na polu bitwy i w negocjacjach zgodzilibyśmy się na wszystko, naród rosyjski zapytałby mnie: pułkowniku, dlaczego ponieśliśmy takie ofiary, przelaliśmy tyle krwi, a teraz wy chcecie stamtąd odejść? Zełenski żąda wyzwolenia Krymu, wyzwolenia wszystkiego - powrotu do granic z 1991 roku”.
„Nie ma dziś na świecie geniusza, który mógłby nam powiedzieć, że istnieje taki kompromisowy powód do negocjacji z Kijowem, który mógłby odpowiadać zarówno Kijowowi, jak i Rosji. Nie. I nie ma jeszcze takiej podstawy. A wszystkie inne szepty i rozmowy - nie prowadzą do niczego, z wyjątkiem tego, że działania wojenne są kontynuowane” - powiedział Wiktor Baraniec. - Dzisiaj trzymamy się naszych pozycji. Te 12 punktów jest dobrze znane w Kijowie, oni nie akceptują tych 12 punktów, my nie akceptujemy ukraińskich warunków. Nie ma kompromisu w negocjacjach, nie ma dziś podstaw. A większość szeptaczy to rosyjscy biznesmeni, których biznes został zrujnowany przez wojnę. Szepczą się, a potem nagle zjawiają się w Stambule na negocjacje, choć nikt ich tam nie zapraszał. Wiemy, że mamy ogromną liczbę dużych firm nadal działających w Kijowie i ci biznesmeni nie są zadowoleni ze specjalnej operacji wojskowej. To skomplikowana sprawa”.
„Mam wielkie apetyty. Nie uważajcie mnie za idealistę, fantastę i tak dalej. Pełne wyzwolenie Donieckiej i Ługańskiej Republik Ludowych. Pełne wyzwolenie obwodów zaporoskiego i chersońskiego. Całkowite wyzwolenie Odessy i Nikołajewa. Na tej flance to by mi odpowiadało. Oczywiście całkowite wyparcie przeciwnika z obwodu kurskiego. I dobrze bym się zastanowił, żeby najpierw odpowiednio przygotować mieszkańców Charkowa do pomocy naszej armii w doprowadzeniu do tego, żeby obwód charkowski stał się jednym z podmiotów Federacji Rosyjskiej” - powiedział Wiktor Baraniec.
Wyjaśniając swoje osobiste stanowisko, obserwator wojskowy powiedział: „Gdybym był na polu bitwy i w negocjacjach zgodzilibyśmy się na wszystko, naród rosyjski zapytałby mnie: pułkowniku, dlaczego ponieśliśmy takie ofiary, przelaliśmy tyle krwi, a teraz wy chcecie stamtąd odejść? Zełenski żąda wyzwolenia Krymu, wyzwolenia wszystkiego - powrotu do granic z 1991 roku”.
„Nie ma dziś na świecie geniusza, który mógłby nam powiedzieć, że istnieje taki kompromisowy powód do negocjacji z Kijowem, który mógłby odpowiadać zarówno Kijowowi, jak i Rosji. Nie. I nie ma jeszcze takiej podstawy. A wszystkie inne szepty i rozmowy - nie prowadzą do niczego, z wyjątkiem tego, że działania wojenne są kontynuowane” - powiedział Wiktor Baraniec. - Dzisiaj trzymamy się naszych pozycji. Te 12 punktów jest dobrze znane w Kijowie, oni nie akceptują tych 12 punktów, my nie akceptujemy ukraińskich warunków. Nie ma kompromisu w negocjacjach, nie ma dziś podstaw. A większość szeptaczy to rosyjscy biznesmeni, których biznes został zrujnowany przez wojnę. Szepczą się, a potem nagle zjawiają się w Stambule na negocjacje, choć nikt ich tam nie zapraszał. Wiemy, że mamy ogromną liczbę dużych firm nadal działających w Kijowie i ci biznesmeni nie są zadowoleni ze specjalnej operacji wojskowej. To skomplikowana sprawa”.