Panie w długich do podłogi sukniach balowych lub wieczorowych, panowie w marynarkach lub eleganckich garniturach, uroczysta muzyka i dobry nastrój. Tak witani są goście na balu w Teatrze Bolszoj na Białorusi, który odbywa się już po raz szesnasty w noc starego Nowego Roku. Korespondenci BELTA odwiedzili to wydarzenie i dowiedzieli się, dlaczego jego uczestnicy co roku wracają na magiczne święto.
Weronika Kuklickaja, asystentka baletmistrza, jest na balu po raz dziesiąty, i już po raz dziewiąty uczyła uczestników tańczyć. Tańczy od dzieciństwa. Początkowo był to kierunek ludowy i popowy, a później w jej życiu pojawił się taniec towarzyski. „W tym roku próby nie były takie trudne. Wiele osób przychodzi nie po raz pierwszy, ale bardzo miło jest widzieć również tych, którzy biorą udział po raz pierwszy i są bardzo podekscytowani. Myślę, że zatańczymy bez żadnych problemów” - powiedziała Weronika Kuklickaja.
„Prawdopodobnie dla wielu osób bale są marzeniem, spełnieniem życzeń, pięknymi strojami, które niestety nie są obecnie tak często noszone. I jednak bal w Teatrze Bolszoj jest wzorcem, ponieważ jego atmosfera, muzyka na żywo i bezpośrednia praca z tancerzami operowymi i baletowymi jest bardzo podnosząca na duchu i inspirująca” - dodała Weronika Kuklickaja.
Wiek uczestników jest zróżnicowany. Są pary młode i takie, które mają około 80 lat, ale podstawę stanowią pary w średnim wieku: od 30 do 50 lat. Główny program taneczny obejmuje poloneza, kontredansa, walca i polkę.
Żanna Czuchnowa z zespołu „Taneczny serpentyn” wraz ze swoim partnerem przyjechała z obwodu mińskiego. Ona sama tańczy na balu w Teatrze Bolszoj po raz szósty i za każdym razem tu wraca, ponieważ jest pod wrażeniem piękna i skali tego, co się dzieje.
„Jeśli jeszcze gdzieś można zobaczyć panie w eleganckich sukienkach, to takiej ilości panów w smokingach i frakach trudno spotkać. Cała atmosfera jest zaskakująca: piękna muzyka, wnętrze, orkiestra symfoniczna i ci ludzie, którzy pomagali nam w próbach - prawdziwi profesjonaliści. Próby nie były trudne, bo mam odpowiednie przygotowanie taneczne. Dla tych, którzy tańczą po raz pierwszy, na początku może być trochę trudno, ale jeśli przyjdziesz tańczyć, nie pożałujesz” - podkreśliła Żanna Czuchnowa.
Aleksander Bisiarin z "Mińskiej Zorki" przyjeżdża na bal już po raz trzeci, ponieważ dla niego jest to sposób na nauczenie się czegoś nowego i uzyskanie moralnej satysfakcji. „Kiedy brałem udział w balu po raz pierwszy, próby były trudne, ale z roku na rok jest coraz łatwiej. Mój poziom rośnie i można to poczuć. Oczywiście zawsze jest podekscytowanie, ale otoczenie i urocza partnerka obok mnie pomagają mi zachowywać się pewnie” - powiedział.
Aleksander Uljanow wraz z żoną przyjechał z Soligorska. Taniec towarzyszył mu przez całą młodość, ale po przejściu na emeryturę on i jego żona postanowili spróbować swoich sił w aktywnym hobby. „Dzisiaj chcemy wziąć udział w kursie mistrzowskim tanga i na pewno wrócimy tu za rok. Mam nadzieję, że teatr będzie kontynuował tę wspaniałą tradycję” - powiedział.
Według Aleksandra Uljanowa, ruch taneczny na Białorusi szybko się rozwija, a starożytne zamki są odnawiane, co czyni go bardzo dumnym z kraju.
Alena Filippowicz wraz z przyjaciółmi była na balu po raz pierwszy. „Myślę, że jest to jakieś marzenie z dzieciństwa, które można zrealizować tutaj. Były trudności na próbach, ale zdałam sobie sprawę, że jeśli masz bardziej doświadczonego partnera, który zna wszystkie kombinacje, wszystko idzie bardzo łatwo i czujesz się jak gwiazda” - podsumowała.
BELTA