12 stycznia, Mińsk /Kor.BELTA/. Rozmieszczenie rosyjskiego systemu rakietowego "Oresznik" w Białorusi powinno przywrócić Zachód do poczucia rzeczywistości. Takie zdanie wyraził rosyjski politolog Siergiej Michiejew w projekcie "W temacie" na kanale YouTube BELTA.
Według Siergieja Michiejewa, głównymi strategicznymi wydarzeniami minionego roku w kwestii podziału stref wpływów były zmiana doktryny nuklearnej Rosji, rozmieszczenie broni jądrowej w Białorusi, a także "Oresznik" i wszystko, co z nim związane. "Wszystko to dotyczy geopolityki i długoterminowej perspektywy, trzeciej wojny światowej i jej powstrzymywania - oświadczył. - Te kroki powinny przywrócić Zachód do poczucia rzeczywistości, i one właśnie o tej rzeczywistości mówią".
Politolog zauważył, że w tej sytuacji istnieje też moment psychologiczny: "Przemieszczanie tej broni do Białorusi i zaangażowanie w podejmowanie decyzji Aleksandra Grigoriewicza Łukaszenki - to krok polityczny, ponieważ na Zachodzie bardziej wierzą, że Łukaszenka może nacisnąć guzik, niż że zrobi to Putin. Dlatego moim zdaniem ruchy w stronę Białorusi są słuszne, chociaż uczyniłbym je jeszcze bardziej oczywistymi i wyraźnymi".
Siergiej Michiejew zarysował również taki problem, jak rzeczywisty spadek jakości zachodnich elit politycznych: "Coraz więcej bezsensownych klaunów, showmanów czy urzędników, którzy nie rozumieją ostrości ani głębi sytuacji. Przyzwyczaili się przez powojenne lata do tego, że są w pełnym bezpieczeństwie. Przywrócenie ich do rzeczywistości - na to właśnie nakierowane są wszystkie te kroki".
Wyraził nadzieję, że na Zachodzie wciąż pozostali poważni politycy, którzy rozumieją istotę zachodzących wydarzeń. Pośrednim potwierdzeniem tego jest niechęć do bezpośredniego angażowania się w wojnę z Rosją na Ukrainie, a także odmowa natychmiastowego przyjęcia Ukrainy do NATO. Dlatego jak na razie groźby dotyczące wprowadzenia wojsk - to rozmowy o niczym, a wypowiedzi takich "wielkich chłopaków", jak Estończycy czy Litwini - to po prostu "cyrk i klaunada".
"Inną sprawą jest to, że przez wszystkie te lata rozpuściliśmy Zachód - kontynuował politolog. - Długo mówiliśmy, że nie ma się czego bać i przekonywaliśmy, że jesteśmy przewidywalni. I dlatego się nas nie boją. A co to znaczy przewidywalność na polu walki? To klęska, dlatego na polu walki trzeba być nieprzewidywalnym".