13 stycznia, Mińsk /Kor. BELTA/. W ramach projektu BELTA „Kraj mówi”, Natallia Zyczkowa, dyrektor Mińskiego Miejskiego Pensjonatu Socjalnego „Rodnik”, opowiedziała, w jaki sposób instytucja pomaga ludziom znaleźć siły witalne.
„W naszym domu (tak zwykliśmy nazywać nasz pensjonat) stworzone są bardzo bezpieczne i komfortowe warunki. To bardzo przyjemne słyszeć, że ci, którzy mieszkają w „Rodniku”, również nazywają go domem. A państwo naprawdę zwraca dziś maksymalną uwagę na instytucje pomocy społecznej” - powiedziała Natalia Zyczkowa.
W „Rodniku” mieszka wiele rodzin osób starszych i niepełnosprawnych. Średnia wieku wynosi 80-82 lata. „Tak, są też tacy, którzy mają 50-60 lat. Są to głównie osoby samotne. Być może mają dalekich krewnych, być może są nawet bliscy krewni, ale wyjechali daleko i nie mogą ich często odwiedzać” - mówi dyrektor pensjonatu.
Jak zauważyła szefowa, „Rodnik” stworzył przyzwoite warunki zarówno dla rehabilitacji medycznej, jak i społecznej. „Mamy dobrą bazę materialną i techniczną z najnowocześniejszym sprzętem rehabilitacyjnym i personelem. A ludzie po udarach, którzy czasami nie wierzą, że staną na nogi, nie chcą żyć, zdrowieją przede wszystkim moralnie” - powiedziała.
Natalia Zyczkowa przytoczyła historię z życia wziętą. Kiedyś w pensjonacie przebywała 50-letnia kobieta, która straciła nogę. Jej stan moralny był bardzo ciężki. „Kiedy została do nas przywieziona, powiedziała, że nie chce żyć. Została umieszczona na oddziale opieki paliatywnej. Zaczęliśmy z nią rozmawiać o tym, dlaczego miała takie nastawienie. Powiedziała nam, że obawia się, że nikt jej nie pokocha. Powiedziałam do niej: „Proszę poczekać, minie kilka tygodni, będzie pani pracować, będą z panią pracować, życie się poprawi, pojawi się radość w duszy, przeniesie się pani do osobnego pokoju, zacznie pani dbać o siebie i robić makijaż jak dawniej”. Poradziłam pani rehabilitację” - powiedziała dyrektorka pensjonatu.
Po pewnym czasie opracowano plan życia dla kobiety: poddać się rehabilitacji, spróbować wsiąść na wózek inwalidzki i nauczyć się na nim przemieszczać, a być może w przyszłości zwrócić uwagę na mężczyzn i zainteresować się jakąś aktywnością zawodową.
To tylko jeden przykład z życia mieszkańców pensjonatu. „Oczywiście, dzisiaj są wszystkie warunki, aby człowiek czuł się potrzebny - to jest najważniejsze” - podsumowała Natalia Zyczkowa.
W grudniu w całym kraju rozpoczęły się wydarzenia w ramach kampanii „Z głębi serca”. Jej uczestnikami są weterani Wielkiej Wojny Ojczyźnianej, weterani pracy, długowieczni, samotne osoby starsze, seniorzy i osoby niepełnosprawne, które przebywają w instytucjach pomocy społecznej, szpitalach opiekuńczych, hospicjach.
„W naszym domu (tak zwykliśmy nazywać nasz pensjonat) stworzone są bardzo bezpieczne i komfortowe warunki. To bardzo przyjemne słyszeć, że ci, którzy mieszkają w „Rodniku”, również nazywają go domem. A państwo naprawdę zwraca dziś maksymalną uwagę na instytucje pomocy społecznej” - powiedziała Natalia Zyczkowa.
W „Rodniku” mieszka wiele rodzin osób starszych i niepełnosprawnych. Średnia wieku wynosi 80-82 lata. „Tak, są też tacy, którzy mają 50-60 lat. Są to głównie osoby samotne. Być może mają dalekich krewnych, być może są nawet bliscy krewni, ale wyjechali daleko i nie mogą ich często odwiedzać” - mówi dyrektor pensjonatu.
Jak zauważyła szefowa, „Rodnik” stworzył przyzwoite warunki zarówno dla rehabilitacji medycznej, jak i społecznej. „Mamy dobrą bazę materialną i techniczną z najnowocześniejszym sprzętem rehabilitacyjnym i personelem. A ludzie po udarach, którzy czasami nie wierzą, że staną na nogi, nie chcą żyć, zdrowieją przede wszystkim moralnie” - powiedziała.
Natalia Zyczkowa przytoczyła historię z życia wziętą. Kiedyś w pensjonacie przebywała 50-letnia kobieta, która straciła nogę. Jej stan moralny był bardzo ciężki. „Kiedy została do nas przywieziona, powiedziała, że nie chce żyć. Została umieszczona na oddziale opieki paliatywnej. Zaczęliśmy z nią rozmawiać o tym, dlaczego miała takie nastawienie. Powiedziała nam, że obawia się, że nikt jej nie pokocha. Powiedziałam do niej: „Proszę poczekać, minie kilka tygodni, będzie pani pracować, będą z panią pracować, życie się poprawi, pojawi się radość w duszy, przeniesie się pani do osobnego pokoju, zacznie pani dbać o siebie i robić makijaż jak dawniej”. Poradziłam pani rehabilitację” - powiedziała dyrektorka pensjonatu.
Po pewnym czasie opracowano plan życia dla kobiety: poddać się rehabilitacji, spróbować wsiąść na wózek inwalidzki i nauczyć się na nim przemieszczać, a być może w przyszłości zwrócić uwagę na mężczyzn i zainteresować się jakąś aktywnością zawodową.
„A dziś, dzięki naszemu państwu, mieszka w oddzielnym mieszkaniu, ma protezę, może poruszać się na wózku inwalidzkim o każdej porze roku. Pozostaje tylko wyjść za mąż. A możliwości są” - powiedział z uśmiechem kierowniczka.
To tylko jeden przykład z życia mieszkańców pensjonatu. „Oczywiście, dzisiaj są wszystkie warunki, aby człowiek czuł się potrzebny - to jest najważniejsze” - podsumowała Natalia Zyczkowa.
W grudniu w całym kraju rozpoczęły się wydarzenia w ramach kampanii „Z głębi serca”. Jej uczestnikami są weterani Wielkiej Wojny Ojczyźnianej, weterani pracy, długowieczni, samotne osoby starsze, seniorzy i osoby niepełnosprawne, które przebywają w instytucjach pomocy społecznej, szpitalach opiekuńczych, hospicjach.