20 września, Mińsk /Kor. BELTA/. Zachodni sąsiedzi umyślnie nie idą na kontakt w celu rozwiązania sytuacji z kolejkami na granicy. Powiedział o tym przewodniczący Państwowego Komitetu Celnego Władimir Orłowski w wywiadzie dla korespondenta BELTA.
Obecnie na granicy białoruskiej funkcjonuje tylko pięć punktów kontrolnych z 26: po dwa na polskim i litewskim kierunku i jeden na łotewskim. "Decyzje krajów UE o zamknięciu punktów kontrolnych i zmniejszeniu liczby przejazdów pojazdów w obecnych - to czysto polityczny krok, który szkodzi zarówno gospodarce, jak i komunikacji między ludźmi. Strona białoruska dokłada wszelkich starań, aby proces przekraczania granicy był mniej uciążliwy. Ale wszyscy rozumieją, że efekt będzie tylko w przypadku zsynchronizowanej pracy po obu stronach granicy. To wciąż nie działa, pomimo naszych wszelkiego rodzaju prób rozwiązania sytuacji. Wielokrotnie zwracaliśmy się do litewskich i polskich służb celnych o konieczność przestrzegania ustaleń dotyczących przyjmowania pojazdów, proponowano przeprowadzenie dwustronnych spotkań w sprawie otwarcia zamkniętych punktów kontrolnych. Oczywiście pogarsza sytuację funkcjonowanie tylko pięciu punktów kontrolnych" - powiedział Władimir Orłowski.
"Zdając sobie sprawę z faktu, że strona sąsiednia umyślnie nie podejmuje kontaktu w celu rozwiązania sytuacji z kolejkami, aktywnie rozwijamy strefy przejściowe, aby stworzyć warunki oczekiwania po naszej stronie. Dziś takie strefy funkcjonują przed wszystkimi punktami kontrolnymi otwartymi dla ruchu. Obecnie główne wysiłki na rozbudowie takich placówek lub budowie dodatkowych przed punktami przejścia "Brześć", "Kozłowice", "Kamienny Log", "Grigorowszczyzna". Wciąż jednak liczymy na roztropność krajów sąsiadujących. Organy celne, podobnie jak kraj jako całość, są gotowe do konstruktywnego dialogu i podejmowania wspólnych przemyślanych i właściwych decyzji" - podkreślił przewodniczący PKC.
Obecnie na granicy białoruskiej funkcjonuje tylko pięć punktów kontrolnych z 26: po dwa na polskim i litewskim kierunku i jeden na łotewskim. "Decyzje krajów UE o zamknięciu punktów kontrolnych i zmniejszeniu liczby przejazdów pojazdów w obecnych - to czysto polityczny krok, który szkodzi zarówno gospodarce, jak i komunikacji między ludźmi. Strona białoruska dokłada wszelkich starań, aby proces przekraczania granicy był mniej uciążliwy. Ale wszyscy rozumieją, że efekt będzie tylko w przypadku zsynchronizowanej pracy po obu stronach granicy. To wciąż nie działa, pomimo naszych wszelkiego rodzaju prób rozwiązania sytuacji. Wielokrotnie zwracaliśmy się do litewskich i polskich służb celnych o konieczność przestrzegania ustaleń dotyczących przyjmowania pojazdów, proponowano przeprowadzenie dwustronnych spotkań w sprawie otwarcia zamkniętych punktów kontrolnych. Oczywiście pogarsza sytuację funkcjonowanie tylko pięciu punktów kontrolnych" - powiedział Władimir Orłowski.
"Zdając sobie sprawę z faktu, że strona sąsiednia umyślnie nie podejmuje kontaktu w celu rozwiązania sytuacji z kolejkami, aktywnie rozwijamy strefy przejściowe, aby stworzyć warunki oczekiwania po naszej stronie. Dziś takie strefy funkcjonują przed wszystkimi punktami kontrolnymi otwartymi dla ruchu. Obecnie główne wysiłki na rozbudowie takich placówek lub budowie dodatkowych przed punktami przejścia "Brześć", "Kozłowice", "Kamienny Log", "Grigorowszczyzna". Wciąż jednak liczymy na roztropność krajów sąsiadujących. Organy celne, podobnie jak kraj jako całość, są gotowe do konstruktywnego dialogu i podejmowania wspólnych przemyślanych i właściwych decyzji" - podkreślił przewodniczący PKC.