Aleksander Łukaszenka nieustannie podkreśla: jeśli stracimy wioskę, stracimy kraj. I naprawdę wiele się robi, aby wesprzeć mieszkańców wsi na Białorusi, ponieważ na ich pracy opiera się cała republika. W poprzednich wydaniach projektu YouTube BELTA "Po fakcie: decyzje Pierwszego" opowiadzaliśmy już, w jaki sposób Prezydent uczynił agromiasteczka białoruskim know-how i dlaczego głowa państwa wzywa do kupowania pustych domów na wsiach. A dzisiaj porozmawiajmy o chlebie powszednim. W nowym wydaniu projektu dowiecie się, jak powstała kooperacja konsumencka na Białorusi i dlaczego nasz kraj okazał się jedyną republiką postradziecką, w której postanowiono ją zachować. Czego Aleksander Łukaszenka żąda od handlu na wsi i kto według niego jest odpowiedzialny za wieś? Odwiedzimy też odległe wioski, dowiemy się, jak wyglądają współczesne białoruskie sklepy mobilne i co myślą o tym miejscowi.
Jak powstawała i rozwijała się kooperacja konsumencka na Białorusi
Historia kooperacji konsumenckiej sięga prawie dwustu lat. Powstała w Rosji dzięki dekabrystom. "W głębi rud syberyjskich", jak pisał wielki poeta i ich bliski przyjaciel Aleksander Puszkin, w 1831 roku założyli "Wielki Artel". Jednak oficjalną kolebką światowej kooperacji konsumenckiej jest małe miasteczko w pobliżu Manchesteru w Wielkiej Brytanii. To tutaj w 1844 roku otwarto pierwszy na świecie sklep spółdzielni konsumenckiej.
A co z Białorusią? Według materiałów archiwalnych, pierwszą spółdzielnią na terytorium naszego kraju było Połockie Towarzystwo Konsumentów "Kotwica", którego statut został przekazany do rozpatrzenia w Sankt Petersburgu w 1869 roku i w grudniu został zatwierdzony przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych. W 1894 roku w Mińsku rozpoczęło swoją działalność handlową konsumpcyjne towarzystwo robotników i pracowników kolei Libawo-Romenskiej.
W latach Imperium Rosyjskiego władze były podejrzliwe wobec takich stowarzyszeń i nie włączały dla nich "zielonego światła". Wszystko zmieniło się w 1917 roku, kiedy po Rewolucji lutowej rząd tymczasowy uchwalił ustawę o spółkach spółdzielczych. Na kooperację konsumencką czekały lata kształtowania się, transformacji i rozwoju. W rezultacie pod koniec 1924 roku organizacje spółdzielcze BSSR postanowiły połączyć się w jeden system gospodarczy. Otrzymał nazwę Białoruski Związek Spółdzielni lub Biełkoopsojuz.
Jakie trudności napotkały kooperację konsumencką w latach 90. i dlaczego Białoruś zdecydowała się ją zachować
Prawdopodobnie nie warto mówić, jaką rolę odegrała kooperacja konsumencka w epoce radzieckiej, zwłaszcza w latach wojny i ciężkich czasach powojennych. Upadek ZSRR i wynikający z niego upadek gospodarczy, początek reform rynkowych, prywatyzacja własności państwowej i wprowadzenie swobodnego kształtowania cen - wszystko to boleśnie uderzyło w kooperację konsumencką, i ona zaczęła się poddawać.
Jeśli w 1991 roku kooperacja stanowiła ponad jedną trzecią obrotu detalicznego, to w połowie lat 90. - tylko 13%. Odwrócenie sytuacji udało się dopiero w 1996 roku dzięki zwiększonemu wsparciu państwa i poprawie gospodarki jako całości. Aleksander Łukaszenka oświadczył, że "w żadnym wypadku nie tylko sam nie będzie, ale i nikomu nie pozwoli zarzucić pętlę na kooperację konsumencką". Jednocześnie ostrzegał kierownictwo Biełkoopsojuzu: wsparcie będzie, ale będzie i kontrola. Ponieważ jeśli państwo zdołało utrzymać branżę, teraz ma prawo żądać odpowiednich rezultatów.
"Ta wielosektorowa struktura została zachowana dzięki głowie państwa. Jeszcze 30 lat temu, w 1994 roku, jako poseł, wyraził opinię o potrzebie funkcjonowania systemu, opierając się wyłącznie na polityce zorientowanej społecznie, ponieważ najdroższą rzeczą w naszym państwie jest człowiek, i każdy człowiek zasługuje na dobry standard życia" - podkreśliła przewodnicząca Białoruskiego Republikańskiego Związku Stowarzyszeń Konsumenckich Inessa Korotkiewicz.
Czym jest dziś Biełkoopsojuz
Biełkoopsojuz jest największą siecią handlową w kraju. Jest to wielosektorowa struktura handlowa o orientacji społecznej, która łączy przedsiębiorstwa handlowe i gastronomiczne, sieć zaopatrzenia, przemysłowe fermy zwierzęce, organizacje przemysłowe, transportowe i budowlane, instytucje edukacyjne.
Kooperacja konsumencka to ponad 4,5 tys. sklepów stacjonarnych, z czego większość znajduje się na obszarach wiejskich. To pół tysiąca sklepów mobilnych, które obsługują prawie 14 tysięcy miejscowości. Co więcej, jedna trzecia z nich liczy do 10 osób. W 2023 roku samochody Biełkoopsojuzu, dostarczając towary do różnych zakątków Białorusi, przejechały 14 milionów km, a to, zwróćcie uwagę, 36 razy z Ziemi do Księżyca.
"Do waszej organizacji mam szczególne podejście. Tak się stało historycznie, że na terytorium Białorusi wieś i kooperacja konsumencka, pomagając sobie nawzajem, rozwijały się razem przez prawie 107 lat. I dziś z waszych usług korzysta co trzeci mieszkaniec kraju. Przeważnie mieszkańcy wsi. I powtarzam nie bez powodu: jeśli stracimy wioskę, stracimy kraj. Nasi ludzie, których obsługujemy na wsi, zasługują na coś lepszego. Z wioski kraj zaczął się. Wszystkie nasze korzenie sięgają wioski. Dlaczego więc tak traktujemy naszych rodziców? Przecież jutro będziemy tacy sami. I tak będziemy traktowani" - powiedział Aleksander Łukaszenka na lutowym spotkaniu Biełkoopsojuzu.
Dlaczego handel na obszarach wiejskich jest najważniejszą funkcją Biełkoopsojuzu
Handel, zwłaszcza na wsi, jest naprawdę najważniejszą funkcją Biełkoopsojuzu. Tak, przewożenie towarów do odległych i wymierających wiosek nie jest najbardziej dochodowym biznesem. Co tu kryć, czasami kooperacja konsumencka ponosi z tego powodu duże straty. Zdając sobie z tego sprawę, ale nie mając moralnego prawa do porzucenia osoby, nawet jeśli mieszkańców wioski tyle co nic, Biełkoopsojuz stara się pokryć te koszty efektywną pracą w innych kierunkach.
Czy znacie wielu przedsiębiorców, którzy będą handlować na takich warunkach, bez względu na to, jak bogaci mogą być, niezależnie od odpowiedzialności społecznej?
"Gdyby to był projekt biznesowy, ostatecznym celem każdego projektu biznesowego jest uzyskanie wyniku finansowego. Rozumiemy, że obsługa mieszkańca wsi to bardzo duża odpowiedzialność i bardzo kosztowna funkcja. Ale jesteśmy dumni z tego, że jesteśmy zaangażowani w tę pracę. Gdzieś jest to nawet planowo nierentowna działalność, ponieważ te bezpośrednie koszty, które ponosimy w zakresie dostawy towarów, pracy sklepów mobilnych, nie są pokrywane dochodami z przychodów w tych sklepach" - powiedziała Inessa Korotkiewicz.
Aby pokryć koszty, Biełkoopsojuz musi rozwijać inne obszary działalności, mobilizować wszystkie możliwe zasoby. Tradycyjnie największy sprzedawca państwowy w kraju zwraca uwagę na działalność zakupową, produkcję przemysłową oraz eksport. W tych branżach są właśnie te rezerwy, które pozwalają zrekompensować straty związane z handlem na wsi. "Ta funkcja zawsze była, jest i będzie. Zakończę tym, od czego zaczęłam: najważniejszą rzeczą w naszym państwie jest człowiek, i każdy człowiek zasługuje na godną uwagę i niezbędne warunki do normalnej jakości życia" - powiedziała szefowa Biełkoopsojuzu.
Czy sklepy mobilne mogą być udanym projektem biznesowym?
Dziś Biełkoopsojuz wraz z rządem pracuje nad zakupem nowych sklepów mobilnych. Jednocześnie główne koszty powinny leżeć na kooperacji konsumpcyjnej, pomogą jej obwodowe komitety wykonawcze. Zmontowane na podstawie podwozia MAZ i furgonetki "Kupawa" będą to prawdziwe sklepy na kołach.
Aby dowiedzieć się, jak sytuacja wygląda na miejscach i co mieszkańcy wsi myślą o pracy sklepów mobilnych, postanowiliśmy odwiedzić jeden z najbardziej oddalonych od stolicy regionów - w powiecie kościukowickim w obwodzie mohylewskim. To już praktycznie pogranicze.
Pięć sklepów mobilnych Kościukowickiej spółdzielni spożywców obsługują ponad 100 miejscowości w dwóch powiatach. W ciągu sześciu miesięcy przez sklepy mobilne sprzedano 545 tysięcy towarów, a w tym samym okresie ubiegłego roku - 515 tysięcy. Ta praca nie jest nierentowna, ale nie trzeba mówić o wysokiej rentowności, przyznał prezes zarządu Kościukowickiej spółdzielni spożywców Igor Soroka.
"To jednak kwestia o charakterze społecznym. Musimy świadczyć naszym mieszkańcom szeroki zakres usług. Teraz, ponieważ populacja się starzeje, nie każdy mieszkaniec (zwłaszcza ci, którzy mają ponad 80 lat) ma możliwość dotarcia do sklepu. A samochód zatrzymuje się nie w jednym miejscu. Istnieją miejscowości, w których znajduje się pięć i sześć przystanków. Możemy podjechać do prawie każdego domu" - zauważył kierownik lokalnej spółdzielni spożywców.
Ponadto wieśniacy u sprzedawcy sklepa mobilnego lub telefonicznie w przeddzień jego przybycia mogą zamówić dodatkowe produkty - od żywności po towary budowlane, a także zapoznać się z cenami zakupu nadwyżek produktów owocowo-warzywnych i surowców wtórnych, a następnie przekazać je spółdzielni spożywców.
I jeszcze jeden ważny punkt. Handel na wsi to nie tylko dostawa towarów, asortyment i sprzedaż. Sprzedawca sklepu mobilnego często staje się nie tylko dobrym przyjacielem, ale swoim, rodzimym człowiekiem dla mieszkańców wioski. Tak więc praca kooperacji konsumpcyjnej na wsi nie zostanie zastąpiona przez żadnych przedsiębiorców.
Przekonaliśmy się o tym, odwiedzając kilka wiosek prawie czterysta kilometrów od Mińska.
"Ale to była kiedyś wioska: przyjedziesz - ludzie wykupią towary, wezmą to, czego potrzebują, usiądą i przypomną sobie niektóre ze swoich historii, mogą zaśpiewać piosenki. W pobliżu sklepików mobilnych były wtedy i stoliki. Piękno było na wsi. A teraz wioski odchodzą, ludzie powoli umierają. Przyjeżdżam do każdej wioski: ludzie tam na mnie czekają, czekają jak twoi krewni" - powiedziała Ludmiła Krisanowa, sprzedawczyni Kościukowickiej spółdzielni spożywców.
Pracuje jako sprzedawca sklepu mobilnego od kilkudziesięciu lat i być może zna białoruską wioskę i jej mieszkańców jak nikt inny.
"Spotkałam w tym sklepie mobilnym naszego Prezydenta. Oczywiście było bardzo strasznie: przecież to Prezydent. Jednak ten strach minął: wszystko było w porządku, wszystko było cudowne. Spotkaliśmy się, porozmawialiśmy. A kiedy później przyjeżdżałam do moich wiosek, ludzie mówili: "Ale ż super!" Miesiąc mówili o tym. Cieszyliśmy się, że nasz sklep mobilny odwiedził Prezydent. Nazwał mnie Luda. Swój człowiek! We wszystkich wioskach mówią: "Tylko nasz Łukaszenka, tylko nasz Prezydent. Nikt oprócz naszego Prezydenta nie jest nam potrzebny. Nikt!" - oświadcza Ludmiła Krisanowa.
A co mówią miejscowi?
Aleksander Łukaszenka nie bez powodu podkreśla: praca Biełkoopsojuzu to nie tylko wskaźniki ekonomiczne, ale także kwestia polityczna. Białoruś jest państwem, w którym absolutnym priorytetem jest dobro zwykłego człowieka-robotnika, dlatego kierownictwo kraju wspierało i będzie wspierać wioskę w każdy możliwy sposób.
"Właśnie na obsłudze mieszkańców wsi i małych miasteczek polega społeczna rola kooperacji konsumenckiej. W tym i na podstawie jakości waszej pracy ludzie oceniają cały pion władzy. I ta ocena ludowa powinna być tylko pozytywna" - domaga się głowa państwa.
I, sądząc po opiniach zwykłych wieśniaków, kooperacja konsumencka dobrze sobie radzi z tym zadaniem.
W wiosce Gorbaczówka, w powiecie kościukowickim, na stałe mieszkają tylko dwie osoby. Walentyna Saweliewna kupiła tutaj dom w 1997 roku. "Było wielu ludzi, mieszkali we wszystkich domach i trzymali bydło. Dobra wioska była, dobrzy ludzie. A sklep był kiedyś w domu, jak opowiadali. A przy mnie już go nie było. I nie było sklepu mobilnego" - wspomina.
Teraz często pomagają jej dzieci. Walentyna Saweliewna czasami wybiera się do miasta, na szczęście ma jeszcze siły. Ale bez sklepu mobilnego, jej zdaniem, życie byłoby trudniejsze. "Jesteśmy zadowoleni z asortymentu, wszystko jest" - mówi mieszkanka Gorbaczówki.
Naprzeciwko znajduje się dom Nadieżdy Władimirownej. Ona sama pochodzi z Ukrainy, ale od dawna mieszka na Białorusi. Do swojej wioski przyzwyczaiła się i kocha ją.
"Nie chcę nigdzie do miasta. Jestem tu sama, wszyscy się śmieją, nazywają mnie zającem: "Zajączku, jak się masz na wsi?" 83 lata... Przyniosą emeryturę na podwórko, sklep przyjedzie. Drogi są czyszczone. Daj Boże tylko pokóju, bo to bardzo bolesne pytanie. Starzy ludzie mówią: "Żyjemy, póki jest Łukaszenka, a potem już jak Bóg da" - zaznacza wieśniaczka.
Jest również zadowolona z asortymentu sklepu mobilnego. Do sklepu stacjonarnego w najbliższej wiosce Nadieżda Władimirowna już boi się iść: siły jednak nie są takie same. Gdyby sklep mobilny nie wjeżdżał na podwórko, musiałaby wysyłać na zakupy pracownika socjalnego. Oczywiście są to dodatkowe niedogodności.
"Gdyby tylko Bóg dał zdrowie. Jest za co brać" — dodaje.
Niestety, nie wszystkie miejscowości mogą pochwalić się nieskazitelnymi drogami dojazdowymi. Gdzieś trzeba je wyremontować, a gdzieś całkowicie wyasfaltować od zera. Zimą sprzęt do odśnieżania nie dociera do wszystkich podwórek. Problemy są rozwiązywane, może nie tak szybko, jak byśmy chcieli, ale sklepy na kółkach wszystko jedno starają się dotrzeć do każdego wieśniaka.
Za co Łukaszenka krytykuje Biełkoopsojuz
Aleksander Łukaszenka i teraz czasami krytykuje pracę Biełkoopsojuzu. Ale nie dlatego, że sytuacja jest krytyczna. Po prostu głowa państwa jest przekonany: można zrobić jeszcze lepiej i bardziej jakościowe - aby ludzie się nie obrażali. Prezydent zawsze nastawiał organizacje konsumenckie na to, by w swoim rozwoju uwzględniały m.in. aktualne trendy podaży i popytu, promowały to, co od dawna potrafią robić najlepiej za wszystkich.
"Jedliśmy bardzo prosto. Dobra była zdrowa żywność. Ale nie wyglądała, może tak zewnętrznie, jak na Zachodzie. I nasi ludzie, gdy rozpadł się Związek Radziecki, rzucili się na to jedzenie. To też jest naturalne. Dobrze to odbieram. Spróbowali. A wejdźcie do dowolnej restauracji: tam też coś takiego przyżądzają, co trudno sobie wyobrazić, jest dziełem sztuki. A ludzie chcą smażenkę, zwykłych placków ziemniaczanych. Oznacza to, że nadszedł nowy okres w życiu. To zawsze wahadło: tam się ruszyło, potem tutaj. I to jest ten moment. I nie powinniście go stracić. Ludzie ztęsknili za naturalnością, więc z tego skorzystajcie. I jeśli będziecie się ruszyć, u mnie słowo nie dym. Zawsze mogę podstawić ramię" - zapewnił Aleksander Łukaszenka w 2021 roku na walnym zgromadzeniu Biełkoopsojuzu.
A na początku tego roku Prezydent powiedział, że nadszedł czas, aby wypracować ogólnokrajową koncepcję obsługi ludności wiejskiej. "Ludzie, którzy pracują na ziemi, nie powinni niczego potrzebować" - podkreślił, domagając się zainteresowania wszystkich podmiotów gospodarczych w obsłudze ludności wiejskiej i stworzenia stymulujących warunków. Olbrzym taki jak Biełkoopsojuz będzie miał tutaj szczególną rolę.
"Projekt koncepcji obsługi ludności wiejskiej o znaczeniu krajowym został przedstawiony Radzie Ministrów. Byliśmy jednym z twórców tej koncepcji. Biorąc pod uwagę, że jesteśmy prawdopodobnie najważniejszym operatorem w obsłudze ludności wiejskiej, przedstawiliśmy propozycje, których ostatecznym celem jest poprawa całego tego mechanizmu oraz nas jako podmiotu gospodarczego. Jest to zarówno inwentaryzacja istniejących obiektów stacjonarnych, jak i przegląd tras ruchu, kwestie związane z cenami, asortymentem, współpracą z dostawcami" - powiedziała prezes zarządu Biełkoopsojuzu.
Czym jest wyjątkowa kooperacja konsumencka? Biełkoopsojuz został stworzony przez ludzi i dla ludzi, i dziś ten system ma ogromny potencjał. Tak, konkurencja na rynku jest duża. Ale w tym przypadku powinna być zachętą do pójścia naprzód. Najważniejsze, aby nie siedzieć bezczynnie, być na dobry sposób agresywnym, stosować najnowocześniejsze podejścia i pomysły biznesowe.
"To moja rada dla was: zacznijcie od dyscypliny i porządku, ustrukturyzujcie swoją organizację. Zacznijcie od siebie. Jeśli potrzebujecie pomocy, na pewno wam pomogę. Ale tylko działajcie. Wraz z władzami. Wicepremier będzie kontrolował, my pomożemy. Teraz premier osobiście się w to zaangażuje. Tak właśnie mu przekażcie. Za wioskę odpowiadacie głową. Wszyscy jesteśmy wieśniakami. Jeszcze raz powtarzam: stamtąd zaczął się nasz kraj - musimy ich wspierać. Będziemy was zmuszać do pracy. Zrozumcie mnie, jak chcecie. Możecie. Gdybyś nie mógli, przyszedłbym dzisiaj i zacząłbym od najważniejszego: jak rozwalimy Biełkoopsojuz i w tym miejscu utworzymy nowy handel. Ale mam jeszcze nadzieję na was" - tak w lutym Prezydent doradzał członkom Biełkoopsojuzu.
Jak powstawała i rozwijała się kooperacja konsumencka na Białorusi
Historia kooperacji konsumenckiej sięga prawie dwustu lat. Powstała w Rosji dzięki dekabrystom. "W głębi rud syberyjskich", jak pisał wielki poeta i ich bliski przyjaciel Aleksander Puszkin, w 1831 roku założyli "Wielki Artel". Jednak oficjalną kolebką światowej kooperacji konsumenckiej jest małe miasteczko w pobliżu Manchesteru w Wielkiej Brytanii. To tutaj w 1844 roku otwarto pierwszy na świecie sklep spółdzielni konsumenckiej.
A co z Białorusią? Według materiałów archiwalnych, pierwszą spółdzielnią na terytorium naszego kraju było Połockie Towarzystwo Konsumentów "Kotwica", którego statut został przekazany do rozpatrzenia w Sankt Petersburgu w 1869 roku i w grudniu został zatwierdzony przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych. W 1894 roku w Mińsku rozpoczęło swoją działalność handlową konsumpcyjne towarzystwo robotników i pracowników kolei Libawo-Romenskiej.
W latach Imperium Rosyjskiego władze były podejrzliwe wobec takich stowarzyszeń i nie włączały dla nich "zielonego światła". Wszystko zmieniło się w 1917 roku, kiedy po Rewolucji lutowej rząd tymczasowy uchwalił ustawę o spółkach spółdzielczych. Na kooperację konsumencką czekały lata kształtowania się, transformacji i rozwoju. W rezultacie pod koniec 1924 roku organizacje spółdzielcze BSSR postanowiły połączyć się w jeden system gospodarczy. Otrzymał nazwę Białoruski Związek Spółdzielni lub Biełkoopsojuz.
Jakie trudności napotkały kooperację konsumencką w latach 90. i dlaczego Białoruś zdecydowała się ją zachować
Prawdopodobnie nie warto mówić, jaką rolę odegrała kooperacja konsumencka w epoce radzieckiej, zwłaszcza w latach wojny i ciężkich czasach powojennych. Upadek ZSRR i wynikający z niego upadek gospodarczy, początek reform rynkowych, prywatyzacja własności państwowej i wprowadzenie swobodnego kształtowania cen - wszystko to boleśnie uderzyło w kooperację konsumencką, i ona zaczęła się poddawać.
Jeśli w 1991 roku kooperacja stanowiła ponad jedną trzecią obrotu detalicznego, to w połowie lat 90. - tylko 13%. Odwrócenie sytuacji udało się dopiero w 1996 roku dzięki zwiększonemu wsparciu państwa i poprawie gospodarki jako całości. Aleksander Łukaszenka oświadczył, że "w żadnym wypadku nie tylko sam nie będzie, ale i nikomu nie pozwoli zarzucić pętlę na kooperację konsumencką". Jednocześnie ostrzegał kierownictwo Biełkoopsojuzu: wsparcie będzie, ale będzie i kontrola. Ponieważ jeśli państwo zdołało utrzymać branżę, teraz ma prawo żądać odpowiednich rezultatów.
"Ta wielosektorowa struktura została zachowana dzięki głowie państwa. Jeszcze 30 lat temu, w 1994 roku, jako poseł, wyraził opinię o potrzebie funkcjonowania systemu, opierając się wyłącznie na polityce zorientowanej społecznie, ponieważ najdroższą rzeczą w naszym państwie jest człowiek, i każdy człowiek zasługuje na dobry standard życia" - podkreśliła przewodnicząca Białoruskiego Republikańskiego Związku Stowarzyszeń Konsumenckich Inessa Korotkiewicz.
Czym jest dziś Biełkoopsojuz
Biełkoopsojuz jest największą siecią handlową w kraju. Jest to wielosektorowa struktura handlowa o orientacji społecznej, która łączy przedsiębiorstwa handlowe i gastronomiczne, sieć zaopatrzenia, przemysłowe fermy zwierzęce, organizacje przemysłowe, transportowe i budowlane, instytucje edukacyjne.
Kooperacja konsumencka to ponad 4,5 tys. sklepów stacjonarnych, z czego większość znajduje się na obszarach wiejskich. To pół tysiąca sklepów mobilnych, które obsługują prawie 14 tysięcy miejscowości. Co więcej, jedna trzecia z nich liczy do 10 osób. W 2023 roku samochody Biełkoopsojuzu, dostarczając towary do różnych zakątków Białorusi, przejechały 14 milionów km, a to, zwróćcie uwagę, 36 razy z Ziemi do Księżyca.
"Do waszej organizacji mam szczególne podejście. Tak się stało historycznie, że na terytorium Białorusi wieś i kooperacja konsumencka, pomagając sobie nawzajem, rozwijały się razem przez prawie 107 lat. I dziś z waszych usług korzysta co trzeci mieszkaniec kraju. Przeważnie mieszkańcy wsi. I powtarzam nie bez powodu: jeśli stracimy wioskę, stracimy kraj. Nasi ludzie, których obsługujemy na wsi, zasługują na coś lepszego. Z wioski kraj zaczął się. Wszystkie nasze korzenie sięgają wioski. Dlaczego więc tak traktujemy naszych rodziców? Przecież jutro będziemy tacy sami. I tak będziemy traktowani" - powiedział Aleksander Łukaszenka na lutowym spotkaniu Biełkoopsojuzu.
Dlaczego handel na obszarach wiejskich jest najważniejszą funkcją Biełkoopsojuzu
Handel, zwłaszcza na wsi, jest naprawdę najważniejszą funkcją Biełkoopsojuzu. Tak, przewożenie towarów do odległych i wymierających wiosek nie jest najbardziej dochodowym biznesem. Co tu kryć, czasami kooperacja konsumencka ponosi z tego powodu duże straty. Zdając sobie z tego sprawę, ale nie mając moralnego prawa do porzucenia osoby, nawet jeśli mieszkańców wioski tyle co nic, Biełkoopsojuz stara się pokryć te koszty efektywną pracą w innych kierunkach.
Czy znacie wielu przedsiębiorców, którzy będą handlować na takich warunkach, bez względu na to, jak bogaci mogą być, niezależnie od odpowiedzialności społecznej?
"Gdyby to był projekt biznesowy, ostatecznym celem każdego projektu biznesowego jest uzyskanie wyniku finansowego. Rozumiemy, że obsługa mieszkańca wsi to bardzo duża odpowiedzialność i bardzo kosztowna funkcja. Ale jesteśmy dumni z tego, że jesteśmy zaangażowani w tę pracę. Gdzieś jest to nawet planowo nierentowna działalność, ponieważ te bezpośrednie koszty, które ponosimy w zakresie dostawy towarów, pracy sklepów mobilnych, nie są pokrywane dochodami z przychodów w tych sklepach" - powiedziała Inessa Korotkiewicz.
Aby pokryć koszty, Biełkoopsojuz musi rozwijać inne obszary działalności, mobilizować wszystkie możliwe zasoby. Tradycyjnie największy sprzedawca państwowy w kraju zwraca uwagę na działalność zakupową, produkcję przemysłową oraz eksport. W tych branżach są właśnie te rezerwy, które pozwalają zrekompensować straty związane z handlem na wsi. "Ta funkcja zawsze była, jest i będzie. Zakończę tym, od czego zaczęłam: najważniejszą rzeczą w naszym państwie jest człowiek, i każdy człowiek zasługuje na godną uwagę i niezbędne warunki do normalnej jakości życia" - powiedziała szefowa Biełkoopsojuzu.
Czy sklepy mobilne mogą być udanym projektem biznesowym?
Dziś Biełkoopsojuz wraz z rządem pracuje nad zakupem nowych sklepów mobilnych. Jednocześnie główne koszty powinny leżeć na kooperacji konsumpcyjnej, pomogą jej obwodowe komitety wykonawcze. Zmontowane na podstawie podwozia MAZ i furgonetki "Kupawa" będą to prawdziwe sklepy na kołach.
Aby dowiedzieć się, jak sytuacja wygląda na miejscach i co mieszkańcy wsi myślą o pracy sklepów mobilnych, postanowiliśmy odwiedzić jeden z najbardziej oddalonych od stolicy regionów - w powiecie kościukowickim w obwodzie mohylewskim. To już praktycznie pogranicze.
Pięć sklepów mobilnych Kościukowickiej spółdzielni spożywców obsługują ponad 100 miejscowości w dwóch powiatach. W ciągu sześciu miesięcy przez sklepy mobilne sprzedano 545 tysięcy towarów, a w tym samym okresie ubiegłego roku - 515 tysięcy. Ta praca nie jest nierentowna, ale nie trzeba mówić o wysokiej rentowności, przyznał prezes zarządu Kościukowickiej spółdzielni spożywców Igor Soroka.
"To jednak kwestia o charakterze społecznym. Musimy świadczyć naszym mieszkańcom szeroki zakres usług. Teraz, ponieważ populacja się starzeje, nie każdy mieszkaniec (zwłaszcza ci, którzy mają ponad 80 lat) ma możliwość dotarcia do sklepu. A samochód zatrzymuje się nie w jednym miejscu. Istnieją miejscowości, w których znajduje się pięć i sześć przystanków. Możemy podjechać do prawie każdego domu" - zauważył kierownik lokalnej spółdzielni spożywców.
Ponadto wieśniacy u sprzedawcy sklepa mobilnego lub telefonicznie w przeddzień jego przybycia mogą zamówić dodatkowe produkty - od żywności po towary budowlane, a także zapoznać się z cenami zakupu nadwyżek produktów owocowo-warzywnych i surowców wtórnych, a następnie przekazać je spółdzielni spożywców.
I jeszcze jeden ważny punkt. Handel na wsi to nie tylko dostawa towarów, asortyment i sprzedaż. Sprzedawca sklepu mobilnego często staje się nie tylko dobrym przyjacielem, ale swoim, rodzimym człowiekiem dla mieszkańców wioski. Tak więc praca kooperacji konsumpcyjnej na wsi nie zostanie zastąpiona przez żadnych przedsiębiorców.
Przekonaliśmy się o tym, odwiedzając kilka wiosek prawie czterysta kilometrów od Mińska.
"Ale to była kiedyś wioska: przyjedziesz - ludzie wykupią towary, wezmą to, czego potrzebują, usiądą i przypomną sobie niektóre ze swoich historii, mogą zaśpiewać piosenki. W pobliżu sklepików mobilnych były wtedy i stoliki. Piękno było na wsi. A teraz wioski odchodzą, ludzie powoli umierają. Przyjeżdżam do każdej wioski: ludzie tam na mnie czekają, czekają jak twoi krewni" - powiedziała Ludmiła Krisanowa, sprzedawczyni Kościukowickiej spółdzielni spożywców.
Pracuje jako sprzedawca sklepu mobilnego od kilkudziesięciu lat i być może zna białoruską wioskę i jej mieszkańców jak nikt inny.
"Spotkałam w tym sklepie mobilnym naszego Prezydenta. Oczywiście było bardzo strasznie: przecież to Prezydent. Jednak ten strach minął: wszystko było w porządku, wszystko było cudowne. Spotkaliśmy się, porozmawialiśmy. A kiedy później przyjeżdżałam do moich wiosek, ludzie mówili: "Ale ż super!" Miesiąc mówili o tym. Cieszyliśmy się, że nasz sklep mobilny odwiedził Prezydent. Nazwał mnie Luda. Swój człowiek! We wszystkich wioskach mówią: "Tylko nasz Łukaszenka, tylko nasz Prezydent. Nikt oprócz naszego Prezydenta nie jest nam potrzebny. Nikt!" - oświadcza Ludmiła Krisanowa.
A co mówią miejscowi?
Aleksander Łukaszenka nie bez powodu podkreśla: praca Biełkoopsojuzu to nie tylko wskaźniki ekonomiczne, ale także kwestia polityczna. Białoruś jest państwem, w którym absolutnym priorytetem jest dobro zwykłego człowieka-robotnika, dlatego kierownictwo kraju wspierało i będzie wspierać wioskę w każdy możliwy sposób.
"Właśnie na obsłudze mieszkańców wsi i małych miasteczek polega społeczna rola kooperacji konsumenckiej. W tym i na podstawie jakości waszej pracy ludzie oceniają cały pion władzy. I ta ocena ludowa powinna być tylko pozytywna" - domaga się głowa państwa.
I, sądząc po opiniach zwykłych wieśniaków, kooperacja konsumencka dobrze sobie radzi z tym zadaniem.
W wiosce Gorbaczówka, w powiecie kościukowickim, na stałe mieszkają tylko dwie osoby. Walentyna Saweliewna kupiła tutaj dom w 1997 roku. "Było wielu ludzi, mieszkali we wszystkich domach i trzymali bydło. Dobra wioska była, dobrzy ludzie. A sklep był kiedyś w domu, jak opowiadali. A przy mnie już go nie było. I nie było sklepu mobilnego" - wspomina.
Teraz często pomagają jej dzieci. Walentyna Saweliewna czasami wybiera się do miasta, na szczęście ma jeszcze siły. Ale bez sklepu mobilnego, jej zdaniem, życie byłoby trudniejsze. "Jesteśmy zadowoleni z asortymentu, wszystko jest" - mówi mieszkanka Gorbaczówki.
Naprzeciwko znajduje się dom Nadieżdy Władimirownej. Ona sama pochodzi z Ukrainy, ale od dawna mieszka na Białorusi. Do swojej wioski przyzwyczaiła się i kocha ją.
"Nie chcę nigdzie do miasta. Jestem tu sama, wszyscy się śmieją, nazywają mnie zającem: "Zajączku, jak się masz na wsi?" 83 lata... Przyniosą emeryturę na podwórko, sklep przyjedzie. Drogi są czyszczone. Daj Boże tylko pokóju, bo to bardzo bolesne pytanie. Starzy ludzie mówią: "Żyjemy, póki jest Łukaszenka, a potem już jak Bóg da" - zaznacza wieśniaczka.
Jest również zadowolona z asortymentu sklepu mobilnego. Do sklepu stacjonarnego w najbliższej wiosce Nadieżda Władimirowna już boi się iść: siły jednak nie są takie same. Gdyby sklep mobilny nie wjeżdżał na podwórko, musiałaby wysyłać na zakupy pracownika socjalnego. Oczywiście są to dodatkowe niedogodności.
"Gdyby tylko Bóg dał zdrowie. Jest za co brać" — dodaje.
Niestety, nie wszystkie miejscowości mogą pochwalić się nieskazitelnymi drogami dojazdowymi. Gdzieś trzeba je wyremontować, a gdzieś całkowicie wyasfaltować od zera. Zimą sprzęt do odśnieżania nie dociera do wszystkich podwórek. Problemy są rozwiązywane, może nie tak szybko, jak byśmy chcieli, ale sklepy na kółkach wszystko jedno starają się dotrzeć do każdego wieśniaka.
Za co Łukaszenka krytykuje Biełkoopsojuz
Aleksander Łukaszenka i teraz czasami krytykuje pracę Biełkoopsojuzu. Ale nie dlatego, że sytuacja jest krytyczna. Po prostu głowa państwa jest przekonany: można zrobić jeszcze lepiej i bardziej jakościowe - aby ludzie się nie obrażali. Prezydent zawsze nastawiał organizacje konsumenckie na to, by w swoim rozwoju uwzględniały m.in. aktualne trendy podaży i popytu, promowały to, co od dawna potrafią robić najlepiej za wszystkich.
"Jedliśmy bardzo prosto. Dobra była zdrowa żywność. Ale nie wyglądała, może tak zewnętrznie, jak na Zachodzie. I nasi ludzie, gdy rozpadł się Związek Radziecki, rzucili się na to jedzenie. To też jest naturalne. Dobrze to odbieram. Spróbowali. A wejdźcie do dowolnej restauracji: tam też coś takiego przyżądzają, co trudno sobie wyobrazić, jest dziełem sztuki. A ludzie chcą smażenkę, zwykłych placków ziemniaczanych. Oznacza to, że nadszedł nowy okres w życiu. To zawsze wahadło: tam się ruszyło, potem tutaj. I to jest ten moment. I nie powinniście go stracić. Ludzie ztęsknili za naturalnością, więc z tego skorzystajcie. I jeśli będziecie się ruszyć, u mnie słowo nie dym. Zawsze mogę podstawić ramię" - zapewnił Aleksander Łukaszenka w 2021 roku na walnym zgromadzeniu Biełkoopsojuzu.
A na początku tego roku Prezydent powiedział, że nadszedł czas, aby wypracować ogólnokrajową koncepcję obsługi ludności wiejskiej. "Ludzie, którzy pracują na ziemi, nie powinni niczego potrzebować" - podkreślił, domagając się zainteresowania wszystkich podmiotów gospodarczych w obsłudze ludności wiejskiej i stworzenia stymulujących warunków. Olbrzym taki jak Biełkoopsojuz będzie miał tutaj szczególną rolę.
"Projekt koncepcji obsługi ludności wiejskiej o znaczeniu krajowym został przedstawiony Radzie Ministrów. Byliśmy jednym z twórców tej koncepcji. Biorąc pod uwagę, że jesteśmy prawdopodobnie najważniejszym operatorem w obsłudze ludności wiejskiej, przedstawiliśmy propozycje, których ostatecznym celem jest poprawa całego tego mechanizmu oraz nas jako podmiotu gospodarczego. Jest to zarówno inwentaryzacja istniejących obiektów stacjonarnych, jak i przegląd tras ruchu, kwestie związane z cenami, asortymentem, współpracą z dostawcami" - powiedziała prezes zarządu Biełkoopsojuzu.
Czym jest wyjątkowa kooperacja konsumencka? Biełkoopsojuz został stworzony przez ludzi i dla ludzi, i dziś ten system ma ogromny potencjał. Tak, konkurencja na rynku jest duża. Ale w tym przypadku powinna być zachętą do pójścia naprzód. Najważniejsze, aby nie siedzieć bezczynnie, być na dobry sposób agresywnym, stosować najnowocześniejsze podejścia i pomysły biznesowe.
"To moja rada dla was: zacznijcie od dyscypliny i porządku, ustrukturyzujcie swoją organizację. Zacznijcie od siebie. Jeśli potrzebujecie pomocy, na pewno wam pomogę. Ale tylko działajcie. Wraz z władzami. Wicepremier będzie kontrolował, my pomożemy. Teraz premier osobiście się w to zaangażuje. Tak właśnie mu przekażcie. Za wioskę odpowiadacie głową. Wszyscy jesteśmy wieśniakami. Jeszcze raz powtarzam: stamtąd zaczął się nasz kraj - musimy ich wspierać. Będziemy was zmuszać do pracy. Zrozumcie mnie, jak chcecie. Możecie. Gdybyś nie mógli, przyszedłbym dzisiaj i zacząłbym od najważniejszego: jak rozwalimy Biełkoopsojuz i w tym miejscu utworzymy nowy handel. Ale mam jeszcze nadzieję na was" - tak w lutym Prezydent doradzał członkom Biełkoopsojuzu.