Projekty
Government Bodies
Flag Sobota, 11 Stycznia 2025
Wszystkie wiadomości
Wszystkie wiadomości
Prezydent
11 Stycznia 2025, 18:30

Dla nich Łukaszenka wzywa do zrobienia niemożliwego. Co wyróżnia politykę Prezydenta Białorusi? 

Przyznajcie się, czy lubicie otrzymywać prezenty? A kto nie lubi, zapytacie. Prawdopodobnie tylko jedna rzecz może być przyjemniejsza niż to - zadowolić bliskich i przyjaciół przyjemnymi niespodziankami i zobaczyć szczęśliwe uśmiechy na ich twarzach, gdy odgadnąłeś życzenie. Czas świąt noworocznych i bożonarodzeniowych na Białorusi zamienia się w prawdziwy maraton dobrych uczynków. Kiedyś rozmawialiśmy już o republikańskiej akcji charytatywnej "Nasze dzieci". W ciągu trzech dekad stała się integralną częścią polityki społecznej państwa. A w nowym wydaniu projektu YouTube BELTA "Po fakcie: decyzje Pierwszego" dowiecie się o kolejnej waznej inicjatywie białoruskiego Prezydenta. Ilu jest emerytów i stulatków na Białorusi i dlaczego Aleksander Łukaszenka nazywa ich filarem kraju? Jak kiedyś głowa państwa był świadkiem historii miłosnej i jakie inne stereotypy niszczą pensjonaty socjalne? Teraz opowiemy o wszystkim.

Jak na Białorusi pojawiła się nowa tradycja noworoczna
 
Dwa lata temu Aleksander Łukaszenka zainicjował noworoczną akcję charytatywną dla osób starszych. Głowa państwa zwraca szczególną uwagę na tę kategorię ludności od samego początku kariery prezydenckiej i wielokrotnie odwiedzał domy-internaty dla weteranów wojny i pracy w święta zimowe. A teraz w odwiedziny do osób starszych jedzie - bez przesady - cały kraj. Akcja "Z całego serca" stała się swego rodzaju kontynuacją republikańskiego projektu "Nasze dzieci" i ma swoją symbolikę - najpierw idziemy do dzieci, a potem dzieci idą do naszych seniorów.

"Musimy iść razem z wami do naszych osób starszych, którzy są dziś samotni. Są też tacy, o których zapomniały dzieci. A czasami dzieci nie są biedne. Ale to są starzy ludzie. Wszyscy będziemy seniorami. I nawet wy. Dlatego nie należy zapominać o osobach starszych. I chciałbym, aby ten start "Nasze dzieci", kiedy idziemy z prezentami do was, trwał i zakończył się w Nowym roku (lub lepiej niech się nie kończy), abyśmy przyszli do naszych seniorów i podarowali im prezenty, gratulując szczęśliwego Nowego roku i Bozego Narodzenia" - powiedział Aleksander Łukaszenka podczas charytatywnego święta w ramach akcji "Nasze dzieci" 29 grudnia 2022 roku.
Na czym polega akcja "Z całego serca"

Podczas akcji szczególną uwagę zwraca się na samotnych seniorów, a takich mamy w kraju ponad 120 tys. To ci, którzy nie mają ani krewnych, ani dzieci i nie mają nikogo do opieki poza służbami społecznymi. Mieszkają w swoim domu, w pensjonatach socjalnych, szpitalach pielęgniarskich, hospicjach i są otoczeni opieką i uwagą. Tworzą także świąteczny nastrój dla stulatków - ludzi w złotym wieku. Nawiasem mówiąc, ponad 40 tys. Białorusinów świętowało już swoje 90. urodziny, a ponad 600 osób przekroczyło stulecie.

Nie zapominają o weteranach pracy - na Białorusi jest ich prawie dwa miliony. To dzieci okresu powojennego, które odbudowywały nasz kraj, a dziś są na zasłużonym odpoczynku. Swoim wyczynem pracy i osobistym przykładem pokazali, jak trzeba żyć i pracować, aby były rezultaty, z których teraz może być dumna cała republika.

Ostatnim razem akcja "Z całego serca" dotarła do około 330 tys. osób. W tym roku stała się jeszcze większa.

"W zależności od tego, jak traktujesz tę kategorię ludzi - seniorów i dzieci, oceniają państwo. Jeśli państwo nie potrafi opiekować się osobami starszymi, dziećmi, kto potrzebuje takiego państwa? Dlatego ustanowiono tak dobrą, uczciwą tradycję odwiedzania dzieci i osób starszych w tych dniach. Więc bardzo się cieszę, że pomimo wyzwań, trudności w swoim życiu, nadal żyjecie, jesteście tu radośni. I pod tym względem znajdujecie jakieś szczęście, powiedziałbym nawet" - zaznaczał Aleksander Łukaszenka, odwiedzając w przeddzień Nowego, 2017, roku Nikołajewszczyński
 dom-internat dla weteranów wojny, pracy i osób niepełnosprawnych.
O czym marzą białoruscy stulatkowie

Na Białorusi jest około 100 szpitali pielęgniarskich, w których pacjenci przechodzą rehabilitację, oraz prawie 70 ośrodków opieki społecznej dla ludności z całodobowym pobytem ludzi. A ponadto kolejne 80 pensjonatów, i mieszkający tam ludzie nie są pozbawieni uwagi, są zaangażowani w aktywne życie społeczne i kulturalne. Jedną z takich instytucji - Miński miejski pensjonat socjalny "ISTOK" - odwiedziliśmy i my.

Około 10 lat temu, w styczniu 2013 roku, pensionat odwiedził również Aleksander Łukaszenka. Prezydent spotkał wówczas weterana Wielkiej Wojny Ojczyźnianej Ludmiłę Pewniewą. Niedawno, we wrześniu 2024 roku, obchodziła swoje 100-lecie. Ale pomimo podeszłego wieku kobieta zachowuje się energicznie.

"Prezydent przyjechał i przyszedł do mnie. Dałam mu bukiet i powiedziałam: "Gratuluję Panu zarówno jako Prezydentowi, jak i Człowiekowi z wielką literą. Kiedyś czytałam Tołstoja i jest u niego takie wyrażenie. I to wyrażenie przypomniało mi się. I tak mu pogratulowałam. Może to pamięta" - podzieliła się wspomnieniami Ludmiła Pewniewa.

W Sylwestra chce się złożyć jak najwięcej życzeń. W każdym razie z pewnością zawsze mamy z czego wybierać. A co w tym magicznym momencie myślą ci, którzy przekroczyli już stulecie? Dla siebie - jeszcze trochę zdrowia, a dla kraju - pokoju.
"A teraz, jakie życzenie - trochę zdrowia. Wstaję rano - ach, żyję. Wstaję, robię porządek i powoli tupię do jadalni. Powoli, ale idę sama. Przyszłam do jadalni - jak się cieszę: widzę wszystkich moich. To kosztuje dużo - musisz trzymać się na własnych nogach tak długo, jak to możliwe. Pierwszą rzeczą, jakiej życzyłabym Białorusinom i całemu światu, żeby był pokój, żeby tylko nie było wojny. Wiem, czym jest wojna. Ludzie, żyjcie,  cieszcie się życiem, wojny nie trzeba. Trzeba żyć w zgodzie, trzeba żyć dobrze. Nasze życie, widzicie, jakie jest krótkie. I proszę o jedno i modlę się nawet do Boga: Boże, oszczędzaj świat przed wojną i ciężkimi katastrofami. Resztę można przeżyć. Wszystko się dostosuje, wszystko będzie dobrze, potrzebny jest tylko pokój" - przekonana stulatka.

Nawiasem mówiąc, pensjonat "ISTOK" ma ciekawą historię. Do niedawna był to Republikański internat weteranów wojny i pracy. Powstał w latach 70. pod patronatem Piotra Maszerowa dla osób, które wniosły szczególny wkład w historię naszego kraju. Podobne instytucje społeczne w tamtych latach otwierały się we wszystkich republikach związkowych, ale po rozpadzie ZSRR na całej przestrzeni postradzieckiej pozostał tylko jeden - na Białorusi.
"Z pewnością dla dzieci i osób starszych oddamy wszystko, i widzicie to. Zawsze nalegam, aby w każde szczęśliwe święto, kiedy wszyscy się bawią... (zwracać uwagę na osoby starsze i dzieci - not. BELTA). A nie wszyscy mogą się dobrze bawić, nie wszyscy. Nie każdy ma dzieci. A jeśli ma, nie wszystkie dzieci mogą wspierać starszych ludzi. Nie każde dziecko ma rodziców. A jeśli ma, to mamy tysiąca tych, którzy porzucili swoje dzieci. Ale my ich nie zostawiliśmy. U nas każde dziecko jest na liście. U nas każda osoba starsza jest na liście. To znaczy, robimy wszystko dla starych ludzi, wiedząc, że my też będziemy seniorami. Jesteś jedyną pamięcią, ostoją, wsparciem, także dla mojej polityki. Dlatego chcę, abyście żyli, aby patrząc na was i inni zrozumieli istotę życia i docenili to życie" - podkreślił Aleksander Łukaszenka w styczniu 2013 roku podczas wizyty w internacie.

Czym żyją podopieczni pensjonatów i jakie stereotypy niszczą

W tym czasie Prezydent tradycyjnie zapoznał się z warunkami życia osób starszych, obejrzał salę gimnastyczną, basen, pokoje mieszkalne, bibliotekę, muzeum Wielkiej Wojny Ojczyźnianej. Następnie weterani zaprosili Aleksandra Łukaszenkę na herbatę. Na cześć tak wielkiego gościa przygotowali program twórczy: wykonywali piosenki, czytali wiersze, dzielili się historiami z życia.
"Stereotypy, że pensjonat dla osób starszych to miejsce, w którym istnieją tylko potrzeby fizjologiczne (spanie, picie, jedzenie), są tutaj niszczone. Bardzo aktywnie rozwijamy rehabilitację społeczną, rehabilitację medyczną, część rekreacyjną. I zespół "ISTOKa" robi wszystko, aby osoby starsze nie tylko otrzymywały tutaj usługi społeczno-gospodarcze, ale aby wypełnić, uduchowić życie mieszkających" - powiedziała Julia Mićko, dyrektor Mińskiego miejskiego pensjonatu socjalnego "ISTOK".

Według niej, ważnym momentem dla pensjonatów była interakcja z Białoruską Cerkwią Prawosławną. "To duchowe wsparcie kapłaństwa jest dla nas bardzo znaczące, ponieważ tam, gdzie jest dużo bólu... (a ból jest obecny w takich pensjonatach, ponieważ ludzie, którzy żyli długie życie, są zwykle z jakimś bukietem chorób, ze swoimi doświadczeniami i cierpieniami.) W tym sensie kapłaństwo bardzo pomaga nie tylko podopiecznym, ale i oczywiście personelowi" - zaznaczyła Julia Mićko.

Zoja Michajluk jest nauczycielką fizyki z 44-letnim doświadczeniem. W pensjonacie "ISTOK" znalazła się po śmierci męża i mieszka tu od półtora roku. Para mieszkała razem przez 60 lat, i po tragedii Zoja Nikołajewna prawie rok dochodziła do siebie. Myślała, że została sama, ale okazało się, że tak nie jest.
"Tutaj czuję się o wiele bardziej komfortowo niż sama w domu. Tutaj nie martwię się o nic, wszystko dla mnie robią: karmią, kładą spać i wszystko-wszystko. A nawet dali kije skandynawskie. Codziennie chodzę z tymi kijami na zewnątrz. Okazało się, że jestem tu otoczona przyjaciółmi. Zawsze są ludzie, zawsze jest z kim porozmawiać, podzielić się radościami, smutkami. Świętowano święta, była choinka, a wokół choinki prowadzono korowód i dawano prezenty. Wszystko było jak u wszystkich normalnych ludzi" - powiedziała podopieczna pensjonatu.

Nina Silwanowicz jest już oficjalnie uważana za najstarszą osobę: prawie rok temu obchodziła swoje 90. urodziny.

"Kiedy tu przyjechałam, czułam się tak dobrze. Śpiewaliśmy piosenki, chodziliśmy po lesie, robiliśmy zdjęcia. I jestem bardzo zadowolona: jedzenie bardzo dobre, zespół dobry. My też mamy swoich artystów. Też myślałam, że będę tam śpiewać. Utwor Kadyszewej, Tolkunowej i Zykinowej - wykonywałam wszystkie piosenki. Ale głos mnie zawiódł, martwię się, że nie ma głosu. Może pojawi się później, nie wiem" - podzieliła się swoimi doświadczeniami Nina Iwanowna, ale nadal nie mogła się oprzeć i wykonała kilka wersetów z "Wioseczki mojej".
"Brawo!" - pochwaliła ją dyrektor pensjonatu.

"Cóż, co tam... Cóż, zły głos..." - śmiała się kobieta.

"Dobra robota! I tak jest pani gwiazdą, widać, że oczy płoną!" - powiedziała Julia Mićko.

"Do tej pory mamy do czynienia ze stereotypami, że pensjonat jest miejscem, do którego wysyłają starszych rodziców lekkomyślni krewni. I wielu podopiecznych wstydzi się przyznać. Nawet ci, którzy pozostają całkowicie samotni, wstydzą się, z pewnych subiektywnych powodów, znaleźć się w takiej instytucji publicznej. Ale jest promień światła, ponieważ pojawiła się pewna warstwa starszych obywateli i ich dzieci, którzy rozumieją, że są w takich instytucjach pod całodobowym nadzorem medycznym, mają cztery gorące posiłki dziennie, otrzymują różne procedury rehabilitacji społecznej, zarówno medycznej, jak i rekreacyjnej - to dobrze. Oznacza to, że jest mało prawdopodobne, aby coś takiego osoba mogła uzyskać, będąc w domu w ciężkiej samotności" - zwróciła uwagę dyrektor pensjonatu "ISTOK".

Odwiedzając domy-internaty, Aleksander Łukaszenka zawsze pytał, jak żyją weterani, co robią, jakie są problemy. Jak się okazuje, ludzie w pensjonatach prowadzą zwykłe życie - odwiedzają koła zainteresowań, śledzą wydarzenia na świecie i w kraju oraz decyzje podejmowane przez Prezydenta.
Wśród mieszkańców są zawsze ludzie różnych zawodów. Ktoś w przeszłości budował elektrownię jądrową, ktoś był pilotem, ktoś księgowym. Serdeczne wspomnienia, piosenki młodości, łzy w oczach, słowa wdzięczności - wszystko to zawsze było na spotkaniach z głową państwa, które z pewnością wszyscy zapamiętali na całe życie.

Tematy rozmów też są zawsze różne - od polityki, oceny sytuacji w kraju po osobiste szczere historii. Wszyscy ci ludzie dobrze znają wartość pokoju, ponieważ wielu przeszło przez wojenną gorączkę, głód, dewastację. Dlatego są tak wdzięczni za spokojne życie, spokojną starość i wysiłki podejmowane na szczeblu państwowym w celu wspierania osób starszych.
Dlaczego akcja "Z całego serca" to wsparcie nie tylko dla osób starszych

W akcji "Z całego serca" uczestniczą szefowie organów państwowych i parlamentarzyści, związki zawodowe, stowarzyszenia społeczne. Jak to się mówi, wszyscy zaś, od najmniejszego do największego. We wszystkich placówkach oświatowych działa ruch wolontariacki, zrzeszający ponad 70 tys. uczniów i studentów. Młodzi ludzie odwiedzają domy weteranów, pomagają sprzątać, kupują niezbędne rzeczy i produkty, ozdabiają choinki i tworzą prawdziwą świąteczną atmosferę.

A jeszczesą tak zwani srebrni wolontariusze. To kiedy młodzi emeryci pomagają starszym ludziom. W ciągu ostatniego roku ich liczba w terytorialnych ośrodkach pomocy społecznej wzrosła o 30 proc. Oddziały srebrnego wieku zapewniają pomoc szefową i społeczno-gospodarczą, wsparcie moralne, dzielą się umiejętnościami zawodowymi. I to nie tylko podczas akcji, ale przez cały rok.

"Właściwie jestem pod wrażeniem i po raz kolejny zaskoczony. Kiedy od Prezydenta pochodzą takie życzliwe inicjatywy związane z osobami starszymi, i kiedy mówimy na poziomie kraju "Z całego serca", to kosztuje dużo. To wielka pomoc, ochrona dla wszystkich pensjonatów naszej republiki. Jest to moralne wsparcie dla osób starszych, ponieważ są to zazwyczaj weterani pracy, którzy poświęcili swoją pracę państwu. I kiedy państwo martwi się o nich i troszczy się o nich do ostatniego dnia, budzi to nadzieję i często uspokaja, że życie nie jest daremne. To dobre wsparcie dla pracowników ochrony socjalnej, ponieważ widzimy, że ludzie wysokiej rangi, rząd nie są obojętni na nasze problemy. Obecnie około 40 tys. osób pracuje w ochronie socjalnej dla dobra obywateli, którzy potrzebują dodatkowej pomocy. To w zasadzie mała armia ratowników" - zauważyła Julia Mićko.
Tradycyjną częścią akcji był bal bożonarodzeniowy. To wydarzenie jest bardzo lubiane przez osoby w eleganckim wieku. Bale odbywają się w różnych miejscach - w pałacach kultury, a nawet w kompleksach historyczno-memoriałowych.

Ale nadal najważniejsze jest to, że wchodząc do pensjonatów, będąc samotnymi, starsi ludzie nie tylko zdobywają nowe znajomości i przyjaciół, ale także znajdują swoją miłość, tworzą rodziny. Świadkiem takiej historii był kiedyś Prezydent.

Kiedy głowa państwa w przeddzień Nowego, 2017, roku odwiedził Nikołajewszczyński dom-internat dla weteranów wojny, pracy i osób niepełnosprawnych, okazało się, że wkrótce dwóch jego mieszkańców zamierzało się pobrać. Dowiedziawszy się o tym, Aleksander Łukaszenka obiecał w jakiś sposób wziąć udział w tym wydarzeniu.

Dla każdego państwa najważniejsze są ludzie. Jak mówił Prezydent, wszystkie te nakrętki, śruby, gospodarka są tylko wtedy coś warte, jeśli robi się to dla dobra ludzi. W przeciwnym razie taka gospodarka nie jest potrzebna, i nie jest potrzebne takie państwo.

 
TOP wiadomości
Świeże wiadomości z Białorusi