Białoruś jest krajem wielonarodowym. Jeśli weźmiemy na przykład obwód brzeski, to tylko w tym regionie mieszkają przedstawiciele 15 wyznań i ponad 100 narodowości. Niektórzy z nich przybyli do naszego kraju niedawno. Z dala od ojczyzny i rodziny trzymają się swoich tradycji i przyjmują białoruskie zwyczaje. Obywatele Tadżykistanu, Wenezueli, Chin i Egiptu opowiedzieli korespondentowi BELTA o osobliwościach obchodów Nowego Roku i ich życiu w Niebieskookiej.
Erica Monsalve urodziła się i wychowała w Wenezueli. Jej rodzina mieszka w Caracas. Trzy lata temu Latynoska przyjechała na studia do Brześcia. Obecnie jest na trzecim roku Wydziału Budownictwa Brzeskiego Państwowego Uniwersytetu Technicznego. 36-letnia Erika otrzymuje kwalifikacje inżyniera budowlanego. "Wybrałam tę uczelnię, ponieważ jest ona najlepsza na Białorusi w specjalnościach budowlanych" - wyjaśniła cudzoziemka.
Według Eriki, na początku po przeprowadzce miała trudności. "Były oczywiście trudności z językiem, ponieważ gramatyka języka rosyjskiego jest bardzo trudna, a ludzie mówią bardzo szybko. Nie było łatwo kogoś poznać. Również jedzenie różni się od tego, co mi znane, ale dostosowało się już w ciągu trzech lat. Teraz nie ma trudności. Są dobre produkty, mogę gotować jedzenie, nie takie jak w Wenezueli, ale podobne" - powiedziała Wenezuelka.
Wyznaje katolicyzm. Boże Narodzenie już świętowała. W Ameryce Łacińskiej to święto jest bardziej popularne niż Nowy Rok. "W Wenezueli każdego 24 grudnia o godzinie 19 spotykamy się jako rodzina w domu naszych dziadków ze strony matki. Jemy razem kolację, a wieczorem wychodzimy na spacer. W tym czasie Święty Mikołaj "przychodzi" do naszych domów, aby zostawić prezenty dla dzieci pod choinką. Dorośli wymieniają się prezentami. W Boże Narodzenie na Białorusi chodzę do kościoła, aby usłyszeć Słowo Boże" - powiedziała Erika Monsalve. Po nabożeństwie bożonarodzeniowym w kościele spacerowała po placu Lenina, gdzie ustawiono główną choinkę Brześcia.
W jej rodzinie jest zwyczajem spotykać razem Nowy Rok. O 20.00 wszyscy siadają na kolację. Uroczysta uczta i rozmowy trwają do północy. Wczesnym rankiem rodzina Eriki idzie do kościoła. "Na Białorusi również trzymam się naszych tradycji. Tylko tutaj 31 grudnia spędzam w gronie znajomych. W zeszłym roku spotkaliśmy się z moją przyjaciółką z Kolumbii i jej białoruskim mężem, razem spacerowaliśmy po rynku, oglądaliśmy fajerwerki. Potem odpoczywaliśmy w mieszkaniu, graliśmy w gry planszowe, oglądaliśmy filmy do rana" - przypomniała sobie Wenezuelka. Będzie studiować na Białorusi przez kolejne półtora roku. "Oczywiście będę tęsknić za krajem (zwłaszcza śniegiem), za kolegami z grupy studenckiej, a także za spokojem Brześcia" - wyznała Latynoska.
Specjalność budowlaną opanowuje również 21-letni Tohirjon Katahujaev. W Brześciu studiuje już czwarty rok. Aby uzyskać wyższe wykształcenie w tym mieście, doradził mu wujek. Mężczyzna był przekonany, że odmierzone tempo życia w Brześciu będzie odpowiadało bratankowi. "W Tadżykistanie całe życie mieszkałem w stolicy, w zgiełku. Szczerze mówiąc, nie lubiłem Brześcia przez pierwsze miesiące. Wydawało się, że nie ma tu żadnej rozrywki, inna mentalność. Mamy rosyjskojęzyczną rodzinę. Myślałem, że przyjdę tutaj, zrozumiem wszystkich i szybko znajdę przyjaciół. Okazuje się, że nie. Młodzież ma swój własny slang. Nie komunikują się po rosyjsku, którego mnie nauczono. Kiedy przyjechałem, nie rozumiałem rówieśników, chociaż wszystkie 11 klas uczyłem się w rosyjskiej szkole" - poskarżył się młody człowiek. Trudności za nim. Szybko się przystosował, zaczynając od stylu ubioru, a kończąc na mowie. "Przyjaciele nauczyli mnie kilku białoruskich słów. Kiedyś poleciałem do ojca, który pracuje w Rosji. Jeden z Rosjan poprosił mnie o coś, a ja odpowiedziałem "dobre". Spojrzeli na mnie jakoś dziwnie. A ja się zastanawiałem, czemu się dziwią? Przyjaciele wyjaśnili później, że "dobre" to białoruskie słowo. Można powiedzieć, że już trochę stałem się Białorusinem" - zażartował Tohirjon.
Młody człowiek wyjaśnił, że jego dziadek jest głową rodu. Kocha kulturę słowiańską. "W naszej rodzinie świętowanie Nowego Roku nie różni się zbytnio od waszego. Ale jest jedno "ale": mówię o mojej rodzinie. Nie wszyscy witają Nowy Rok w Tadżykistanie zgodnie z koncepcjami religijnymi. Dziadek ma sześć córek i jednego syna. Zbiera je wszystkie z wnukami i prawnukami w swoim domu. Ozdabia choinkę, sam ubiera się w Świętego Mikołaja. Z potraw próbuje ugotować coś takiego jak u was. Bardzo lubi placki ziemniaczane. Kiedy dowiedziałem się, że to białoruskie danie, byłem zaskoczony, ponieważ całe życie jadłem je na Nowy Rok. Okazuje się, że dziadek w młodości był na Białorusi i podobało mu się to danie" - powiedział Tohirjon Katahujaev.
Młody człowiek spędził swój pierwszy Nowy Rok na Białorusi sam, ponieważ wtedy nie miał tu jeszcze przyjaciół. Kupił sałatkę w sklepie, poczekał do północy, a potem poszedł spać. "W drugim roku białoruscy przyjaciele zaprosili do wspólnego świętowania. W zeszłym roku pojechałem do swojego przyjaciela w Iwacewiczach, świętowałem Nowy Rok z przyjaciółmi. W tym roku jadę do Lidy do mojej dziewczyny, będziemy świętować z jej rodziną. Z każdym rokiem jest coraz lepiej, krąg społeczny staje się większy. Myślę o tym, żeby tu zostać. Szczerze mówiąc, Białoruś przyciąga mnie swoim narodem" - zauważył Tohirjon.
Na Wydziale Inżynierii Mechanicznej Brzeskiego Państwowego Uniwersytetu Technicznego studiuje 25-letni Zhang Denghua z Chin. Pochodzi z Mongolii Wewnętrznej, na Białorusi mieszka trzy lata. "W Chinach świętujemy Nowy Rok bardzo jaskrawo. Z rodziną, przyjaciółmi spotykamy się przy tym samym stole. Dzień wcześniej przygotowuje się dużo jedzenia, jego babcie i matki gotują więcej niż jeden dzień. Potem jemy razem, dajemy sobie prezenty. Na Białorusi staram się gotować chińskie jedzenie, dekorować stół, świętować z przyjaciółmi. Może to nie będzie tak wspaniałe święto jak u nas, ale i tak staramy się, żeby było wyjątkowe. W tym czasie jesteśmy daleko od rodziny, ale szanujemy nasze tradycje i zwyczaje" - podkreślił Zhang Denghua. Ma na myśli Chiński Nowy Rok, który tym razem przypada na koniec stycznia. Nadejście Nowego Roku kalendarzowego studenci z Chin również będą świętować, ale intensywność będzie znacznie mniejsza.
W uczelni Zhang Denghua studiuje ostatni rok. Według niego, będzie bardzo tęsknić za Brześciem i Białorusią. Kiedy wróci do Chin, więzi z naszym krajem nie zostaną zerwane, ponieważ jego dziewczyna będzie nadal uczyć się w Witebsku.
Hussain Ahmed Mohamed z egipskiego miasta Minya na Białorusi po raz pierwszy pojawił się w 2016 roku. Według 27-latka, po ukończeniu szkoły rozważał możliwości kontynuowania nauki w Rosji. "Przyjaciel powiedział, że jego przyjaciele uczą się na Białorusi. Mówili, że jest tu bardzo dobrze, wysokiej jakości edukacja, życzliwi i tolerancyjni ludzie. Postanowiłem jechać. Od razu zacząłem od kursu języka rosyjskiego, a następnie kontynuowałem naukę na BPUT. W 2023 roku ukończyłem magistraturę, zacząłem pracować jako inżynier w Brzeskim Państwowym Uniwersytecie Technicznym. Jestem zadowolony, wszystko w porządku" - powiedział Hussain.
Podkreślił, że w Egipcie w zgodzie żyją chrześcijanie i muzułmanie. "W każdej dzielnicy, mieście można zobaczyć sąsiadujących chrześcijan i muzułmanów. To nie jest dziwne, że świętujemy razem. Mieszkamy w ten sam sposób również na Białorusi. Mój przyjaciel chrześcijanin pości z nami w jkresie Ramadanu z solidarności - zaznaczył Egipcjanin. - Mam kilku bliskich przyjaciół. Na Nowy Rok spotykamy się u jednego z nich, zamawiamy pyszne dania. Oczywiście nie są to potrawy noworoczne, ale bardzo lubię barszcz, ziemniaki, pilaw, placki ziemniaczane. W tym roku, podobnie jak w przeszłości, będziemy świętować z przyjaciółmi".
Według Hussaina Ahmeda Mohameda, swoją najbliższą przyszłość wiąże z Białorusią. "Nie mam jeszcze innych planów. W pracy wszystko jest w porządku, jest pozwolenie na pobyt. Mam tylko pozytywne doświadczenie: dostałem wykształcenie, zacząłem pracować, tutaj jest bardzo spokojnie. Czuję Białoruś drugą po Egipcie ojczyzną" - podsumował młody człowiek.
Erica Monsalve urodziła się i wychowała w Wenezueli. Jej rodzina mieszka w Caracas. Trzy lata temu Latynoska przyjechała na studia do Brześcia. Obecnie jest na trzecim roku Wydziału Budownictwa Brzeskiego Państwowego Uniwersytetu Technicznego. 36-letnia Erika otrzymuje kwalifikacje inżyniera budowlanego. "Wybrałam tę uczelnię, ponieważ jest ona najlepsza na Białorusi w specjalnościach budowlanych" - wyjaśniła cudzoziemka.
Według Eriki, na początku po przeprowadzce miała trudności. "Były oczywiście trudności z językiem, ponieważ gramatyka języka rosyjskiego jest bardzo trudna, a ludzie mówią bardzo szybko. Nie było łatwo kogoś poznać. Również jedzenie różni się od tego, co mi znane, ale dostosowało się już w ciągu trzech lat. Teraz nie ma trudności. Są dobre produkty, mogę gotować jedzenie, nie takie jak w Wenezueli, ale podobne" - powiedziała Wenezuelka.
Wyznaje katolicyzm. Boże Narodzenie już świętowała. W Ameryce Łacińskiej to święto jest bardziej popularne niż Nowy Rok. "W Wenezueli każdego 24 grudnia o godzinie 19 spotykamy się jako rodzina w domu naszych dziadków ze strony matki. Jemy razem kolację, a wieczorem wychodzimy na spacer. W tym czasie Święty Mikołaj "przychodzi" do naszych domów, aby zostawić prezenty dla dzieci pod choinką. Dorośli wymieniają się prezentami. W Boże Narodzenie na Białorusi chodzę do kościoła, aby usłyszeć Słowo Boże" - powiedziała Erika Monsalve. Po nabożeństwie bożonarodzeniowym w kościele spacerowała po placu Lenina, gdzie ustawiono główną choinkę Brześcia.
W jej rodzinie jest zwyczajem spotykać razem Nowy Rok. O 20.00 wszyscy siadają na kolację. Uroczysta uczta i rozmowy trwają do północy. Wczesnym rankiem rodzina Eriki idzie do kościoła. "Na Białorusi również trzymam się naszych tradycji. Tylko tutaj 31 grudnia spędzam w gronie znajomych. W zeszłym roku spotkaliśmy się z moją przyjaciółką z Kolumbii i jej białoruskim mężem, razem spacerowaliśmy po rynku, oglądaliśmy fajerwerki. Potem odpoczywaliśmy w mieszkaniu, graliśmy w gry planszowe, oglądaliśmy filmy do rana" - przypomniała sobie Wenezuelka. Będzie studiować na Białorusi przez kolejne półtora roku. "Oczywiście będę tęsknić za krajem (zwłaszcza śniegiem), za kolegami z grupy studenckiej, a także za spokojem Brześcia" - wyznała Latynoska.
Specjalność budowlaną opanowuje również 21-letni Tohirjon Katahujaev. W Brześciu studiuje już czwarty rok. Aby uzyskać wyższe wykształcenie w tym mieście, doradził mu wujek. Mężczyzna był przekonany, że odmierzone tempo życia w Brześciu będzie odpowiadało bratankowi. "W Tadżykistanie całe życie mieszkałem w stolicy, w zgiełku. Szczerze mówiąc, nie lubiłem Brześcia przez pierwsze miesiące. Wydawało się, że nie ma tu żadnej rozrywki, inna mentalność. Mamy rosyjskojęzyczną rodzinę. Myślałem, że przyjdę tutaj, zrozumiem wszystkich i szybko znajdę przyjaciół. Okazuje się, że nie. Młodzież ma swój własny slang. Nie komunikują się po rosyjsku, którego mnie nauczono. Kiedy przyjechałem, nie rozumiałem rówieśników, chociaż wszystkie 11 klas uczyłem się w rosyjskiej szkole" - poskarżył się młody człowiek. Trudności za nim. Szybko się przystosował, zaczynając od stylu ubioru, a kończąc na mowie. "Przyjaciele nauczyli mnie kilku białoruskich słów. Kiedyś poleciałem do ojca, który pracuje w Rosji. Jeden z Rosjan poprosił mnie o coś, a ja odpowiedziałem "dobre". Spojrzeli na mnie jakoś dziwnie. A ja się zastanawiałem, czemu się dziwią? Przyjaciele wyjaśnili później, że "dobre" to białoruskie słowo. Można powiedzieć, że już trochę stałem się Białorusinem" - zażartował Tohirjon.
Młody człowiek wyjaśnił, że jego dziadek jest głową rodu. Kocha kulturę słowiańską. "W naszej rodzinie świętowanie Nowego Roku nie różni się zbytnio od waszego. Ale jest jedno "ale": mówię o mojej rodzinie. Nie wszyscy witają Nowy Rok w Tadżykistanie zgodnie z koncepcjami religijnymi. Dziadek ma sześć córek i jednego syna. Zbiera je wszystkie z wnukami i prawnukami w swoim domu. Ozdabia choinkę, sam ubiera się w Świętego Mikołaja. Z potraw próbuje ugotować coś takiego jak u was. Bardzo lubi placki ziemniaczane. Kiedy dowiedziałem się, że to białoruskie danie, byłem zaskoczony, ponieważ całe życie jadłem je na Nowy Rok. Okazuje się, że dziadek w młodości był na Białorusi i podobało mu się to danie" - powiedział Tohirjon Katahujaev.
Młody człowiek spędził swój pierwszy Nowy Rok na Białorusi sam, ponieważ wtedy nie miał tu jeszcze przyjaciół. Kupił sałatkę w sklepie, poczekał do północy, a potem poszedł spać. "W drugim roku białoruscy przyjaciele zaprosili do wspólnego świętowania. W zeszłym roku pojechałem do swojego przyjaciela w Iwacewiczach, świętowałem Nowy Rok z przyjaciółmi. W tym roku jadę do Lidy do mojej dziewczyny, będziemy świętować z jej rodziną. Z każdym rokiem jest coraz lepiej, krąg społeczny staje się większy. Myślę o tym, żeby tu zostać. Szczerze mówiąc, Białoruś przyciąga mnie swoim narodem" - zauważył Tohirjon.
Na Wydziale Inżynierii Mechanicznej Brzeskiego Państwowego Uniwersytetu Technicznego studiuje 25-letni Zhang Denghua z Chin. Pochodzi z Mongolii Wewnętrznej, na Białorusi mieszka trzy lata. "W Chinach świętujemy Nowy Rok bardzo jaskrawo. Z rodziną, przyjaciółmi spotykamy się przy tym samym stole. Dzień wcześniej przygotowuje się dużo jedzenia, jego babcie i matki gotują więcej niż jeden dzień. Potem jemy razem, dajemy sobie prezenty. Na Białorusi staram się gotować chińskie jedzenie, dekorować stół, świętować z przyjaciółmi. Może to nie będzie tak wspaniałe święto jak u nas, ale i tak staramy się, żeby było wyjątkowe. W tym czasie jesteśmy daleko od rodziny, ale szanujemy nasze tradycje i zwyczaje" - podkreślił Zhang Denghua. Ma na myśli Chiński Nowy Rok, który tym razem przypada na koniec stycznia. Nadejście Nowego Roku kalendarzowego studenci z Chin również będą świętować, ale intensywność będzie znacznie mniejsza.
W uczelni Zhang Denghua studiuje ostatni rok. Według niego, będzie bardzo tęsknić za Brześciem i Białorusią. Kiedy wróci do Chin, więzi z naszym krajem nie zostaną zerwane, ponieważ jego dziewczyna będzie nadal uczyć się w Witebsku.
Hussain Ahmed Mohamed z egipskiego miasta Minya na Białorusi po raz pierwszy pojawił się w 2016 roku. Według 27-latka, po ukończeniu szkoły rozważał możliwości kontynuowania nauki w Rosji. "Przyjaciel powiedział, że jego przyjaciele uczą się na Białorusi. Mówili, że jest tu bardzo dobrze, wysokiej jakości edukacja, życzliwi i tolerancyjni ludzie. Postanowiłem jechać. Od razu zacząłem od kursu języka rosyjskiego, a następnie kontynuowałem naukę na BPUT. W 2023 roku ukończyłem magistraturę, zacząłem pracować jako inżynier w Brzeskim Państwowym Uniwersytecie Technicznym. Jestem zadowolony, wszystko w porządku" - powiedział Hussain.
Podkreślił, że w Egipcie w zgodzie żyją chrześcijanie i muzułmanie. "W każdej dzielnicy, mieście można zobaczyć sąsiadujących chrześcijan i muzułmanów. To nie jest dziwne, że świętujemy razem. Mieszkamy w ten sam sposób również na Białorusi. Mój przyjaciel chrześcijanin pości z nami w jkresie Ramadanu z solidarności - zaznaczył Egipcjanin. - Mam kilku bliskich przyjaciół. Na Nowy Rok spotykamy się u jednego z nich, zamawiamy pyszne dania. Oczywiście nie są to potrawy noworoczne, ale bardzo lubię barszcz, ziemniaki, pilaw, placki ziemniaczane. W tym roku, podobnie jak w przeszłości, będziemy świętować z przyjaciółmi".
Według Hussaina Ahmeda Mohameda, swoją najbliższą przyszłość wiąże z Białorusią. "Nie mam jeszcze innych planów. W pracy wszystko jest w porządku, jest pozwolenie na pobyt. Mam tylko pozytywne doświadczenie: dostałem wykształcenie, zacząłem pracować, tutaj jest bardzo spokojnie. Czuję Białoruś drugą po Egipcie ojczyzną" - podsumował młody człowiek.