Na mapie naszego kraju jest wiele miejsc, które wciąż przechowują ból i przerażenie strasznych tragedii, okrutnych zbrodni nazistów podczas Wielkiej Wojny Ojczyźnianej. Jednym z nich jest osada miejska Ozariczy w powiecie kalinkowickim obwodu homelskiego. W marcu 1944 r. kaci wypędzili ludność cywilną z obwodów homelskiego, mohylewskiego i poleskiego Białorusi oraz obwodów smoleńskiego i orelskiego Rosji na bagna otoczone drutem kolczastym i wieżami strażniczymi w pobliżu Ozariczów. Ludzie byli przetrzymywani pod gołym niebem, bez jedzenia, bez możliwości rozpalenia ognia. Obóz zagłady w Ozariczach był miejscem, w którym armia niemiecka po raz pierwszy masowo użyła broni bakteriologicznej podczas Wielkiej Wojny Ojczyźnianej. Zgodnie z zamysłem żołnierzy Wehrmachtu, dzieci, starcy i kobiety zarażone tyfusem miały stać się ludzką tarczą przed nacierającymi żołnierzami radzieckimi. Średnia długość życia w takich warunkach wynosiła trzy dni. Obóz trwał 10 dni, ale pochłonął życie co najmniej 20 000 niewinnych ludzi.
Ku pamięci więźniów obozu zagłady powstał kompleks memorialny. W grudniu 2023 r. miejsce pamięci powitało odwiedzających po zakrojonej na szeroką skalę rekonstrukcji. Za wkład w odbudowę kompleksu pamięci więźniów obozu zagłady w Ozariczach specjalną nagrodę Prezydenta Białorusi otrzymał zespół autorów, w tym Olga Aczapowskaja, kierowniczka biura głównych inżynierów projektu Instytutu „Homelgrażdanproject”, kierowniczka działu naukowo-edukacyjnego Homelskiego Obwodowego Muzeum Chwały Wojskowej Wiktoria Zajac oraz kierowniczka oddziału „Kompleks pamięci więźniów obozu zagłady w Ozariczach” Muzeum Historii Lokalnej w Kalinkowiczach.
Aby nie doświadczyć piekła, przez które przeszły pokolenia lat 40.
„Jeśli mówimy o historii kompleksu pamięci, uwiecznieniu pamięci o więźniach Ozarickiego obozu, należy zauważyć, że jest to żywy przykład ciągłości pokoleń. Począwszy od połowy lat pięćdziesiątych, każde nowe pokolenie wnosi swój szczególny wkład w zachowanie prawdy i pamięci o wojnie, prawdziwej prawdy i pamięci o wojnie” - zwraca uwagę Zinaida Chlebowiec.
Lata mijały, i więźniów, weteranów wojennych było coraz mniej. „Świat się zmieniał, zmieniała się sytuacja międzynarodowa. Pojawiła się kwestia rewizji historii II wojny światowej, Wielkiej Wojny Ojczyźnianej, wkładu narodu radzieckiego, Armii Radzieckiej i Związku Radzieckiego jako całości w zwycięstwo nad nazistowskimi Niemcami. Fakty bezczeszczenia masowych grobów w krajach Europy Wschodniej i Środkowej, za wyzwolenie których nasi żołnierze oddali tak wiele istnień ludzkich, stawały się coraz częstsze. I to oczywiście bardzo niepokoiło opinię publiczną i więźniów” - podkreśla kierowniczka oddziału.
Jak precyzuje: podczas spotkań z więźniami obozów zagłady coraz bardziej niepokoili się o przyszłość, o to, by nowe pokolenia nie musiały przeżywać tego samego piekła, przez które przeszły pokolenia lat 40., o potrzebę ochrony pamięci o zwycięskich żołnierzach, ochrony ceny wolności i niepodległości, jaką zapłacił nasz naród. Dodatkowo, między innymi dzięki odtajnieniu materiałów archiwalnych, pojawiały się nowe fakty dotyczące zbrodni wojennych niemieckiej armii.
„Memoriał należało przekształcić, wyposażyć w nowe interaktywne stanowiska i formy - zgodnie z duchem czasu. Tak, aby odwiedzający mógł wyraźnie zobaczyć i zrozumieć, co się tutaj wydarzyło” - podkreśla Zinaida Chlebowiec.
W drobnych szczegółach - ogromna skala tragedii
Odbudowa pomnika stała się prawdziwie ogólnokrajowa. Na prace przeznaczono część środków z republikańskiego subotnika 2023 roku.
Dla Olgi Aczapowskiej, kierowniczki biura głównych inżynierów projektu ds. kompleksowego projektowania obiektów mieszkalnych i cywilnych „Instytutu Gomelgrażdanprojekt”, projekt odbudowy pomnika w Ozariczach, pomimo doświadczenia w pracy przy innych projektach poświęconych stronom Wielkiej Wojny Ojczyźnianej, stał się szczególnie trudny. „Trudny przede wszystkim moralnie. Nie można sobie nawet wyobrazić, przez co przeszli ludzie w tym obozie śmierci. I, oczywiście, bierze się sobie do serca historie konkretnych ludzi” - wyjaśnia.
„Cały nasz zespół przyjął bardzo odpowiedzialne podejście do niezapomnianego, ikonicznego obiektu, który został zaprojektowany w możliwie najkrótszym czasie. Współpracowaliśmy z historykami, którzy dostarczyli nam wielu informacji. Staraliśmy się zrobić wszystko, aby pomnik rezonował w sercach wszystkich i służył wielu pokoleniom przez długi czas” - mówi Olga Aczapowskaja o nastroju.
W rezultacie terytorium kompleksu zostało powiększone, wzniesiono pawilon muzeum informacyjnego, Wieżę Pamięci, w której wyryto wspomnienia byłych więźniów. Wzdłuż krawędzi bagnistego terenu znajduje się ściana smutku z krzyżami. Na „Kamieniach oświecenia” znajdują się panele z powiększonymi archiwalnymi zdjęciami więźniów. W kompleksie znajduje się również pierwszy w republice znak upamiętniający wojskowych medyków, którzy powstrzymali rozprzestrzenianie się epidemii tyfusu.
„Każdy element pomnika ma głębokie znaczenie symboliczne. Nawet poprzez drobne szczegóły staraliśmy się przekazać ogromną skalę tragedii, głębię bólu i doświadczeń ludzi, którzy byli w obozie zagłady, aby każdy mógł uświadomić sobie agonię i cierpienie, przez które ludzie przeszli w tym miejscu” - podkreśla Olga Aczapowskaja.
Najcenniejszymi eksponatami są wspomnienia
Przedstawienie wizji ekspozycji muzealnej powierzono pracownikom Homelskiego Regionalnego Muzeum Chwały Wojskowej.
Według kierowniczki działu naukowo-edukacyjnego muzeum Wiktorii Zajac, ekspozycja starała się odzwierciedlić prawie całą historię wsi Ozariczy. „Najpierw jest historia, skąd wzięła się nazwa, jaka była wieś przed wojną. Następnie w interaktywnej formie - początek Wielkiej Wojny Ojczyźnianej. Kobieta siedzi przy oknie i widzi (wraz z odwiedzającymi), jak rozpoczynają się działania wojenne, jak samoloty bombardują naszą Białoruś, jak Niemcy maszerują po naszej ziemi. Następnie w panoramie - początek transportu mieszkańców do obozu zagłady. I najbardziej uderzającym momentem jest ekspozycja samego obozu w Ozariczach, gdzie więźniowie znajdują się pod gołym niebem, z Niemcami i owczarkami na wieżach" - powiedziała rozmówczyni.
Wiktoria Zajac dodaje, że obrazy więźniów starała się przekazać jak najbardziej wiarygodnie, biorąc za podstawę dostępne zdjęcia.
„Innym symbolicznym obiektem ekspozycji jest słup, na którym ramiona więźniów okryte drutem kolczastym sięgają po światło, po życie, a także ściany z różnym podświetleniem. Ściana czerwona - z twarzami więźniów. Czerwone podświetlenie jest jak czerwona krew naszych mieszkańców, których eksterminowali w strasznym obozie koncentracyjnym. Zdecydowaliśmy, że ludzie powinni wiedzieć, kto dokładnie był zaangażowany w tworzenie tego obozu, kto dowodził jego strażnikami, kto wydawał straszne rozkazy. A naprzeciwko ściana - w jasnym kolorze. Na niej, oczywiście, są nasi ludzie-wyzwoliciele, zdjęcia więźniów z czasów wyzwolenia, lekarze, którzy ratowali więźniów” - wyjaśnia ideę szefowa działu naukowo-edukacyjnego.
Wiktoria Zajac przyznaje, że podczas pracy nad ucieleśnieniem projektu, niektóre z odkrytych szczegółów zrobiły na niej ogromne wrażenie. „Na Białorusi żył mężczyzna (zmarł już z powodu wieku), w którego akcie urodzenia jako miejsce urodzenia wskazano obóz w Ozariczach. Nie można było sobie wyobrazić, że dziecko urodziło się tam. Niemcy przywieźli ciężarną kobietę z powiatu żłobińskiego. Urodziła chłopca i zmarła. Według wspomnień więźniów, położyli dziecko pod krzakiem, aby Niemcy go nie zauważyli, przykryli czymś. A dziecko jakby wszystko czuło: ani razu nie krzyknęło. Następnego dnia ludzie myśleli, że dziecko nie żyje, ale ono się poruszyło. Ponieważ nie było czym go nakarmić, położyli mu śnieg na ustach, aby zapewnić mu trochę wilgoci. Cudem dziecko przeżyło, poczekało na lekarzy, a ci wyciągnęli je na zewnątrz. Nazwali go Walentin po jego matce” - Wictoria Zajac opowiedziała jedną z historii więźniów.
Dodaje, że to właśnie wspomnienia więźniów są najcenniejszymi eksponatami.
„Praca nad projektem była moralnie trudna, bo trzeba było przepuścić wszystkie informacje i zaprezentować ekspozycję w godny sposób. Ale myślę, że nam się udało. Dzięki temu, że pracowaliśmy w symbiozie - muzealnicy, architekci, malarze i budowlańcy. I to jest pamięć, która pozostaje na wieki przede wszystkim dla młodego pokolenia. Po to, żeby pamiętać, żeby nie zapomnieć i oczywiście, żeby coś takiego już nigdy się nie powtórzyło” - podkreśla dyrektor muzeum Artur Karczewski.
Gdziekolwiek idziesz, gdziekolwiek jedziesz, ale zatrzymaj się tutaj
Odnowiony kompleks pamięci powitał pierwszych odwiedzających 9 grudnia 2023 r., w Międzynarodowym Dniu pamięci o ofiarach zbrodni ludobójstwa.
Od momentu otwarcia pomnik odwiedziło już około 15 tysięcy osób tylko w ramach wycieczek, cytuje dane Zinaida Chlebowiec. „Ale tę liczbę można bezpiecznie pomnożyć przez 1,5-2, ponieważ wiele osób przychodzi, zatrzymuje się po drodze. Wiecie, w pobliżu pomnika prawie zawsze stoją samochody. I za każdym razem przypominam sobie słowa: „Gdziekolwiek idziesz, gdziekolwiek jedziesz, ale zatrzymaj się tutaj”. Tak mówią ludzie: nie da się tu nie zatrzymać, nie wejść” - mówi.
„Nasz pomnik odwiedzają ludzie w każdym wieku, z dalekiej zagranicy, z Rosji. Po zwiedzaniu wszyscy mają łzy w oczach, bo wspomnienia więźniów naprawdę mrożą krew w żyłach. Kiedy się je czyta, przechodzą ciarki po plecach. I w książce recenzji, pozostawiając swoje wrażenia, ludzie zachęcają wszystkich do odwiedzenia tego miejsca, aby poznać horror okupacji i nazistowskich okrucieństw. Szczególnie młodzi ludzie tego potrzebują, aby to się nie powtórzyło” - mówi kierowniczka oddziału.
Pod pomnik przychodzą nauczyciele i uczniowie, odbywają się tu lekcje pamięci. Dzieci z uwagą czytają wspomnienia więźniów i analizują wszystkie słowa wraz z nauczycielem. „Centrum informacyjne pozwala w pełni zanurzyć dzieci w historii Wielkiej Wojny Ojczyźnianej, pokazać, jak wyglądała nasza ziemia, nasza Białoruś przed najazdem wroga, jak kiełkowały pola, jak dojrzewał chleb i jak wtedy bezlitośnie i okrutnie palono wsie, niszczono ludzi” - kontynuuje Zinaida Chlebowiec.
„Pokazujemy dzieciom, że obóz zagłady w Ozariczach to teren ogrodzony drutem kolczastym, gdzie ludzie przebywali pod gołym niebem. Bez jedzenia. Bez ciepła. Skazani na śmierć. Wyobraźcie sobie: w tym bagnie stali w wodzie przez cały dzień i noc. I my opowiadamy, że wiele dzieci, które były w tym obozie, nigdy nie stały się dorosłymi, ponieważ umarły w nieznośnych warunkach. Wielu rodziców nigdy nie widziało, jak dorastają ich córki i synowie. Wielu dziadków nie mogło opiekować się swoimi wnukami. I oczywiście mówimy o naszych żołnierzach, wojskowych medykach, którzy nie doczekali Dnia Zwycięstwa, ponieważ oddali swoje życie, aby ratować osoby starsze, kobiety i dzieci” - mówi Zinaida Chlebowiec.
Wzywa wszystkich, aby nie zapomnieli o tragedii w Ozariczach. „I myślę, że nasz pomnik w pełni spełnia zadania zachowania pamięci historycznej i prawdy o wojnie, patriotycznego wychowania młodzieży. Tak się złożyło, że jedno pokolenie broniło Ojczyzny, drugie miało swój udział w odbudowie tego, co zostało zniszczone po wojnie. Po 80 latach musimy chronić tych, którzy zwyciężyli i dzięki którym żyjemy dziś w suwerennym państwie pod pokojowym niebem” - podkreśla kierowniczka oddziału.
Mówiąc o wysokim wyróżnieniu - specjalnej nagrodzie Prezydenta Białorusi, rozmówczyni podkreśla: jest to najwyższa ocena pracy dużego zespołu. „I ogarnia mnie uczucie radości, podniecenia, wdzięczności i odpowiedzialności. Bardzo kocham moją Białoruś i chcę, abyśmy żyli w pięknym, suwerennym, spokojnym kraju. Dziś, być może, jedną z najważniejszych kwestii, o które wszyscy się martwią, jest pokój. Jeśli będzie pokój, będzie wszystko” - podsumowała Zinaida Chlebowiec.
Zdjęcie Siergiej Chołodilin,
BELTA