Projekty
Government Bodies
Flag Piątek, 10 Stycznia 2025
Wszystkie wiadomości
Wszystkie wiadomości
Społeczeństwo
09 Stycznia 2025, 15:27

Wasilewskaja: moja historia jest przykładem tego, jak zwykły człowiek może osiągnąć sukces

9 stycznia, Mińsk /Kor. BELTA/. Dzisiaj najważniejszym pytaniem jest to, jak zachować pokój. Białoruska kosmonautka Marina Wasilewskaja podzieliła się tą opinią z dziennikarzami przed spotkaniem ze studentami Międzynarodowego Uniwersytetu MITSO, donosi korespondent BELTA.

„Oczywiście, jako dziecko nie myślałam, że pewnego dnia będę w kosmosie. Życie jest naprawdę nieprzewidywalne. Dziś mam wiele spotkań z młodymi ludźmi, z kolektywami młodzieżowymi, ze studentami. To bardzo ważne, bo oni są naszą przyszłością. To, jakie zabezpieczenia stworzymy teraz, decyduje o tym, co otrzymamy w przyszłości” - powiedziała Marina Wasilewskaja.

Podkreśliła, że jej historia jest przykładem tego, jak zwykły człowiek może odnieść sukces. „Każdy ma szansę, ale trzeba się postarać. Przede wszystkim ważne jest, aby być dobrym, wierzyć w siebie i swoje siły, wyznaczać cele. Jeśli będziesz szedł naprzód, uczył się, rozwijał i wkładał wysiłek, na pewno odniesiesz sukces. Nawet wiedza, która teraz wydaje się niepotrzebna, może się przydać w przyszłości” - powiedziała.

Mówiąc o roli młodzieży, Marina Wasilewskaja zwróciła uwagę na jej duży potencjał. „Nasi młodzi ludzie są dziś komunikatywni i rozwinięci, i jestem pewna, że odniosą sukces” - zauważyła kosmonautka.

Marina Wasilewskaja podzieliła się również swoimi wrażeniami z obserwacji Ziemi z kosmosu. „To niesamowite. Nasza planeta jest niesamowicie piękna, potężna, na dużą skalę. Ale z wysokości 400 kilometrów widzimy, jak mali i bezbronni jesteśmy na tle Wszechświata. Chcę, aby każdy doceniał, kochał, chronił i zachowywał to, co mamy. Dziś najważniejszym pytaniem jest to, jak zachować świat” - podkreśliła.

Kosmonautka wyraziła wdzięczność za pokój na Białorusi. „Żyjemy w kraju, w którym, dzięki Bogu, nasz Prezydent Aleksander Grigorjewicz Łukaszenka pomaga zachować pokój. Ale wiele zależy również od każdego z nas. Przyszłość jest w naszych rękach. Każdy powinien podejmować wysiłki, być bardziej życzliwy, żyć i pracować dla dobra naszego kraju” – dodała.

Maryna Wasilewskaja opowiedziała również o swojej działalności jako wiceprzewodniczącej zarządu stowarzyszenia publicznego „Białoruska Fundacja Pokoju”. „Aktywnie działamy w sferze działalności charytatywnej, pokojowej, współpracy humanitarnej. Przed nami wiele projektów: inicjatywy publiczne, wyjazdy do szpitali i domów dziecka” - powiedziała.

Według kosmonautki, tylko osobisty przykład może zainspirować innych. „Studenci powinni zobaczyć, że zwykła osoba dążąca do tego, co najlepsze, jest w stanie osiągnąć niesamowite wyżyny. Najważniejsze jest, aby wierzyć w siebie, w swoją siłę i iść naprzód bez zatrzymywania się. Zawsze powtarzam: musisz wyjść ze swojej strefy komfortu. Często boimy się zmian, ale kiedy patrzymy wstecz, zdajemy sobie sprawę, że krok naprzód uczynił nas silniejszymi i lepszymi.

Przestrzeń kosmiczna, jak mówi, nie jest przerażająca. „Kosmos jest niesamowicie interesujący. Oczywiście były obawy, bo to naturalne dla osoby, która po raz pierwszy leci w kosmos. Ale wierzyłam, że wszystko będzie dobrze” - powiedziała Marina Wasilewskaja.

Jednak najtrudniejszym momentem był dla niej powrót na Ziemię. „Zejście z Międzynarodowej Stacji Kosmicznej jest kontrolowanym procesem, ale jesteś już jak „gorący ziemniak” lecący przez atmosferę w temperaturze ponad 2000 stopni. Następnie otwierają się spadochrony, następują różne manipulacje i lądujesz. Trudno nazwać to lądowanie miękkim - to dość twarde lądowanie” - podkreśliła kosmonautka.

Na zakończenie podziękowała swojemu dowódcy Olegowi Nowickiemu. „Dzięki Bogu, wszystko poszło dobrze. Dowódca naszej załogi, pochodzący z Białorusi Oleg Nowicki, pracował profesjonalnie, zapewniając najbardziej komfortowe lądowanie” - podsumowała Marina Wasilewskaja.

Przemawiając do studentów, podkreśliła rolę Białorusi w rozwoju przemysłu kosmicznego. „Szczerze mówiąc, jesteśmy związani z kosmosem od dawna. Oczywiście pamiętamy naszych wybitnych kosmonautów - Piotra Klimuka, Władimira Kowalenkę, Olega Nowickiego. W suwerennej Białorusi nie mieliśmy własnego kosmonauty, ale dzięki Prezydentowi ten projekt stał się rzeczywistością. W ciągu zaledwie ośmiu miesięcy przeprowadzono przygotowania i mogłam polecieć w kosmos, wykonać wszystkie eksperymenty naukowe i zadania oraz wrócić” - powiedziała Marina Wasilewskaja.

Podkreśliła, że sfera kosmiczna na Białorusi aktywnie się rozwija. „W naszym kraju jest wiele osób pracujących w sferze kosmicznej, choć nie zawsze o tym wiemy. Na przykład w pojeździe schodzącym, gdy wchodzimy w atmosferę i nagrzewa się, jesteśmy chronieni przez ochronę termiczną, która została opracowana na Białorusi. Dzięki temu rozwiązaniu pozostajemy bez obrażeń. Mamy z czego być dumni. Białoruś produkuje satelity, a przedsiębiorstwa takie jak Peleng produkują systemy optyczne dla kosmosu. Mam nadzieję, że być może w przyszłości ktoś z was będzie reprezentował nasz kraj na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej” - dodała kosmonautka.

Mówiąc o swoim osobistym doświadczeniu, Wasilewskaja przyznała, że nadal nie wierzy, że poleciała w kosmos. „To była dla mnie niespodzianka. Kiedy po raz pierwszy usłyszałam o takiej możliwości, po prostu nie mogłam wziąć tego na poważnie. Zdałam sobie sprawę, jaka odpowiedzialność została na mnie nałożona i starałam się to godnie wykonać” – powiedziała

Kosmonautka opowiedziała również o trudnościach związanych z powrotem na Ziemię po 14 dniach spędzonych na orbicie. „Kiedy wylądowaliśmy 6 kwietnia, już 9 kwietnia podpisano dekret prezydencki o przyznaniu mi tytułu Bohatera Białorusi, a 11 kwietnia poleciałem do Mińska na ceremonię wręczenia nagrody. Do dziś pamiętam, jak trzęsły mi się wtedy nogi, bo po 14 dniach w kosmosie nie potrafiłam jeszcze chodzić. Pomimo tego, że czułam się dobrze w kosmosie, mój aparat przedsionkowy mnie nie zawiódł, ale słabość w moim ciele była niewiarygodna. Kiedy wylądowaliśmy, poczułam, że moje ciało jest ciężkie. Nawet podniesienie ręki było trudne, wydawało się, że waży sto kilogramów” - powiedziała.

Marina Wasilewskaja zauważyła, że rehabilitacja rozpoczęła się zaledwie kilka dni później. „Praktycznie nie mieliśmy czasu na rehabilitację z powodu napiętego harmonogramu. Już 12 kwietnia mieliśmy spotkanie na Kremlu z Aleksandrem Grigorjewiczem Łukaszenką i Władimirem Władimirowiczem Putinem. Zaledwie cztery dni później rozpoczęliśmy pełną rehabilitację - basen, masaże, specjalne ćwiczenia. Ale nawet leżąc na podłodze, czułam się słaba” - powiedziała.

Kosmos stał się punktem przełomowym w jej życiu. „Początkowo nie mówiłam nikomu o moim wyborze, nawet rodzicom, bo sama w to nie wierzyłam. Kiedy zaproponowano mi lot w kosmos, początkowo myślałam, że to żart. Kiedy wszystko stało się poważne, zaczęły się badania lekarskie - sprawdzano każdą kość, każde naczynie.

Dopiero gdy potwierdzono, że jadę do Gwiezdnego Miasta, powiedziałam o tym rodzinie. Byli zszokowani, ale wiedzieli, że skoro już zdecydowałam, to dotrwam do końca” - powiedziała Wasilewskaja.

Wyraziła szczególną wdzięczność swojej rodzinie. „Moi rodzice, mój brat i jego rodzina oraz bliscy wspierali mnie na każdym kroku. Byli na Bajkonurze podczas startu i spotkali się z nami po wylądowaniu. Jestem im za to bardzo wdzięczna” - powiedziała Marina Wasilewskaja.

Spotkanie wzbudziło żywe zainteresowanie wśród studentów, stając się inspirującym przykładem dla młodych ludzi marzących o kosmosie.
TOP wiadomości
Świeże wiadomości z Białorusi