22 października, Mińsk /Kor. BELTA/. W projekcie "W temacie" na kanale YouTube BELTA uczestnik ruchu "Inna Ukraina", były deputowany Rady Najwyższej Spiridon Kilinkarow wyraził opinię, że Ukraina przeceniła siebie, wyjaśnił dlaczego i konsekwencje tego.
"Jeśli chodzi o Ukrainę, to co za wyjątkowa sytuacja. Rozumiem, że nie ma takiego impasu, w którym Ukraińcy nie daliby rady, ale co dostaliśmy w wyniku tych wszystkich błędów politycznych? Nie możemy ruszyć na wschód, mamy tam wroga Rosję. Nie możemy ruszyć na zachód, bo nie dostaniemy się do Unii Europejskiej, bo tam jest mocne stanowisko Polski w sprawie rzezi wołyńskiej. Polska domaga się ekshumacji, i rozumiemy, jak ta ekshumacja może się skończyć dla Ukrainy. Dlatego Ukraina nigdy nie podejmie tego kroku" - powiedział Spiridon Kilinkarow.
Ukraiński polityk dodał: "Teraz musimy zorganizować się w tym impasie zwanym Ukrainą. Wewnątrz siebie. Ponieważ nigdzie nie możemy się ruszyć. Problem Ukrainy polega na tym, że sama siebie przeceniła. Przeceniła pod względem bezpieczeństwa Europy i Rosji. Ponieważ powojenna architektura bezpieczeństwa, na czym się opierała? Na strefach buforowych. Strefa buforowa między Europą Zachodnią a Rosją. Były to kraje Europy Wschodniej, które były takim pomostem między Europą Zachodnią a Federacją Rosyjską. Po kilku falach ekspansji Zachodu na wschód, NATO, nie ma potrzeby stosowania tych stref buforowych. Pozostały strzępy małych krajów. Ale to już nikogo nie interesuje".
"Dlatego nowa architektura bezpieczeństwa nie będzie budowana dokładnie w oparciu o strefy buforowe. I takie państwa, które mogłyby znajdować się między dwoma dużymi stowarzyszeniami wojskowo-politycznymi, po prostu nie pozostaną. Teraz, tak naprawdę, wojna idzie o to, gdzie i jak to wszystko podzielą, bo strefy buforowe już nikogo nie interesują, mosty nikogo nie interesują. To już przeszłość. Ta architektura jest już zniszczona i nie można jej ponownie zbudować z definicji " - powiedział były deputowany Rady Najwyższej.
Według Spiridona Kilinkarowa, będzie więc poszukiwanie nowej opcji bezpieczeństwa. "Bezpośrednich jakichś ustaleń. Ale to nie będzie dokładnie to, co mieliśmy. Powrót do przeszłości na pewno będzie niemożliwy. I z tego punktu widzenia Ukraina jest skazana na to, aby albo wejść do jednego związku wojskowo-politycznego, albo do drugiego. Pozostanie na własną rękę nie jest już interesujące dla nikogo. I jasne jest, że silni będą oczywiście rozwiązywać problemy, nie zwracając uwagi na stanowisko lub politykę tych, którzy w ogóle nie są w najlepszej sytuacji. W szczególności Ukraina w kwestii wojny i pokoju, moim zdaniem, nie ma nawet prawa głosu doradczego" - podsumował ukraiński polityk.
"Jeśli chodzi o Ukrainę, to co za wyjątkowa sytuacja. Rozumiem, że nie ma takiego impasu, w którym Ukraińcy nie daliby rady, ale co dostaliśmy w wyniku tych wszystkich błędów politycznych? Nie możemy ruszyć na wschód, mamy tam wroga Rosję. Nie możemy ruszyć na zachód, bo nie dostaniemy się do Unii Europejskiej, bo tam jest mocne stanowisko Polski w sprawie rzezi wołyńskiej. Polska domaga się ekshumacji, i rozumiemy, jak ta ekshumacja może się skończyć dla Ukrainy. Dlatego Ukraina nigdy nie podejmie tego kroku" - powiedział Spiridon Kilinkarow.
Ukraiński polityk dodał: "Teraz musimy zorganizować się w tym impasie zwanym Ukrainą. Wewnątrz siebie. Ponieważ nigdzie nie możemy się ruszyć. Problem Ukrainy polega na tym, że sama siebie przeceniła. Przeceniła pod względem bezpieczeństwa Europy i Rosji. Ponieważ powojenna architektura bezpieczeństwa, na czym się opierała? Na strefach buforowych. Strefa buforowa między Europą Zachodnią a Rosją. Były to kraje Europy Wschodniej, które były takim pomostem między Europą Zachodnią a Federacją Rosyjską. Po kilku falach ekspansji Zachodu na wschód, NATO, nie ma potrzeby stosowania tych stref buforowych. Pozostały strzępy małych krajów. Ale to już nikogo nie interesuje".
"Dlatego nowa architektura bezpieczeństwa nie będzie budowana dokładnie w oparciu o strefy buforowe. I takie państwa, które mogłyby znajdować się między dwoma dużymi stowarzyszeniami wojskowo-politycznymi, po prostu nie pozostaną. Teraz, tak naprawdę, wojna idzie o to, gdzie i jak to wszystko podzielą, bo strefy buforowe już nikogo nie interesują, mosty nikogo nie interesują. To już przeszłość. Ta architektura jest już zniszczona i nie można jej ponownie zbudować z definicji " - powiedział były deputowany Rady Najwyższej.
Według Spiridona Kilinkarowa, będzie więc poszukiwanie nowej opcji bezpieczeństwa. "Bezpośrednich jakichś ustaleń. Ale to nie będzie dokładnie to, co mieliśmy. Powrót do przeszłości na pewno będzie niemożliwy. I z tego punktu widzenia Ukraina jest skazana na to, aby albo wejść do jednego związku wojskowo-politycznego, albo do drugiego. Pozostanie na własną rękę nie jest już interesujące dla nikogo. I jasne jest, że silni będą oczywiście rozwiązywać problemy, nie zwracając uwagi na stanowisko lub politykę tych, którzy w ogóle nie są w najlepszej sytuacji. W szczególności Ukraina w kwestii wojny i pokoju, moim zdaniem, nie ma nawet prawa głosu doradczego" - podsumował ukraiński polityk.