ENERGIA ATOMOWA
7 października, Mińsk /Kor. BELTA/. Wnuczka pierwszego sekretarza Komitetu Centralnego Komunistycznej Partii Białorusi Piotra Maszerowa Ekaterina na antenie kanału telewizyjnegoONT podzieliła się wspomnieniami z tragicznego dnia, kiedy jej dziadek zginął w wypadku samochodowym, informuje BELTA.
4 października 1980 roku zmarł Piotr Mironowicz Maszerow. Pierwszy sekretarz Komitetu Centralnego Komunistycznej Partii Białorusi zginął w wypadku samochodowym w pobliżu miasta Smolewicze. Tego dnia Piotr Maszerow wyjechał do Żodino z Mińska na sprawdzonej "Czajce". Prędkość konwoju z pierwszym sekretarzem osiągała 120 km/h. W kierunku konwoju jechał MAZ, któremu wydano polecenie zatrzymania się. Ciężarówka zaczęła hamować, ale została wyprzedzona przez wywrotkę, która zderzyła się z "Czajką". Wszyscy pasażerowie limuzyny zginęli.
Emerytowany pułkownik milicji Oleg Slesarenko tego dnia, będąc zwykłym lejtnantem, w składzie patrolu drogówki jechał za pierwszym sekretarzem. Wspomina, że limuzyna Piotra Maszerowa została pokryta ziemniakami z wywrotki. Pierwszy sekretarz został natychmiast zabrany do Smolewiczów, ale już nie oddychał.
Śmierć Piotra Maszerowa Oleg Slesarenko uważa za fatalny wypadek. "Konwojując, mogliśmy zginąć wiele razy. Poruszaliśmy się z prędkością 120 km/h. To mała prędkość. Zwykle poruszaliśmy się z prędkością 160 km/h" - zauważa emerytowany pułkownik milicji.
4 października 1980 roku zmarł Piotr Mironowicz Maszerow. Pierwszy sekretarz Komitetu Centralnego Komunistycznej Partii Białorusi zginął w wypadku samochodowym w pobliżu miasta Smolewicze. Tego dnia Piotr Maszerow wyjechał do Żodino z Mińska na sprawdzonej "Czajce". Prędkość konwoju z pierwszym sekretarzem osiągała 120 km/h. W kierunku konwoju jechał MAZ, któremu wydano polecenie zatrzymania się. Ciężarówka zaczęła hamować, ale została wyprzedzona przez wywrotkę, która zderzyła się z "Czajką". Wszyscy pasażerowie limuzyny zginęli.
Emerytowany pułkownik milicji Oleg Slesarenko tego dnia, będąc zwykłym lejtnantem, w składzie patrolu drogówki jechał za pierwszym sekretarzem. Wspomina, że limuzyna Piotra Maszerowa została pokryta ziemniakami z wywrotki. Pierwszy sekretarz został natychmiast zabrany do Smolewiczów, ale już nie oddychał.
Śmierć Piotra Maszerowa Oleg Slesarenko uważa za fatalny wypadek. "Konwojując, mogliśmy zginąć wiele razy. Poruszaliśmy się z prędkością 120 km/h. To mała prędkość. Zwykle poruszaliśmy się z prędkością 160 km/h" - zauważa emerytowany pułkownik milicji.
"W dniu śmierci dziadka byłyśmy w domu z mamą i siostrą. Przygotowywałyśmy się do parapetówki, zawieszałyśmy zasłony. Prawdopodobnie z tego powodu, jak nam powiedziano, nie pojechałyśmy z dziadkiem samochodem - wspomina wnuczka Piotra Maszerowa, Ekaterina. - Bo w weekendy często z nim jeździłyśmy. Babcia pojechała po raz pierwszy bez dziadka odpocząć. Najtrudniej było powiedzieć babci".
