Wiele miejsc na Białorusi kojarzonych jest z nazwiskiem słynnego białoruskiego poety Adama Mickiewicza. Najczęściej słyszy się o Zaosiu, Tuganowiczach, Bołtynikach i Nowogródku. Ale są też mniej znane - opowiemy o nich teraz.
Dawna świetność w Worończy
Pierwszym punktem trasy będzie agroturystyczne miasteczko Worończa w powiecie korelickim. Pierwsza wzmianka o nim pochodzi z XVII wieku, kiedy właścicielem tych terenów był wojewoda Stefan Kurcz z Berejsty. Wybudował on tu zamek, który został zniszczony podczas wojny ze Szwedami. Pod koniec XVIII wieku nowy właściciel Worończy Józef Niesielowski wybudował nową rezydencję i kamienny kościół. W XIX w. majątek zmieniał wielu właścicieli: Niesiełowskich, Kobylińskich, Mierżejewskich, Lubańskich.
Jedyną budowlą zachowaną w Worończy z XVIII wieku jest browar. Świetność dworu można sobie tylko wyobrazić na podstawie fotografii i grafik.
Ogromny parterowy drewniany dom miał ponad dwadzieścia pokoi. W największym, jadalni, znajdowało się kilka kominków, satynowe sofy, masywne rzeźbione stoły i krzesła. Na zewnątrz znajdowały się bujne kwietniki, zadbane trawniki, tarasy i kolumnady porośnięte dzikimi winogronami. Posiadłość stanowiła centrum życia towarzyskiego w województwie nowogródzkim. Tutaj zbierała się szlachta na narady w przeddzień sejmów. Wyobraźcie sobie: widok z dworem w swoim czasie drukowano nawet na pocztówkach.
Wielokrotnie przyjeżdżał tu Adam Mickiewicz. Wspominał o majątku w poemacie "Pan Tadeusz": "Sto czterdzieści gajowych w jego majątku i sto wozów sieci na zamku Woroczańskim".
Niestety, podczas Wielkiej Wojny Ojczyźnianej dom spłonął. Nigdy nie został odbudowany.
W Worończy można również zobaczyć kościół św. Anny. Został zbudowany pod koniec XVIII wieku w stylu późnego klasycyzmu na koszt wuja Józefa Niesiołowskiego, Kazimierza Niesiołowskiego. Ten ostatni, nawiasem mówiąc, jest pośrednio spokrewniony z Adamem Mickiewiczem. Obdarzony gwałtownym temperamentem Kazimierz często obrażał chłopów i drobną szlachtę, za co ci podawali go do sądu. I wygrywali proces dzięki adwokatowi Mikołajowi Mickiewiczowi, ojcu poety.
W kościele ochrzczeni zostali fotograf Jan Bułhak oraz folklorysta i etnograf Jan Czeczot.
Podczas Wielkiej Wojny Ojczyźnianej kościół spłonął. Po wojnie chciano go wysadzić w powietrze, ale zniszczono tylko środek kościoła, a ściany przetrwały. Kościół stał tak przez długi czas i dopiero na początku lat 90. ubiegłego wieku został zwrócony wiernym. Dziś kościół został odrestaurowany i jest czynny.
Średniowieczny zamek w Rajce
Następnie udajemy się do wsi Rajca w powiecie korelickim. Pierwsza wzmianka o niej pojawiła się na początku XVI wieku jako własność Wereszczaka. Później należała do Naumowiczów i Hasztoldów, Rajeckich, ponownie do Wereszczaków i Puttkammerów. Józef Wereszczak, właściciel wsi w XIX wieku, był bratem ukochanej Adama Mickiewicza. Poeta przyjeżdżał w odwiedziny do Maryli i ogólnie lubił odwiedzać majątek.
Dwór, bardzo charakterystyczny dla swoich czasów, został zbudowany w Rajce na początku XIX wieku. Przed Wielką Wojną Ojczyźnianą dwór został przekazany Zgromadzeniu Sióstr Apostolstwa Katolickiego (sióstr pallotynek). Po wojnie we dworze mieścił się szpital i przychodnia, a następnie ambulatorium z apteką. Obecnie dwór jest własnością prywatną.
Kolejną atrakcją miejscowości jest świątynia. Nie sposób jej nie zauważyć, ponieważ stoi w najwyższym punkcie wsi. Na początku może wydawać się małym średniowiecznym zamkiem, ale potem zdajesz sobie sprawę, że nie może tu być czegoś takiego. Dopiero gdy podejdziesz bliżej, zauważysz krzyż, freski i dzwony.
Cerkiew św. Barbary została zbudowana przez Franciszka Rajeckiego jako świątynia rodowa na początku XIX wieku. Według legendy syn fundatora dużo podróżował i opowiadał ojcu o swoich wyprawach. Był między innymi pod wrażeniem wielkości i piękna świątyni na wyspie Świętej Heleny, której nigdy nie widział w swojej Ojczyźnie. Pod wrażeniem tych opowieści Rajecki senior postanowił wybudować w Rajcu rodzinny grobowiec, wzorując się na świątyni na Wyspie Świętej Heleny. Budową zajęli się miejscowi chłopi. Na lnianych płótnach podnosili ogromne głazy i wmurowywali je w ściany. Na wieży zainstalowano zegar, którego dźwięk słychać było w promieniu pięciu wiorst. Budynek wieńczyła rzeźba Matki Boskiej. Okna pokryto witrażami, a ściany wewnątrz ozdobiono freskami. Świątynia została konsekrowana ku czci świętej Barbary.
W drugiej połowie XVII wieku, po powstaniu, świątynia została przekazana prawosławnym i stała się cerkwią Przemienienia Pańskiego.
Podczas Wielkiej Wojny Ojczyźnianej ściana ołtarzowa została uszkodzona, a pożar zniszczył freski, witraże, drewniane rzeźby i sztukaterie. Już pod koniec lat 50. ubiegłego wieku świątynia została doszczętnie zniszczona. Dopiero na początku tego stulecia rozpoczęły się prace konserwatorskie.
Legendy o jeziorze Świteź
Jezioro Świteź, opiewane przez Adama Mickiewicza i osnute mgłą legend, pozostawia niezatarty ślad w pamięci i duszy.
Według legend w tym miejscu znajdowało się kiedyś miasto Świteź. Pewnego dnia, gdy jego władca ze swoim orszakiem udał się do Nowogródka, aby pomóc księciu Mindowgowi, Świteź został zaatakowany przez wojsko. Starcy, kobiety i dzieci, którzy pozostali w mieście, nie chcieli poddać się wrogowi i podpalili miasto. Nagle ziemia rozstąpiła się i miasto upadło, a na jego miejscu pojawiło się jezioro. Mieszkańcy zamienili się w białe kwiaty, a córka księcia zamieniła się w syrenę i została nazwana Świtezianką, stając się strażniczką jeziora.
Do jeziora Świteź nie wpadają żadne rzeki, wypływa z niego jedynie rzeka Sworotwa. Ale jezioro ma stały poziom wody, na który nie ma wpływu ani deszcz, ani topniejący śnieg, ani susza. Istnieje również legenda na ten temat. Mówi ona, że miejscowy szlachcic był zaniepokojony tą tajemnicą. Rozkazał chłopom wykopać dwa kanały z jeziora, aby odprowadzić wodę. Ale woda napłynęła tak szybko, że zalała wiele domów. Później szlachcicowi ukazała się we śnie panna Świteź i zagroziła, że jeśli nie porzuci swojego pomysłu, woda przeleje się i wszystko wokół jeziora zostanie zalane. Po przebudzeniu nieudany badacz rozkazał zasypać kanały. Mówi się, że ich ślady przetrwały do dziś.
I o ile trudno uwierzyć w legendy i trudno je potwierdzić, to oto fakt. Archeolodzy twierdzą, że dnem jeziora biegły niegdyś szlaki plemion bałtyckich. Fragment brukowanej drogi znaleziono na dnie jeziora w latach 70. ubiegłego wieku.
Ale naukowcy, podobnie jak szlachta, nie potrafią wyjaśnić, dlaczego poziom wody w jeziorze jest zawsze taki sam. Istnieją również reliktowe mięczaki, które żyją tylko w jeziorach we Francji, Belgii i Niemczech. Innym tajemniczym mieszkańcem Świtezi jest alga tetradinium javanicum, która jest charakterystyczna tylko dla wyspy Jawa. Ale to nie wszystko. Jezioro ma pięć roślin wodnych wymienionych w Czerwonej Księdze, co jest wyjątkowym przypadkiem dla Białorusi. Jeden niezwykle rzadki i reliktowy gatunek rośnie tylko w Switezi - łęgowa roślina jednokwiatowa.
Takie właśnie jest jezioro Świteź. Gdy raz zobaczy się jego czyste wody, żółty piasek, olbrzymie sosny, piękno świtów i zachodów słońca, chce się tu wracać o każdej porze roku - posiedzieć z tomem Mickiewicza, posłuchać pieśni syren i dzwonów zatopionego miasta.
Ksenia DMITRIEWA