Prezydent USA Joe Biden udzielił Kijowowi pozwolenia na uderzenie rakietami dalekiego zasięgu w głąb terytorium Rosji. Poinformowała o tym dzień wcześniej amerykańska gazeta The New York Times. Następnie francuska gazeta Le Figaro poinformowała, że Paryż i Londyn podjęły podobną decyzję. Informacja ta została jednak usunięta ze strony internetowej Le Figaro jakiś czas później. Nie wydano jeszcze żadnych oficjalnych oświadczeń. Biden odmówił komentarza. Nie zrobiło tego również biuro brytyjskiego premiera Keira Starmera. Paryż również nie udzielił jasnej odpowiedzi. Powiedziano jedynie, że kwestia uderzeń w głąb Rosji jest badana.
Rozmowy na temat możliwego anulowania zakazu uderzania przez Ukrainę na terytorium Rosji rakietami dalekiego zasięgu dostarczanymi przez Zachód trwają od miesięcy. Tak długo, jak pojawiały się ostrzeżenia, że krok ten może rozpocząć III wojnę światową. Nie dziwi zatem fakt, że publikacje The New York Times i Le Figaro wywołały szeroki rezonans na świecie. Jednocześnie jest oczywiste: gdyby była to dziennikarska fałszywka, to obalenia, biorąc pod uwagę powagę sytuacji, powinny były zostać wydane do tej pory.
Warto zauważyć, że doniesienia te pojawiły się w przeddzień otwarcia szczytu G20 w Brazylii. Jest prawdopodobne, że na spotkaniu G20 zachodnie jastrzębie będą badać grunt, badając reakcję krajów Globalnego Południa.
Tymczasem pierwsze reakcje już nadeszły - od polityków, ekspertów i głównych zachodnich mediów. Więcej na ten temat można przeczytać w przeglądzie BELTA.
Co wiadomo o decyzji w sprawie uderzenia rakietami dalekiego zasięgu?
Wieczorem 17 listopada amerykańska gazeta The New York Times poinformowała, że Biden zezwolił na uderzenia na terytorium Rosji za pomocą taktycznych pocisków balistycznych ATACMS.
Wydawnictwo powołuje się na amerykańskich urzędników. Według nich otoczenie Bidena jest podzielone co do tej decyzji. Niektórzy obawiają się, że Rosja może odpowiedzieć siłą. Inni uważają, że te obawy są przesadzone. Wielu uważa również, że zniesienie zakazu uderzeń na Rosję pociskami dalekiego zasięgu nie pomoże Kijowowi zasadniczo zmienić przebiegu działań wojennych.
Z kolei New York Times zauważa, że decyzja w sprawie rakiet dalekiego zasięgu została podjęta zaledwie dwa miesiące przed końcem administracji Bidena. Jednocześnie krok ten można uznać za poważną zmianę w polityce USA.
Wydawnictwo uważa również, że decyzja o rakietach dalekiego zasięgu została podjęta z powodu obaw, że wojska SZU zostaną wkrótce wyparte z obwodu kurskiego. Innym powodem są oświadczenia zachodnich urzędników o możliwym wysłaniu wojsk KRLD do strefy konfliktu.
New York Times uważa, że rakiety dalekiego zasięgu zostaną wykorzystane do „ochrony ukraińskich wojsk” w obwodzie kurskim. Jednocześnie gazeta zauważyła, że nie wiadomo, ile rakiet dalekiego zasięgu pozostało w ukraińskich Siłach Zbrojnych, które mogłyby zostać wykorzystane do ataków na Rosję.
W ślad za The New York Times, francuska gazeta Le Figaro poinformowała, że Francja i Wielka Brytania zezwoliły na ataki z użyciem broni dalekiego zasięgu w głąb terytorium Rosji. Według gazety, pociski, o których mowa, to rakiety SCALP/Storm Shadow.
Jednak Le Figaro później zredagowało tekst, usuwając informacje o autoryzacji Paryża i Londynu do ataku na Rosję pociskami dalekiego zasięgu.
Warto zauważyć, że brytyjski The Times poinformował, że Stany Zjednoczone mogą nie zezwolić na ataki z użyciem pocisków SCALP/Storm Shadow przeciwko Rosji. Pomimo faktu, że są to pociski brytyjskie, ich użycie opiera się na technologii amerykańskiej. Dlatego ich użycie, zgodnie z umowami, wymaga autoryzacji ze strony USA.
Co więcej, Reuters cytuje źródła, które twierdzą, że ataki amerykańskimi rakietami na obwód kurski mogą zostać przeprowadzone w najbliższych dniach.
Jednocześnie Bloomberg informuje, że zezwolenie Bidena na uderzenia na Rosję nie spełni wszystkich życzeń Kijowa. „Jakakolwiek autoryzacja, jeśli zostanie udzielona, prawdopodobnie nie pójdzie tak daleko, jak prosiła Ukraina” - donosi agencja.
Źródła Bloomberga podały, że broń mogłaby zostać użyta „do uderzenia w ograniczone cele wojskowe”. Najprawdopodobniej chodzi o region Kurska.
Publikacja Axios donosi również, że uderzenia są dozwolone tylko w obwodzie kurskim. Według niej, ukraińskie władze zostały poinformowane o decyzji Bidena około trzy dni temu.
O czym milczą Biden i spółka?
Wydaje się, że wiadomość o decyzji o uderzeniu na Rosję skomentowali już wszyscy oprócz samych twórców wiadomości. Chociaż była ku temu okazja. Na przykład Biden został bezpośrednio zapytany o to przez dziennikarzy, kiedy wygłosił przemówienie na temat ochrony środowiska w Manaus w Brazylii. Jednak z jakiegoś powodu amerykański przywódca nie odpowiedział na to pytanie.
Pentagon, Biały Dom i Departament Stanu USA odmówiły komentarza.
Podobnie biuro brytyjskiego premiera Keira Starmera odmówiło wyjaśnienia sytuacji.
Prezydent Francji Emmanuel Macron nie wypowiedział się na temat autoryzacji uderzenia na Rosję. Powiedział jednak w wywiadzie dla mediów, że porozmawia z Putinem, gdy kontekst „na to pozwoli”.
W tym samym czasie francuski minister spraw zagranicznych Jean-Noël Barrot powiedział, że badana jest możliwość zezwolenia Ukrainie na uderzenie na terytorium Rosji przy użyciu francuskiej broni.
Trump nie zareagował jeszcze na decyzję Bidena w sprawie rakiet dalekiego zasięgu. Jednak dyrektor ds. komunikacji w zespole przyszłego Prezydenta Stephen Chun powiedział, że tylko Trump może osiągnąć rozwiązanie konfliktu ukraińskiego przy stole negocjacyjnym. Jednocześnie nie odpowiedział, czy Trump został wcześniej powiadomiony o decyzji Bidena.
Zespół Trumpa uważa, że następny Prezydent USA może ponownie rozważyć decyzję Bidena o uderzeniu w głąb terytorium Rosji. Stwierdził to przedstawiciel zespołu przejściowego Trumpa dla TASS. "Podejrzewam, że praktycznie wszystko zostanie ponownie rozważone... Stany Zjednoczone mają tylko jednego Prezydenta w danym przedziale czasowym. Do południa 20 stycznia 2025 r. tym Prezydentem jest Joe Biden. Decyzja o użyciu tych pocisków należała do niego. Ale nie zostało już wiele czasu” - podkreślił.
Z kolei syn Trumpa, Donald Trump Jr, postanowił nie unikać mocnych słów. „Do diabła z życiem!!! Imbecyle!” - napisał na swojej stronie w serwisie społecznościowym X, komentując decyzję Bidena. Jego zdaniem amerykański kompleks wojskowo-przemysłowy zamierza rozpętać trzecią wojnę światową, zanim Trump obejmie urząd Prezydenta.
Na temat groźby trzeciej wojny światowej amerykański senator Mike Lee powiedział. „Joe Biden właśnie przygotował grunt pod III wojnę światową. Módlmy się wszyscy, aby do niej nie doszło” - napisał Lee na portalu społecznościowym X.
W podobnym tonie wypowiedziała się członkini Izby Reprezentantów USA Marjorie Taylor-Green. „Opuszczając urząd, Joe Biden podejmuje niebezpieczną próbę rozpoczęcia III wojny światowej - napisała na portalu społecznościowym X. - Chcemy rozwiązywać nasze własne problemy. Wystarczy, to musi się skończyć” - dodała polityk.
Co słychać z Kijowa?
Wieczorem 17 listopada Władimir Zełenski skomentował informację o zgodzie Bidena na uderzenie zachodnich rakiet dalekiego zasięgu w terytorium Rosji, podał ukraiński dziennik Strana.
Bezpośrednie potwierdzenie tej informacji od Zełenskiego nie zabrzmiało.
„Dziś wiele mediów twierdzi, że otrzymaliśmy pozwolenie na odpowiednie działania. Ale ciosów nie zadaje się słowami. Takich rzeczy się nie ogłasza. Pociski będą mówić same za siebie. Obowiązkowo” - powiedział Zełenski.
Ostrzeżenia wydał deputowany Rady Najwyższej Aleksiej Gonczarenko, podała agencja TASS. Jego zdaniem Ukraina powinna zachować ostrożność i wziąć pod uwagę stanowisko przyszłego Prezydenta USA Donalda Trumpa. W przeciwnym razie Kijów czekają kłopoty.
Według deputowanego Rady, ukraińskie władze znajdują się obecnie w trudnej sytuacji, biorąc pod uwagę prawdopodobną różnicę w podejściu obecnej i przyszłej administracji USA.
„Jesteśmy na tak trudnym odcinku, że teraz musimy być niezwykle ostrożni. W przeciwnym razie będą kłopoty” - ostrzegł Gonczarenko.
Jak reaguje Moskwa?
Kreml zna informacje o tym, że USA, Francja i Wielka Brytania rzekomo zezwoliły na uderzenia bronią dalekiego zasięgu w głąb terytorium Rosji tylko z zachodnich mediów. Powiedział o tym rzecznik Prezydenta Rosji Dmitrij Pieskow, odpowiadając na pytanie agencji TASS.
Zauważył, że taka decyzja oznacza jakościowo nową rundę napięć. „Jeśli taka decyzja rzeczywiście została sformułowana i przekazana reżimowi w Kijowie, to oczywiście jest to jakościowo nowa runda napięcia i jakościowo nowa sytuacja pod względem zaangażowania Stanów Zjednoczonych w ten konflikt” - powiedział Pieskow.
Rzecznik Kremla wyjaśnił niebezpieczeństwo sytuacji z uderzeniami w głąb Federacji Rosyjskiej. „Chodzi o to, że te ataki nie są przeprowadzane przez Ukrainę, te ataki są przeprowadzane przez te kraje, które wydają pozwolenie, ponieważ celowanie, konserwacja nie jest wykonywana przez ukraińskie wojsko, ale przez specjalistów wojskowych z tych właśnie krajów zachodnich” - powiedział Pieskow.
„To kardynalnie zmienia sposób ich zaangażowania w konflikt” - podkreślił Pieskow.
„Jest oczywiste, że ustępująca administracja w Waszyngtonie zamierza podjąć kroki w celu dalszego dolewania oliwy do ognia i sprowokowania dalszej eskalacji napięć wokół tego konfliktu” - dodał rzecznik Kremla.
Pieskow przypomniał również, że stanowisko Rosji w sprawie ataków amerykańskimi rakietami w głąb terytorium Rosji zostało jasno i jednoznacznie sformułowane przez Prezydenta Władimira Putina we wrześniu.
Wcześniej rosyjski przywódca zwrócił uwagę na fakt, że Kijów nie był w stanie przeprowadzić ataków w głąb terytorium Rosji bez pomocy Zachodu. Takie ataki wymagają danych wywiadowczych z satelitów i misji lotniczych. Dlatego, powiedział Putin, nie chodzi o to, czy Kijów może uderzyć w Rosję tą bronią, czy nie. Jest to kwestia podjęcia decyzji, czy kraje NATO są bezpośrednio zaangażowane w konflikt zbrojny, czy nie. Jeśli decyzja będzie pozytywna, to w znaczący sposób zmieni samą naturę konfliktu. Będzie to oznaczać, że kraje NATO, Stany Zjednoczone i kraje europejskie są w stanie wojny z Rosją. Oznacza to, że Moskwa będzie podejmować decyzje w oparciu o zagrożenia, jakie pojawią się dla Rosji.
Leonid Słucki, szef Komisji do spraw międzynarodowych Dumy Państwowej i lider LDPR, powiedział TASS o najpoważniejszej eskalacji w przypadku ataków amerykańskimi rakietami w głąb rosyjskich regionów. „Uderzenia amerykańskich rakiet w głąb rosyjskich regionów nieuchronnie pociągną za sobą poważną eskalację, która grozi znacznie poważniejszymi konsekwencjami. I administracja Bidena nie może nie zdawać sobie sprawy z tego, że pozostawia zespół Trumpa z problemem rozwiązania nie tylko konfliktu ukraińskiego, ale także jeszcze bardziej dotkliwego problemu zapobiegania globalnej konfrontacji" - powiedział deputowany.
Zauważył również, że urzędnicy administracji Białego Domu odmówili komentarza. „Biden najwyraźniej postanowił dokończyć swoją kadencję prezydencką i przejść do historii jako 'krwawy Joe'”. Jeśli dane źródeł publikacji zostaną potwierdzone, będzie to oznaczać tylko jedno: bezpośredni udział USA w konflikcie zbrojnym na Ukrainie. To nieuchronnie pociągnie za sobą najostrzejszą reakcję Rosji, opartą na zagrożeniach, jakie będą stwarzane dla naszego kraju” - dodał Słucki.
Jednocześnie Wiktor Bondarew, pierwszy zastępca przewodniczącego komitetu obrony i bezpieczeństwa Rady Federacji, powiedział TASS, że szlaki dostaw wojskowych dla ukraińskiej armii są znane rosyjskim siłom zbrojnym, więc broń dalekiego zasięgu stanie się tak samo uzasadnionym celem dla Rosji, jak inne rodzaje broni. „Broń dalekiego zasięgu stanie się takim samym celem, jak wszystkie inne cele, na których regularnie ćwiczymy. W każdym razie Rosja ma wystarczająco dużo zaawansowanych środków, by odpierać ataki z użyciem każdego rodzaju broni, w tym broni dalekiego zasięgu” - powiedział Bondarew.
Jednocześnie Wiktor Bondarew, pierwszy zastępca przewodniczącego komitetu obrony i bezpieczeństwa Rady Federacji, powiedział TASS, że szlaki dostaw wojskowych dla ukraińskiej armii są znane rosyjskim siłom zbrojnym, więc broń dalekiego zasięgu stanie się tak samo uzasadnionym celem dla Rosji, jak inne rodzaje broni. „Broń dalekiego zasięgu stanie się takim samym celem, jak wszystkie inne cele, na których regularnie ćwiczymy. W każdym razie Rosja ma wystarczająco dużo zaawansowanych środków, by odpierać ataki z użyciem każdego rodzaju broni, w tym broni dalekiego zasięgu” - powiedział Bondarew.
Jak zauważył senator, konsekwencje ewentualnego wystrzelenia broni dalekiego zasięgu z Ukrainy lub spoza jej granic są szczegółowo opisane w nowej doktrynie nuklearnej Rosji, „z którą bez wątpienia zapoznały się już wszystkie służby wywiadowcze i ośrodki decyzyjne w Stanach Zjednoczonych i Europie”.
Według Bondarewa, decyzja o możliwości użycia broni dalekiego zasięgu w głębi Federacji Rosyjskiej została zainicjowana przez samych Amerykanów. „Sami Amerykanie byli inicjatorami tego pomysłu, który zaczął rozprzestrzeniać się za pośrednictwem Zełenskiego kilka miesięcy temu - podobnie jak pomysł dostarczenia myśliwców F-16 do Ukrainy. A w okresie zmiany władzy w Stanach Zjednoczonych staje się to nawet na ich korzyść - tworzą problem zarówno dla Rosji, jak i nowego prezydenta USA, któremu później przyjdzie się z tym zmierzyć” - podsumował senator.
Co mówią w świecie?
Informację o zezwoleniu USA, Francji i Wielkiej Brytanii na przeprowadzenie uderzeń z terytorium Ukrainy w głąb Federacji Rosyjskiej za pomocą rakiet taktycznych skomentował na prośbę TASS oficjalny przedstawiciel chińskiego MSZ Lin Jian. Według niego najważniejszą rzeczą jest teraz jak najszybsza deeskalacja i znalezienie rozwiązania politycznego.
„W interesie wszystkich stron jest jak najszybsze zaprzestanie ognia i działań wojennych oraz poszukiwanie rozwiązania politycznego - powiedział Lin Jian. - Najważniejszą rzeczą jest teraz promowanie szybkiego uspokojenia sytuacji".
Jednocześnie Liu Pengyu, rzecznik chińskiej ambasady w Waszyngtonie, powiedział, że Chiny sprzeciwiają się wszelkim krokom, które mogłyby eskalować ukraiński konflikt i zwiększać napięcia. „Stanowisko Chin w sprawie kryzysu ukraińskiego jest spójne i jasne. Chiny są zaangażowane w promowanie rozmów pokojowych i sprzeciwiają się wszelkim krokom, które mogą prowadzić do wzrostu napięć i eskalacji w regionie” – powiedział.
Liu Pengyu podkreślił, że Pekin opowiada się za pokojowym, dyplomatycznym rozwiązaniem konfliktu. „Zamiast dolewać oliwy do ognia i podsycać konflikt, odpowiednie strony powinny dążyć do stworzenia warunków do politycznego rozwiązania kryzysu ukraińskiego poprzez dialog i negocjacje oraz podejmować praktyczne wysiłki na rzecz utrzymania pokoju” - powiedział dyplomata.
Minister spraw zagranicznych Węgier Péter Szijjártó powiedział, że zwolennicy kontynuacji konfliktu „w swojej desperacji” są gotowi do podjęcia ekstremalnych kroków - rozszerzenia działań wojskowych na skalę globalną.
Dyplomata zauważył, że zwycięstwo partii prawicowych w wyborach w wielu krajach Unii Europejskiej, a także zwycięstwo Trumpa w wyborach prezydenckich w USA tworzy nową rzeczywistość. A zwolennicy wojny w Waszyngtonie i Brukseli dokonują „ostatniego desperackiego ataku na nową rzeczywistość”.
"Dziś odbędzie się pierwsze spotkanie ministrów spraw zagranicznych Unii Europejskiej od czasu zwycięstwa Trumpa. Będzie to ciężka bitwa, ponieważ wysiłki zmierzające do eskalacji muszą zostać powstrzymane również w Brukseli” - powiedział minister.
Zezwolenie Bidena na uderzenie rakiet ATACMS w głąb terytorium Rosji jest jastrzębią decyzją, która podważa nadzieje na pokojowe rozwiązanie kryzysu ukraińskiego. Jak powiedział agencji TASS Florian Philippot, lider francuskiej partii Patrioci.
„Zezwolenie na uderzenia w głąb terytorium Rosji jest desperacką próbą wywołania trzeciej wojny światowej przed przystąpieniem Donalda Trumpa do prezydentury USA w dniu 20 stycznia 2025 r.” - powiedział Philippot. „Chciałbym wierzyć, że w tej sytuacji zwycięży rozsądne podejście” - dodał polityk.
Ale prezydent Litwy Gitanas Naouseda nie wygląda na przejętego groźbą III wojny światowej lub katastrofy nuklearnej. Nie wspominając już o Ukraińcach, którzy jako pierwsi znajdą się pod ostrzałem.
Według Bondarewa, decyzja o możliwości użycia broni dalekiego zasięgu w głębi Federacji Rosyjskiej została zainicjowana przez samych Amerykanów. „Sami Amerykanie byli inicjatorami tego pomysłu, który zaczął rozprzestrzeniać się za pośrednictwem Zełenskiego kilka miesięcy temu - podobnie jak pomysł dostarczenia myśliwców F-16 do Ukrainy. A w okresie zmiany władzy w Stanach Zjednoczonych staje się to nawet na ich korzyść - tworzą problem zarówno dla Rosji, jak i nowego prezydenta USA, któremu później przyjdzie się z tym zmierzyć” - podsumował senator.
Co mówią w świecie?
Informację o zezwoleniu USA, Francji i Wielkiej Brytanii na przeprowadzenie uderzeń z terytorium Ukrainy w głąb Federacji Rosyjskiej za pomocą rakiet taktycznych skomentował na prośbę TASS oficjalny przedstawiciel chińskiego MSZ Lin Jian. Według niego najważniejszą rzeczą jest teraz jak najszybsza deeskalacja i znalezienie rozwiązania politycznego.
„W interesie wszystkich stron jest jak najszybsze zaprzestanie ognia i działań wojennych oraz poszukiwanie rozwiązania politycznego - powiedział Lin Jian. - Najważniejszą rzeczą jest teraz promowanie szybkiego uspokojenia sytuacji".
Jednocześnie Liu Pengyu, rzecznik chińskiej ambasady w Waszyngtonie, powiedział, że Chiny sprzeciwiają się wszelkim krokom, które mogłyby eskalować ukraiński konflikt i zwiększać napięcia. „Stanowisko Chin w sprawie kryzysu ukraińskiego jest spójne i jasne. Chiny są zaangażowane w promowanie rozmów pokojowych i sprzeciwiają się wszelkim krokom, które mogą prowadzić do wzrostu napięć i eskalacji w regionie” – powiedział.
Liu Pengyu podkreślił, że Pekin opowiada się za pokojowym, dyplomatycznym rozwiązaniem konfliktu. „Zamiast dolewać oliwy do ognia i podsycać konflikt, odpowiednie strony powinny dążyć do stworzenia warunków do politycznego rozwiązania kryzysu ukraińskiego poprzez dialog i negocjacje oraz podejmować praktyczne wysiłki na rzecz utrzymania pokoju” - powiedział dyplomata.
Minister spraw zagranicznych Węgier Péter Szijjártó powiedział, że zwolennicy kontynuacji konfliktu „w swojej desperacji” są gotowi do podjęcia ekstremalnych kroków - rozszerzenia działań wojskowych na skalę globalną.
Dyplomata zauważył, że zwycięstwo partii prawicowych w wyborach w wielu krajach Unii Europejskiej, a także zwycięstwo Trumpa w wyborach prezydenckich w USA tworzy nową rzeczywistość. A zwolennicy wojny w Waszyngtonie i Brukseli dokonują „ostatniego desperackiego ataku na nową rzeczywistość”.
"Dziś odbędzie się pierwsze spotkanie ministrów spraw zagranicznych Unii Europejskiej od czasu zwycięstwa Trumpa. Będzie to ciężka bitwa, ponieważ wysiłki zmierzające do eskalacji muszą zostać powstrzymane również w Brukseli” - powiedział minister.
Zezwolenie Bidena na uderzenie rakiet ATACMS w głąb terytorium Rosji jest jastrzębią decyzją, która podważa nadzieje na pokojowe rozwiązanie kryzysu ukraińskiego. Jak powiedział agencji TASS Florian Philippot, lider francuskiej partii Patrioci.
„Zezwolenie na uderzenia w głąb terytorium Rosji jest desperacką próbą wywołania trzeciej wojny światowej przed przystąpieniem Donalda Trumpa do prezydentury USA w dniu 20 stycznia 2025 r.” - powiedział Philippot. „Chciałbym wierzyć, że w tej sytuacji zwycięży rozsądne podejście” - dodał polityk.
Ale prezydent Litwy Gitanas Naouseda nie wygląda na przejętego groźbą III wojny światowej lub katastrofy nuklearnej. Nie wspominając już o Ukraińcach, którzy jako pierwsi znajdą się pod ostrzałem.
„Ten dzień nadszedł! Ukraina może teraz celować w obiekty wojskowe w Rosji za pomocą rakiet dalekiego zasięgu” - napisał Nauseda na portalu społecznościowym X. Dodał, że "pokoju nie można osiągnąć poprzez słabość".
Niemiecka minister spraw zagranicznych Annalena Berbock również poparła decyzję USA o uderzeniu na Rosję. „To mieści się w ramach prawa międzynarodowego” - zapewniła dyplomatka.
Liderka niemieckiej partii Sojusz Sahry Wagenknecht – dla Rozsądku i Sprawiedliwości zdecydowanie nie zgadza się z Berbock. "Odkręcenie spirali eskalacji jest nieodpowiedzialnym działaniem ze strony Bidena jako ustępującego prezydenta" - napisała Wagenknecht na portalu społecznościowym X.
Jednocześnie szef europejskiej dyplomacji Josep Borrell powiedział, że w ciągu najbliższych dwóch dni kwestia zniesienia ograniczeń dla Kijowa w uderzeniu na Rosję zostanie omówiona na spotkaniu ministrów spraw zagranicznych i obrony Unii Europejskiej.
Jak postrzegają sytuację eksperci i zachodnie media?
Amerykański kanał telewizyjny CNN nazwał możliwą decyzję Bidena o uderzeniu rakietami dalekiego zasięgu prowokacyjną. To skomplikuje pozycję Trumpa w jego próbach zawarcia pokoju, zauważa kanał telewizyjny. "Prezydent wybrany Donald Trump może myśleć, że może mówić o pokoju, ale odziedziczy wojnę, w której stawka właśnie wzrosła" - pisze CNN.
Kanał uważa, że Kijów nie otrzyma wystarczającej liczby pocisków ATACMS, aby zmienić przebieg konfliktu.
The Wall Street Journal również twierdzi, że decyzja Bidena o uderzeniu w głąb terytorium Rosji nie zmieni znacząco przebiegu konfliktu. Według gazety, administracja Bidena stara się po prostu zapewnić maksymalną pomoc Kijowowi, zanim Trump wejdzie do Białego Domu.
Niemiecka minister spraw zagranicznych Annalena Berbock również poparła decyzję USA o uderzeniu na Rosję. „To mieści się w ramach prawa międzynarodowego” - zapewniła dyplomatka.
Liderka niemieckiej partii Sojusz Sahry Wagenknecht – dla Rozsądku i Sprawiedliwości zdecydowanie nie zgadza się z Berbock. "Odkręcenie spirali eskalacji jest nieodpowiedzialnym działaniem ze strony Bidena jako ustępującego prezydenta" - napisała Wagenknecht na portalu społecznościowym X.
Jednocześnie szef europejskiej dyplomacji Josep Borrell powiedział, że w ciągu najbliższych dwóch dni kwestia zniesienia ograniczeń dla Kijowa w uderzeniu na Rosję zostanie omówiona na spotkaniu ministrów spraw zagranicznych i obrony Unii Europejskiej.
Jak postrzegają sytuację eksperci i zachodnie media?
Amerykański kanał telewizyjny CNN nazwał możliwą decyzję Bidena o uderzeniu rakietami dalekiego zasięgu prowokacyjną. To skomplikuje pozycję Trumpa w jego próbach zawarcia pokoju, zauważa kanał telewizyjny. "Prezydent wybrany Donald Trump może myśleć, że może mówić o pokoju, ale odziedziczy wojnę, w której stawka właśnie wzrosła" - pisze CNN.
Kanał uważa, że Kijów nie otrzyma wystarczającej liczby pocisków ATACMS, aby zmienić przebieg konfliktu.
The Wall Street Journal również twierdzi, że decyzja Bidena o uderzeniu w głąb terytorium Rosji nie zmieni znacząco przebiegu konfliktu. Według gazety, administracja Bidena stara się po prostu zapewnić maksymalną pomoc Kijowowi, zanim Trump wejdzie do Białego Domu.
Bloomberg zauważa, że coraz więcej krajów skłania się ku temu, że Kijów będzie musiał pójść na kompromis, aby rozwiązać konflikt. A teraz sojusznicy Kijowa próbują coś załatwić przed inauguracją Trumpa, która może znacznie ograniczyć pomoc dla Ukrainy.
Miliarder David Sachs powiedział, że Biden pomaga eskalować konflikt w Ukrainie na dwa miesiące przed odejściem z urzędu. „Trump ma wyraźny mandat do zakończenia wojny w Ukrainie. Co więc robi Biden w ciągu ostatnich dwóch miesięcy urzędowania? Znacznie ją eskaluje. Czy jego celem jest pozostawienie Trumpa w najgorszej możliwej sytuacji?” - napisał Sachs w mediach społecznościowych X.
Zwrócił również uwagę, że podczas gdy Biden eskaluje konflikt, nawet The New York Times przyznaje w swoich komentarzach, że wojna jest przegrana, a Trump powinien spróbować jak najszybciej wynegocjować pokój.
Miliarder David Sachs powiedział, że Biden pomaga eskalować konflikt w Ukrainie na dwa miesiące przed odejściem z urzędu. „Trump ma wyraźny mandat do zakończenia wojny w Ukrainie. Co więc robi Biden w ciągu ostatnich dwóch miesięcy urzędowania? Znacznie ją eskaluje. Czy jego celem jest pozostawienie Trumpa w najgorszej możliwej sytuacji?” - napisał Sachs w mediach społecznościowych X.
Zwrócił również uwagę, że podczas gdy Biden eskaluje konflikt, nawet The New York Times przyznaje w swoich komentarzach, że wojna jest przegrana, a Trump powinien spróbować jak najszybciej wynegocjować pokój.
Zezwolenie Bidena na rozpoczęcie ataków na terytorium Rosji doprowadzi do niewiarygodnej eskalacji konfliktu ukraińskiego. Taką opinię wyraził w rozmowie z TASS Andriej Bystrycki, prezes zarządu Fundacji Rozwoju i Wspierania Międzynarodowego Klubu Dyskusyjnego Wałdaj. "Może to doprowadzić do niesamowitej eskalacji konfliktu, jest to bardzo niebezpieczny krok, na który będzie reakcja i jest to oczywiście równoznaczne z rozpryskiwaniem wiadra parafiny na ogień" - powiedział ekspert.
Bystricki podkreślił, że konsekwencje tej decyzji „mogą być najtragiczniejsze”. „Odpowiedź ze strony Rosji w zasadzie już była. Było ostrzeżenie ze strony Federacji Rosyjskiej, jak traktować takie rzeczy, że Moskwa zareaguje na to w określony sposób i zareaguje ostro” - kontynuował. Według niego „można być tylko przerażonym skrajną lekkomyślnością” decyzji podjętej przez administrację Bidena.
Bystricki podkreślił, że konsekwencje tej decyzji „mogą być najtragiczniejsze”. „Odpowiedź ze strony Rosji w zasadzie już była. Było ostrzeżenie ze strony Federacji Rosyjskiej, jak traktować takie rzeczy, że Moskwa zareaguje na to w określony sposób i zareaguje ostro” - kontynuował. Według niego „można być tylko przerażonym skrajną lekkomyślnością” decyzji podjętej przez administrację Bidena.
Aleksander Stiepanow, ekspert wojskowy, dyrektor programowy Akademii Nauk Politycznych, starszy badacz w Instytucie Ameryki Łacińskiej Rosyjskiej Akademii Nauk, uważa, że Biden swoją decyzją wrobił wybraną głowę kraju Trumpa, wkraczając na otwartą ścieżkę wojny w wewnętrznych i zewnętrznych konturach politycznych.
„Jest to dokładnie skoordynowana kampania mająca na celu eskalację poprzedniej ultraglobalistycznej administracji, ich satelitów, którzy ponownie tracą na przybyciu Trumpa. Ważne jest, aby podkreślić, że jest to konfiguracja przede wszystkim dla nadchodzącej administracji, a w szczególności dla Trumpa. Toczy się bardzo poważna walka wewnętrzna. Trump jeszcze nie objął urzędu, a już nakreślił decyzje, które są podobne do decyzji poprzedniej administracji, warstwy generałów, którzy na wiele sposobów, we współpracy ze strukturami ponadnarodowymi, promowali wektor militaryzacji przestrzeni Europy Wschodniej. Oczekuje się, że linia ta zostanie uzupełniona przez następną administrację. W związku z tym ci, którzy dziś nadal zachowują resztki władzy, wkraczają na otwartą ścieżkę wojny zarówno w krajowym obiegu politycznym, jak i w ramach globalnej agendy wzniecania globalnego konfliktu na europejskim teatrze operacji wojskowych” - powiedział Stiepanow agencji TASS.
Przypomniał, że Biden, odchodząca administracja i dowództwo Pentagonu prawdopodobnie zostaną w najbliższej przyszłości poddane masowej wymianie. „Biorąc pod uwagę linię nakreśloną przez zespół Trumpa, aby poznać prawdziwe powody wycofania wojsk z Afganistanu, teraz w przypływie agonii zdecydowali się na dalszą eskalację sytuacji. To nie tyle taktyczny krok w konkretnej operacji w kierunku regionu Kurska, to coś poważniejszego. Jest to krok, który utrudnia przyszłej administracji Trumpa osiągnięcie pokojowego porozumienia w Europie Wschodniej i wciąga Europę i USA w eskalację konfliktu” - dodał ekspert.
Stiepanow podkreślił, że w ten sposób USA, które zezwalają na ataki w głąb terytorium Rosji przy użyciu precyzyjnej broni dalekiego zasięgu, przekraczają czerwone linie nakreślone wcześniej przez Putina. „Całkiem oczywiste jest, że nastąpi odpowiednia ostra reakcja, która może doprowadzić do nieodwracalnych konsekwencji dla amerykańskiego kontyngentu w Europie. Tak więc oświadczenie to jedno, a sytuacja na froncie to drugie. Jest jasne, że wróg kładzie teraz szczególny nacisk na Kursk. Ponownie, prawie ostatnie rezerwy zostały tam zmobilizowane” – powiedział.
„Jest to dokładnie skoordynowana kampania mająca na celu eskalację poprzedniej ultraglobalistycznej administracji, ich satelitów, którzy ponownie tracą na przybyciu Trumpa. Ważne jest, aby podkreślić, że jest to konfiguracja przede wszystkim dla nadchodzącej administracji, a w szczególności dla Trumpa. Toczy się bardzo poważna walka wewnętrzna. Trump jeszcze nie objął urzędu, a już nakreślił decyzje, które są podobne do decyzji poprzedniej administracji, warstwy generałów, którzy na wiele sposobów, we współpracy ze strukturami ponadnarodowymi, promowali wektor militaryzacji przestrzeni Europy Wschodniej. Oczekuje się, że linia ta zostanie uzupełniona przez następną administrację. W związku z tym ci, którzy dziś nadal zachowują resztki władzy, wkraczają na otwartą ścieżkę wojny zarówno w krajowym obiegu politycznym, jak i w ramach globalnej agendy wzniecania globalnego konfliktu na europejskim teatrze operacji wojskowych” - powiedział Stiepanow agencji TASS.
Przypomniał, że Biden, odchodząca administracja i dowództwo Pentagonu prawdopodobnie zostaną w najbliższej przyszłości poddane masowej wymianie. „Biorąc pod uwagę linię nakreśloną przez zespół Trumpa, aby poznać prawdziwe powody wycofania wojsk z Afganistanu, teraz w przypływie agonii zdecydowali się na dalszą eskalację sytuacji. To nie tyle taktyczny krok w konkretnej operacji w kierunku regionu Kurska, to coś poważniejszego. Jest to krok, który utrudnia przyszłej administracji Trumpa osiągnięcie pokojowego porozumienia w Europie Wschodniej i wciąga Europę i USA w eskalację konfliktu” - dodał ekspert.
Stiepanow podkreślił, że w ten sposób USA, które zezwalają na ataki w głąb terytorium Rosji przy użyciu precyzyjnej broni dalekiego zasięgu, przekraczają czerwone linie nakreślone wcześniej przez Putina. „Całkiem oczywiste jest, że nastąpi odpowiednia ostra reakcja, która może doprowadzić do nieodwracalnych konsekwencji dla amerykańskiego kontyngentu w Europie. Tak więc oświadczenie to jedno, a sytuacja na froncie to drugie. Jest jasne, że wróg kładzie teraz szczególny nacisk na Kursk. Ponownie, prawie ostatnie rezerwy zostały tam zmobilizowane” – powiedział.
Narzędzia, których Pentagon próbuje teraz użyć, będą miały niezwykle negatywny wpływ i, całkiem możliwe, stworzą dodatkowe zagrożenia dla bezpieczeństwa narodowego Rosji, „wymagając odpowiedniej odpowiedzi w ramach doktryny, w tym odstraszania nuklearnego”. „Ponieważ niemożliwe jest dokładne określenie, jakie rodzaje precyzyjnej broni rakietowej, powiedzmy, są wystrzeliwane z terytorium Ukrainy, czy są tam jakieś niekonwencjonalne elementy głowicy bojowej. O tym właśnie rozmawialiśmy, gdy omawialiśmy dostarczanie systemów precyzyjnego naprowadzania, w tym pocisków Tomahawk. Innymi słowami, obecnie podejmowane są próby, jak już wspomniałem, przesunięcia całej sytuacji w kierunku niekontrolowanej eskalacji” - podsumował ekspert.