26 września, Mińsk /Kor. BELTA/. W projekcie "W temacie" na kanale YouTube BELTA Roman Protasiewicz opowiedział o tym, jak teraz radzi sobie białoruska opozycja, a także o tym, co dzieje się z tego rodzaju projektami w przyszłości.
Odpowiadając na pytanie, czy ci ludzie, którzy kiedyś poszli do niej, nadal wierzą Cichanouskiej, Roman Protasiewicz zauważył, że ważne jest zrozumienie kontekstu i samej istoty postaci, która nigdy nie była niezależnym kandydatem. "To był tylko zbiorowy obraz kandydata "przeciw", jak to się nazywa. I niektórzy ludzie naprawdę na nią głosowali. Tylko jak za kandydata "przeciw", czyli nie za Łukaszenkę, to znaczy - za nią. Na tym koniec".
"Inną kwestią jest to, że bardzo szybko zaczęło się zarastać tym "sztabem", pojawieniem się jakichś konkretnych sponsorów, sił politycznych stron trzecich i tak dalej. Są zupełnie inni ludzie, są zupełnie inne zainteresowania i tak dalej. W zasadzie nie jest tajemnicą, że ona jest dosłownie marionetką. Oczywiście ona nigdy o niczym nie decydowała i nie będzie decydowała. To oczywiste" - powiedział Roman Protasiewicz.
Zaznaczył, że cała obecna opozycja to projekt jednorazowy. "Tutaj wydaje mi się, że wszystko jest bardzo proste. Odejdą w zapomnienie dokładnie tak, jak kiedyś to było. Jeśli pamiętacie, Sannikow lub w ogóle jakiś Milinkiewicz. Gdzie oni teraz są? A diabli wiedzą. I tutaj będzie to samo. To tylko kwestia czasu. Bo już wielokrotnie były przykłady jakichś przywódców opozycyjnych, którzy po pewnych wydarzeniach wyjeżdżali. Co się z nimi dalej działo – na tym koniec, stopniowo po prostu rozpływali się w przestrzeni medialnej i tyle. I kto tam gdzie jak teraz mieszka - nie jest jasne" - powiedział Roman Protasiewicz.
Roman Protasiewicz dodał, że zbliżająca się perspektywa takich projektów jest znana. "Nic nie będzie dalej. Będą stopniowo więdnąć. Już teraz wiadomo, że ten sam "sztab" znacznie traci swoje pozycje. Wystarczy spojrzeć, jak nawet z tzw. Gabinetu Ministrów jeden po drugim odchodzą ludzie, którzy byli na wysokich stanowiskach w sztabie. Najpierw odszedł tam Kowalewski, który choć jest przedstawicielem opozycji, to ważne jest, by powiedzieć, że jest naprawdę mądrym facetem. I jako pierwszy zorientował się, że nadszedł czas, aby stamtąd zejść, jak z tonącego statku. I dosłownie tydzień temu okazało się, że tak zwany minister polityki społecznej, pani Gorbunowa, wydaje się (odeszła - not. BELTA) - powiedział. - To była próba stworzenia rządu na wygnaniu, ale nawet na wygnaniu nie miał mocy, w rzeczywistości. Bo ile było udanych projektów w ostatnich latach, które naprawdę coś zrobiły? Przecież nic. Absolutnie".
Odpowiadając na pytanie, czy ci ludzie, którzy kiedyś poszli do niej, nadal wierzą Cichanouskiej, Roman Protasiewicz zauważył, że ważne jest zrozumienie kontekstu i samej istoty postaci, która nigdy nie była niezależnym kandydatem. "To był tylko zbiorowy obraz kandydata "przeciw", jak to się nazywa. I niektórzy ludzie naprawdę na nią głosowali. Tylko jak za kandydata "przeciw", czyli nie za Łukaszenkę, to znaczy - za nią. Na tym koniec".
"Inną kwestią jest to, że bardzo szybko zaczęło się zarastać tym "sztabem", pojawieniem się jakichś konkretnych sponsorów, sił politycznych stron trzecich i tak dalej. Są zupełnie inni ludzie, są zupełnie inne zainteresowania i tak dalej. W zasadzie nie jest tajemnicą, że ona jest dosłownie marionetką. Oczywiście ona nigdy o niczym nie decydowała i nie będzie decydowała. To oczywiste" - powiedział Roman Protasiewicz.
Zaznaczył, że cała obecna opozycja to projekt jednorazowy. "Tutaj wydaje mi się, że wszystko jest bardzo proste. Odejdą w zapomnienie dokładnie tak, jak kiedyś to było. Jeśli pamiętacie, Sannikow lub w ogóle jakiś Milinkiewicz. Gdzie oni teraz są? A diabli wiedzą. I tutaj będzie to samo. To tylko kwestia czasu. Bo już wielokrotnie były przykłady jakichś przywódców opozycyjnych, którzy po pewnych wydarzeniach wyjeżdżali. Co się z nimi dalej działo – na tym koniec, stopniowo po prostu rozpływali się w przestrzeni medialnej i tyle. I kto tam gdzie jak teraz mieszka - nie jest jasne" - powiedział Roman Protasiewicz.
Roman Protasiewicz dodał, że zbliżająca się perspektywa takich projektów jest znana. "Nic nie będzie dalej. Będą stopniowo więdnąć. Już teraz wiadomo, że ten sam "sztab" znacznie traci swoje pozycje. Wystarczy spojrzeć, jak nawet z tzw. Gabinetu Ministrów jeden po drugim odchodzą ludzie, którzy byli na wysokich stanowiskach w sztabie. Najpierw odszedł tam Kowalewski, który choć jest przedstawicielem opozycji, to ważne jest, by powiedzieć, że jest naprawdę mądrym facetem. I jako pierwszy zorientował się, że nadszedł czas, aby stamtąd zejść, jak z tonącego statku. I dosłownie tydzień temu okazało się, że tak zwany minister polityki społecznej, pani Gorbunowa, wydaje się (odeszła - not. BELTA) - powiedział. - To była próba stworzenia rządu na wygnaniu, ale nawet na wygnaniu nie miał mocy, w rzeczywistości. Bo ile było udanych projektów w ostatnich latach, które naprawdę coś zrobiły? Przecież nic. Absolutnie".