Projekty
Government Bodies
Flag Czwartek, 9 Stycznia 2025
Wszystkie wiadomości
Wszystkie wiadomości
Społeczeństwo
08 Stycznia 2025, 15:15

Rodzime tradycje. Mistrzyni ludowa, która została uhonorowana nagrodą specjalną Prezydenta, o tajemnicach wyplatania ze słomy
 

Złote ręce - tak słusznie można powiedzieć o mistrzyni rzemiosła artystycznego Grodzieńskiego obwodowego centrum kulturalno-informacyjnego Irinie Szawelskiej. I ta definicja będzie miała szczególne znaczenie, ponieważ od prawie 15 lat rzemieślniczka pracuje z „białoruskim złotem”, jak często nazywana jest nasza słoma, tworząc z niej tradycyjne i jednocześnie niepowtarzalne dzieła sztuki ludowej.

Mało tego, tworzy to „złoto” od ziarenka do gotowego produktu. Najpierw sieje żyto na swojej działce, uprawia je, zbiera sierpem, tak jak robili to nasi przodkowie, suszy i przygotowuje. A potem tworzy prawdziwe cuda, które są częścią złotego funduszu kultury narodowej i nie tylko: sztuka białoruskiego wyplatania ze słomy została wpisana na Listę Światowego Dziedzictwa Kulturowego UNESCO.

Rok 2024 był naprawdę owocny dla Iriny Szawelskiej. Święto Kupały („Aleksandria gromadzi przyjaciół”), „Słowiański Bazar w Witebsku”, Dni obwodu grodzieńskiego na Wystawie Osiągnięć Gospodarki Narodowej w Moskwie, Republikański Festiwal Kultur Narodowych w Grodnie, regionalne „Dożynki” i jasny finał 2024 roku - wspaniała wystawa „Moja Białoruś”, która zgromadziła wszystko, w co bogaty jest nasz kraj. To tylko najważniejsze wydarzenia, w których mistrzyni z obwodu grodzieńskiego reprezentowała swój rodzinny region. A 31 grudnia nadeszła wspaniała wiadomość: Irina Szawelskaja została laureatką specjalnej nagrody Prezydenta Białorusi dla działaczy kultury i sztuki. Mistrzyni ludowa opowiedziała korespondentowi BELTA o tym, jak znalazła swoje miejsce w pracy ze słomą, jaka była droga od pierwszego wyrobu do docenienia jej pracy na najwyższym poziomie.

„Rok 2024 był dla mnie w jakiś sposób niesamowity, miałam szczęście być częścią prawie wszystkich ważnych festiwali i świąt, nie tylko widzieć je na własne oczy, ale być ich częścią - mówi Irina. - A kiedy 31 grudnia dowiedziałam się, że zdobyłam specjalną nagrodę Prezydenta Białorusi dla działaczy kultury i sztuki, nawet nie do końca w to uwierzyłam. W pierwszych dniach nowego roku otrzymałam wiele telefonów i gratulacji. I, oczywiście, przygotowuję się do uroczystości z wielką ekscytacją i inspiracją. Szczególnie cieszę się, że taką uwagę poświęca się sztuce ludowej, która jest przekazywana na Białorusi z pokolenia na pokolenie - naszej tradycji kulturowej".
Irina Szawelskaja zajmuje się wyplataniem ze słomy od półtorej dekady. Zawsze lubiłam słomę - mówi mistrzyni ludowa. - Ale we wsi Priwałka w obwodzie grodzieńskim, gdzie w tym czasie pracowałam jako kierowniczka klubu, nie było rzemieślniczek wykwalifikowanych w sztuce wyplatania ze słomy. Pomogły kursy dla pracowników kultury. Pytałam koleżanki, przyglądałam się ich pracy. Pewnego dnia po kursie mistrzowskim słynna rzemieślniczka z powiatu iwjewskiego Józefa Starostina wręczyła mi wiązkę słomy: „Spróbuj!”. Tak to się zaczęło. Po powrocie do domu zaopatrzyłam się w specjalną literaturę w lokalnej bibliotece i pogrążyłam się w pracy twórczej".
Irina Francewna nadal przechowuje swój pierwszy wyrób - wiszący kosz z kwiatami. „Wtedy wydawało mi się to prawdziwym arcydziełem” - uśmiecha się rzemieślniczka. A potem były trzy lata ciężkiej pracy nad sobą. Za każdym razem słoma w jej rękach stawała się coraz bardziej giętka, a praca - doskonalsza.
Z czasem Irina zdała sobie sprawę, że najlepszym surowcem do tkania jest słoma wyhodowana własnymi rękami, i proces nabrał kształtu jako kalendarzowy cykl roczny. Wiosna to czas siewu żyta, lato to czas zbiorów i suszenia, jesień i zima to miesiące twórczości, kiedy łodygi żyta wyrosłe z ziaren przybierają kształt gotowych wyrobów.

"Część działki została przeznaczona pod uprawę żyta - mówi rzemieślniczka. - Mój mąż orze ziemię, pomaga przy siewie i pielęgnacji. Od maja biorę sierp w ręce i idę żąć. Od maja, bo do pracy potrzebuję różnej słomy i między innymi dojrzałości mlecznej. Sprasowane źdźbła zbieram w pęczki i wieszam w zacienionym miejscu do wyschnięcia. Oddzielam kłoski, aby nie przyciągały myszy. Suszoną słomę dzielę na wiązki. Pierwsza, górna, najcieńsza i najdelikatniejsza, jest używana do wyrobów skręcanych, takich jak obręcze do włosów. Druga jest używana do tworzenia różnych rzeźb, takich jak kosze. Trzecia i czwarta są krótkie, służą głównie do wyplatania słynnych pająków kolędniczych”.
Irina Szawelskaja zabiera to wszystko i wiele więcej ze sobą na liczne wystawy i festiwale, gdzie prezentuje sztukę ludową regionu Priniemeńskiego. Przede wszystkim dzieli się wrażeniami z niedawnego udziału w wielkiej wystawie „Moja Białoruś”, która odbyła się w BelExpo. Przez dwa dni nie tylko pokazywała swoje prace tysiącom odwiedzających, ale także prawie non-stop prowadziła kursy mistrzowskie na temat tworzenia zabawek noworocznych - słomianych aniołów i koralików do ozdabiania choinki. Dzieci, dorośli, emeryci, a nawet sportowcy, którzy występowali w pobliżu, entuzjastycznie wyplatali złote figurki i zabierali je ze sobą na pamiątkę, mówi rzemieślniczka. „Cała słoma zabrana ze sobą całkowicie się rozeszła. Teraz ludzie w różnych częściach kraju będą cieszyć się tradycyjnymi białoruskimi dekoracjami podczas świąt noworocznych i bożonarodzeniowych, i to bardzo ogrzewa moją duszę” - mówi Irina Francewna.
Z wielkim sentymentem wspomina swoją podróż do WOGN w Moskwie. Mówi, że Rosjanie spotkali ją bardzo serdecznie, po przyjacielsku i szczerze podziwiali dzieła sztuki ludowej. Rzemieślniczka uważa Republikański Festiwal Kultur Narodowych za jeden ze swoich ulubionych: jest to dla niej cenna okazja, aby uczyć się od kolegów różnych narodowości i wnieść coś nowego do swojej sztuki. „I atmosfera na festiwalu jest fantastyczna - uważa. - To prawdziwe święto przyjaźni i jedności”.

Po tak dużych festiwalach Irina Francewna spieszy się, aby podzielić się swoją wiedzą i inspiracją ze swoimi uczniami z kółka „Słomiana koronka” w Gożskiej bibliotece. Teraz, na przykład, razem z dziećmi wyplatają noworoczne pamiątki dla krewnych i przyjaciół. Ucieszyły one już tych, dla których były przeznaczone z głębi serca. A część z nich wciąż lśni złotym blaskiem na choince „Krużkowej".
Irina Francewna miała trudności z odpowiedzią na pytanie o swój ulubiony wyrób. I raczej odpowiedziała, ale nie tak, jak oczekiwano: „Każda praca jest dla mnie ulubioną i nie spieszy mi się, aby się z nimi rozstać. Pewnie dlatego nie lubię się powtarzać, nowa praca to zawsze coś innego niż poprzednie. Mogę jednak opowiedzieć o moim największym słomianym dziele. To nasz białoruski bocian o wysokości 1,6 metra, który wyplotłam na 80. rocznicę wyzwolenia Białorusi jako symbol pokojowego życia na naszej ziemi. Teraz jest w Mińsku, na wystawie „Moja Białoruś”.
Sama Irina Szawelskaja przygotowuje się do wyjazdu do stolicy na ceremonię wręczenia nagród. Dla niej nowy rok zaczyna się naprawdę wysoko: twórczo i duchowo, z uznaniem wyników jej pracy na najwyższym poziomie. „Jestem szczególnie szczęśliwa, że sztuka ludowa zasługuje na taką nagrodę w naszym kraju - mówi mistrzyni. - Białoruś szanuje i zachowuje rodzime tradycje, w których żyje dusza narodu”.
Lilia NOWICKAJA,
zdjęcie z osobistego archiwum Iriny Szawelskiej,
BELTA
 
TOP wiadomości
Świeże wiadomości z Białorusi