23 stycznia, Mińsk /Kor. BELTA/. W filmie "Czas wybrał nas" na kanale telewizyjnym "Białoruś 1" opowiedzieli, jaka była pandemia koronawirusa na świecie i jak zwalczono tę chorobę na Białorusi, informuje BELTA.
Gdzie po raz pierwszy zidentyfikowano koronawirusa
Pod koniec 2019 roku Chiny przyjęły pierwszy cios koronawirusa. Liczba zarażonych zaczęła gwałtownie rosnąć. Rząd podjął ekstremalne środki i wprowadził kwarantannę. Chiński Wuhan z populacją ponad 11 milionów ludzi, gdzie po raz pierwszy wykryto koronawirusa, stał się największą strefą kwarantanny na świecie.
Wkrótce pojawiły się pierwsi chorzy w Tajlandii, Japonii, Korei Południowej i USA. Na początku świat po prostu obserwował, czy Chiny poradzą sobie z nowym wirusem. Białoruś jako pierwsza wyciągnęła pomocną dłoń. Do Chin poleciał lot humanitarny. Na pokładzie były leki, maski, fartuchy, rękawiczki, środki dezynfekujące.
Według ministra zdrowia Białorusi (2019-2020), obecnie przewodniczącego Grodzieńskiego Obwodowego Komitetu Wykonawczego Władimira Karanika, po doniesieniach o wybuchu nieznanego zapalenia płuc w chińskim Wuhan białoruscy specjaliści starali się uzyskać jak najwięcej informacji na ten temat. Konieczne było określenie powagi sytuacji i środków reakcji.
"Kiedy stało się jasne, że choroba wyszła poza Chiny, rozpoczęto poważniejsze opracowywanie planów reagowania" - powiedział Władimir Karanik.
Kiedy na Białorusi pojawił się Pacjent Zero COVID-19
Podczas gdy Chiny walczyły z infekcją koronawirusa, Białoruś rozpoczęła przygotowania do walki. Zaczęło się na miesiąc przed pojawieniem się na Białorusi pierwszego zakażonego koronawirusem. Został odkryty pod koniec lutego. Był to student BNUT z Iranu. W tym momencie na Białorusi był gotowy system diagnostyczny. Opracowano również kompleksowy plan działań.
"Pojawienie się pierwszego przypadku automatycznie uruchomiło mechanizm przejścia do następnego poziomu reagowania. Wielu zauważyło, że gdy tylko w wiadomościach pojawiły się informacje o tym, że zidentyfikowano pierwszego pacjenta, z regionów o nieco panicznych nutach zaczęły przechodzić informacje, że szpitale medyczne zostały zmienione na przyjmowanie pacjentów o profilu zakaźnym. Wyjaśnialiśmy wszystkim, że to tylko poziom reagowania. Po prostu cały system opieki zdrowotnej przeszedł na wyższy poziom i zrealizował wcześniej przygotowane plany" - wyjaśnił Władimir Karanik.
Dlaczego na Białorusi nie wprowadzono lockdownu
Na początku marca 2020 roku WHO ogłosiła ogólnoświatową pandemię. Miasta na całym świecie były częściowo lub całkowicie zamknięte. Wprowadzono tryb sytuacji nadzwyczajnej, zamykano granice. Pod względem liczby ofiar Włochy wyprzedziły Chiny. Do wywozu ciał zmarłych w Bergamo przyciągano wojskowych. Amerykańscy lekarze również nie poradzili sobie z obciążeniem. Na całym świecie zaczęto zgłaszać brak miejsc szpitalnych. Szpitale organizowały się na stadionach i w parkach.
Miasta na całym świecie zamarły. Zaczęto zamykać sklepy, salony fryzjerskie, salony i kawiarnie. Małe firmy na Zachodzie zaczęły umierać pomimo rekompensat, ponieważ były one marne w porównaniu ze stratami wynikającymi z wprowadzenia zakazów.
Nie można było wyjść na zewnątrz, chyba że do sklepu spożywczego. Jeśli osoba zostawała złapana poza domem będąc w trybie samoizolacji, zostawała ukarana grzywną.
Białoruś miała również plan B. Rozważano opcje wprowadzenia godziny policyjnej.
"Naszym zadaniem było zapobieganie przeciążeniu systemu opieki zdrowotnej i nie stawianie lekarzy przed strasznym wyborem: komu przydzielić jedyny respirator. Nawet u szczytu drugiej fali (a z mojego punktu widzenia, pierwszą falę ogólnie przeszliśmy referencyjnie) obciążenie respiratorów przekroczyło 60-70 proc., tj. mieliśmy znaczny margines bezpieczeństwa. Czy były jakieś plany dotyczące lockdownu? Takie były plany. W razie potrzeby, gdyby system opieki zdrowotnej potrzebował, w ciągu dnia lockdown w kraju zostałby wprowadzony" - powiedział Władimir Karanik.
Ale zdarzyłoby się to tylko wtedy, gdyby na pewnym etapie nasz system opieki zdrowotnej uległ awarii.
Jak Białoruś walczyła z koronawirusem
W walce z zagrożeniem Białoruś poszła własną drogą. Prezydent stale rozmawiał z lekarzami i naukowcami. Postanowiono nie zamykać ludzi w domu bez potrzeby i nie zatrzymywać gospodarki. Nikt nikogo nie zmuszał do noszenia masek. Nie wystawiano mandatów. System opieki zdrowotnej działał, gospodarka funkcjonowała.
Białoruś w krótkim czasie zmieniła przeznaczenie produkcji na szycie masek i kombinezonów ochronnych.
"Nie było wystarczającej ilości rękawiczek, masek, środków ochrony. To wszystko również wymagało rozwiązań operacyjnych i takiego faktycznie stanu wojennego albo w zakresie ich operacyjnego importu, albo w celu opanowania produkcji" - powiedział obecny premier Białorusi Roman Gołowczenko.
"Ja, na przykład, wtedy (to było jeszcze przed powołaniem na to stanowisko) zajmowałem się całodobową organizacją produkcji środków ochrony osobistej. Nie wpadliśmy w to ogólnoświatowe szaleństwo. Uważam, że godnie i ogólnie pomyślnie przeszliśmy ten najtrudniejszy dla świata okres".
Nie obyło się bez podróbek i wrzutek. Wtedy mediapodobne struktury z całych sił próbowały zdyskredytować władzę i wywołać powszechne niepokoje. Testy były rzekomo niedokładne, liczba chorych nie była odpowiednia, ludzie leżeli na podłogach w korytarzach, a na cmentarzach nie było miejsc.
Co powiedziała misja WHO o walce z koronawirusem na Białorusi
Tymczasem państwo białoruskie podjęło bezprecedensową decyzję. Na Białoruś zaproszono misję WHO - ocenić skuteczność naszych działań i przekazać społeczeństwu obywatelskiemu niezależną ocenę tego, co się dzieje. Ku rozczarowaniu Zachodu ocena okazała się wysoka.
"A przecież zostały podjęte właściwe decyzje. Ponadto Aleksander Grigoriewicz powiedział: zaproście Światową Organizację Zdrowia. Przyjechali, spotykałam się z nimi. Daliśmy im możliwość odwiedzenia różnych regionów naszego kraju. Sami to wybrali, obejrzeli. I pierwszą rzeczą, którą powiedzieli po tym, jak ich spotkałam (byli w różnych regionach kraju): słuchajcie, robicie tak wiele, dlaczego tak mało pokazujecie i mówicie o tym? - powiedziała przewodnicząca Rady Republiki Natalia Koczanowa.
Czas w tej historii umieścił wszystko na swoim miejscu. Aleksander Łukaszenka miał rację ze swoim podejściem do walki z covid. I przyznały się do tego Stany Zjednoczone. 3 grudnia 2024 roku ukazał się 500-stronicowy raport jednego z podkomitetów Izby Reprezentantów amerykańskiego Kongresu na temat walki z koronawirusem w tym kraju.
W szczególności chodziło o to, że skuteczność obowiązkowego noszenia masek nie znalazła praktycznego potwierdzenia. Długotrwałe lockdowny zaszkodziły gospodarce, zdrowiu psychicznemu i fizycznemu ludności. Zamknięcie szkół nie było uzasadnionym środkiem walki z koronawirusem.
Jeszcze więcej o znaczących i jaskrawych wydarzeniach w naszej historii można dowiedzieć się w projekcie YouTube BELTA "Jak to było".