Projekty
Government Bodies
Flag Piątek, 18 Października 2024
Wszystkie wiadomości
Wszystkie wiadomości
Społeczeństwo
30 Września 2024, 09:34

Protasiewicz opowiedział, kto potrafi prowokować konflikty na terytorium Białorusi

30 września, Mińsk /Kor. BELTA/. W projekcie "W temacie" na kanale YouTube BELTA Roman Protasiewicz wyraził opinię o tym, kto może prowokować konflikty zbrojne na terytorium Białorusi, a także opowiedział o tym, co dzieje się wewnątrz "pułku Kalinowskiego"*.

Mówiąc o tym, czy istnieje możliwość, że w 2025 roku przeciwko Białorusi mogą zostać wykorzystane osoby z doświadczeniem bojowym na Ukrainie, Białorusini i zwolennicy poglądów opozycyjnych, Roman Protasiewicz zauważył: "Ważne jest, aby podkreślić fakt, że większość z tych ludzi mówi najgłośniej, ma najmniej prawdziwego doświadczenia bojowego i realnego wpływu. Ale jednocześnie są ludzie, którzy są naprawdę w strefie działań wojennych przez długi czas, którzy naprawdę biorą udział w działaniach wojennych, którzy przez lata zgromadzili wiele prawdziwych doświadczeń bojowych. Są tacy ludzie, i myślę, że głupio byłoby temu zaprzeczyć".

"Ogólnie rzecz biorąc, należy podzielić tych Białorusinów z doświadczeniem bojowym na trzy główne kategorie. Pierwsi to ci, którzy nadal są w oficjalnych formacjach zbrojnych na Ukrainie. Drugi to ci, którzy stamtąd wyjechali, to znaczy zrezygnowali, z powodów osobistych i tak dalej. A jeszcze inni to ci, którzy widzieli całe to wnętrze, byli rozczarowani i zrezygnowali ze wszystkiego, nie mają już z tym nic wspólnego. Ponieważ w tym samym "pułku Kalinowskiego" i tak dalej wszyscy doskonale wiedzą, jak bardzo były tam potyczki o pieniądze, o dostawy, o jakiś wpływ, stanowiska i tak dalej. I to podczas gdy większość facetów była na froncie, ich tak zwani przywódcy gryzli się między sobą o pieniądze i stanowiska. Dlatego też wielu się odwróciło, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że miał do tego do czynienia m.in. sztab wileński" - powiedział Roman Protasiewicz.

Zwrócił uwagę, że pierwsza grupa ludzi, ponieważ jest to organizacja wojskowa, jest naturalnie kontrolowana przez kogoś wyższego: "W tym przypadku na Ukrainie jest tak zorganizowano, że w zasadzie wszystkie formacje wojskowe, składające się z cudzoziemców, podlegają jurysdykcji Głównego Zarządu Wywiadu. I dlatego, jeśli takie jednostki regularnie działające będą robić coś bezpośrednio, przeprowadzać jakieś dywersje, wypady na Białoruś, oznaczałoby to, że był to bezpośredni rozkaz kierownictwa Ukrainy. Myślę, że można to uznać jednoznacznie i wprost za akt agresji bez względu na czyjąś rękę".

"Druga grupa to ci, którzy walczyli, może nie długo, może trochę dłużej, ale wrócili do krajów europejskich. Trudno powiedzieć o ich pozycji i o tym, co dzieje się w ich głowach, ponieważ w zasadzie są wystarczająco podzieleni. Coś, co może zgromadzić kilkudziesięciu fanatyków, którzy będą gotowi niezależnie od Ukrainy czy niektórych krajów europejskich właśnie na polecenie sztabu lub kogoś innego spróbować zrobić (coś - not. BELTA) przynajmniej na granicy - tak, jest to możliwe. Ale o ile dla białoruskiej armii, białoruskich służb specjalnych będzie niebezpieczna grupa, warunkowo, nawet z 50 fanatyków z bronią, myślę, że nie warto tłumaczyć - wyraził opinię Roman Protasiewicz. - A trzecią (grupę - not. BELTA) - rozczarowanych, myślę, że w ogóle nie należy brać pod uwagę".

*Nieformalna organizacja "Pułk im. Konstantego Kalinowskiego" z wchodzącymi w nią jednostkami strukturalnymi została uznana za terrorystyczną.
TOP wiadomości
Świeże wiadomości z Białorusi