Projekty
Government Bodies
Flag Piątek, 24 Stycznia 2025
Wszystkie wiadomości
Wszystkie wiadomości
Społeczeństwo
23 Stycznia 2025, 20:00

Oni wychodzili z okrążenia 16 razy. Dlaczego Niemcy tak bardzo chcieli zniszczyć partyzantów Griszyna? 

Nieuchwytny, szybki i odważny, dowódca partyzantów Griszyn w pewnym momencie stał się prawdziwą zmorą dla nazistów. W październiku 1942 roku musiał podjąć swoiste przełomowe decyzje. Jakie? Opowiadamy w projekcie BELTA "Kroniki".

Jedna wyprawa była już za plecami. Zdecydowano, że będą nadal działać taktyką rajdu.

- Od tego momentu i do zakończenia działań bojowych była to stale poruszająca się, rajdująca jednostka partyzancka, która w latach 1942 - początek 1944 przeszła około 3000 kilometrów. Długo dosłownie nigdzie się nie zatrzymywali - tylko w skrajnych przypadkach, jeśli zmuszała sytuacja taktyczna. I przez cały ten czas działała słynna zasada Griszyna: ani dnia bez boju. Jak pisał później w periodyku Wehrkunde („doświadczenie bojowe”, „wiedza bojowa” lub „raport bojowy”) niemiecki ekspert wojskowy Helmut Kreidel (notabene były kat, uczestnik II wojny światowej), przed niemieckim dowództwem pojawiła się niezwykle sprawna bojowo, dobrze uzbrojona banda. Tak właśnie nazywali partyzantów faszyści. Bandytami, którzy ciągle się poruszali: pojawiali się znikąd, znikały w nikąd - wyjaśnił docent katedry historii południowych i zachodnich Słowian BUP, kandydat nauk historycznych Siergiej Aleksandrowicz.

Ludność miejscowa dostrzegała sukcesy formacji i wspierała Griszyna. Pułk był wyposażony w wozy, sanie, konie. W konwoju znajdował się mobilny szpital.

- Następnie przeszli do dywersji na kolei. Każdego dnia z różnych batalionów wychodziło na zadania w promieniu 50-60 kilometrów od 5 do 7 grup dywersyjnych. Zadaniem było przede wszystkim zniszczenie niemieckich pociągów towarowych. Dlatego pod koniec działalności partyzanckiej zgrupowanie "13" mogło się pochwalić 333 zniszczonymi pociągami.
- Dowódca sprawiedliwy, aktywny, odważny. Cały czas był w ruchu. Dzięki jego energii partyzanckie pododdziały zadawały wielkie straty hitlerowcom - dodał główny pracownik naukowy Centrum Historii Wojskowej Białorusi, kandydat nauk historycznych, docent Anatolij Kriworot.

Griszyn znalazł się w centrum uwagi 4 Armii Niemieckiej (wchodzącej w skład Grupy Armii "Centrum"), ponieważ działał na terenie przez nią kontrolowanym. To budziło wielkie niezadowolenie i niepokój nazistów, przyciągając uwagę do jego działalności. W celu zlikwidowania dowódcy wielokrotnie ściągano z frontu jednostki bojowe.

- Zaangażowano oddziały bezpieczeństwa, własowców, karnych z batalionów policyjnych. Griszyn i jego zgrupowania wpadały w okrążenie 16 razy. Nie znajdziemy ani jednego takiego zgrupowania partyzanckiego. Nie znajdziemy nawet jednej takiej jednostki Armii Czerwonej. I za każdym razem dzięki umiejętnościom dowódcy i operacyjnej taktyce partyzantom udało się godnie wyjść z okrążenia - opowiedział Siergiej Aleksandrowicz. - Pewnie po raz pierwszy miało to miejsce w marcu 1943 roku w wiosce Dmyniczy, niedaleko Smoleńska. Sytuacja była niezwykle trudna dla partyzantów. 13 marca 1943 roku Smoleńsk odwiedzał Hitler. Działania partyzanckie pod nosem - tam, gdzie przebywał Führer - były zdecydowanie niedopuszczalne. Z wielkim trudem udało im się wydostać z blokady, która się wokół ich zamknęła, i uciec na południe obwodu smoleńskiego, bliżej granicy z Białorusią - do powiatu monastyrszczyńskiego.
Griszyncy przeprowadzali rajdy - nie mieli wyboru: powiat monastyrszczyński był bezleśny, nie było gdzie się schować. W kwietniu 1943 roku faszyści stopniowo zaczęli wypierać formację partyzancką z terytorium smoleńskiego. Na ten czas dowódca był już Bohaterem Związku Radzieckiego. Dekret o odznaczeniu został podpisany 7 marca, ale sami partyzanci dowiedzieli się o tym przez łączność radiową dopiero 17.

- Przed Griszynem stanęło pytanie: co robić, jak postępować dalej? Poprosił Smoleński i Centralny Sztab Ruchu Partyzanckiego o zezwolenie na ruch. Przedstawił dwa warianty: do lasów brianskich lub na terytorium Białorusi. Najwyraźniej, pod wpływem Ponomarenko (szefa Centralnego Sztabu Ruchu Partyzanckiego), który również uważnie śledził działalność Siergieja Władimirowicza i jego formacji partyzanckiej, wydano rozkaz iść na terytorium Białorusi. Do powiatu  mołodeczańskiego, w leśny masyw nazwany Ciemnym Lasem, współczesny powiat dribiński w obwodzie mohylewskim. Naziści, zdając sobie sprawę, że przenosi się tam, gdzie będzie dla nich mniej dostępny, podjęli ostateczną próbę zniszczenia go w obwodzie smoleńskim.

Co wydarzyło się dalej? Zobacz w wideo BELTA.

Przygotowane na podstawie wideo BELTA. Zrzuty ekranu z wideo 
Świeże wiadomości z Białorusi