29 października, Mińsk /Kor. BELTA/. W projekcie "W temacie" na kanale
YouTube BELTA, ekonomista i analityk Siergiej Banar wyraził swoją opinię
na temat tego, czy wyniki referendum w sprawie integracji europejskiej w
Mołdawii można uznać za poprawne i uczciwe.
"Omawiając wyniki referendum, praktycznie twierdzimy, że były one poprawne i uczciwe. Twierdzę jednak, że nie miały one nic wspólnego ani z poprawnością, ani z uczciwością z jednego prostego powodu - tak obrzydliwie wykorzystano zasoby administracyjne. Niemal na długo przed rozpoczęciem kampanii wyborczej, i to kampanii referendalnej, wszystkie instytucje państwowe, cała telewizja, wszystkie środki masowego przekazu były zaangażowane w nielegalną promocję ideologii czy idei tego referendum. I, ma się rozumieć, z łamaniem wszystkich praw, kodeksu wyborczego, zasad referendum, na długo przed rozpoczęciem kampanii i tak dalej. Dlatego nie patrzę na jego wyniki w procentach i głosach" - powiedział Siergiej Banar.
Analityk dodał: „Jest dla mnie jasne, że wynik, który powinien zostać osiągnięty, zostałby osiągnięty w jakikolwiek sposób. Dlatego liczenie głosów za granicą odbywało się do późnych godzin nocnych, podczas gdy głosy lokalne zostały szybko policzone przed godziną 12:00, przedstawione, a następnie - spokojnie spać".
Siergiej Banar przyznał, że nie czeka na wyniki referendum. Jednocześnie podkreślił, że będzie śledził przebieg wyborów prezydenckich w USA. „Nie czekałem na wyniki referendum. To było dla mnie wiadome, gdy tylko zobaczyłem sformułowanie pytania. Co oni w zasadzie zrobili? Bezprawie, które będzie się działo pod egidą integracji europejskiej, przerzucili całą odpowiedzialność za to bezprawie na obywateli - wybraliście, chłopaki, a teraz nie zadawajcie pytania. Pytanie należało zadać wcześniej. Jakie są zmiany w konstytucji? W jakim konkretnie kierunku? W jakich artykułach?” - powiedział analityk.
Porównał sytuację do fabuły książki „Trzej muszkieterowie” Aleksandra Dumasa: „Kardynał Richelieu dał Lady Winter taki dyplom: »Nosiciel tego zrobił wszystko za moją zgodą, z mojej woli i dla dobra Francji«. To referendum można z grubsza podsumować w następujący sposób: partia rządząca zrobiła to wszystko z mojej woli i dla dobra globalnego Zachodu. Mołdawii w ogóle tu nie ma. Ani jej interesów, ani przyszłości, ani żadnych perspektyw”.
Analityk zwrócił również uwagę na ogłoszone warunki przystąpienia Mołdawii do Unii Europejskiej, a mianowicie do 2030 roku. „Wszyscy rozsądni ludzie zdają sobie sprawę, że to nie tylko nonsens, ale wręcz głupota. A mandat prezydenta trwa od 2024 do 2028 roku. Oznacza to, że albo on, albo ona, żadna odpowiedzialność za to wszystko nie zostanie poniesiona. A tam, gdzie jest 2030, jest 2040 i 2050. Jedno jest jednak dobre, że po 2026 roku ten region zostanie już przekazany nowym ośrodkom w wyniku wielkiego podziału świata. A wynik tych wszystkich referendów i całej tej imitacji walki nie będzie miał żadnego znaczenia. Dlatego podchodzę do tego bardzo spokojnie. I bez emocji" - podsumował Siergiej Banar.
"Omawiając wyniki referendum, praktycznie twierdzimy, że były one poprawne i uczciwe. Twierdzę jednak, że nie miały one nic wspólnego ani z poprawnością, ani z uczciwością z jednego prostego powodu - tak obrzydliwie wykorzystano zasoby administracyjne. Niemal na długo przed rozpoczęciem kampanii wyborczej, i to kampanii referendalnej, wszystkie instytucje państwowe, cała telewizja, wszystkie środki masowego przekazu były zaangażowane w nielegalną promocję ideologii czy idei tego referendum. I, ma się rozumieć, z łamaniem wszystkich praw, kodeksu wyborczego, zasad referendum, na długo przed rozpoczęciem kampanii i tak dalej. Dlatego nie patrzę na jego wyniki w procentach i głosach" - powiedział Siergiej Banar.
Analityk dodał: „Jest dla mnie jasne, że wynik, który powinien zostać osiągnięty, zostałby osiągnięty w jakikolwiek sposób. Dlatego liczenie głosów za granicą odbywało się do późnych godzin nocnych, podczas gdy głosy lokalne zostały szybko policzone przed godziną 12:00, przedstawione, a następnie - spokojnie spać".
Siergiej Banar przyznał, że nie czeka na wyniki referendum. Jednocześnie podkreślił, że będzie śledził przebieg wyborów prezydenckich w USA. „Nie czekałem na wyniki referendum. To było dla mnie wiadome, gdy tylko zobaczyłem sformułowanie pytania. Co oni w zasadzie zrobili? Bezprawie, które będzie się działo pod egidą integracji europejskiej, przerzucili całą odpowiedzialność za to bezprawie na obywateli - wybraliście, chłopaki, a teraz nie zadawajcie pytania. Pytanie należało zadać wcześniej. Jakie są zmiany w konstytucji? W jakim konkretnie kierunku? W jakich artykułach?” - powiedział analityk.
Porównał sytuację do fabuły książki „Trzej muszkieterowie” Aleksandra Dumasa: „Kardynał Richelieu dał Lady Winter taki dyplom: »Nosiciel tego zrobił wszystko za moją zgodą, z mojej woli i dla dobra Francji«. To referendum można z grubsza podsumować w następujący sposób: partia rządząca zrobiła to wszystko z mojej woli i dla dobra globalnego Zachodu. Mołdawii w ogóle tu nie ma. Ani jej interesów, ani przyszłości, ani żadnych perspektyw”.
Analityk zwrócił również uwagę na ogłoszone warunki przystąpienia Mołdawii do Unii Europejskiej, a mianowicie do 2030 roku. „Wszyscy rozsądni ludzie zdają sobie sprawę, że to nie tylko nonsens, ale wręcz głupota. A mandat prezydenta trwa od 2024 do 2028 roku. Oznacza to, że albo on, albo ona, żadna odpowiedzialność za to wszystko nie zostanie poniesiona. A tam, gdzie jest 2030, jest 2040 i 2050. Jedno jest jednak dobre, że po 2026 roku ten region zostanie już przekazany nowym ośrodkom w wyniku wielkiego podziału świata. A wynik tych wszystkich referendów i całej tej imitacji walki nie będzie miał żadnego znaczenia. Dlatego podchodzę do tego bardzo spokojnie. I bez emocji" - podsumował Siergiej Banar.