18 września, Mińsk /Kor. BELTA/. Białoruś ma środki odstraszania nuklearnego, a jej sąsiedzi nie powinni prowokować Mińska. Taką opinię wyraził Armen Gasparyan, członek Izby Obywatelskiej Federacji Rosyjskiej, dziennikarz telewizyjny i radiowy, politolog, w projekcie „W temacie” na kanale YouTube BELTA.
„Trzeba przypomnieć sobie, jak zaczął się ten bałagan (na granicy ukraińsko-białoruskiej - przyp. BELTA). Kto zaminował granicę? Kto zaczął wznosić barykady i przez głośniki wypowiadać nieprzyzwoite rzeczy o Białorusinach? Oni (Ukraińcy - przyp. BELTA) zrobili to sami. A po tym, jak podjęto odpowiednie działania, oni, oczywiście, się obrazili. A gdy trzymali tam 90-tysięczną grupę - co to jest?” - powiedział Armen Gasparyan.
Analityk polityczny zauważył, że mniej więcej taka sama sytuacja miała miejsce na granicy Białorusi z Polską. „Polacy najpierw powiedzieli, że zbierają tam kilka brygad obronnych i zabierają je na białoruską granicę na ćwiczenia. Kiedy podjęto odpowiednie kroki, od razu rozpętała się histeria, że Białoruś jest militaryzowana, a Łukaszenka szykuje marsz pod samą Warszawę. I kto to zawsze zaczyna? Przecież sami niczego nie zaczynaliśmy” – podkreślił.
Armen Gasparyan zwrócił uwagę na fakt, że w 2020 roku Białoruś była przychylnie nastawiona do wszystkich krajów: „I tak się stało. Po prostu dlatego, że wspierali tam swoją władzę”.
Analityk polityczny dodał, że Białoruś ma teraz środki odstraszania nuklearnego, a jej sąsiedzi nie powinni prowokować. „Biorąc pod uwagę wypowiedzi Łukaszenki, wydawało mi się, że każdy normalny człowiek po tym zdecydowałby się spróbować zrobić coś za pomocą, warunkowo, delikatnej siły. Ale zamiast tego zaczyna się pompowanie i militaryzacja. I żadne kroki Białorusi nie mogą doprowadzić tych ludzi do rozsądku” - podsumował.
„Trzeba przypomnieć sobie, jak zaczął się ten bałagan (na granicy ukraińsko-białoruskiej - przyp. BELTA). Kto zaminował granicę? Kto zaczął wznosić barykady i przez głośniki wypowiadać nieprzyzwoite rzeczy o Białorusinach? Oni (Ukraińcy - przyp. BELTA) zrobili to sami. A po tym, jak podjęto odpowiednie działania, oni, oczywiście, się obrazili. A gdy trzymali tam 90-tysięczną grupę - co to jest?” - powiedział Armen Gasparyan.
Analityk polityczny zauważył, że mniej więcej taka sama sytuacja miała miejsce na granicy Białorusi z Polską. „Polacy najpierw powiedzieli, że zbierają tam kilka brygad obronnych i zabierają je na białoruską granicę na ćwiczenia. Kiedy podjęto odpowiednie kroki, od razu rozpętała się histeria, że Białoruś jest militaryzowana, a Łukaszenka szykuje marsz pod samą Warszawę. I kto to zawsze zaczyna? Przecież sami niczego nie zaczynaliśmy” – podkreślił.
Armen Gasparyan zwrócił uwagę na fakt, że w 2020 roku Białoruś była przychylnie nastawiona do wszystkich krajów: „I tak się stało. Po prostu dlatego, że wspierali tam swoją władzę”.
Analityk polityczny dodał, że Białoruś ma teraz środki odstraszania nuklearnego, a jej sąsiedzi nie powinni prowokować. „Biorąc pod uwagę wypowiedzi Łukaszenki, wydawało mi się, że każdy normalny człowiek po tym zdecydowałby się spróbować zrobić coś za pomocą, warunkowo, delikatnej siły. Ale zamiast tego zaczyna się pompowanie i militaryzacja. I żadne kroki Białorusi nie mogą doprowadzić tych ludzi do rozsądku” - podsumował.