Projekty
Government Bodies
Flag Piątek, 18 Października 2024
Wszystkie wiadomości
Wszystkie wiadomości
Społeczeństwo
23 Września 2024, 18:30

Niemcy chowali radzieckiego generała jako bohatera. Jaki wyczyn latem 1941 roku dokonał komkor Pietrowski i jego żołnierze

W latach Wielkiej Wojny Ojczyźnianej mieszkańcy setek białoruskich miast i wsi walczyli z wrogiem, przybliżając Zwycięstwo. Szczególnie wyróżniło się 36 miejscowości, które później zostały nagrodzone proporcami "Za odwagę i wytrwałość w latach Wielkiej Wojny Ojczyźnianej". Ten znak wyróżnienia został ustanowiony 6 października 2004 roku dekretem Prezydenta Białorusi Aleksandra Łukaszenki z okazji 60-lecia wyzwolenia kraju od niemiecko-faszystowskich najeźdźców. Za każdą z 36 cytadeli męstwa kryje się niesamowita historia odwagi, bochaterstwa i wiary w jedno Zwycięstwo dla wszystkich. Opowiemy o tym w naszym nowym projekcie poświęconym 80. rocznicy wyzwolenia Białorusi od niemiecko-faszystowskich najeźdźców. Szesnasty na liście - Rogaczew.

Kiedy 3 lipca 1941 roku wojska hitlerowskie wkroczyły do Rogaczewa, były przekonane, że okupowały ten obszar na długo. Ale wkrótce wydarzyło się coś, co można nazwać jedynie cudem: 13 lipca żołnierze 63. korpusu strzeleckiego pod dowództwem Leonida Pietrowskiego dokonali pierwszego udanego kontrataku Armii Czerwonej. Rogaczew i Żłobin były pierwszymi w historii Wielkiej Wojny Ojczyźnianej, uwolnionymi od faszystów.

Niemcy chowali radzieckiego generała jako bohatera

Po dokonaniu, jak się wydaje, i tak niemożliwego, Leonid Pietrowski wraz ze swoimi żołnierzami był w stanie utrzymywać obronę przez cały miesiąc, blokując drogi natarcia na kierunku homelskim. I to pomimo faktu, że trzem naszym dywizjom przeciwstawiły się jednocześnie 22 dywizje wroga! Ale czas mijał, Armia Czerwona była zmuszona się wycofać, i pierścień wokół żołnierzy 63. korpusu kurczył się coraz bardziej każdego dnia.

- 13 sierpnia Pietrowski otrzymał rozkaz objęcia dowództwa 21. armii, za znakomicie przeprowadzoną operację otrzymał stopień generała-lejtnanta. Po niego wysłano nawet samolot. Ale Leonid Grigoriewicz postanowił zostać, aby przygotować przełom okrążenia i przemyśleć ofensywę, a zamiast siebie wysłał ciężko rannego żołnierza - mówi starszy pracownik naukowy państwowej instytucji kultury "Rogaczewskie Muzeum Sławy Ludowej" Władysław Możarow, wskazując na jeden z portretów Pietrowskiego.

Niestety, plany generała-lejtnanta nie zostały zrealizowane: już o świcie wróg przeszedł do ofensywy. Żołnierze Armii Czerwonej stali na śmierć. Hitlerowcy byli tak zdumieni odwagą żołnierzy radzieckich, że nazywali formację Pietrowskiego "czarnym korpusem".

- Nadal nie wiadomo dokładnie, jak zginął sam Leonid Pietrowski. Według jednej z wersji, zastrzelił się, gdy zdał sobie sprawę, że nie może wydostać się z otoczenia żywy. Ale ważne jest coś innego: był to tak utalentowany komkor, że nawet wróg czuł do niego głęboki szacunek - zauważa starszy pracownik naukowy.  - Po wyzwoleniu w powiecie żłobińskim udało się odkryć grób, na którym w języku rosyjskim i niemieckim napisano: generał-lejtnant Pietrowski, dowódca "czarnego korpusu". Niemcy pochowali go jako bohatera - z pełnymi wojskowymi honorami.

Wybrzeże Dniepru stało się doliną śmierci  

W połowie sierpnia hitlerowcy ponownie zajęli Rogaczew, tym razem na prawie trzy długie lata. Od pierwszych dni faszyści zaczęli masowo niszczyć ludność cywilną. Być może takie okrucieństwo jak latem i jesienią 1941 roku, to starożytne miasto nigdy wczesniej nie widziało…

Jako pierwsi pod walec represji dostali się przedstawiciele władzy radzieckiej, a także Żydzi, którzy przed wojną stanowili 60% ludności 17-tysięcznego Rogaczewa. Po wyzwoleniu w mieście pozostało tylko 10 tysięcy ludzi.

Na terenie miasta powiatowego utworzono trzy getta na bazie fabryki kartonów, magazynów wojskowych oraz szkoły do szkolenia traktorzystów. Pierwsze dwa budynki częściowo zachowały się, ale gdzie znajdował się trzeci, historycy i krajoznawcy wciąż nie wiedzą. W mieście są jeszcze dwa przerażające miejsca. Do jednego z nich, które miejscowi nazywali Doliną śmierci, właśnie idziemy.

Dziś to miejsce znajduje się praktycznie w samym centrum miasta. Droga z budynku Muzeum Sławy Ludowej zajmuje nam dziesięć minut. Najpierw przechodzimy przez zadbany park, po którym spacerują matki z wózkami, a następnie mijamy platformę widokową, z której otwiera się niesamowity widok na Dniepr - w tym miejscu Władimir Korotkiewicz lubił spędzać czas. Ale nastrój natychmiast się zmienia, jak tylko Władysław Możarow wyjaśnia: 80 lat temu tą samą drogą z budynku Gestapo, który znajdował się naprzeciwko obecnego Muzeum, ludzie szli w kierunku śmierci.

- Dziś mówimy o tym, że zginęło tu około tysiąca osób. Ale liczba ta może być znacznie większa - zaznacza on i wyjaśnia, dlaczego nie da się dokładnie ustalić liczby ofiar. - Próbując ukryć ślady swoich zbrodni, bliżej 1944 roku faszyści wykopywali masowe groby i palili ciała, niszcząc wszelkie dowody egzekucji. Pozbyli się nawet popiołu, zakopując go w ziemi. Ekshumacją zwłok zajmowali się miejscowi mieszkańcy, którzy po zakończeniu prac również zostali rozstrzelani - w zamyśle faszystów nie miał zostać żaden świadek tych strasznych wydarzeń.

Drugie miejsce masowych rozstrzeliwań znajduje się nad brzegiem rzeki Druć w pobliżu fabryki kartonów. Mówiąc o nim, Władysław Możarow podaje jeszcze bardziej przerażające liczby (choć wydawałoby się, że bardziej być nie sposób):

- W ciągu jednego dnia, 7 listopada 1941 roku, rozstrzelano tam około 4 tysięcy osób - jedną czwartą ludności przedwojennego miasta. Wykopano fosę, do której Niemcy partiami przywozili Żydów i rozstrzeliwali.

Wśród zabitych były też dzieci. Według zeznań świadków, faszyści po prostu uderzali je głową o zamarzniętą listopadową ziemię - nie chcieli marnować amunicji.

Trzech moskiewskich  wywiadowców i jedna białoruska wioska

Podobnie jak w ogóle na Homelszczyźnie, ruch partyzancki w powiecie rogaczewskim był zjawiskiem masowym. Uczestniczyło w nim około 8 tysięcy osób. Działały tu 8. Rogaczewska i 10. Żurawicka brygady partyzanckie.

- Działalność mścicieli ludowych na Rogaczewszczyznie jest ściśle związana z imieniem Siemiona Swierdłowa. Przed wojną pełnił funkcję pierwszego sekretarza komitetu rejonowego partii. Wraz z rozpoczęciem Wielkiej Wojny Ojczyźnianej Siemion Matwiejewicz pozostał w tyłach w celu organizacji działalności podziemnej i ruchu partyzanckiego, a po jej zakończeniu został pierwszym dyrektorem Muzeum - zauważa Władysław Możarow.

Wyjątkowy fakt: obok partyzantów i podpołżystów działali tu także agenci - członkowie grupy wywiadowczej "Orzeł" moskwiczanie Aleksander Czernow, Michaił Jemeljanow i Aleksandra Subbotina.

W lutową noc 1942 roku na niebie nad wioską Sielec w powiecie rogaczewskim radziecki samolot zrzucił trzech spadochroniarzy. Pzez błąd piloci zrobili to nie w tym miejscu, w którym to zostało pierwotnie uzgodnione. Praktycznie tydzień zajęło wywiadowcom zbadanie nieznanego terenu i spotkanie się na głębokich tyłach wroga. Schronienie znaleźli u dwóch miejscowych mieszkanek. A potem rozpoczęły się aktywne prace nad wdrożeniem w niemieckich instytucjach.

- Istnieje wersja, że wywiadowcy mieli wylądować w rejonie Żłobina, który był dużym węzłem kolejowym. Ale potem podjęli decyzję o pozostaniu tutaj i, rozbijając sztab na terenie naszego powiatu, nadzorowali działalność polegającą na śledzeniu ruchu po drogach kolejowych i szosyjnych niemieckich wojsk, sprzętu i amunicji - zauważa Władysław Możarow. - Bardzo szybko rozeznali się z miejscowymi partyzantami i przywódcami radzieckiego podziemia, zaprzyjaźnili się także z pracownikami kolei. W ciągu kilku miesięcy trzyosobowa grupa rozrosła się do setek osób i obejmowała już terytorium od Żłobina do Rogaczewa, zaangażowana była nawet część powiatu bychowskiego.

Grupa wywiadowcza działała do 1944 roku, udało jej się zdobyć i przekazać radzieckiemu dowództwu cenne informacje. Ale kosztowało to zbyt wiele. Prawie wszyscy, którzy pomagali grupie "Orzeł", a także ich krewni zostali rozstrzelani. Z trzech moskiewskich wywiadowców przeżył tylko jeden.

Długa droga do wolności

Powiat rogaczewski został wyzwolony w trakcie trzech operacji wojskowych. Pierwsza była Homelsko-Reczycka, przeprowadzona w 1943 roku.

- Celem tej operacji było nie tylko wyzwolenie Homla i Reczycy, ale także likwidacja wycofujących się wojsk niemieckich w rejonie Rogaczewa i Żłobina. Ostatecznie wyzwolono wschodnią połowę naszego powiatu w jego obecnych granicach, front posunął się mniej więcej do wsi Gadilowicze - przywraca bieg wydarzeń Władysław Możarow.

Drugi etap przypadał na koniec zimy 1944 roku: 21 lutego rozpoczęła się operacja ofensywna Rogaczewsko-Żłobińska. Stała się jedną z najkrwawszych: według oficjalnych danych zginęło wówczas osiem tysięcy czerwonoarmistów.

- Rokossowski był przeciwny przeprowadzeniu operacji w tych terminach, proponował przeniesienie jej na wiosnę. Faktem jest, że temperatura w ciągu dnia była już dodatnia, zaczęła się powódź, i Rogaczew, otoczony ze wszystkich stron dwiema rzekami, stanowił prawdziwą wyspę - wyjaśnia Władysław Możarow. - Ale operacja się odbyła. Nie udało się wtedy uwolnić Żłobina, ale centralną część Rogaczewa w nocy z 23 na 24 lutego radzieccy żołnierze zajęli.

Do lata front znajdował się wzdłuż linii rzeki Dniepr. Dopiero podczas operacji "Bagration" powiat został wyzwolony. Przy czym jeden z pierwszych uderzeń na wroga w trakcie białoruskiej operacji ofensywnej został zadany właśnie w okolicy Rogaczewa.

18 urodzonych i mieszkańców powiatu rogaczewskiego  zostało Bohaterami Związku Radzieckiego.

W funduszach państwowej instytucji kultury "Rogaczewskie Muzeum Sławy Narodowej" przechowywane są rysunki urodzonego w Żłobinie Meczesława Lipienia. Mieszkając w Rogaczewie, szkicował centralną część miasta tak, jak zastał go zaraz po wyzwoleniu. Dzięki niemu możemy zobaczyć, jak wyglądały zniszczone teatr, łaźnia, zakład mleczarsko-konserwowy. Kopie tych rysunków można zobaczyć w sali wojennej.

Wycofując się, hitlerowcy zaminowali prawie wszystkie ocalałe budynki Rogaczewa, a także stosy śmieci i już zniszczone domy. Wiele min miało zostać automatycznie uruchomionych 24 lub 48 godzin po instalacji. Nie udało się uniknąć tragedii, ale mimo to dzięki pracy saperów zostały one zminimalizowane, i dziś możemy zobaczyć przedwojenne, a nawet przedrewolucyjne budowle.

Ich imionami nazwano ulice

Ul. Gorbatowa

Aleksander Wasiljewicz Gorbatow urodził się 21 marca 1891 roku w obwodzie iwanowskim. Od początku wojny walczył na froncie Zachodnim, Południowo-Zachodnim, Stalingradzkim, Donskim, uczestnik bitwy o Stalingrad. Od kwietnia 1943 roku - komandor 20. gwardyjskiego korpusu strzeleckiego 4. armii gwardyjskiej w rezerwie Stawki Naczelnego Dowództwa. Od czerwca 1943 roku do końca wojny był dowódcą 3. armii. Bohatersko i umiejętnie działał w operacjach Orłowskiej, Briańskiej, Czerniegowsko-Prypeckiej, Białoruskiej, Łomżo-Różańskiej, Wschodnio-Pruskiej, Berlińskiej. Za umiejętne dowództwo 3. armią podczas przełomu obrony wroga w Prusach Wschodnich 10 kwietnia 1945 roku został uhonorowany tytułem Bohatera Związku Radzieckiego. To właśnie armia pod dowództwem generała Gorbatowa uczestniczyła w trzech operacjach wojskowych mających na celu wyzwolenie BSSR - ofensywie Homelsko-Reczyckiej, Rogaczewsko-Żłobińskiej i Białoruskiej.

Zmarł 7 grudnia 1973 roku w wieku 82 lat i pochowany w Moskwie na Cmentarzu Nowodziewiczym. Jego imię nosi jedna z głównych ulic Rogaczewa, a także szereg ulic w innych miastach kraju.

Ul. Osipowa

Od maja 1943 roku do sierpnia 1944 roku Arkadij Osipow był komandorem 8. oddzielnego oficerskiego batalionu karnego. Pod jego dowództwem batalion wyróżnił się w lutym 1944 roku w operacji Rogaczewsko-Żłobińskiej. Kombat otrzymał trudne zadanie: wejść jako pierwszy do Rogaczewa i zniszczyć infrastrukturę wroga, a także zniszczyć most przez rzekę Druć, aby faszyści nie mogli zapewnić sobie wzmocnienia do obrony miasta z drugiego brzegu rzeki. Kiedy sytuacja operacyjna w tyłach wroga zmieniła się, Arkadij Aleksandrowicz podjął decyzję o działaniu na tyły wroga. Batalion rozgromił sztab wojskowej części w wiosce Madora, przeciął ruch wroga po liniach szosyjnej i kolejowej Rogaczew - Bychow. 26 lutego zajął przyczółek na prawym brzegu rzeki Druć. Stał się on miejscem ofensywy wojsk radzieckich na kierunku bobrujskim w ramach operacji "Bagration". W dniach 24-26 czerwca 1944 roku z powodzeniem przełamano niemiecką linię obrony.

Imieniem bohatera nazwano jedną z ulic miasta powiatowego oraz szkołę średnią w Cichiniczach w powiecie rogaczewskim.

Ul. Pietrowskiego

Leonid Grigorjewicz Pietrowski - radziecki dowódca wojskowy, generał-lejtnant. W grudniu 1940 roku został mianowany komandorem 63. korpusu strzeleckiego, którego części znajdowały się w Nadwołżańskim Okręgu Wojskowym. W czerwcu i sierpniu 1941 roku korpus ten w składzie 21. armii Frontu Zachodniego brał udział w walkach obronnych w okolicach Rogaczewa i Żłobina. W lipcu w trakcie kontruderzenia na kierunku bobrujskim korpus pod kierownictwem Pietrowskiego z powodzeniem przekroczył Dniepr, wyzwolił Rogaczew i Żłobin, posunął się 30 kilometrów na zachód od Dniepru. Od 13 sierpnia korpus prowadził walki w okrążeniu. 17 sierpnia 1941 roku, na południowy wschód od Żłobina, podczas przebicia się z okrążenia, generał Pietrowski został śmiertelnie ranny.

Nagrodzony Orderem Czerwonego Sztandaru, Orderem Wojny Ojczyźnianej I stopnia (pośmiertnie), Orderem Czerwonej Gwiazdy, medalem "XX lat RKKA". Imieniem bohatera nazwane są ulice w Rogaczewie, Żłobinie i wiosce Rudnia powiatu żłobińskiego w obwodzie homelskim.

Julia Gawrilenko, gazeta "7 dni".
TOP wiadomości
Świeże wiadomości z Białorusi