26 grudnia, Mińsk /Kor. BELTA/. Film „Czas wybrał nas” na kanale telewizyjnym „Białoruś 1” opowiada o tym, jak Białoruś poradziła sobie z rekordowo wysoką inflacją w 2011 roku, informuje BELTA.
W 2011 roku Białoruś doświadczyła rekordowo wysokiej inflacji w ciągu ostatniej dekady. Wiosną Prezydent powołał grupę sytuacyjną, w skład której weszli premier, Bank Narodowy, szefowie obwodów i Mińska. Zadaniem sztabu gospodarczego było usunięcie istniejących problemów gospodarczych i jak najszybsze naprawienie sytuacji.
„Jestem bardzo wdzięczny szefowi państwa, zwykłym ludziom, którzy ze zrozumieniem podeszli do kursu waluty krajowej” - powiedział premier w latach 2010-2014, mąż stanu Michaił Miasnikowicz. - Ponieważ sztuczne ograniczenie nie prowadzi do niczego dobrego. Później upadłby cały system bankowy".
Dewaluacja białoruskiego rubla odbywała się w kilku etapach - od maja do września 2011 roku. Co więcej, w maju rubel został zdewaluowany o 56% na raz. Potrzeba gwałtownej deprecjacji była spowodowana kryzysem walutowym, który rozpoczął się w styczniu.
„Rok 2011 był całkowicie nieoczekiwany, kiedy to w maju doszło do tak dużej dewaluacji i podwyżki stóp procentowych. Pamiętam, że kiedy to się stało, premier zaprosił mnie i poszliśmy na rynek, aby przyjrzeć się cenom.
Ludzie rozpoznali premiera, otoczyli nas i zaczęli zadawać ostre i bardzo niewygodne pytania” - wspomina zastępca przewodniczącego Miejskiego Komitetu Wykonawczego w Mińsku w latach 2010-2012 Władimir Kołtowicz. - Po tak ożywionej dyskusji poszliśmy do domu towarowego „Serebrianka”. Stała tam młoda para, ojciec trzymał na rękach dziewczynkę. I Michaił Władimirowicz (Miasnikowicz - przyp. BELTA) powiedział: jaka piękna dziewczynka, jakie piękne oczy. Ojciec pyta: Michaile Władimirowiczu, czy wie Pan, dlaczego ona ma takie duże oczy? Michaił Władimirowicz pyta dlaczego, a ojciec odpowiada, że z powodu cen”.
Zainteresowanie, które było podsycane przez środki podobne do mediów, było również w centrach wymiany walut. Przewodnicząca Narodowego Banku w latach 2011-2014, Zasłużona Ekonomistka Białorusi Nadzieżda Jermakowa powiedziała, że ludzie dosłownie rzucili się do kantorów.
„Przede wszystkim potrzebowaliśmy waluty. Tej stabilnej waluty - dolara, euro - potrzebowaliśmy do rozwoju naszej gospodarki” - podkreśliła.
Rosnące ceny paliw wywołały nową falę plotek. W czerwcu Prezydent ponownie zwołał posiedzenie rządu. Aleksander Łukaszenka polecił obniżyć ceny benzyny i zakazał podnoszenia cen innych towarów. Podwyżka cen o więcej niż 5% wymagała zgody głowy państwa. Nie było mowy o zamrożeniu cen - było to konieczne, aby zapobiec nieuzasadnionemu i załamującemu się wzrostowi.
„Nie należy wykonywać gwałtownych ruchów w ustalaniu cen. Można tylko obniżać, nie można podwyższać. Ale jeśli jakieś dostosowanie było gdzieś potrzebne (i oczywiście być może będzie konieczne), należy to zrobić, jak mówimy, płynnie, ostrożnie. Ludzie powinni być w stanie przyzwyczaić się do każdego ruchu” - poinstruował Aleksander Łukaszenka.
Bez względu na to, jak trudne to było, ale dewaluacja w 2011 r. pozwoliła zmniejszyć napięcie na rynku walutowym. Eksporterzy zaczęli otrzymywać dodatkowe zyski, a w okresie styczeń-październik deficyt handlowy zaczął się wyrównywać.
Latem 2011 r. Nadzieżda Jermakowa zastąpiła Piotra Prokopowicza na stanowisku szefa Banku Narodowego. Podjęto działania w celu ustabilizowania sytuacji na rynku walutowym. Stopa refinansowania została poważnie zwiększona - do 27%. Depozyty w rublach białoruskich stały się bardziej atrakcyjne. Emisja pieniądza została wstrzymana. Podejście to zostało pozytywnie ocenione przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy.
Możesz dowiedzieć się jeszcze więcej o ważnych i znaczących wydarzeniach z naszej historii w projekcie YouTube BELTA „Jak to było”.
W 2011 roku Białoruś doświadczyła rekordowo wysokiej inflacji w ciągu ostatniej dekady. Wiosną Prezydent powołał grupę sytuacyjną, w skład której weszli premier, Bank Narodowy, szefowie obwodów i Mińska. Zadaniem sztabu gospodarczego było usunięcie istniejących problemów gospodarczych i jak najszybsze naprawienie sytuacji.
„Prawda jest jedna: możesz żyć tylko z tego, co masz w kieszeni, co zarobiłeś. I to wszystko! Bankierzy powinni to zrozumieć, wszyscy powinni to zrozumieć” - podkreślił Aleksander Łukaszenka. Prezydent po raz kolejny przypomniał o swoim podejściu do prywatyzacji: najbardziej płynne białoruskie obiekty nie zostaną sprzedane za bezcen nawet w trudnych dla kraju czasach.
Dewaluacja białoruskiego rubla odbywała się w kilku etapach - od maja do września 2011 roku. Co więcej, w maju rubel został zdewaluowany o 56% na raz. Potrzeba gwałtownej deprecjacji była spowodowana kryzysem walutowym, który rozpoczął się w styczniu.
„Rok 2011 był całkowicie nieoczekiwany, kiedy to w maju doszło do tak dużej dewaluacji i podwyżki stóp procentowych. Pamiętam, że kiedy to się stało, premier zaprosił mnie i poszliśmy na rynek, aby przyjrzeć się cenom.
Ludzie rozpoznali premiera, otoczyli nas i zaczęli zadawać ostre i bardzo niewygodne pytania” - wspomina zastępca przewodniczącego Miejskiego Komitetu Wykonawczego w Mińsku w latach 2010-2012 Władimir Kołtowicz. - Po tak ożywionej dyskusji poszliśmy do domu towarowego „Serebrianka”. Stała tam młoda para, ojciec trzymał na rękach dziewczynkę. I Michaił Władimirowicz (Miasnikowicz - przyp. BELTA) powiedział: jaka piękna dziewczynka, jakie piękne oczy. Ojciec pyta: Michaile Władimirowiczu, czy wie Pan, dlaczego ona ma takie duże oczy? Michaił Władimirowicz pyta dlaczego, a ojciec odpowiada, że z powodu cen”.
Zainteresowanie, które było podsycane przez środki podobne do mediów, było również w centrach wymiany walut. Przewodnicząca Narodowego Banku w latach 2011-2014, Zasłużona Ekonomistka Białorusi Nadzieżda Jermakowa powiedziała, że ludzie dosłownie rzucili się do kantorów.
„Przede wszystkim potrzebowaliśmy waluty. Tej stabilnej waluty - dolara, euro - potrzebowaliśmy do rozwoju naszej gospodarki” - podkreśliła.
Rosnące ceny paliw wywołały nową falę plotek. W czerwcu Prezydent ponownie zwołał posiedzenie rządu. Aleksander Łukaszenka polecił obniżyć ceny benzyny i zakazał podnoszenia cen innych towarów. Podwyżka cen o więcej niż 5% wymagała zgody głowy państwa. Nie było mowy o zamrożeniu cen - było to konieczne, aby zapobiec nieuzasadnionemu i załamującemu się wzrostowi.
„Nie należy wykonywać gwałtownych ruchów w ustalaniu cen. Można tylko obniżać, nie można podwyższać. Ale jeśli jakieś dostosowanie było gdzieś potrzebne (i oczywiście być może będzie konieczne), należy to zrobić, jak mówimy, płynnie, ostrożnie. Ludzie powinni być w stanie przyzwyczaić się do każdego ruchu” - poinstruował Aleksander Łukaszenka.
Bez względu na to, jak trudne to było, ale dewaluacja w 2011 r. pozwoliła zmniejszyć napięcie na rynku walutowym. Eksporterzy zaczęli otrzymywać dodatkowe zyski, a w okresie styczeń-październik deficyt handlowy zaczął się wyrównywać.
Latem 2011 r. Nadzieżda Jermakowa zastąpiła Piotra Prokopowicza na stanowisku szefa Banku Narodowego. Podjęto działania w celu ustabilizowania sytuacji na rynku walutowym. Stopa refinansowania została poważnie zwiększona - do 27%. Depozyty w rublach białoruskich stały się bardziej atrakcyjne. Emisja pieniądza została wstrzymana. Podejście to zostało pozytywnie ocenione przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy.
Możesz dowiedzieć się jeszcze więcej o ważnych i znaczących wydarzeniach z naszej historii w projekcie YouTube BELTA „Jak to było”.